19
Harry i Draco otworzyli wszystkie listy, i okazało się, że nie było ich aż tak dużo, jak wydawało im się na początku. Harry przyciągnął do siebie swojego ukochanego i wtulił się w niego. Draco objął go delikatnie, a Potter przycisnął głowę do jego klatki piersiowej. Potrzebował tego po tym wszystkim. Po przeczytaniu artykułu i tych wszystkich listów z obelgami skierowanymi w jego stronę. Trwali chwilę w tym uścisku, Draco wtulił twarz we włosy Harry'ego i pogłaskał go dłonią po plecach, w geście pocieszenia. Podniósł rękę na wysokość oczu, uniósł wzrok i odczytał godzinę. Niechętnie odsunął się od Harry'ego.
- Muszę iść po Albusa i Skorpiusa.
Harry otworzył usta, aby powiedzieć, że on też chce iść, ale Draco nie dał mu wydusić słowa.
- Jeśli chcesz, możemy iść razem. Nie ma problemu, chodzi o to, że tam może być sporo ludzi i będą się gapić, mi to nie przeszkadza, ale myślę, że w obecnej sytuacji wolałbyś tego uniknąć.
Harry pokiwał głową, bo jego ukochany miał rację. Zdawał sobie sprawę, że słowa Draco zwyczajnie wynikają z troski. Blondyn wyszedł, a Harry pozbył się wszystkich skrawków listów, które Draco wcześniej podarł. Jeśli któryś z listów został cały, to oznaczało, że nie było w nim nic obraźliwego. Harry złożył niepodarte pergaminy i odłożył je na komodę. Mogły się przydać, gdyby potrzebował podniesienia na duchu. Usiadł na kanapie i cierpliwie czekał. Martwił się reakcją swoich synów, czy to zaakceptują. Czy on zawsze musiał przejmować się tym, co powiedzą inni? Najwyraźniej. Usłyszał dźwięk klucza przekręcanego w drzwiach oraz trzy znajome głosy. Wstał z kanapy i zobaczył Draco, Albusa i Skorpiusa. Powitał ich bladym uśmiechem. Albus podszedł do niego, wyglądał na zmieszanego, nie wiedząc jak przywitać się z ojcem, ostatecznie posłał mu jedynie zakłopotany uśmiech.
- Przejdźcie dalej - powiedział do chłopców. - Tutaj prosto i zaraz jesteście w salonie.
Chłopcy poszli do salonu. Draco spojrzał na Harry'ego i odgarnął mu włosy z twarzy.
- Stresujesz się - stwierdził.
- Nie - skłamał z wahaniem Harry.
- Boisz się, co powie twój syn - nie ustępował Draco. Harry spuścił wzrok. - Nie przejmuj się tym. Ja też tak mam. Jakiś czas temu zmarła mu matka a teraz takie coś... jestem gotowy na każdą reakcję - mówił przyciszonym głosem, aby chłopcy nie usłyszeli.
Harry pokiwał głową.
- A gdzie James?
Draco zmarszczył brwi.
- Albus mówił, że do nas dołączy - w tym momencie rozległo się pukanie do drzwi - poczekam w salonie.
Draco posłał Harry'emu uspokajający uśmiech, po czym dołączył do chłopców, którzy czekali w salonie. Harry odprowadził go wzrokiem, a następnie odwrócił się przodem do drzwi. Wciągnął głęboko powietrze w płuca, po czym otworzył. James uśmiechnął się do ojca, który oczywiście to odwzajemnił. Przepuścił syna w drzwiach. James wszedł do środka i rozejrzał się wokół.
- Cześć, tato. Emm fajnie, że zaprosiłeś nas do swojego nowego domu. Albus już jest?
Harry skinął głową. Poszli razem do salonu. Zastanawiał się, czemu jego syn mówił z lekkim skrępowaniem w głosie. Może przeczytał artykuł z Proroka? Harry potrząsnął głową, nie chciał o tym myśleć. Weszli do salonu. James usiadł obok Albusa, a Harry na fotelu. James spojrzał na Draco z lekką niechęcią, ale blondyn tego nie zauważył.
- Napijecie się czegoś? - zapytał Harry.
Wszyscy trzej potrząsnęli głowami.
- Jak u was? W szkole? - zapytał Draco.
- Jest w porządku.
Powiedział Skorpius w tym samym czasie, co Albus odpowiedział:
- Znośnie.
James milczał. Harry zastanawiał się, czemu siedzi tak cicho. Alubus rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Fajnie, że nas tutaj zaprosiłeś, tato. Ładnie się tutaj urządziłeś.
Skorpius pokiwał entuzjastycznie głową.
James w końcu się odezwał.
- Przejdźmy do rzeczy - powiedział ze zniecierpliwieniem w głosie - chyba nie zaprosiłeś nas tutaj tylko po to, żeby sobie pogadać?
Harry westchnął głęboko. Albus spojrzał na brata ze zdziwieniem. James nawet na niego nie zerknął cały czas wpatrując się w Harry'ego, który uśmiechnął się blado.
- No tak, chciałem wam też coś powiedzieć. To może być dla was dość niespodziewane, ale Draco i ja spotykamy się - nie było sensu owijać w bawełnę.
Albus patrzył zszokowany to na ojca, to na Draco. Skorpius otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale James go uprzedził.
- Czyli to prawda. To, co piszą w Proroku - powiedział beznamiętnie.
Albus uniósł brwi.
- Częściowo - wyjaśnił Harry.- Prawdą było to, że rozstałem się z twoją matką, i to, że jestem z Draco, ale większość z tego artykułu była dość podkoloryzowana.
James gwałtownie wstał, i zaczął kierować się do wyjścia. Harry zerwał się z miejsca i poszedł za synem. Draco zrobił lekko zmartwioną minę. Harry złapał syna za nadgarstek, gdy ten był już prawie przy drzwiach.
- James, wiem co myślisz, ale to nie tak. Ten artykuł, to nie prawda, że zrobiłem to z zachcianki. Po prostu tak wyszło.
- Tato, byłem w stanie zaakceptować, że z matką się rozstajecie. Naprawdę, jestem w stanie to zrozumieć. Ale czy to on był powodem?
- Widziałeś, że się nie dogadywaliśmy...
- Masz rację, widziałem. Tylko, że bardzo szybko się pocieszyłeś. Wujek Ron opowiadał mi jaki on jest.
- Ron go nie zna, nie powinieneś go słuchać.
- Nie wiem już kogo powinienem słuchać. Może Prorok kłamie, a może mówi prawdę?
- James... - Harry nie skończył zdania, chłopiec wyrwał rękę z jego uścisku i wyszedł z domu.
Harry westchnął smutno. Dopiero co odbudował relacje z Albusem, a już pokłócił się z Jamesem. Postarał się uśmiechnąć, ale niezbyt mu to wyszło. Wszedł do salonu i opadł na fotelu.
- Skorpiusie, wiem, że to może być dla ciebie trudne - powiedział Draco - i wiem, jak możesz się czuć...
Skorpius uniósł rękę, aby coś powiedzieć. Draco zamilkł.
- Nie martw się tym. Mama zmarła, ale ty nadal zasługujesz na szczęście. Więc jeśli jesteś szczęśliwy, to w porządku. Przecież nie mogę ci tego odebrać.
Draco uśmiechnął się do syna. Harry spojrzał na Albusa. Chłopiec siedział, wpatrując się w przyjaciela i jakby analizując jego słowa. Harry nie wiedział jakiej reakcji się po nim spodziewać. Może na nowo popsuje sobie z nim relacje, a może te jeszcze bardziej się wzmocnią?
- Skorpius ma rację - powiedział cicho Albus - cieszę się waszym szczęściem. Ale o co chodziło Jamesowi z tym artykułem?
Harry westchnął. Draco wychylił się z fotela i spojrzał na chłopców.
- Jest taka wredna dziennikarka, która zawsze wypisuje głupoty o twoim ojcu.
- Zawsze, czyli od jak dawna? - Zaciekawił się Skorpius.
- Miałem może czternaście lat jak zaczęła - powiedział Harry.
Nagle Albus zrobił minę, jakby wpadł na jakiś pomysł.
- Czyli ja i Skorpius jesteśmy teraz braćmi?
- Tak jakby. Tak właściwie to przyrodnimi braćmi - powiedział Draco.
- Ale super - odpowiedzieli chłopcy jednocześnie.
------
Jeszcze tak 2 rozdziały i koniec... ( może być więcej, ale raczej przewiduję dwa)
Miłego dnia <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro