•Five•
Szłem razem z Tozier'em w ciszy. Po wyjściu że szkoły loczek powiedział że zaprowadzi mnie do kawiarni w której często spędza czas. Nadal bardzo padało Ale mi już to nie przeszkadza. Mokre włosy zakrywały moja twarz.
Gdy dotarliśmy na miejsce usiedlismy w rogu kawiarni. Kelnerka podała nam dwie karty.
-R-richie, chciałem Cię przeprosić. Bo ty mi pomogłes A ja na Ciebie nakrzyczałem. -powiedziałem cicho patrząc uważnie w stół.
-Eds nie musisz mnie przepraszać. Zasłużyłem sobie na to. To ja powinienem Cię przepraszać. Nie rozumiem dlaczego jesteś dla mnie taki miły?
-W sumie to nie wiem. I tak najprawdopodobniej niedługo zmienię szkołę...- powiedziałem cicho.
Kelnerka podeszła do stolika aby przyjąć zamówienie. Wziąłem duże late A Tozier esspreso.
-Ja zapłacę.- chłopak zaczął wyciągać pieniądze i podał je kelnerce.
-Moglem zapłacić za siebie. Mam pieniądze.- spojrzałem na niego zdziwiony.
- To w ramach przeprosin. A gdybym był miły dla Ciebie to byś nie zmienił szkoły?- przybliżył się trochę do mnie.
- Nie wiem. Jeszcze są twoi przyjaciele A oni mi nie dadzą spokoju.
-Załatwię to.
~~~
Pov.Richie
Nie wiem ile minęło czasu. Tak dobrze rozmawia mi się z Eddiem że nawet nie patrzyłem na zegarek. Patrzyłem na niego cały czas. Wyglądał tak uroczo. Jego mokre włosy lekko oddały na twarz. Zamarznięte policzki i drobny nosek przybrały różowego koloru.
Miałem tak wielką ochotę żeby to pocałować.
Nie. Jezu o czym ja myśle.
-Richie słuchasz mnie?- Eddie zaczął machać mi ręką przed twarzą.
-Przepraszam zamyśliłem się. O czym mówiłeś?
- Że musimy wrócić do szkoły bo trzeba pomalować salę.
-A może... olejemy to i pójdziemy do mnie?- zaproponowałem nawet nie wiem czemu.
- No a sala?
-Walić to chodź obejrzymy horror?
- No dobrze ale boję się horrorów.
-Oj tam. Ze mna nie masz się czego bać. Ochronie cię.- usmiechnałem się chytrze i pociagnąłem chłopaka za rękę.
Byliśmy już u mnie. Mojej mamy oczywiście nie było jak zawsze. Często pracuje do późna.
Dałem Eddiemu koc i włączyłem film. Siedzieliśmy tak już z dobre 30 min.
-I kto w to uwierzy?!- zasmiałem się widząc jak klaun porywa a potem zabija kolejna ofiarę.
-Ja. Jak mnie cos zje to bedzie twoja wina.- chłopak przytulił mocniej koc do siebie.
-Chodź tu.- machnałem ręka tak aby przysunął się do mnie. Chłopak nie pewnie to zrobił Ale przybliżył się.
Nagle na ekranie wyskoczył klaun A chłopak wtulił się we mnie. Byłem mocno zaskoczony ale musze przyzanać że to było przyjemne.
Położyłem rękę na jego plecach i pomasowałem. Eds nagle odskoczył jak poparzony ode mnie i spojrzał mi głęboko w oczy.
-P-przepraszam...- patrzyłem znów na niego jak w dzieło sztuki. Jego piękne oczy. Policzki które często się rumienia tak słodko.
Nie wytrzymałem i wpiłem się w usta chłopaka. Ten na początku nie wiedział co się dzieje A potem delikatnie oddał pocałunek.
Oderwaliśmy się od siebie ale nadal patrzylismy sobie w oczy.
A dobra w chuju to mam.
Jestem gejem.
~~~
Jak tam u was?
#LOSER
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro