Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•Seven•

Siedziałem w pokoju póki Richie nie przyszedł. Od razu wyjął paczkę papierosów i zaczął palić.

-Coś się stało?-spytałem Ale Richie nie odpowiedzial.

Pov.Richie

-Posłuchaj mnie... - poczułem rękę chłopaka na ramieniu. Odwróciłem się i poczułem jego miękkie usta na swoich.

Delikatnie podniosłem chłopak który owina się mi w pasie. Nadal się calowalismi nie odrywajac się ani na chwilę.
Położyłem chłopaka na łóżku I odezwałem się od jego ust. Zacząłem składać delikatne pocałunki na jego szyi.

-Kolacja!- na odgłos otwierajacych się drzwi odskoczylismy od siebie. No dlaczego akurat teraz?

-J-już idziemy...- Eddie wstał z łóżka i pokierował się w stronę drzwi z wielkimi rumiencami.

-Eds posłuchaj mnie... Nie możesz się do mnie odzywać teraz ani podchodzić- w jego oczach zebrały się łzy.

-C-co?- chłopak patrzył na mnie A ja nie wiedziałem co powiedzieć.

-Jeżeli pójdziemy razem to Bowers i Patrick Cię znów skrzywdzą.

-Jestes tchórzem Richie.- chłopak wybiegł  z pokoju.

Jezu co ja narobiłem? Czy ja muszę wszystko zniszczyć ?

Powoli wszedłem na stołówkę. Pani oczywiście nie było. Usiadłem gdzie w rogu mając nadziej że nikt mnie nie zobaczy.

Szukałem Eddiego i Browersa Ale nigdzie ich nie bo co mnie bardzo zmartwiło.

-Tozier!- wściekły głos Patricka obił mi się o uszy. Spojrzałem w stronę odchodzącego głosu i ujrzałem chłopaków i Eddiego...

Czułem jak serce podchodzi mi do gardła. Widać że był przerażony.

-Miałeś coś zrobić.- powiedział ja wstałem z mojego miejsca i pokierowałem się w ich stronę.-Do roboty.

Popchneli na mnie Kaspbraka A ja go załapałem. Czułem jak chłopak się trzęsie.

- No dawaj. Bo jak nie Ty to osobiście spore mu dupe.-Browers zaczął podchodzić w naszym kierunku. Słyszałem ciche szepty innych uczniów.

Spojrzałem w oczy Eddiego A on znów płakał.

-Zrób to!- Patrick uderzył mocno o ścianę że każdy szept ucichł. Wtedy szarpnąłem  Edsa za koszule i przycisnąłem do ściany. Uniosłem rękę by uderzyć. Eddie przymknął delikatnie oczy szykując się na atak.

Patrząc na tego delikatnego chłopca nie potrafiłem to uderzyć. Ręka z całą siłą wylądowała obok głowy nastolatka. Oparłem czoło do tego należącego do Eddiego.

-Eddie... Nie zrobię tego.- spojrzałem w jego przestraszone oczy. Druga rękę położyłem na jego policzku.-Juz nigdy Cię nie skrzywdze bo... Bo Cię kocham.

Po ostatnich słowach wpiłem się w usta Eddiego. To był krótki Ale pełen uczuć pocałunek.

-Co ty kurwa robisz?!- Wściekły Bowers odciagnal mnie od Eddiego.

- To co widziałeś. Jak któryś z Was jeszcze raz dotknie Eddiego to będziecie mieć ze mną doczynienia!- stanąłem przed Eddiem aby ochronić go na wszelki wypadek ciałem.

-Pozalujesz tego Tozier...- wysyczał przez zęby i razem z Patrickiem wyszli że stołówki.

- Nic Ci nie jest?- z całej siły przytuliłem się do Eddiego.

- Nie...-Również mocno mnie przytulił. Staliśmy tak do póki Eddie nie przestał się trząść.

Potem spokojnie wróciliśmy do pokoju.

~~~

ZBLIZAMY SIE DO EPILOGU!
Po nim mam plan zacząć one Shoty.
Co wy na to?

Jaki ship byście najbardziej chcieli?

#LOSER

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro