Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

Baekhyun obudził się słysząc jakieś głosy. Otwarł niechętnie oczy i ujrzał trójkę chłopaków. Był to Luhan, ZiTao oraz chłopak którego młodszy nie znał. Tao powiedział coś w swoim języku, pokazując na leżącego bruneta. W tym momencie pozostała dwójka popatrzyła na niego.
-Obudziłeś się -uśmiechnął się Luhan.
-Ile...Ile spałem? -ziewnął, przeciągając się.
-Gdzieś z półtorej godziny -uśmiechnął się nowy chłopak.
-To jest Jongdae -kiwnął głową na bruneta. Wygląda trochę jak dinozaur, ale jest miły. I raczej szybko nie wyginie.
-Cześć -przywitał się, wstając -Wielkie dzięki za pozwolenie spania.
-Nie ma za co -zaśmiał się.
-Lecę zmierzyć się z tym śledziem -ponownie ziewnął, przeciągając się.
-Trzymaj się -Jongdae poklepał go po ramieniu, a chłopak niepewnie wyszedł z pokoju. Nie jest zbyt chętny żeby tam iść, ale nie będzie siedział cały czas w pokoju swoich kolegów. Może ich chyba nazwać kolegami.

Wszedł w ciszy do pokoju. Nadal był chlew a Chanyeol tak jak poprzednio leżał na łóżku.
-Czego ty stąd chcesz? -warknął.
-To jest też mój pokój Park -fuknął, omijając klejącą podłogę.
-Jakbyś nie zauważył wyjebałem cię z niego -przymrużył oczy.
-Nie możesz tego zrobić -Baekhyun wzruszył ramionami.
-Mogę -chciał chwycić go za koszulkę, jednak młodszy odtrącił jego dłoń -Co ty zrobiłeś?
-Nie będziesz mną pomiatał -znowu niższy zaczął kozaczyć.
-Czy ty znowu chcesz w coś uderzyć? -syknął, stojąc nad Baekhyunem.
-Nie, dzięki -przewrócił oczami.
-Więc co teraz zrobisz, czego wcześniej nie zrobiłeś? -podniósł brew do góry, czekając na odpowiedź.
-No nie wiem -mruknął -Pójdę spać? -spojrzał znudzony na białowłosego. Wyższy był już na tyle wkurzony, że chwycił go za materiał koszuli i rzucił nim o podłogę. Brunet wylądował przy ubraniach w kałuży od szamponu. Syknął z bólu i znowu był pewny, że po drugiej stronie Ziemi zrobił Tsunami. Chociaż teraz działa się trochę bolesna i przykra sytuacja, w głowie Baekhyuna leciała piosenka DVBBS i Borgeousa pod tytułem Tsunami (a/n TSUNAMI TUURUUTURUTRUTUT)
-Masz to kurwa posprzątać zanim wrócę -warknął, stojąc pod drzwiami.
-Bo? -szepnął. Młodszy chciał powiedzieć coś więcej, jednak nie dał rady. Chanyeol nie odpowiedział i wyszedł z pokoju. Niższy wziął parę głębokich i bolesnych wdechów po czym wstał -Głupi siusiak -mruknął podnosząc ubrania. Połowa z nich się lepiła, a druga połowa była prawie nienaruszona.

Białowłosy w tym czasie udał się do swoich kolegów. Co z tego, że był u nich jakieś pół godziny temu.

-Czego? -mruknął Sehun.
-Wpadłem do swoich kolegów, nie mogę? -prychnął zamykając drzwi butem. 
-Po co? -zaśmiał się Yifan.
-Bo ten ciul sprząta -Chanyeol usiadł na podłodze.
-Co robi? -najmłodszy odłożył telefon na bok.
-Sprząta moje ubrania -był z siebie dumny.
-Mówiłem ci już, że jesteś ra... -jego przemowę przerwał dźwięk powiadomienia. Popatrzyli po sobie po czym w trójkę rzucili się na telefon Sehuna. Yifan zaczął trzymać najmłodszego dociskając do łóżka, a białowłosy chwycił jego telefon. Pobiegł w drugi kąt pokoju odblokowując telefon. Jak dobrze znać hasło.
-Kto to 'LuDeerx'? -mruknął odwracając telefon.
-Oddawaj to kurwa -zaczął się wyrywać, przez co Yifan został nieźle skopany.
-Brzmi jak jakaś firma kondomów -roześmiał się Chińczyk.
-'Okej serduszko. Napisz jak wrócisz buziak' -przeczytał na głos, dusząc się z śmiechu. Kanadyjczyk z śmiechu spadł na podłogę i w tym czasie Sehun wyrwał telefon z rąk wysokiego.
-Zajmij się swoimi sprawami -jego Bitch Face był jeszcze bardziej widoczny.
-Dobra, spokojnie Młody -Chan poklepał go po głowie -nie mamy zamiaru odbić ci twojej dziewczyny.
-Taa...dziewczyny... -mruknął spuszczając głowę.

Baekhyun za ten czas zdążył wysprzątać cały pokój oraz znaleźć pralnie. To nie było takie trudne, ponieważ pralki są w piwnicy. Zwyzywał również tego mutanta od najróżniejszych rzeczy oraz chwilę odpoczął. Nie było tak źle, jak myślał.
-Posprzątałeś? - usłyszał razem z otwierającymi drzwiami.
-A nie widać? - przewrócił oczami. Coraz bardziej przestaje mieć do Chanyeola szacunek. Właściwie, nigdy go nie miał.
-Grzeczniej szczeniaku - prychnął, otwierając szafę na oścież - Nie ma tu wszystkich ubrań.
-Bo nie uwierzysz, reszta jest mokra - uśmiechnął się pobłażliwie. Białowłosy podszedł do Baekhyuna z delikatnym uśmiechem. Chwycił go ręką za twarz, ściskając do momentu aż zrobił dziubek.
-Jesteś nawet posłuszny - uśmiech nie schodził mu z twarzy - ale i pyskaty.
-Zostow mnio - wyseplenił trochę plując.
-Chętnie, bo twoja tapeta przylepiła mi się do ręki - wytarł dłoń w koszulkę młodszego i rzucił się na swoje łóżko.
-Nie może się lepić, bo ją przykryłem pudrem transparentnym - patrzył na chłopaka spod przymrużonych oczu.
-Jakim? - zdziwił się.
-Ryżowym, takim białym. Matuje skórę - wreszcie mógł powiedzieć o czymś, o czym się zna!
-Dobra i tak mnie to nie interesuje - zaśmiał się.
-To po co się pytasz? - przewrócił oczami. Chanyeol jednak nie odpowiedział.

=#=#=#=

el00wa

trochę dłuższa przerwa była sorełka

;<

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro