Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•Six•

Minęły dwa tygodnie od pocałunku z Eddiem. Przez ten czas już nie rozmawialiśmy o tym i zachowywaliśmy się jak wcześniej.

Również od tego wydarzenia nie pojawiłem się ani razu w szkole. Nie potrafi zaakceptować że czuje coś do chłopaka...

Dziś wyjeżdżamy na wycieczkę szkolną i w końcu muszę się z nim spotkać. Bardzo się boję.

Nie wiem czy pójść do niego i porozmawiać czy lepiej zapomnieć i znów trzymać z Henrym i Patrickiem.
Ale jak znów zacznę się z nimi zadawać to będę zmuszony do dęczenia Eddiego.

Stałem już pod autokarem. Oczywiście siedziałem na końcu z chłopakami. Nagle do autokaru wszedł Edi że złamaną ręką?!

Jezu co mu się stało? I czemu się nim martwię?

Chłopak spojrzał na mnie smutno i usiadł gdzieś z przodu. Przez całą drogę słuchałem muzyki i się zastanawiałem co mu się mogło stać.

Muszę chyba o nim zapomnieć...

~~~
Pani przydzielała nam pokoje. Były dwu osobowe więc nie będę z Bowersem i Hockstterem.

Nie moglem oderwać wzroku od Eddiego. Non  stop był smutny. Ale czy przeze mnie?

-Kaspbrak i Tozier zostaliście z chłopaków tylko wy. Więc musicie być razem. Tozier tylko usłyszę że dokuczasz Eddiemu to osobiście Cię odwiaze do domu.-Szepneła do mnie kobieta i dała klucz do pokoju.

Zostawiłem chłopaka w tyle i sam poszedłem do pokoju.

Jak mam o nim zapomnieć gdy mam z nim spędzić pięć dni? NO KURWA JAK?

Rzuciłem z całej siły torbą A potem usiadłem na łóżku. Byłem wściekły na siebie że nie potrafie przestać o nim myśleć.

Chłopak po cichu wszedł do pokoju taszczac dwie torby. Było mu ciężko nieść to jedna ręką.

-Daj.-podszedlem i siłą zabrałem torby z jego ręki i polozyłem przy drugim łózku.-Co ci sie stało?

I po raz kolejny utonąłem w jego pięknych oczach.

- Nic takiego.- usiadł na łóżku I uważnie przyglądał się swoim trampką.

- To może inaczej. Kto ci to zrobił?- kucnałem przy nim i dostrzegłem siniaki na jego rękach. Wstałem i delikatnie podwinąłem koszulkę. Miał ich jeszcze więcej. Myślałem że serce rozpadnie mi się na milion kawałków.

-Kurwa Eds kto Ci to zrobił?!

Słyszałem jak chłopak zaczął cichutko płakać. Usiadłem obok niego i przytuliłem.

Nie wiedziałem co w tamtej chwili zrobić. Ale gdy chłopak się uspokoił odsunął się ode mnie.

-G-dy Cię nie było Patrick i Henry mnie pobili. P-powiedzieli że mam się trzymać od Ciebie z daleka bo zmieniam Cię w mikka faje.- po jego policzku spłynęła pojedyncza łza. Spojrzałem na chłopaka z troską i wytarłem łze.

Po chwili wpatrywania się w siebie delikatnie to pocałowałem. Eddie od razu oddał pocałunek.

-Zaraz wracam. Pójdę coś załatwić. A Ty zamknij pokój jak wyjdę dobrze.

Wybiegłem z pomieszczenia zostawiając Eddiego samego.

-Siema Tozier jak tam pokój z zjebe...- chłopak nie dokończył bo przywaliłem mu w twarz.

-Co wy sobie wyobrażacie?! Czemu to pobiliscie?!- byłem tak wściekły że nie panowałem nad tym co robię.

-A ty co? Matka jego jesteś? A może taki sam pedał jak on? Patrick wytarł rękawem od bluzy krew która leciała z jego nosa.

- Nie jestem pedałem.

-Udowodnij. Pobij to na stołówce albo my to zrobimy... znowu.- Bowers wtrącił się w rozmowę A potem razem z Hockstterem odeszli.

No i co ja mam do cholery zrobić?!

~~~

Rozdział taki se Ale niestety brak weny.

#LOSERS

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro