39
Trzymał go całkiem mocno i nie chciał puścić. Czuł jego niestabilny i ciepły oddech na twarzy, co dziwnym sposobem sprawiało mu nawet przyjemność. Pewnie to sprawka alkoholu. Niby wypił dopiero jedną butelkę, jednak już odrobinę buzowało mu w głowie. Oglądał jego makijaż, który z bliska wyglądał jeszcze lepiej. Otwarł delikatnie usta, czując błogą przyjemność z bliskości niższego. Czuł się niczym naćpany dobrym proszkiem. Chciałby móc włożyć swoje palce do jego włosów albo chociaż odplątać kosmyki z okularów, które służyły za opaskę.
-Kurwa Baekhyun, dlaczego wyglądasz dzisiaj tak dobrze? -fuknął, ściskając jego nadgarstki trochę mocniej. Byun cichutko syknął i przymknął oczy wystraszony.
-Możesz...możesz mnie puścić? -szepnął. Poszedł tylko się załatwić, a czuje się jakby miał zostać zgwałcony.
-Daj mi siebie pooglądać ja pierdole -warknął, patrząc jeszcze bardziej intensywniej, jeśli bardziej się da. Kiedy czuł się usatysfakcjonowany tym co zrobił, odsunął się nie odrywając wzroku od twarzy Baeka po czym wyszedł dalej na niego patrząc.
Zdębiały Baekhyun stał jeszcze przez chwilę w jednym miejscu, myśląc co właśnie się wydarzyło. Odechciało mu się sikać, odechciało mu się oddychać, a nawet żyć. Powolnym krokiem skierował się do lustra, aby zobaczyć jak wygląda. Był purpurowy, jak nie gorzej i kręciło mu się w głowie. Czuł się wręcz gorzej niż źle i najchętniej utopiłby się pod prysznicem tylko po to aby o tym zapomnieć. Nie może nawet załagodzić czerwieni, bo jak spłynie mu makijaż Luhan go zabije. A może właśnie tego chce?
Odczekując parę długich minut zaczął myśleć o co w tym wszystkim chodziło. Myśli plątały mu się w głowie i nie dało rady zgarnąć ich wszystkich w w jedno miejsce. Było tam wszystko. Zaczynając od czerwonych nadgarstków czy obolałych plecach, kończąc na słowach Chanyeola lub na jego wzroku. Wszystko to powodowało, że Baek z minuty na minutę robił się coraz bladszy i robiło mu się coraz bardziej niedobrze. Wziął parę wdechów po czym wyszedł nie zwracając uwagi na otaczających ich ludzi, a nawet na stojącego niedaleko Chanyeola, który pilnował aby nikt nie wszedł do łazienki Bakhyunowi.
Luhan czekając na Baekhyuna zdążył napisać parę wiadomości do Sehuna w których streścił co zamierza zrobić. Popijał przy tym swój alkohol czasem rozglądając się po podwórku. Zauważył, że nie ma też Chanyeola i ma już na ten temat teorię, jednak nie mówił jeszcze o tym Sehunowi. Pewnie też to zauważył.
-Wróciłem -Baekhyun o mało nie szeptał przez co Luhan zwrócił na niego większą uwagę. Byun stał cały blady z szeroko otwartymi oczami.
-Coś się stało? -spytał wystraszony.
-Nie... Znaczy Tak!... Znaczy nieważne -sam gubił się w tym co mówi.
-Wyglądasz strasznie słabo -mruknął, zaczynając się rozglądać -Napij się i chodź, usiądziemy o tam -wskazał palcem na puste kamienie. Chwycił go pod ramię i zabrał dwie butelki.
W tym momencie Chanyeol postanowił z powrotem przyjść do paczki, ponieważ miał pewność, że Baekhyun już wrócił.
-O kurwa, wróciłeś -zdziwił się Yifan, cicho się śmiejąc.
-Zgubiłem Luhana -mruknął Sehun, omiatając całe otoczenie wzrokiem. Chanyeol trochę się spiął, bo skoro nie ma Luhana, nie ma też Baekhyuna. Również zaczął się rozglądać, próbując być dyskretnym.
-Cały czas go obserwujesz? -spytał Kyungsoo.
-Pilnuje go -wzruszył ramionami.
-W takim razie powinienem pilnować Jongina na każdym kroku -uśmiechnął się do chłopaka, który stał trochę wystraszony tymi słowami. To nie tak, że siebie nie pilnują, jednak dają sobie jakiekolwiek luzy. Gdyby mieli szpiegować każdy swój ruch, prędzej by oszaleli.
-Oho, chyba znalazłem -Chanyeol natychmiastowo spojrzał w tą samą stronę co Oh. Zobaczył siedzących na kamieniach Baekhyuna i Luhana.
-Coś mu się stało? -mruknął Yixing, który w połowie był już w swoim świecie. Kiedy nikt nie patrzył, wziął odrobinę swojego towaru i nawet nikt nie zauważył, że zachowuje się odrobinę inaczej.
-Idę tam -oznajmił Sehun, ciągnąc za rękaw Chanyeola -Idziesz ze mną.
-Po chuj -warknął, próbując się wyrwać.
-Bo kurwa nie pójdę sam -fuknął. Tak naprawdę, po prostu był tam Baekhyun.
Szybkim krokiem wspólnie ruszyli w kierunku dwóch kobiecych chłopaków.
Obydwoje siedzieli na kamieniach, odwróceni w swoją stronę tylko się sobie przyglądając.
-Luhan, coś ci jest? -spytał Sehun będąc już na takiej odległości aby nie musieć krzyczeć. Chanyeol wlókł się za nim powoli.
-Mi nic -szybko zaprzeczył aby nie stresować długo swojego chłopaka -Baekhyun trochę źle się czuje.
-Naprawdę? -zdziwił się, a Chanyeol odrobinę się spiął. Czyżby to jego wina? Baekhyun zauważając wielkoluda, wyprostował się, jeszcze bardziej pobladł i o mało nie zaczął histeryzować.
-Ej śmieciu, co ci? -odezwał się Chanyeol, udając, że zupełnie nie wie z jakiego to powodu. Kiedy nie usłyszał odpowiedzi, zaczął pić alkohol który przywlókł ze sobą.
-Baekhyun na pewno wszystko w porządku? -Luhan delikatnie dotknął jego uda, przez co się wzdrygnął.
-Wygląda jakby się czegoś bał, ciota -prychnął Sehun.
-Sam jesteś ciota -warknął Luhan, martwiąc się o swojego przyjaciela -Napij się jeszcze, może pomoże alkohol.
-Alkoholem to co najwyżej możesz go najebać jak ostatnio -zaśmiał się Chanyeol, przypominając sobie jak musiał go odprowadzać.
-To co mam zrobić Panie MądryŻeWykładówNiePotrzebuje? -ostatnie słowa powiedział tak szybko, że złączyły się w całość.
-Nie wiem kurwa, nie jestem chemikiem -prychnął.
-Chyba biologiem idioto -odpowiedział Sehun.
-Jeden chuj -machnął ręką. Naprawdę nie wiedział co zrobić, a zaczynał się martwić.
Baekhyun podczas ich rozmowy, poczuł jak z jego ciała ulatnia się ciepło, przez co zaczął zgrzytać zębami.
-Zimno ci? -Luhan jako jedyny zainteresował się jego temperaturą ciała. Niepewnie przytaknął, choć nie był pewny czy na pewno było to widać.
-Może wejdźcie do środka? -zaproponował Sehun.
-Pogrzało cię? Żeby jeszcze bardziej było mu słabo? -Luhan zaczął mrugać oczami raz po raz -Chanyeol wyskakuj z bluzy.
-Co? -zdziwił się pewnie tak samo jak Baekhyun.
-Jajco. Bluzę daj -wystawił dłoń.
-Pojebało cię chyba -prychnął, krzyżując ręce na klatce.
-Po co ci ona skoro i tak zwiedzasz zakamarki domu albo chlejesz?
-Skąd ty wiesz co ja robię? -Park zmrużył oczy.
-Trudno nie wiedzieć, jak wykrzykujesz gdzie idziesz na cały regulator -wymyślił całkiem trafną wymówkę -Dawaj tą bluzę.
Chanyeol udając niechęć, ściągnął bluzę i rzucił Byunowi na kolana. Tak naprawdę, ręce mu się trzęsły, kiedy tylko pomyślał, że jego bluza będzie na Baekhyunie.
Baek niepewnie ją ubrał i włożył ręce do kieszeni po czym kiedy tylko trochę ją naciągnął, poczuł jak się w niej topił. Czuł z każdej strony mocny zapach typowy dla Chanyeola, pomieszany z nutką alkoholu i dymu papierosowego. Całkiem przyjemnie, choć dalej nie miał zamiaru zapomnieć o tej akcji w toalecie.
Chanyeol za to czuł się o wiele lepiej kiedy wiedział, że Baekhyunowi już nie jest zimno. Dodatkowo, może ta bluza przesiąknie jego zapachem? Liczył na to całym sercem. Słodki zapach byłby ukojeniem na skórze Chana.
-Już lepiej? -Luhan tak martwi się o Baekhyuna, że najchętniej rzuciłby cały plan i poszedł z nim do domu. Chłopak delikatnie przytaknął, choć wcale aż tak dobrze nie było. Jasne, było mu cieplej, jednak dalej mu słabo i na widok Chanyeola go skręca.
-Ty, może zaprowadzisz go do pokoju? -westchnął Sehun, który również zauważył, że plan nie wyjdzie. Zorganizują na kolejnej imprezie jeszcze lepszy, który przewidzi takie rzeczy.
Chanyeol stał trochę bardziej z boku i pił swoje piwo w zastraszającym tempie. Wysłuchiwał tego wszystkiego z nadzieją, że znowu go poproszą o odprowadzenie chłopaka.
-Mogę iść sam -mruknął Byun.
-Jeszcze zasłabniesz po drodze, no na pewno -Luhan zaczął się podnosić -Pobawimy się innym razem.
-W sumie to ja go mogę odprowadzić -wszystkie pary oczu padły na Wysokiego chłopaka -Nudzi mi się tu i tak miałem się zbierać, to mogę zgarnąć ze sobą tą ciotę.
-Jak chcesz -Luhan wzruszył ramionami jednak w środku fanboyował gorzej (a może lepiej?) niż do Twice. Baekhyun za to czuł się przerażony i ledwo oddychał. Ten sam co to wszystko spowodował ma zamiar jeszcze go odprowadzać? I dlaczego nikt się go nie pyta o zdanie? Przede wszystkim to on powinien zdecydować kto go odprowadzi i z całą pewnością nie byłby to Park.
-To poczekaj chwilę, wezmę sobie picie na drogę, pożegnam się z kumplami i idziemy -mówiąc 'picie' chodziło mu o alkohol bo w sumie mało wypił i czuje się jeszcze trzeźwy. Dla Baekhyuna mógł nie wracać po niego, jednak nie zaprzeczył.
Chanyeol tak jak mówił, tak też zrobił. Miał butelkę w dłoni i spokojnym tonem tłumaczył krzykliwym kolegom czemu idzie.
-To po chuj nas tu zaciągnąłeś skoro teraz idziesz? -prychnął Yifan, a'ka wiecznie obrażony Chińczyk.
-Nie moja kurwa wina, że muszę iść -odpowiedział, przybijając sztamę z Jonginem.
-To kurwa kogo? -był bardzo niezadowolony z Parka, bo mógł ten czas spędzić w łóżku.
-Chuj ci w dupę, nie interesuj się, elo -odszedł z powrotem do trójki chłopaków o mało nie podskakując.
-Yifana to było słychać lepiej niż twoją starą -zaśmiał się Sehun.
-Chyba kurwa twoją -odpowiedział.
-Spróbuj mu coś po drodze zrobić a dostaniesz ode mnie w papę -warknął Luhan przewiercając go wzrokiem na wylot.
-Nie bój dupy już raz go odprowadzałem i nawet go nie zgubiłem! -zaśmiał się -Jesteś gotowy gówniaku?
Baekhyun niepewnie przytaknął i wstał, otrzepując tyłek.
Szli wolnym krokiem, Chanyeol trochę bardziej z przodu sączył piwo, a Baekhyun starał się ogrzać swoje dłonie. Robiło się coraz zimniej i coraz bardziej Baek to odczuwał. Chuchał na swoje dłonie oraz pocierał je aby tylko je ogrzać.
Chanyeol słysząc co robi Młodszy, przystopował na chwilę, wyrzucił pustą butelkę w trawę i chwycił Byuna za malutką dłoń. Baekhyun zdziwiony przez chwilę się zwiesił, po czym próbował się nieudolnie wyrwać, ponieważ Chanyeol trzymał go całkiem mocno. Zaplótł ich palce a kciukiem kreślał kółka po zewnętrznej stronie.
-Co ty robisz? -spytał prawie szeptem, przez co nietrzeźwy Park spojrzał na niego pytająco -Najpierw ta akcja w toalecie, potem bluza i chęci do odprowadzania mnie, a teraz jeszcze chwytasz mnie za dłoń.
-No i? -mruknął.
-No i po co to wszystko? Nie wiem, masz w tym większy cel, jakieś gnębienie mnie przy wszystkich albo wypominanie? -stanął w miejscu, przez co Chan również się zatrzymał.
-Robię to dla własnych osobistych korzyści -odpowiedział -A teraz się ruszaj, bo widzę, że ci zimno.
-Jakie korzyści? -próbował znowu się zatrzymać, jednak Yeol na to nie pozwolił -Odpowiedz mi.
-Dla siebie. Dla swojego szczęścia, dla ogarnięcia myśli, dla szczęśliwego ducha i dla swoich jebanych korzyści -fuknął, nie zatrzymując się -Pasuje ci taka odpowiedź?
Baekhyuna zatkało.
=#=#=#=
kolejny naprawdę za 4 dni bo nie nadążam z pisaniem raczki ;-;-;
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro