Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

-3-

- Melody! - usłyszałam krzyk Kero. Odwróciłam się w jego stronę z uśmiechem. Dłoń z kryształem trzymałam za plecami. - Szukaliśmy Cię! Wszyscy się martwiliśmy!

- Wszyscy to znaczy? - spojrzałam na niego wymownie. Westchnął i kiwnął głową.

- No dobra.. - uniósł ręce w geście poddania. - Ja się martwiłem.

Uśmiechnęłam się. Dobrze, że tu był ktoś taki jak Keroshane.

- Więc o co chodzi? - spojrzał na mnie zdziwiony. - No bez powodu mnie nie szukałeś. Gadaj.

- Miiko chce Cię widzieć. Mamy parę spraw do wyjaśnienia odnośnie z Twoją nową rolą w Straży Absyntu. - pokiwałam jedynie głową. Jednorożec odwrócił się i zaczął iść w kierunku Wielkiej Bramy. Wsadziłam kamień do kieszeni w mojej białej kurtce i jak gdyby nigdy nic pobiegłam za nim.

Przechodząc przez targ "ludzie" patrzyli na mnie albo z przerażeniem, albo z ochotą mordu. Przynajmniej ja tak to odbierałam. Niektórzy nie zwracali na mnie uwagi, tak jakby człowiek w Krainie Eel był już codziennością. Rozglądałam się dookoła tak by zapamiętać jak najwięcej twarzy. Niestety, nie od dziś jestem nieuważna. Wpadłam na kogoś. A dokładniej chłopca o blond włosach i dużych zielonych oczach. Stałam sztywno nie wiedząc co mam zrobić.

- Mery.. - jęknął Kero przeciągając sobie ręką po twarzy.

- Kim ona jest? - wskazał na mnie palcem. Zaczyna się. Kolejna osoba, która ucieknie ode mnie z krzykiem.

- To Melody. Jest człowiekiem. - odpowiedział na pytanie chłopca. Blondynek uśmiechnął się szeroko.

- Ale fajnie! - krzyknął podekscytowany. Rozszerzyłam ze zdziwienia oczy. On mnie lubi? - Jak długo zostanie? Może u mnie zamieszkać? Jest przydzielona do kogoś? Prooosze!

- Mery, spokojnie. - zaśmiał się jednorożec. - Melody jest u nas na czas nieokreślony. Ona już ma mieszkanie i niestety należy do większości chłopaków. - pogłaskał go po czuprynie.

- Ja też chce! - krzyknął i złapał mnie za rękę.

- Jak dobrze, że nie ma tu Nevry.. - westchnęłam. Ukucnęłam przy maluchu. - Nie boisz się mnie?

- Dlaczego mam się bać? Wydajesz się być fajna. - uśmiechnęłam się do chłopczyka. - Zostaniesz moją przyjaciółką? Proszę! - zamrugałam kilka razy powiekami. Nie mogłam z siebie wydusić słowa więc delikatnie pokiwałam głową. Blondyn rzucił się mi na szyję. Delikatnie go objęłam.

- Mery, musimy z Melody już iść. Na pewno do Ciebie jeszcze wpadnie. - powiedział Kero, a chłopczyk szybko pobiegł w stronę domów. Spojrzałam na granatowowłosego. - Mieszka w Schronisku wraz z matką. Powiem Ci o tym kiedy indziej. Teraz już wręcz MUSIMY iść do Miiko zanim nas nie zabije.

- Albo zanim Nevra nas dopadnie. - powiedziałam unosząc palec wskazujący. Pokiwał głową i łapiąc mnie za przedramię pociągnął w stronę Kwatery.

Dlaczego to ich Straż jest taka ważna? A no tak... Żeby ochronić Eldaryę przed ostatnimi kradzieżami Kryształowego Kamienia. Tylko czy ja coś bym zmieniła? Jestem tylko człowiekiem, a ten świat jest przepełniony dziwnymi kreaturami. Nie mogę NIC zrobić. Kero wszedł po schodach prosto do biblioteki. Tam czekała już Miiko i Ezarel. Westchnęłam.

- A to co była jakaś randka? - zapytał niebieskowłosy z szerokim uśmiechem. Zmierzyłam go zabójczym wzrokiem.

- Ezarel, nie zaczynaj. - warknął Keroshane. Alchemik przekręcił oczami.

- No nie broń już tak swojej dziewczyny.

- A co zazdrosny jesteś?

- Chłopcy! - krzyknęła Miiko łapiąc się za czoło. - Zachowujecie się jak dzieci. Głowa mnie przez Was rozbolał. Skupmy się na tym po co tu jesteśmy.

- Dobrze. - pokiwali zgodnie głowami.

- Melody. - zwróciła się w moją stronę składają ręce jak do modlitwy. - Zostałaś niestety bądź stety...

- Niestety.

- Ezarel zamknij się. I mi nie przerywaj, bo zamknę Cię w celi. - warknęła. Ponownie skupiła swój wzrok na mnie. - NIESTETY. Trafiłaś do Straży Absyntu. Twoim "Panem" jest Ezarel, czyli przewodniczący tej Straży. Od niego będziesz dostawać zadania, które będziesz musiała wykonać. A ty. - wskazała na Ezarel'a i spiorunowała go wzrokiem. - Nie myśl sobie za dużo. Rozmawialiśmy o tym. Mam Cię na oku.

- O co chodzi? - spytałam.

- Nie ważne. - Miiko wyszła z pomieszczenia ciągnąc za sobą Kero. Spojrzałam na chłopaka, który został ze mną.

- I jak mnie chcesz torturować?

- Na pewno jakoś długo i boleśnie. - uśmiechnął się złośliwie.

- A żeby Cię wampir dopadł. - warknęłam.

- Ktoś mnie wołał? - o futrynę drzwi oparł się czarnowłosy. Nevra mrugnął do mnie, a ja jęknęłam żałośnie. - Nie musisz na mój widok tak wzdychać. Wiem, że jestem seksowny.

- Raczej nieznośny. Przecież słychać, że to jęk zrozpaczonej dziewczyny na Twój widok. - niebieskowłosy zaśmiał się, na co Nevra pokazał mu język.

- Jesteś zazdrosny? Wszyscy wiedzą, że to ja mam najlepsze statystyki w Strażach, a ty zawsze kończysz na ostatnim miejscu. - warknął przybliżając się do niego. Wycofałam się powoli z biblioteki. Korytarzem przechodził Valkyon. Zatrzymał się przy mnie.

- Absynt? - pokiwałam głową. - Powodzenia.

- Dziękuję. - spojrzałam na niego z zaciekawieniem. - Nie lubisz mnie?

- Nic do Ciebie nie mam, ale wolę trzymać się z dala. - wzruszył ramionami.

- Ale to chyba nie ze względu na tego głupiego wampira? - zapytałam. Pokiwał przecząco głową.

- Mam małe zastrzeżenia co do ludzi.

- Rozumiem. - spuściłam głowę i bez słowa go wyminęłam. Zeszłam po schodach by udać się do swojego okropnego nawiasem mówiąc pokoju.

- Valkyon nie jest za bardzo rozmowny. - usłyszałam głos za sobą. Obróciłam się. Leiftan i Jamon uważnie mi się przyglądali.

- Zauważyłam. - uśmiechnęłam się delikatnie. - Jamon też?

- Jamon ma swój język. - odpowiedział mi blondyn. Gigant potwierdził jego słowa kiwnięciem głowy.

- Czyli potrafi mówić coś innego niż stłumione dźwięki? - zdziwiłam się. - Niesamowite...

***

Hey!

Jak tam? xD

mamy kolejny rozdział :P

Zostawcie po sobie ślad ^^

Dziękuję Wam za wszystko

Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro