Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

34

-Te twoje włosy wyglądają na strasznie zniszczone -burknął Luhan, ciągnąc za włosy Chanyeola. Siedzieli w czwórkę u pokoju Yifana i Sehuna.
-I chuj z tym -machnął ręką.
-Z takimi włosami Baekhyun cię nie polubi -zaśmiał się Sehun, przez co oberwał z łokcia w żebra.
-No więc panie fryzjerze, co mam zrobić z włosami, co? -przewrócił oczami.
-Najlepiej przefarbować -uśmiechnął się.
-A umiesz farbować?
-Jasne, że umiem -prychnął, jakby to było oczywiste.
-To mnie pofarbuj kozaku -fuknął.
-Kup farbę to cię pofarbuje -odpowiedział, a Chanyeol wstał.
-Daj mi chwilę -podniósł swój telefon, który leżał na podłodze i wyszedł z pokoju.
-Jak myślicie, wyjdzie mu z tym współlokatorem? -mruknął Sehun, kiedy tylko drzwi się zamknęły.
-Baekhyun go nie lubi -westchnął Luhan.
-To trzeba zrobić wszystko aby go polubił -Sehun poruszał brwiami.
-Czy wy chcecie ich swatać na siłę? -Yifan wystawił głowę spod kołdry. Uznał, że pierdoli Chanyeola i idzie spać.
-My chcemy tylko pomóc -Chińczyk uśmiechał się od ucha do ucha.
-Jutro impreza, ubierz ładnie tę ciotę, a resztę planu napiszę ci wiadomością -poczochrał mu włosy, po czym wtulił nos w jego kark.
-Czemu mnie nie chcecie wtajemniczyć? -prychnął Kanadyjczyk.
-Bo uznałeś, że swatamy ich na siłę -fuknął Sehun.

Jakiś czas później, Chanyeol wszedł do środka z niewielką reklamówką. Na łóżku leżał Sehun z wtulonym Luhanem, a na materacu obok siedział Yifan wpatrzony w telefon.
-Wróciłem chuje! -krzyknął, przez co tylko Kanadyjczyk na niego spojrzał.
-Po co? -prychnął.
-No miałem być chyba farbowany ciule -fuknął, rzucając na Sehuna i Luhana reklamówkę.
-Jaki kolor? Bo chyba nie jakiś pedalski różowy -zaśmiał się Oh, wyciągając pudełko z farbą.
-Ciemno brązowy? -mruknął Luhan, wyrywając kartonik z rąk chłopaka.
-Fajny, nie? -szukał wzrokiem jakiegoś krzesła, a gdy nie zauważył żadnego, kopnął wystającą stopę Sehuna -Macie krzesła?

-Po chuj nam krzesła skoro wszyscy siedzicie na podłodze? -prychnął.

-To jak mam być farbowany kurwa? -warknął.

-Przyniosę ze swojego, poczekajcie -uznał Chińczyk, wychodząc z pokoju.

-To więc teraz tak w cztery oczy -Sehun klepnął dość mocno Chanyeola w plecy -Podoba ci się ten cały Baekhyun?

-Spierdalaj głupi chuju, nie twój interes kto mi się podoba, a kto nie -warknął zirytowany.

-Dobra, zluzuj majty raku -machnął ręką -To niby kto ci się podoba, a nie chcesz, żeby ci się podobał, co?

-Już ci kurwa raz powiedziałem i drugi raz nie powtórzę.

-No przecież się przyjaźnimy do chuja -wyrzucił dłonie w górę.

-Sehun daj mu spokój -mruknął Yifan.

-W przyjaźni nie ma sekretów! -krzyknął.

-To ci kurwa powiem! -krzyczeli tak głośno, jakby chcieli żeby wszyscy ich słyszeli -Podoba mi się...

-O co tym razem się kłócicie? -Luhan przerwał Chanyeolowi, wchodząc do środka z krzesłem. Park wypuścił powietrze, zadowolony z jego przyjścia, bo nie miał ochoty mówić wszystkim o Baekhyunie.

-Przerwałeś nam bardzo ważną rozmowę -prychnął obrażony Sehun. Krzesło znalazło się na środku pokoju, gdzie usadowił się jeszcze białowłosy.

-Chcesz pobrudzić tą koszulkę? -spytał Luhan, wyciągając wszystko z pudełeczka.
-Pojebało cię? -prychnął -Sehun daj mi coś na przebranie.
-Pierdol się -fuknął dalej obrażony.

-Yi...
-Nawet o mnie nie myśl -przerwał mu, nawet na niego nie patrząc.
-To chuj będę bez koszulki -ściągnął ją w sekundę, nie czekając na żadną zgodę.
-Ale...

-Przecież cię nawet nie dotknę, spokój dupę -przerwał Luhanowi -Gdybym chociaż na ciebie dmuchnął to Sehun przywiązałby mnie do tego krzesła i ciął tępą łyżką.

-Dodatkowo oderwał paznokcie za pomocą szczypiec i bił ręce kawałkiem drewna abyś miał wbite drzazgi -uśmiechnął się niczym seryjny morderca.

-Jesteście pojebani -uznał Yifan, a Luhan nie był pewny czy powinien się śmiać czy brać na poważnie.

-Przestań się wiercić bo zaraz naprawdę nasmaruje ci tym twarz -fuknął, kiedy kolejny raz Chanyeol zrobił niespodziewany ruch.
-Kiedy kurwa skończysz, bo mnie całe ciało swędzi -warknął zirytowany.
-Ostatnie pasemka -przewrócił oczami.
-I będę mógł to zmyć?
-I będziesz musiał to trzymać z pół godziny -Park wypuścił głośniej powietrze.
-Wyglądasz jak jakiś pajac -Sehun przez te dwadzieścia minut śmiał się aż do łez.
-Tobie farbowanie też się przyda -donośny śmiech urwał się.
-Odwal się od moich włosów -prychnął, a Luhan się zaśmiał.

=#=#=#=

wszystkiego najlepszego moje dzieciaczki <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro