-8-
Nagle Ezarel szarpnięty do tyłu oderwał się ode mnie. Zamrugałam kilka razy powiekami. Co się właśnie stało? Co się ze mną dzieje? Pocałowałam się z chłopakiem, którego szczerze nienawidziłam ze wzajemnością? Spojrzałam na Ezarel'a i osobę za nim. Przekręciłam oczami, gdy zobaczyłam Nevrę próbującego udusić elfa.
- Zabiję Cię! Po prostu utopię w morzu! - warczał czarnowłosy szczerząc swoje kły. Jego tęczówki pociemniały.
- Nevra, zostaw go! - warknęłam.
- Mógłbyś się ogarnąć. Jedzie Ci z gęby serem. - niebieskowłosy zatkał ręką nos. Wampir syknął i rzucił go na ziemię. Spojrzał w moim kierunku i ze złowrogim spojrzeniem podszedł do mnie.
- Co on ma, a czego ja nie mam, co?! - warknął. Zdziwiona posłałam mu pytający wzrok. Chłopak złapał mnie za ramiona i przyciągnął do siebie. - Co mam zrobić byś była moja? - wyszeptał mi do ucha.
- Nie przystawiaj się do niej. - warknął Ez. Ciemnowłosy od razu obrócił się w jego stronę i nie tracąc ani jednej, cennej sekundy rzucił się na Strażnika. Złapałam się za czoło. A było tak spokojnie i miło.. Niestety BYŁO.
- Ej.. - w futrynie stał Valkyon. Podeszłam do niego. - O co poszło?
- O to, że Ezarel mnie pocałował.
- Co?! - zdziwiony, a zarazem zszokowany białowłosy rozszerzył oczy wlepiając we mnie swój wzrok. - Żartujesz...?
- Nie mogłabym żartować z takich rzeczy. - prychnęłam. Chłopak pokiwał tylko głową. Machnął do mnie ręką i ruszył przed siebie. Zrozumiałam, że to miał być znak bym za nim poszła. Tak też zrobiłam. - O co chodzi?
- Zrobiono ze mnie posłańca. Keroshane chciał bardzo Cię przeprosić, że ostatnio nie znajduje dla Ciebie czasu na rozmowę, więc znalazł coś specjalnie dla Ciebie. - odpowiedział otwierając drewniane drzwi. Coś jak kantorek... W środku znajdował się materac, poduszki i kocyk. Rozszerzyłam oczy.
- Jak on to...?
- Bycie w Lśniącej Straży ma jakieś wpływy. - wzruszył ramionami białowłosy. - Pomogę Ci to zanieść. Może się uspokoili...
- Dziękuję Ci. - uśmiechnęłam się do chłopaka, ale od odwrócił szybko wzrok. Zabrałam białe poduszki i kocyk, a Valky wziął ze sobą materac. Położyliśmy to wszystko na korytarzu wśród mojej "ramy" łóżka, komody i lustra. Zdecydowanie tyle mi wystarczy.
Weszłam do pokoju, gdzie na jego środku stał Ezrael. Sam.
- A gdzie Nevra? - spytałam nagle na co chłopak podskoczył. Zaśmiałam się cicho, a niebieskowłosy uśmiechnął się do mnie.
- Wyszedł chwilę po tobie. ZAPRZYSIĄGŁ MI ZEMSTĘ. - zaśmiał się.
- W razie czego możesz na mnie liczyć. - mrugnęłam do niego.
Dałabym sobie rękę uciąć, że zarumienił się! Zaczęliśmy wnosić do pokoju wszystkie rzeczy z powrotem. Można powiedzieć, że nareszcie to wyglądało jak pokój. Byłam szczęśliwa, ponieważ będę miała gdzie spać bez przypuszczenia gwałtu..
- Dziękuję Ci, Ezarel. Jeszcze raz. - chłopak ukłonił się w moją stronę,
- Do usług, Moja Pani. - ujął moją dłoń i złożył na niej pocałunek.
- Jeszcze Nevra Cię zobaczy. - zaśmiałam się. Chłopak machnął nieznacząco ręką.
- Nie boję się go.
- A mnie? - w drzwiach stanął Leiftan. Niebieskowłosemu zszedł uśmiech z twarzy, podobnie jak mi. Blondyn spojrzał w moją stronę. - Melody.. Mogę na chwilę Cię prosić?
Spojrzałam na Ezarel'a. Kiwnął głową i uśmiechnął się lekko. Odwzajemniłam jego gest.
- Ja pójdę zdać raport Miiko. - powiedział, a ja pokiwała twierdząco głową.
Wyszliśmy z mojego pokoju. Chwilę patrzyłam jak chłopak odchodzi. Mógł jeszcze zostać.. Może i nie czułabym się bezpieczniejsza, ale lepiej bym nie zostawała sam na sam z Leiftan'em.
- Od kiedy potrzebujesz jego zgody na porozmawianie ze mną? - zapytał w końcu blondyn.
- Tak o. - wzruszyłam ramionami. Zazdrosny jest? O co mu chodzi? - Coś chciałeś?
- Porozmawiać.
- O czym? - skrzyżowałam ręce na piersi. Blondyn nagle i gwałtownie oparł ręce o ścianę tak, że znajdowałam się pomiędzy nimi. - C-co ty robisz?!
- Nic nie pamiętasz z tamtej nocy? - zapytał. Przełknęłam ślinę.
- Nic! - odpowiedziałam niemal od razu. Chłopak zmrużył oczy i przybliżył się do mnie powodując, że moje ruchy do ucieczki zostały ograniczone. Byłam mocno ściśnięta pomiędzy nim, a ścianą.
- Jesteś tego pewna w stu procentach? - wyszeptał prosto do mojego ucha.
- Leiftan nic...
- Co wy tu robicie? - spojrzałam w miarę możliwości na mojego wybawcę, którym okazał się być Valkyon. Leiftan wypuścił mnie i uśmiechnął się szeroko.
- Miałem już iść. Muszę zdać raport Miiko. Na razie! - pomachał i odszedł. Czemu wszyscy zawsze mówią, że muszą zdać raport Miiko? Czy ta lisica jest aż tak dobrą wymówką?
Białowłosy spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie do niego, a jego złote oczy zaśmieciły się. Podszedł do mnie i przybliżył swoją twarz. Zdziwiona odsunęłam się do tyłu. Zmarszczył brwi patrząc w moje oczy. Polizał swój kciuk, a następnie przejechał mi nim po policzku.
- Jeszcze trochę farby.. - szepnął.
- Ah.. Dziękuję. - zaczerwieniłam się. Przechylił głowę na bok mierząc mnie przenikliwym wzrokiem.
- O czym gadałaś z Leiftan'em? - zapytał.
- O niczym ważnym. - zaśmiałam się nerwowo. Ponownie przybliżył swoją twarz do mojej.
- Na pewno?
- VALKYON! - z daleka usłyszałam warknięcie. Dobrze wiem do kogo ten głos należy...
***
Hey!
Woo troche minęło :P
No nic. Zostawiam Wam rozdział xD
Mam nadzieję że byliście cierpliwi <3
Dziękuję Wam za wszystko ^^
Do napisania,
Sashy ;3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro