21
Rano Harry obudził się obok Draco. A w zasadzie to z głową na jego klatce piersiowej, która co chwilę opadała, by za chwilę znów się unieść. Harry wsłuchiwał się w rytmiczne bicie serca jego ukochanego. Usłyszał ciche westchnienie, i poczuł dłoń przesuwającą się po jego policzku. Uniósł wzrok. Draco uśmiechał się do niego czule.
- Dzień dobry - powiedział zaspanym głosem.
Nachylił się i pocałował Harry'ego w czoło. Mężczyzna jeszcze bardziej wtulił się w blondyna. Draco usiadł, opierając się o zagłówek łóżka. Harry nadal przylegał do jego torsu trzymając go w mocnym uścisku. Blondyn patrzył na niego troskliwie, jakby był najważniejszym skarbem, który trzeba chronić za wszelką cenę. Wtulił twarz w jego miękkie, ciemne włosy.
- Puścisz mnie kiedyś? - powiedział stłumionym głosem.
Harry pokręcił głową.
- Nie puszczę cię, bo jak się kogoś kocha, to się go nie puszcza - powiedział, naśladując przy tym trochę dziecięcy głos.
Draco uśmiechnął się.
- A jeśli ta osoba chce zrobić ci śniadanie.
Harry przez chwilę udawał, że się zastanawia.
- Chyba mogę zrobić wyjątek.
Harry odsunął się od Draco, i położył na miejscu obok. Blondyn sięgnął po różdżkę, rzucił zaklęcie, i po chwili jego ubrania, które leżały rozrzucone niedbale na podłodze znalazły się w jego dłoniach. Ubrał się czując na sobie wzrok Harry'ego. Wstał i nachylił się nad ukochanym. Pocałował go w usta ujmując jego dolną wargę w swoje i ssąc lekko. Na koniec przejechał po niej językiem. Harry spłonął rumieńcem. Draco poszedł do kuchni. Potter został sam w pokoju. Ubrał się i dołączył do Draco. Blondyn dał mu kubek kawy. Harry napił się trochę i usiadł przy stole.
- Może ja coś zrobię? - zaproponował.
Draco potrząsnął głową. Harry odłożył kubek na stół, wstał i podszedł do Draco.
- Nie ma problemu, mogę coś zrobić - zapewnił.
Draco odwrócił się do niego przodem i położył ręce na jego biodrach.
- Ja coś przygotuję. Weź kawę, idź do salonu, posiedź wygodnie i poczekaj, dobrze? - Harry pokiwał głową. Draco uniósł delikatnie jego podbródek - grzeczny chłopiec.
Harry przelotnie pocałował Draco w policzek, wziął kawę i poszedł do salonu. Po kilku minutach blondyn przyszedł i postawił przed nim talerz z tostami. Usiadł obok, i wziął jednego.
Po południu Draco i Harry poszli na spotkanie z Hermioną. Obaj bardzo niechętnie. Draco rzucił nawet pomysł, aby ją wystawić, ale Harry był ciekawy, co ma do powiedzenia. Starał się być gotowy na każdą możliwość. Nie chciał pogłębiać swojej kłótni z byłą przyjaciółką, ale uważał, że to może się okazać nieuniknione. Może tak było lepiej?
Doszli do baru pod trzema miotłami i dostrzegli czekającą przed wejściem Hermionę. Podeszli do niej, a w powietrzu wisiała niezręczna atmosfera. Kobieta otworzyła usta, aby coś powiedzieć, ale po chwili je zamknęła i zrobiła zmieszaną minę. Harry uniósł głowę do góry i popatrzył na nią chłodno, aby przekonała się, że nie jest do niej zbyt miło nastawiony. Nie po tym, jak się od niego odwróciła. Spojrzała na niego z żalem. W końcu Draco przerwał ciszę.
- Może wjedźmy do środka?
Hermiona dopiero po tym, jak się odezwał zdawała się go zauważyć. Zrobiła zaskoczoną minę. Draco otworzył drzwi i przepuścił w nich pozostałą dwójkę. Pierwszy wszedł Harry, a za nim Hermiona. Draco złapał kobietę za ramię i zatrzymał. Obróciła się i spojrzała na niego nienawistnie.
- Nawet nie próbuj powiedzieć czegoś, co go zrani - powiedział z groźbą w głosie. - I nie interesuje mnie, jaki pełnisz urząd w ministerstwie. Jeśli zrobisz coś, co go zrani, nie daruję ci tego.
Kobieta szarpnęła ramieniem, które trzymał Draco i weszła do środka. Blondyn zrobił to samo i usiadł obok Harry'ego. Objął go, i przyciągnął do siebie. Harry spojrzał poważnie na Hermionę, która siedziała na przeciwko niego.
- Czemu chciałaś się spotkać?
Kobieta westchnęła cicho.
- Chciałam z tobą porozmawiać. Liczyłam, że przyjdziesz sam - powiedziała, zerkając z pogardą na Draco.
Blondyn spojrzał na nią nienawistnie. Czuł, jak puszczają mu nerwy. Nachylił się nad stołem.
- Słuchaj no, ty...
Nie skończył zdania, ponieważ Harry złapał go delikatnie za ramię i przyciągnął z powrotem do siebie.
- Spokojnie, kochanie - powiedział, i pogłaskał go po policzku. - Chciałaś się spotkać, więc jestem, a przed Draco nie mam nic do ukrycia, więc albo rozmawiamy w jego obecności, albo wcale.
Westchnęła i pokiwała głową.
- Czyli to prawda, że wy...
- Tak, ale to nasza sprawa - powiedział Harry.
- Zaatakowaliście Rona!
Draco roześmiał się ironicznie.
- Tak ci powiedział? - zapytał rozbawiony, Hermiona puściła jego uwagę mimo uszu, cały czas patrząc na Harry'ego.
- Hermiono. Nie my go zaatakowaliśmy, tylko on nas. My się broniliśmy.
Opowiedział Hermionie co wydarzyło się w jego gabinecie. Na jej twarzy co chwilę pojawiało się niedowierzanie. Gdy skończył Draco ponownie się roześmiał.
- Naprawdę tak zrobił?
- Tak - odpowiedzieli jednocześnie obaj mężczyźni.
- Jeśli nie wierzysz, proszę bardzo, użyj na mnie legilimencji - powiedział wyzywająco Harry.
Kobieta pokręciła głową.
- Nie, nie ma takiej potrzeby, to bardzo podobne do Rona. Ale nie po to chciałam się tak właściwie spotkać. Chciałam cię przeprosić, Harry. Od czasu naszej kłótni zżerają mnie wyrzuty sumienia. Nie powinnam tak postępować.
Potter pokiwał głową.
- Ron raczej nie będzie chciał zgody, ale ja tak nie potrafię. Chcę, żebyśmy nadal się przyjaźnili. Ale Harry, czy ty naprawdę kochasz Draco?
- Najbardziej na świecie - odpowiedział bez zastanowienia.
- Raczej nie polubię Draco...
- Ja ciebie też, nie masz się czym martwić - wtrącił blondyn.
-... ale będę w stanie go zaakceptować. I wasz związek też. Nie chcę, żebyś był nieszczęśliwy. Chyba będziemy musieli się znosić, dla jego dobra - powiedziała do Draco.
Mężczyzna pokiwał niechętnie głową.
Gdy pożegnali się już z Hermioną, i szli do domu Draco nagle wypalił:
- Nie dam rady jej znosić. Wybacz, ale nie. Proszę, nie każ mi tego robić.
Harry roześmiał się.
- W porządku, nie miałem takiego zamiaru.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro