9
Harry był przed drzwiami domu Draco. Ogarnęło go przyjemne uczucie. Księżyc był już wysoko na niebie, lekki, nocny wiatr wywołał cichy szelest liści. Harry złapał za kołatkę i uderzył nią w drzwi. Nie musiał długo czekać. Gdy tylko drzwi się uchyliły zobaczył w progu Draco. Mężczyzna przywitał się z nim uśmiechem, na co Harry odpowiedział tym samym. Bez słowa weszli do domu. Harry podążał za Draco, dopóki obaj nie znaleźli się w salonie. Usiedli na kanapie.
- Dziękuję, że przyszedłeś - powiedział nagle Draco.
Harry spojrzał na niego zdumiony. Nie wiedząc co odpowiedzieć wzruszył ramionami. Draco wstał i podszedł do kredensu. Otworzył jedną szafkę wyjmując z niej wino. Harry uniósł brwi gdy tylko rozpoznał markę produktu.
- Myślałem, że gardzisz wszystkim co mugolskie.
Na twarzy blondyna zabłąkał się uśmiech.
- Dobrze myślałeś. Astoria dostała je kiedyś od jakiejś koleżanki, która z kolei dostała to od jakiegoś mugola. Myślę, że możemy to wypić - mówiąc to przerzucał butelę z ręki do ręki i przyglądał się jej.
Uniósł wzrok i posłał mu pytające spojrzenie, na co Harry skinął głową. Draco wyjął z kredensu dwa srebrne puchary. Harry'emu przypomniało się jak przed laty całkiem podobne były w domu Syriusza. Draco podszedł do niego i wręczył mu naczynie z czerwoną cieczą, po czym usiadł obok. Upił łyk i zrobił trochę zdziwioną minę.
- Nie najgorsze.
Harry również wypił trochę i przyznał mu rację.
- Jak się trzymasz? - zapytał Harry, przerywając ciszę, która zalegała od kilku minut.
-Jest dobrze - odpowiedział po chwili namysłu. - Wiesz co mnie ostatnio zastanawia? - Harry spojrzał na niego wyczekująco. - czemu wtedy odtrąciłeś moją przyjaźń? Na pierwszym roku?
Harry westchnął głęboko.
- Wydawałeś mi się taki... - przerwał na chwilę zastanawiając się nad doborem słów - rozpuszczony. Pod tym względem przypominałeś mi trochę mojego kuzyna. No i jeszcze byłeś nie miły dla Rona.
Draco pokiwał powoli głową.
- Racja - powiedział patrząc na ścianę - gdybym był na twoim miejscu też bym się ze sobą nie zaprzyjaźnił. Dlatego byłem sam - powiedział z nutką smutku, którą starał się ukryć.
Harry zmarszczył brwi.
- Nie byłeś sam. Miałeś Crabbe'a, Goyla.
Draco zaśmiał się krótko i ironicznie.
- Miałem dwóch przygłupów, którzy jedyne co robili to wykonywali moje polecenia i przytakiwali. I tak cały rok, aż do pamiętnej bitwy o Hogwart. To nie była przyjaźń.
- Teraz masz mnie - powiedział Harry bez namysłu.
Draco uśmiechnął się i pokręcił głową.
- Wiesz, może gdybyśmy poznali się w innych oklicznościach moglibyśmy się tak narawdę zaprzyjaźnić - kontynuował Harry. - Jesteś w porządku, polubiłem cię.
Draco zaskoczyło to nagłe wyznanie. Napił się jeszcze trochę wina. Harry przyglądał się mu spokojnym wzrokiem.
- Słabe to wino - wypalił blondyn.
Harry uniósł jedną brew.
- Wcześniej mówiłeś, że nie najgorsze.
Draco oparł się o miękki materiał, który stanowił obicie kanapy.
- Zmieniłem zdanie - odstawił puchar na ziemię - mam ognistą na górze.
Wstał i gestem poprosił Harry'ego aby poszedł za nim. Przeszli przez korytarz, na którego końcu znajdowały się schody prowadzące na górę. Ciszę zakłócał jedynie dźwięk ich kroków. Weszli do jednego z pokoi. Harry od razu zrozumiał, że była to niegdyś sypialnia Draco i Astorii. Na środku stało duże łóżko małżeńskie. Do pokoju wpadało jedynie jasne światło księżyca. Harry podszedł do szafki nocnej. Stało na niej rodzinne zdjęcie oprawione w drewnianą ramkę. Widać było, że zrobiona je dawno. Skorpius był jeszcze niemowlakiem. Draco trącił go lekko ramieniem. Harry odwrócił się w jego stronę. Mężczyzna podał mu szklankę z whisky. Harry oparł się o ścianę i zaczął powoli pić swój napój. Zarówno Potter jak i Malfoy nie wiedzieli co powiedzieć. Przyglądali się sobie w półmroku. Harry odłożył szklankę na szafkę nocną. Nie wiedział, czy to co zrobił sprawiła jego własna chęć, czy alkohol, który zaczynał krążyć w jego żyłach. Podszedł do Draco. Byli już tak blisko. Przyciągnął go do siebie i złączył ich usta. Gdy tylko to zrobił spodziewał się odepchnięcia. Nic bardziej mylnego. Szklanka, którą trzymał Draco upadła na podłogę i rozbiła się uwalniając alkohol, którego blondyn nie dopił. Włożył dłoń we włosy Harry'ego przyciągając go jeszcze bliżej. Wysunął język, a Harry rozchylił usta dając mu tym samym pozwolenie. Na początku zaczął pieścić jego wargi, aby potem włożyć język do jego ust. I właśnie w tym momencie Harry poczuł coś, czego nie czuł przy Ginny. Miłe uczucie, które mu towarzyszyło zdawało się nim kierować. Zaczął rozpinać guziki od koszuli Draco, który nie pozostawał mu dłużny. Szybko przenieśli się na łóżko, cały czas nie odrywając się od siebie. Zapomnieli o swoich codziennych zmartwieniach. Oddali się sobie zatapiając się w przyjemności.
***
Rano Harry obudził się w dobrym nastroju. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Zdziwił się, gdy okazało się, że nie jest w swojej sypialni. Po chwili dotarły do niego wydarzenia poprzedniego wieczoru. Wpatrywał się w sufit i dzięki wspomnieniom zaczął przeżywać to wszystko na nowo. Przymknął oczy. Usłyszał cichy oddech tuż obok siebie. Przewrócił się na drugi bok spoglądając na Draco, który jeszcze spał. Podciągnął kołdrę trochę wyżej. Nagle Draco zaczął się budzić. Przetarł oczy i spojrzał na Harry'ego. Uśmiechnął się ciepło.
- Cześć - przywitał się cichym, zaspanym głosem.
Harry nie odpowiedział. Wyciągnął rękę i pogładził jasne kosmyki włosów mężczyzny. Nagle Draco zrobił minę pełną poczucia winy. Położył się na plecach.
- Harry, przepraszam...
Harry uniósł brwi.
- Nie masz za co. Podobało mi się. Przecież oboje tego chcieliśmy.
Podparł się na łokciu aby zobaczyć twarz Draco.
- Przespaliśmy się... Ja nie mam zbytnio nic do stracenia ale ty... Ty masz żonę, Harry.
Potter westchnął ciężko i ponownie opadł na łóżko przybliżając się do Malfoya.
- Ja i Ginny ciągle się kłócimy. Już czasem myślałem, czy tego nie zakończyć, a to co się stało teraz tylko dało mi znać, że tak powinienem zrobić. Pamiętasz jak mówiłeś mi, że kochałeś Astorię bardziej jak przyjaciółkę? - zapytał Harry. Nie chciał przywoływać przykrych wspomnień, ale nie mógł znaleźć innego porównania. Draco skinął głową i w końcu na niego spojrzał. - Mam podobnie z Ginny. Gdy się z nią żeniłem myślałem, że ją naprawdę kocham. Ale to było złudne. Nie układa nam się, ciągle się kłócimy. To nie jest zdrowa relacja. Ja tak nie potrafię.
Draco wciągnął głęboko powietrze. Przysunął się bliżej ciepłego ciała Harry'ego.
- Muszę o coś spytać - powiedział w końcu Harry.
- Tak?
- Żałujesz?
Draco wyglądał przez chwilę, jakby się zastanawiał. Po chwili jego twarz rozpromienił uśmiech.
- Absolutnie nie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro