Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

37

Kiedy Baekhyun tylko skończył lekcje i chciał spokojnie wrócić do pokoju, aby móc pójść spać i odpocząć po całym dniu, drogę zaszedł mu Luhan, zatrzymując go pod samymi drzwiami.
-Hej Baekhyun -przywitał się. Obiecał Sehunowi odpicować go lepiej niż samego siebie, a na to potrzebuje czasu.
-Um...Cześć Luhan? -przywitał się zdziwiony.
-Idź się myj, bo musisz ładnie pachnąć -uśmiechał się, co dla Baekhyuna wydawało się dziwne. Ostatnio, ciągle w jego obecności się uśmiecha jak psychopata. 
-Przecież zawsze ładnie pachnę, o co ci chodzi? -prychnął, próbując ominąć Chińczyka.
-Idziemy dzisiaj na imprezę, więc musisz być czyściutki -zatrzymał go ręką.
-Przecież myłem się wczoraj wieczorem, daj mi spokój -westchnął.
-Twoje włosy na takie nie wyglądają -fuknął.
-Jak się umyje, dasz mi spokój? 
-Tak -przytaknął energicznie.
-Wezmę ręcznik i szampon, dobrze? -mruknął.

Umył się porządnie, tak jak Luhan chciał. Pilnował go, czekając kawałek przed jego kabiną. Kiedy tylko był już gotowy, odsunął zasłonkę i pozbierał swoje rzeczy. 
-Szybko -mruknął Lu, stojący parę metrów dalej.
-Zapomniałem wziąć kaczuszki aby się popluskać -przewrócił oczami, kierując się do wyjścia.
-To teraz musimy przygotować się na imprezę -zapiszczał jak mała dziewczynka, a Baekhyun stanął w pół kroku.
-Miałeś mi dać spokój -fuknął -A po drugie jeszcze kupa czasu do imprezy.
-Musimy się super odwalić, no co ty? -zaśmiał się, biorąc chłopaka pod rękę -Pomalujemy się, uczeszemy, ubierzemy, a potem i odpoczniemy.
-Dlaczego zależy ci na moim dobrym wyglądzie? -spytał zirytowany.
-Mój kumpel musi super wyglądać,  prawda? -szturchnął go, przez co Baekhyun odrobinę się uśmiechnął -Łatwo cię uszczęśliwić.
Weszli do pokoju, gdzie nie było Chanyeola. Pocieszające, że nie muszą się z nim użerać.

-Jak ci się podoba? -Luhan uśmiechał się od ucha do ucha. Baekhyun przeglądał się w lusterku, oglądając swój makijaż. Pomalował go Luhan, bo uznał, że chce się pobawić. Delikatnie zarysowane brwi i delikatne kontury twarzy. Oczy mocno zarysowane czarną kredką, oraz brzoskwiniowym cieniem, a usta delikatnie malinowe. 
-Uh...Mocny trochę... -podrapał się po karku. Nigdy aż tak mocno się nie malował -Ale jest dobrze, podoba mi się -uśmiechnął się, aby nie zrobić Luhanowi przykrości.
-Cieszę się -również się uśmiechał -Teraz pora na włosy i ubraniaa!
-Może zrobię to sam, a ty się pomaluj? -zaproponował, bo nie chce już sprawiać problemu chłopakowi. A po drugie, czuł się jak jakiś niepełnosprawny. 
-No dobrze -przytaknął.

W tym czasie Chanyeol siedział w pokoju Sehuna i Yifana, gdzie była cała paczka. On sam siedział na łóżku z Sehunem, na przeciwko był Yifan i Yixing, a na podłodze siedział Kyungsoo i Jongin. 
-Zbieramy się na tą imprezę? -mruknął Chan, przeciągając się z nudów.
-A chce ci się? -mruknął Kyungsoo.
-Poszedłbym -wzruszył ramionami.
-A mi się kurwa nie chce -westchnął Sehun.
-Nawet twój kochanek idzie -zaśmiał się Chanyeol.
-I twój lokator -prychnął.
-Skoro oni idą to kurwa my też -Jongin wstał na równe nogi -Za pół godziny się widzimy.
-Godzina, bo jeszcze coś zjem -uznał Yixing.
-45 minut -postanowił Jongin i wyszedł nie czekając na żadne zaprzeczenie.

Kiedy Luhan i Baekhyun szykowali się na imprezę, Chanyeol wszedł bez pukania do swojego pokoju. Zdziwił się na widok dwóch chłopaków, którzy malowali i czesali się. Niczym jakieś kobiety.

-Ale patologia w tym pokoju się dzieje -prychnął, sięgając do szafy.
-O co ci chodzi? -prychnął Luhan, który malował swoje prawe oko.

-Wiedziałem, że mieszkam z ciotą, ale że ty? -zaśmiał się, co Baekhyuna odrobinę zabolało. Naprawdę wszyscy uważają go za takiego pokrakę?

-Jedyną ciotą w tym pokoju możesz być ty -fuknął niezadowolony. Po co tak wyzywa chłopaka, który mu się podoba?

-Róbcie co chcecie -uznał, wyciągając czystą czarną koszulkę z szafy oraz grubą ciemnoszarą bluzę z zamkiem. Kiedy upewnił się, że nikt na niego nie patrzy, ściągnął koszulkę i założył tą drugą.
-Musisz robić striptiz dla ubogich? -uznał Lu, chowając wszystkie kosmetyki do torebeczki.

-Po chuj się lampisz? -warknął, narzucając na siebie bluzę.

-Bo się rozbierasz -odpowiedział spokojnie.

-I chuj ci do tego -arogancko się uśmiechnął, przy tym układając ręką włosy -Nie zróbcie zbyt wielkiego burdelu w pokoju -pożegnał się i wyszedł.

-Wreszcie polazł -Luhan podniósł się -Ubieramy się.

-Już? -zdziwił się.

-No a kiedy, skoro za nie długo musimy iść -wyciągnął z szafy spodnie i kurtko-koszule -Masz jakąś szarą koszulkę?

-Mam -zanim zdążył podejść do półek, Chińczyk już wyciągnął jedną z koszulek.

-Ubieraj to.

=#=#=#=

miałam dodać zaraz po vkookach ale nie wyszło soreczka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro