Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

▪︎five▪︎ 2

Siedziałem znów zapłakany na dachu. Przeglądałem się jak słońce wschodzi. Niebo nabrało lekko różowych kolorów. Poczułem jak wiatr lekko myślą moja skórę.

Dziś gdzie ujrzałem Richie'go w takim stanie moje serce złamało się na paręnaście kawałków. Bolało mnie to że mój ukochany tak bardzo cierpi. Po moich policzkach spłynęło o wiele więcej łez. Po cichu zacząłem szlochać.

- Eddie?- Usłyszałem głos Richie'go. To nie był pewny siebie i arogancki chłopak.

Odwróciłem się w jego stronę aby ujrzeć jego blada twarz.

-Możemy porozmawiać?- spytał na co ja pokreciłem twierdząco głową.
Richie usiadł obok mnie i również przyglądał się niebu.- Tak bardzo żałuję tego co powiedziałem w tedy. Byłem wściekły bo nie bałem się tak naprawdę o siebie tylko o Ciebie. Nie wiedziałem co mógłby zrobić Bowers.

- D-dlatego paliłeś?- powiedziałem z kpina w głosie. Bo kto tak niby robi?

- Eddie kocham Cię tak bardzo znów chciałbym móc Cię przytulić, pocałować, oglądać filmy i spacerować.- Richie patrzył mi w oczy gdy przez dłuższy czas się nie odzywałem chłopak wstał pocałował mnie w głowę i odszedł.

Marzyłem o tym żeby za nim pobiec przytulić Ale nie potrafiłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro