Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19

Harry i Draco otworzyli wszystkie listy, i okazało się, że nie było ich aż tak dużo, jak wydawało im się na początku. Harry przyciągnął do siebie swojego ukochanego i wtulił się w niego. Draco objął go delikatnie, a Potter przycisnął głowę do jego klatki piersiowej. Potrzebował tego po tym wszystkim. Po przeczytaniu artykułu i tych wszystkich listów z obelgami skierowanymi w jego stronę. Trwali chwilę w tym uścisku, Draco wtulił twarz we włosy Harry'ego i pogłaskał go dłonią po plecach, w geście pocieszenia. Podniósł rękę na wysokość oczu, uniósł wzrok i odczytał godzinę. Niechętnie odsunął się od Harry'ego.

- Muszę iść po Albusa i Skorpiusa. 

Harry otworzył usta, aby powiedzieć, że on też chce iść, ale Draco nie dał mu wydusić słowa.

- Jeśli chcesz, możemy iść razem. Nie ma problemu, chodzi o to, że tam może być sporo ludzi i będą się gapić, mi to nie przeszkadza, ale myślę, że w obecnej sytuacji wolałbyś tego uniknąć.

Harry pokiwał głową, bo jego ukochany miał rację. Zdawał sobie sprawę, że słowa Draco zwyczajnie wynikają z troski. Blondyn wyszedł, a Harry pozbył się wszystkich skrawków listów, które Draco wcześniej podarł. Jeśli któryś z listów został cały, to oznaczało, że nie było w nim nic obraźliwego. Harry złożył niepodarte pergaminy i odłożył je na komodę. Mogły się przydać, gdyby potrzebował podniesienia na duchu. Usiadł na kanapie i cierpliwie czekał. Martwił się reakcją swoich synów, czy to zaakceptują. Czy on zawsze musiał przejmować się tym, co powiedzą inni? Najwyraźniej. Usłyszał dźwięk klucza przekręcanego w drzwiach oraz trzy znajome głosy. Wstał z kanapy i zobaczył Draco, Albusa i Skorpiusa. Powitał ich bladym uśmiechem. Albus podszedł do niego, wyglądał na zmieszanego, nie wiedząc jak przywitać się z ojcem, ostatecznie posłał mu jedynie zakłopotany uśmiech. 

- Przejdźcie dalej - powiedział do chłopców. - Tutaj prosto i zaraz jesteście w salonie.

Chłopcy poszli do salonu. Draco spojrzał na Harry'ego i odgarnął mu włosy z twarzy.

- Stresujesz się - stwierdził.

- Nie - skłamał z wahaniem Harry.

- Boisz się, co powie twój syn - nie ustępował Draco. Harry spuścił wzrok. - Nie przejmuj się tym. Ja też tak mam. Jakiś czas temu zmarła mu matka a teraz takie coś... jestem gotowy na każdą reakcję - mówił przyciszonym głosem, aby chłopcy nie usłyszeli. 

Harry pokiwał głową.

- A gdzie James? 

Draco zmarszczył brwi.

- Albus mówił, że do nas dołączy -  w tym momencie rozległo się pukanie do drzwi - poczekam w salonie.

Draco posłał Harry'emu uspokajający uśmiech, po czym dołączył do chłopców, którzy czekali w salonie. Harry odprowadził go wzrokiem, a następnie odwrócił się przodem do drzwi. Wciągnął głęboko powietrze w płuca, po czym otworzył. James uśmiechnął się do ojca, który oczywiście to odwzajemnił. Przepuścił syna w drzwiach. James wszedł do środka i rozejrzał się wokół.

- Cześć, tato. Emm fajnie, że zaprosiłeś nas do swojego nowego domu. Albus już jest?

Harry skinął głową. Poszli razem do salonu. Zastanawiał się, czemu jego syn mówił z lekkim skrępowaniem w głosie. Może przeczytał artykuł z Proroka? Harry potrząsnął głową, nie chciał o tym myśleć. Weszli do salonu. James usiadł obok Albusa, a Harry na fotelu. James spojrzał na Draco z lekką niechęcią, ale blondyn tego nie zauważył. 

- Napijecie się czegoś? - zapytał Harry.

Wszyscy trzej potrząsnęli głowami. 

- Jak u was? W szkole? - zapytał Draco.

- Jest w porządku.

Powiedział Skorpius w tym samym czasie, co Albus odpowiedział:

- Znośnie.

James milczał. Harry zastanawiał się, czemu siedzi tak cicho. Alubus rozejrzał się po pomieszczeniu.

- Fajnie, że nas tutaj zaprosiłeś, tato. Ładnie się tutaj urządziłeś. 

Skorpius pokiwał entuzjastycznie głową. 

James w końcu się odezwał.

- Przejdźmy do rzeczy - powiedział ze zniecierpliwieniem w głosie - chyba nie zaprosiłeś nas tutaj tylko po to, żeby sobie pogadać?

Harry westchnął głęboko. Albus spojrzał na brata ze zdziwieniem. James nawet na niego nie zerknął cały czas wpatrując się w Harry'ego, który uśmiechnął się blado.

- No tak, chciałem wam też coś powiedzieć. To może być dla was dość niespodziewane, ale Draco i ja spotykamy się - nie było sensu owijać w bawełnę.

Albus patrzył zszokowany to na ojca, to na Draco. Skorpius otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale James go uprzedził.

- Czyli to prawda. To, co piszą w Proroku - powiedział beznamiętnie.

Albus uniósł brwi.

- Częściowo - wyjaśnił Harry.- Prawdą było to, że rozstałem się z twoją matką, i to, że jestem z Draco, ale większość z tego artykułu była dość podkoloryzowana.

James gwałtownie wstał, i zaczął kierować się do wyjścia. Harry zerwał się z miejsca i poszedł za synem. Draco zrobił lekko zmartwioną minę. Harry złapał syna za nadgarstek, gdy ten był już prawie przy drzwiach. 

- James, wiem co myślisz, ale to nie tak. Ten artykuł, to nie prawda, że zrobiłem to z zachcianki. Po prostu tak wyszło.

- Tato, byłem w stanie zaakceptować, że z matką się rozstajecie. Naprawdę, jestem w stanie to zrozumieć. Ale czy to on był powodem? 

- Widziałeś, że się nie dogadywaliśmy...

- Masz rację, widziałem. Tylko, że bardzo szybko się pocieszyłeś. Wujek Ron opowiadał mi jaki on jest.

- Ron go nie zna, nie powinieneś go słuchać.

- Nie wiem już kogo powinienem słuchać. Może Prorok kłamie, a może mówi prawdę?

- James... - Harry nie skończył zdania, chłopiec wyrwał rękę z jego uścisku i wyszedł z domu.

Harry westchnął smutno. Dopiero co odbudował relacje z Albusem, a już pokłócił się z Jamesem. Postarał się uśmiechnąć, ale niezbyt mu to wyszło. Wszedł do salonu i opadł na fotelu.

- Skorpiusie, wiem, że to może być dla ciebie trudne - powiedział Draco - i wiem, jak możesz się czuć...

Skorpius uniósł rękę, aby coś powiedzieć. Draco zamilkł.

- Nie martw się tym. Mama zmarła, ale ty nadal zasługujesz na szczęście. Więc jeśli jesteś szczęśliwy, to w porządku. Przecież nie mogę ci tego odebrać.

Draco uśmiechnął się do syna. Harry spojrzał na Albusa. Chłopiec siedział, wpatrując się w przyjaciela i jakby analizując jego słowa. Harry nie wiedział jakiej reakcji się po nim spodziewać. Może na nowo popsuje sobie z nim relacje, a może te jeszcze bardziej się wzmocnią?

- Skorpius ma rację - powiedział cicho Albus - cieszę się waszym szczęściem. Ale o co chodziło Jamesowi z tym artykułem?

Harry westchnął. Draco wychylił się z fotela i spojrzał na chłopców.

- Jest taka wredna dziennikarka, która zawsze wypisuje głupoty o twoim ojcu.

- Zawsze, czyli od jak dawna? - Zaciekawił się Skorpius.

- Miałem może czternaście lat jak zaczęła - powiedział Harry.

Nagle Albus zrobił minę, jakby wpadł na jakiś pomysł.

- Czyli ja i Skorpius jesteśmy teraz braćmi?

- Tak jakby. Tak właściwie to  przyrodnimi braćmi - powiedział Draco.

- Ale super - odpowiedzieli chłopcy jednocześnie.

------

Jeszcze tak 2 rozdziały i koniec... ( może być więcej, ale raczej przewiduję dwa)

Miłego dnia <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro