Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20

-Nie żebyśmy cię wyganiali, ale chcemy spać -Luhan jak gdyby nigdy nic wypchał Baekhyuna z pokoju i zatrzasnął drzwi. 
-Nie żebyśmy cię wyganiali -spapugował ich i skierował się w kierunku swojego pokoju. Było po 21 co oznaczało, że Chanyeol na pewno jeszcze nie śpi. W sumie za ten czas przemyślał parę spraw i wie czego się spodziewać. Na pewno będzie bolało.
Starał się wejść do pokoju jak najciszej, w razie kiedy chłopak by spał. Jednak Białowłosy czekał na młodszego.
-Wszystko zaplanowałeś? -fuknął, stojąc w cieniu od świecącego księżyca. Wyglądał trochę przerażająco. 
-Wydaje ci się -stanął w drzwiach, czekając na dalszy ciąg. Nie musiał czekać długo, bo po chwili był dopchnięty do trzaskających drzwi. 
-Zaplanowałeś? -powtórzył, dopierając go mocniej. Cicho syknął, bo nierówna ściana wbija mu się w kości.
-Mówię ci, że nie -znowu zaprzeczył.
-Jak obije ci twarz to dalej będziesz zaprzeczał? -warknął potrząsając niższym.
Nie odpowiedział.
-Odjęło ci mowę do cholery?! -wydarł się uderzając raz po raz Baekhyunem o ścianę. Był bardzo zdenerwowany.
Znowu nie odpowiedział. 
-Byun Baekhyun -wysyczał jego imię -Jeśli zaraz się nie odezwiesz jebnę ci bez powodu. 
-Bij -przymknął oczy. 
-Co? -prychnął.
-Staram się na tobie zemścić za zgubiony telefon i w sumie przygotowałem się na uderzenie, dawaj -mocno ściskał powieki.
-Jeśli bardzo tego chcesz mogę to zrobić, ale to nie będzie to samo co wcześniej -mruknął -No i będzie bolało.
-Wi... -nie dokończył, bo dostał z pięści w twarz. Poczuł jak z nosa wybuchnęła krew i wyleciała na wszystkie strony. 

Chwycił się za niego i z łzami w oczach patrzył na wyższego, który stał przed nim.
-Ups? -zaśmiał się i z spokojem wyszedł z pokoju. Baekhyun stał jeszcze chwilę i ruszył na miękkich nogach do lustra. Niepewnie odsunął dłoń i ujrzał zmasakrowany nos. O mało nie zemdlał widząc co się wydarzyło. Nie mają papieru w pokoju, więc zabrał pierwszą lepszą koszulkę z półki Chanyeola. Przyłożył do nosa i postanowił pójść do łazienki to przemyć.

Chanyeol w tym czasie postanowił wyruszyć do pokoju ziomków. Otarł rękę z krwi o koszulkę i modli się, aby nie było nic widać. Wbił przez drzwi i o dziwo w pokoju był tylko Sehun. Był na łóżku i chrapał. 
-Wstawaj chuju -kopnął go w rękę która wystawała. Chłopak jak na zawołanie zerwał się wystraszony.
-A, to tylko ty -machnął ręką i ponownie się położył.
-Przyszedłem pogadać, a ty śpisz gnoju? -warknął, klepiąc go po plecach -Gdzie jest Yifan?
-Nie wiem, jego się spytaj -wymruczał w poduszkę.
-Jakbyś nie zauważył, to go nie ma ciulu -syknął.
-O czym chcesz gadać złamasie? -usiadł i zaczął trzeć oczy.
-O tym Płaskoryjcu z mojego pokoju i jego pojebanej zemście -rzucił się na łóżko Chińczyka.
-Tej dziurze w spodniach i szamponie wszędzie? -zaśmiał się głośno i wyraźnie.
-Tak, właśnie tym -przewrócił oczami.
-Zrobiłeś mu coś? -podniósł brew do góry.
-Yep -potwierdził.
-Nie wiem czy chce wiedzi...
-Rozjebałem mu nochal -uśmiech nie schodził mu z twarzy.
-Ta, jednak nie chciałem wiedzieć -westchnął.
-No co, zasłużył sobie -naburmuszył się.
-Wiesz Chanyeol kim jesteś? -zadał retoryczne pytanie.
-Najmądrzejszym ideałem na całym świecie? -pomrugał parę razy.
-Nawet nie byłeś blisko -zaprzeczył -Rakiem Chanyeol, rakiem.

=#=#=#=

Hejhej

D:

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro