Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

i.

Shaker siedział na schodkach przed domem imprezowym, wpatrując się w ludzi przed sobą.

Jak każdy półmetek w trakcie sezonu był organizowany w tym samym, jednym domie imprezowym, a przez to schody prowadzące do niego, znajdowały się naprzeciw ławek, stołów i ogrodowych huśtawek, przy któych lub na których przebywała większa część zawodników, po punkcie kulminacyjnym imprezy (przeróżne momenty decydowały o tym, kiedy impreza osiągnęła swój szczyt).

Shaker od dłuższego czasu wpatrywał się w pewnego bruneta o fioletowych końcówkach włosów, przy którym jego umysł zadawał sobie zawsze pozostawiane bez odpowiedzi pytania.

―Tak, to jest na pewien sposób chujowe ― stwierdził znikąd El Matador, opierając łokieć na siatce obok.

Shaker doskonale wiedział, że El Matador jako osoba prowadząca typowo hedonistyczny tryb życia, na pewno nie przyszła tu sama z siebie, a raczej ze względu na jakąś potrzebę (a skoro o potrzebach mowa, to dziwne że żadna kobieta lub mężczyzna jeszcze nie stwierdzili, że aktualną ich potrzebą był nie kto inny jak owy hebanowowłosy, ekstrawertycki Hiszpan). Nie mylił się. Jego kolega od ataku trzymał w ręce e-pa.

Shaker powędrował ponownie wzrokiem na Riano, ale najwidoczniej, gdy ten wyczuł na sobie jego spojrzenie, spuścił wzrok.

Naprawdę miał dość tych gierek, ale kompletnie nie wiedział jak im zaradzić.

Nagle poczuł ruch obok siebie.

A temu co odbiło? ― pomyślał, gdy El Matador dołączył do niego w siedzeniu na zimnych panelach.

― Ja bym na twoim miejscu zrobił... ― zaczął Matador.

― To co robiłeś z Ninją ostatnio? ― spytał odrobinę sfrustrowany Shaker.

― Halo, to był tylko pocałunek i to taki bo zabrakło nam tematów do rozmowy ― odparł we własnej obronie Hiszpan.

― Robisz tak każdemu, czy tylko jemu? ― spytał Shaker, unosząc w charakterystyczny sposób jedną brew.

― Zawsze jak pada niezręczna cisza, przelizuje się z kimś. Z jakiś przyczyn bardzo to denerwuje Northa i Joe ―tu machnął nie dotknięty tym faktem ręką. ― Ale skoro tak wypytujesz, to się z tobą nie przeliżę. Nie jesteś w moim typie, a po drugie czułbym się jakbym uprawiał kazirodstwo, jak to powiedziałby Joe: bracie.

To było mimo wrednego wydźwięku bardzo miłe od strony El Matadora.

El Matador przewrócił między palcami parokrotnie trzymane urządzenie, po czym wbił się zębami w ustnik, odblokowując elektryka za pomocą przycisków.

― Papierosy mnie zabijają ― powiedział ze zrezygnowaniem i niezadowoleniem Shaker. ― EDUARDO ―dodał bardzo głośno i wyraźnie prawdziwe imię swojego przyjaciela, na co ten z zirytowaniem przewrócił oczami, ale nie był to ten rodzaj irytacji, który okazywał wobec innych, to był ten rodzaj, który był specjalnie zarezerwowany dla Shakera i Klausa.

― I tak wiem, że masz na jego punkcie obsesje ― rzucił Shaker, odwołując się do Ninjy.

― Powiedział ten, co miał nawet kubek ze Starbucksa, z którego pił Max Power i który przez dobre cztery lata nawijał tylko o tym, że jego zdaniem Skarra coś knuje, mimo że nie było ku temu pobudek, aby coś takiego podejrzewać ― odgryzł się El Matador, a na policzki Shakera wkradło się odrobinę czerwieni.

El Matador uśmiechnął się zwycięsko, po czym ponownie się zasiągnął e-papierosem.

Shaker rzucił na krótko ponownie wzrok, na siedzącego tym razem bokiem do niego Riano, wzdychając ze zrezygnowaniem.

― Jak ty to robisz... ― zaczął Mokena, a El Matador uniósł brew, bawiąc się papierosem. ― Że wszyscy chcą się z tobą pieprzyć?

Twarz El Matadora na chwilę wyglądała na taką, jakby właśnie zmuszono go do zjedzenia grejfruta, ale potem zawitał ten typowy 'fuck boy' wyraz.

― Nie wiem, zazwyczaj wszyscy po prostu przychodzą ― wzruszył ramionami El Matador.

―  Ale co, gdy nie? ― zapytał Shaker, opierając brodę na ręce.

― To robisz co ci się kurwa żywnie podoba ― odparł El, a jego usta wykrzywiły się w niepokojącym uśmiechu. ― RIANO!

No i koniec.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro