Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6

Chłopak leżał z zamkniętymi oczami z nawet spokojną miną. Młodszy mruknął coś pod nosem, trochę spokojniejszy i podszedł do szafy schować ubrania i ręcznik. Gdy kucnął przed otwartą szafą, z tyłu usłyszał śmiech. Podniósł się i spojrzał na starszego. Chanyeol zwijał się ze śmiechu na łóżku.
-Co cię tak śmieszy? -zapytał, podnosząc jedną brew do góry.
-Czy w lumpeksie nie mieli nic lepszego? -powiedział przez śmiech. Baekhyun odwrócił się do lustra, poprawiając koszulkę. Miał na sobie cienkie materiałowe spodnie, oraz jasną bluzę z kapturem na białej koszulce.
-O co ci teraz chodzi, że tak się spytam? -warknął, ponownie patrząc na siwowłosego.
-Aż się poryczałem -westchnął, ocierając kącik prawego oka -o twoje ubranie cioto -dodał siadając.
-Spójrz lepiej na swoje -mruknął, krzyżując ręce. Szare dresy i wysokie białe skarpetki nie są już chyba modne. Brakuje mu tylko sandałów.
-Czy ty znowu prosisz się o wpierdol? -zapytał, podnosząc jedną brew do góry.
-Czemu ty jesteś taki nerwowy? Da się to leczyć? -zapytał, znowu dając opór.
-Na pewno da się leczyć poobijaną twarz -warknął, wstając. Młodszy wycofał się, gdy Chanyeol ruszył do niego o krok -Boisz się? -prychnął rozbawiony.
-N-nie -zająknął się, dalej się cofając.
Chanyeol robił jeden krok - Baekhyun dwa.
-Aby na pewno? -spytał z nieprzyjemnym uśmieszkiem. Zrobił kolejny krok, a gdy Baek chciał się odsunąć - dobił do ściany. Prychnięcie Chanyeola odbiło się od wszystkich 4 ścian.

-Wiesz co? -zapytał, zahaczając palcem wskazującym o koszulkę chłopaka. -Dałbym ci pieniądze na ubrania, jednak mam w dupie twoje życie -roześmiał się.
-To daj mi spokój -warknął niższy, odpychając go do tyłu. Chanyeol otworzył szerzej oczy dziwiąc się. Przyparł chłopaka do ściany. Nikomu nie pozwoli sobą pomiatać, a tym bardziej temu smarkaczowi.
-Za bardzo się z tobą pierdolę -przewrócił oczami, a Baekhyun przełknął trochę głośniej ślinę. W jednej chwili starszy chłopak pociągnął młodszego na podłogę. Baekhyun uderzył kolanami o podłogę z takim hukiem, że po drugiej stronie świata na pewno zrobiło się trzęsienie ziemi. Chanyeol kucnął przed nim i docisnął jego głowę do podłogi. -Słuchaj śmieciu. Każdy kto tu przyłaził, po jakimś czasie wracał do siebie. Nie mógłbyś zrobić tego teraz? Wkurwiasz mnie bardziej niż reszta.
-Cze..czemu taki jesteś? -zapytał przez ból. Czuje jak jego mózg się ściska.
-Jaki? Inny? Lepszy? Nieustraszony? -roześmiał się.
-Raczej taki... brutalny - 'i głupi' chciał dodać, jednak się powstrzymał.
-Jakoś sobie trzeba radzić -warknął, o mało nie plując -jestem taki od gimnazjum i widzisz, jakoś to nie ja leżę teraz na podłodze -przewrócił oczami.
-Puść mnie -uznał, próbując się podnieść. Jednak Chanyeol był o wiele silniejszy.
-Jak zaczniesz wreszcie robić to, co ci każę, to dam ci spokój -mruknął, pukając palcami o czuprynę chłopaka.
-W sensie? -prychnął Baekhyun.
-Jak ci powiem, że masz posprzątać pokój-zrobisz to. Każę ci wyprać moje ubrania-zrobisz to. Jak ci kurwa powiem, że masz zrobić karne kółka za mnie-zrobisz to.
-A jak się nie zgodzę? -zapytał po chwili.
-Każdy twój dzień będzie pierdolonym koszmarem -mogło by się wydawać, że Chanyeol uśmiechał się milutko, jednak ten uśmiech był jak seryjnego mordercy.

=#=#=#=

jak tak teraz myślę to nie mogę sobie wyobrazić groźnego Szanjura XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro