•one•
-Eddie Kaspbrak!- do moich uszu dotarł lekko zaschrypniety głos Pani Isabelle.
-Tak?- podniosłem głowę z ławki.
-Miło że w końcu zaszczyciłeś nas swoją obecnością.- Pani podeszła do mojej ławki.- Tak jak już mówiłam miło was widzieć po wakacjach...
Szkoda że mi nie jest miło. Rozejrzałem się po klasie, zauważyłem jak Bill szczerzy się do rudowłosej dziewczyny. Reszta przyjaciół rzucała do siebie papierowe liściki. Uśmiechnąłem się do siebie, przynajmniej oni się cieszą z powrotu do szkoły.
Nagle dostałem papierową kulką w tył głowy i upadła na ziemię. Podniosłem go i spojrzałem na sprawcę całego zdarzenia.
Richie...
Sarkastyczny dupek który od wakacji zaczął się dogadywać z moimi przyjaciółmi.
Miałem ochotę od razu wyrzucić kawałek zgniecionej kartki Ale postanowiłem przeczytać zawartość lisciku.
"Witam z powrotem Eds"
A miałem nadzieję że da mi jednak spokój A tu gówno.
Gdy zadzwonił dzwonek A z nim koniec dzisiejszego dnia szybko wybiegłem z klasy. Po drodze wyrzuciłem kawałek kartki do śmietnika.
Szybki krokiem zacząłem kierować się w stronę wyjścia gdy nagle ktoś szarpnął mnie do tyłu.
Moja dupa miała nie zbyt wygodne lądowanie.
- Miłego dnia zjebie Kapsbrak.- głośny śmiech Toziera rozniósł się po korytarzu.
Nie no nie jest jeszcze aż tak źle. Kiedyś codziennie lądowałem w śmietniku. Pewnego razu przywiązał mnie do kaloryfera w kiblu.
Wstałem i otrzepałem spodnie, potem znów pokierowałem się w stronę wyjścia.
Coś czuję że ten rok szkolny będzie inny niż całą reszta. Może gorszy?
~~~
Rozdział krótki. Ale w sumie każdy taki będzie.
#LOSER
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro