•Seven•
Siedziałem w pokoju póki Richie nie przyszedł. Od razu wyjął paczkę papierosów i zaczął palić.
-Coś się stało?-spytałem Ale Richie nie odpowiedzial.
Pov.Richie
-Posłuchaj mnie... - poczułem rękę chłopaka na ramieniu. Odwróciłem się i poczułem jego miękkie usta na swoich.
Delikatnie podniosłem chłopak który owina się mi w pasie. Nadal się calowalismi nie odrywajac się ani na chwilę.
Położyłem chłopaka na łóżku I odezwałem się od jego ust. Zacząłem składać delikatne pocałunki na jego szyi.
-Kolacja!- na odgłos otwierajacych się drzwi odskoczylismy od siebie. No dlaczego akurat teraz?
-J-już idziemy...- Eddie wstał z łóżka i pokierował się w stronę drzwi z wielkimi rumiencami.
-Eds posłuchaj mnie... Nie możesz się do mnie odzywać teraz ani podchodzić- w jego oczach zebrały się łzy.
-C-co?- chłopak patrzył na mnie A ja nie wiedziałem co powiedzieć.
-Jeżeli pójdziemy razem to Bowers i Patrick Cię znów skrzywdzą.
-Jestes tchórzem Richie.- chłopak wybiegł z pokoju.
Jezu co ja narobiłem? Czy ja muszę wszystko zniszczyć ?
Powoli wszedłem na stołówkę. Pani oczywiście nie było. Usiadłem gdzie w rogu mając nadziej że nikt mnie nie zobaczy.
Szukałem Eddiego i Browersa Ale nigdzie ich nie bo co mnie bardzo zmartwiło.
-Tozier!- wściekły głos Patricka obił mi się o uszy. Spojrzałem w stronę odchodzącego głosu i ujrzałem chłopaków i Eddiego...
Czułem jak serce podchodzi mi do gardła. Widać że był przerażony.
-Miałeś coś zrobić.- powiedział ja wstałem z mojego miejsca i pokierowałem się w ich stronę.-Do roboty.
Popchneli na mnie Kaspbraka A ja go załapałem. Czułem jak chłopak się trzęsie.
- No dawaj. Bo jak nie Ty to osobiście spore mu dupe.-Browers zaczął podchodzić w naszym kierunku. Słyszałem ciche szepty innych uczniów.
Spojrzałem w oczy Eddiego A on znów płakał.
-Zrób to!- Patrick uderzył mocno o ścianę że każdy szept ucichł. Wtedy szarpnąłem Edsa za koszule i przycisnąłem do ściany. Uniosłem rękę by uderzyć. Eddie przymknął delikatnie oczy szykując się na atak.
Patrząc na tego delikatnego chłopca nie potrafiłem to uderzyć. Ręka z całą siłą wylądowała obok głowy nastolatka. Oparłem czoło do tego należącego do Eddiego.
-Eddie... Nie zrobię tego.- spojrzałem w jego przestraszone oczy. Druga rękę położyłem na jego policzku.-Juz nigdy Cię nie skrzywdze bo... Bo Cię kocham.
Po ostatnich słowach wpiłem się w usta Eddiego. To był krótki Ale pełen uczuć pocałunek.
-Co ty kurwa robisz?!- Wściekły Bowers odciagnal mnie od Eddiego.
- To co widziałeś. Jak któryś z Was jeszcze raz dotknie Eddiego to będziecie mieć ze mną doczynienia!- stanąłem przed Eddiem aby ochronić go na wszelki wypadek ciałem.
-Pozalujesz tego Tozier...- wysyczał przez zęby i razem z Patrickiem wyszli że stołówki.
- Nic Ci nie jest?- z całej siły przytuliłem się do Eddiego.
- Nie...-Również mocno mnie przytulił. Staliśmy tak do póki Eddie nie przestał się trząść.
Potem spokojnie wróciliśmy do pokoju.
~~~
ZBLIZAMY SIE DO EPILOGU!
Po nim mam plan zacząć one Shoty.
Co wy na to?
Jaki ship byście najbardziej chcieli?
#LOSER
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro