Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•three•

Siedzę aktualnie na nudnej matematyce. Chociaż chciałbym aby ta lekcja trwała wiecznie. Bo jest to ostatnia lekcja A po niej muszę zostać sam na sam z Tozier'em.

Lepsze to niż powiadomienie mojej mamy. W tedy to do śmierci nie wyszedł bym z pokoju.

Głośny dźwięk dzwonka spowodował że serce zaczęło bić mi szybciej. Powoli się spakowałem i wyszedłem jako ostatni z klasy. Bluza od Billa zaczęła mnie irytować bo rękawy były o wiele za długie i wyglądałem w niej jak pięcio latek. Wszyscy wychodzili ze szkoły. Oczywiście chyba z trzy razy dostałem z bara.

W końcu znalazłem się przed wejściem do piekła. Nie sądziłem że będę bał się wejść do sali gimnastycznej, uwielbiam grać w koszykówkę i czasami przed lekcjami Pan od wf pozwalał mi grać tutaj. Założyłem słuchawki i puściłem głośno muzykę. Powoli wszedłem na salę. Pod ścianą która była pomalowana A co najważniejsze sucha położyłem swój plecak.

Richie'go jeszcze nie było więc sam wziąłem się do roboty. Powoli poruszałem biodrami w rytm muzyki.

Gdy w mojej puszczę nie było już farby tanecznym krokiem poszedłem po kolejna puszkę. Nagle zauważyłem Richie'go który się na mnie patrzy.

Szybko ściągnąłem słuchawki i przerażony spojrzałem na chłopaka.

-D-długo to jesteś?- spytałem cicho ten tylko uśmiechnął się.

-Wystarczająco żeby zobaczyć twój pokaz.- odwrócił się i zaczął malować ścianę.

Czas minął bardzo wolno non stop zerkałem w stronę Toziera żeby być pewnym że nie wpadnie na głupi pomysł. Dwa razy nasze spojrzenia się spotkały. Za kazdym razem przekrecałem szybko głowe czując jak policzki mnie pieką.

Sprzataczka przyszła po nas oznajmiając że musi już zamykać szkołę. Szybko zabrałem swoje rzeczy i wybiegłem z budynku.

-Eds!- usłyszałem głos Richie'go więc przyspieszyłem.

Po chwili czułem jak mam atak astmy. Od razu zwolniłem i zacząłem szukać tego zasranego inhalatora.

-Jestes głuchy?- chłopak złapał mnie za ramię. Jeszcze bardziej się wystraszyłem i nie mogłem złapać powietrza.- Uspokój się. Masz, zapomniałeś wziąść z sali.

Chłopak podał mój inhalator.

-D-dziekuje.- spojrzałem mu w oczy.

-Spoko jak coś mnie tu nie było. Nara Eds.-chlopak odwrócił się na pięcie i odszedł.

Stałem jak wryty patrząc jak odchodzi. W sumie jak nie ma przy nim kolegów to jest do zniesienia.

~~~
Pov.Richie

Kierowałem się w strone parku. Nie chcę wracać jeszcze do domu.

Odwróciłem się zobaczyć czy z Eddie'm wszystko gra. Wiem że ma astmę ale nigdy nie widziałem żeby miał aż taki atak.

Dziś gdy miał na sobie tą za duża bluzę i jak tańczył to był taki uroczy...
No i jak się rumienił.

Jezu co ja mówię. Muszę to sobie wybić z głowy. Nie jestem i nigdy nie będę pedałem.

Było w sumie zimno więc poszedłem w moje ulubione miejsce. A mianowicie do kawiarni. Jest mała, jebie spalonym żarciem Ale lubię to miejsce. Od dziecka tu przechodziłem. A poza tym nie ma tutaj moich znajomych. Więc mogę być sobą?

Chociaż jak się nad tym zastanowię to sam nie wiem kim jestem...

Usiadłem przy jednym ze stolików i zamówiłem ciepłą herbatę. Oglądałem telewizję który wisiał nad barem.

Z więzienia uciekł groźny przestępca. Ostatnio było go widać w małym miasteczku Derry. Policja apeluje o ostrożność i...

Miło że odwiedził nasze miasteczko.

Wróciłem już do domu. Matka oczywiście zaczęła mnie wołać, pewnie zrobi mi kazanie czemu nie wróciłem od razu do domu.

-Richie oglądałam wiadomości i rozmawiałam z Panią Kaspbrak. Od dziś będziesz odprowadzać Eddiego do szkoły i z powrotem. Jeśli dostałby ataku astmy...

-A ile on ma lat żeby sam do szkoły nie mógł trafić!- kolejne godziny spędzone z tym pedałem. No ja nie wytrzymam. Niech się jeszcze wprowadzi do mnie.

-Richardzie wiesz że Edi jest bardzo strachliwym chłopcem. Po za tym rozmawiałam z waszą wychowawczynią i za dwa tygodnie jedziecie na wycieczkę pięcio dniową. No i oczywiście Edi też jedzie.

- No po cholerę on tam. Może jeszcze będę musiał mu budziki wiązać!- wydarlem się i pobiegłem do swojego pokoju.

Mam dość oglądania jego uroczego ryja. Zaraz żadnego uroczego. Po prostu ryja.

~~~

Jak wrażenia narazie?
Myślicie że będzie happy end?
Ten edit jest taki piękny się poryczałam.

#LOSER

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro