8
Harry wrócił do domu w niezmiernie dobrym nastroju. Zastanawiał się, co mógłby zrobić, aby umilić sobie czas. Nagle usłyszał z salonu dźwięk kobiecych głosów. Czyżby Ginny miała gościa? Wzruszył ramionami. Nie miał nic przeciwko temu. Stał w korytarzu rozważając, czy wejść do salonu. W końcu zdecydował się, że jednak to zrobi. Nic nie stało na przeszkodzie. Wszedł do salonu. Nie dał tego po sobie poznać, ale był bardzo zdziwiony, gdy zobaczył osobę siedzącą obok Ginny. Gdy tylko Harry ukazał się w salonie, dwie twarze skierowały się wprost na niego. Uśmiechnął się lekko.
- Cześć, Harry - odezwała się Luna.
- Cześć - przywitał się z obiema kobietami.
Ginny wyglądała na pozytywnie zaskoczoną. Zrobiła ruch, jakby chciała wstać, ale ostatecznie została na kanapie.
- Cześć, Harry. Myślałam, że pracujesz dziś dłużej.
Harry wzruszył ramionami.
- Nie miałem nic do roboty, więc mogłem wyjść wcześniej.
Harry stał tak przez chwilę. W końcu zdecydował się usiąść na fotelu, który stał pod kątem w stosunku do kanapy. Siedzieli tak w ciszy. Harry odniósł wrażenie, że przerwał im jakąś rozmowę, której w jego towarzystwie by nie przeprowadziły. Przyjrzał się Lunie. Tak dawno jej nie wiedział. Nawet nie mógł sobie przypomnieć kiedy ostatnio. Trzeba było jej przyznać, że wyładniała. Jej rysy twarzy stały się dużo doroślejsze niż za czasów bitwy o Hogwart. Jej jasne włosy przypominały Harry'emu włosy Draco. Potrząsnął delikatnie głową odpędzając tę myśl. Luna położyła delikatnie jedną dłoń na swoim brzuchu. Harry odniósł wrażenie, że zrobiła to z dziwną czułością. Dostrzegł, że brzuch kobiety zdawał się być delikatnie wypukły. Czyżby Luna spodziewała się dziecka? Miał ochotę o to zapytać, ale wolał nie ryzykować, na wypadek, gdyby się mylił.
Ginny spojrzała na zmieszaną twarz Harry'ego. Uśmiechnęła się z rozbawieniem. Spojrzała na Lunę, która delikatnie skinęła głową.
- Harry, Luna spodziewa się dziecka - powiedziała łagodnie.
Mimo, że Harry już zdążył się tego domyślić, gdy usłyszał potwierdzoną informację był lekko zaskoczony. Wymusił uśmiech na swojej twarzy.
- Gratulacje.
- Dziękuję. To było dla mnie bardzo niespodziewane.
Harry miał wrażenie, jakby jej głos prawie w ogóle się nie zmienił przez te wszystkie lata. Nadal był lekko rozmarzony, czego ciężko było nie zauważyć.
***
Był już późny wieczór. Harry siedział w kuchni popijając sok dyniowy i patrząc w okno. Raczej jego wzrok jedynie był zwrócony w stronę okna, w rzeczywistości myślami był zupełnie gdzie indziej. Z zamyślania wybudził go głos Ginny.
- Nie miałam okazji ci wcześniej powiedzieć, moi rodzice zaprosili nas jutro wieczorem na kolację.
Harry potrząsnął głową i wyrzucił swoje rozmyślania na jej tył.
- Mogłabyś powtórzyć?
Ginny westchnęła.
- Mówiłam, że moi rodzice zaprosili nas jutro na kolację. Ron i Hermiona też będą.
Harry nie odzywał się przez chwilę. Przecież jutrzejszego wieczoru miał odwiedzić Draco. Przecież nie może być w dwóch miejscach na raz.
- Akurat jutro? - zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie niż pytanie, i nie zdawał sobie sprawy, że wypowiedział je na głos, dopóki Ginny się nie odezwała.
- Tak, jutro. W czym problem? - zrobiła minę, jakby starała się sobie coś przypomnieć.
Harry musiał szybko coś wymyślić.
- Bo... obiecałem Hagridowi, że jutro go odwiedzę. Wiesz, powspominać dawne czasy.
Ginny uniosła jedną brew.
- Szkoda, że wcześniej nie mówiłeś.
- Jakoś wyleciało mi to z głowy - odpowiedział szybko, ukrywając nerwowość, kryjącą się za kłamstwem.
- Może dałbyś radę to jakoś przełożyć? - zapytała z nutką nadziei błąkającą się w jej głosie.
Harry starał się brzmieć jak najbardziej wiarygodnie. W końcu wpadł na pomysł jak pogodzić te dwie sprawy.
- Niezbyt, już jakiś czas temu mnie zapraszał. Ale chyba wiem, jak możemy zrobić tak, aby wszyscy byli zadowoleni.
Ginny nie odezwała się. Patrzyła na Harry'ego wyczekująco.
- Pójdziemy na tę kolację. Posiedzę tam trochę, a później po prostu pójdę do Hagrida.
Ginny przez chwilę rozważała jego propozycję. W końcu się zgodziła. Harry westchnął z ulgą. Tak bardzo nie chciał zawieść Draco, zwłaszcza teraz, kiedy mężczyzna zaczynał mu ufać.
Poszedł spać z nadzieją, że jego drobne kłamstwo nie wyjdzie na jaw.
***
Następnego wieczoru Harry szykował się do wyjścia. Ginny była już gotowa od pół godziny, i właśnie plotła włosy Lily w warkocz. Gdy Harry uznał, że jest już gotowy, wszedł do salonu. Ginny spojrzała na niego z irytacją połączoną z przeważającym nad nią rozbawieniem.
- Harry, ubierz się bardziej elegancko - zasugerowała.
Harry spojrzał na nią zdziwiony. Uważał, że był ubrany dobrze. Niebieskie jeansy i lekko opinająca jego ciało bluzka. Ginny westchnęła głośno.
- W szafie masz czarne spodnie i białą koszulę - powiedziała, skupiając się na włosach córki, na których własnie wiązała kokardkę.
Harry wrócił do sypialni i przebrał się. Gdy wszyscy byli już gotowi, teleportowali się do Nory. Nie skorzystali z kominka, z obawy o to, że się ubrudzą.
Znaleźli się przed drzwiami Nory. Zobaczył zapalone w kuchni światło i pulchną sylwetkę wyglądającą przez okno. Uniósł rękę i zapukał do drzwi, które po chwili się otworzyły. Molly Weasley powitała ich z uśmiechem na twarzy.
- Świetnie, że już jesteście. Czekaliśmy na was - mówiąc to przepuściła ich w drzwiach. Weszli do kuchni i zajęli miejsce przy dość obszernym stole. Ron, Hermiona, pan Weasley i Hugo siedzieli już tylko na nich czekając. Przywiali się. Pani Weasley machnęła różdżką i pojawiły się przed nimi miski z zupą. Harry jadł z lekką niecierpliwością.
- No, to jak wam się układa? - zapytała Molly. - Już dawno nie mieliśmy okazji sotkać się w większym gronie.
Hermiona odchrząknęła.
- U nas wszystko świetnie - uśmiechnęła się uprzejmie.
Ron skinął głową. Wzrok pani Weasley skierował się na Harry'ego i Ginny.
- A jak u was?
Hermiona wymieniła z nimi porozumiewawcze spojrzenia. Harry otwworzył usta, aby odpowiedzieć, ale Ginny go wyprzedziła.
- Wszystko w porządku - uśmiechnęła się przekonująco.
Zaczęły się rozmowy, w których Harry już nie brał udziału. Po raz kolejny myślami był gdzie indziej. Zastanawiał się co się z nim działo. Był ostatnio taki nieobecny. Analizował w głowie od czego to się zaczęło. Wszystko prowadziło do jego rozmowy z Draco Malfoyem na peronie. Harry starał się znaleźć inną sytuację, która mogła do tego doprowadzić, ale nic nie mógł sobie przypomnieć. Nic co by na to wskazywało. Spojrzał na zegarek i uświadomił sobie, że już czas na niego. Wstał od stołu.
- Przepraszam, już na mnie czas - powiedział beznamiętnym tonem.
Starał się uciec od zdziwionych spojrzeń. Hermiona otworzyła usta, jakby chciała się odezwać ale ostatecznie tego nie zrobiła, za co Harry był jej wdzięczny. Zbliżał się moment, na który podświadomie czekał już od jakiegoś czasu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro