-2-
Mój oddech przyśpieszył. Czułam jak tracę grunt pod nogami. Leiftan szybko podbiegł i mnie złapał na wszelki wypadek.
- Melody? Wszystko dobrze? - zapytał. Zamknęłam oczy.
Niech chociaż myślą, że zemdlałam. Nie chce teraz uczestniczyć w tym zebraniu. Potrzebuję czasu.
- I co z nią teraz zrobimy? - spytał Ezarel.
- Ty chyba powinieneś wiedzieć najlepiej! - usłyszałam głos Miiko. - W końcu to Twoja Straż Absyntu!
- A nie można jej przenieść?
- Ezarel! Tak wykazał test!
- Ale ona strzelała! Przecież nie wiedziała co znaczy większość rzeczy!
- Ale tak jej kazała intuicja!
- Ponówmy test!
- Nie kłóćcie się! - przerwał im Nevra. - ja ją chętnie przyjmę.
Błagam Miiko. Nie popełniaj takiego błędu. Wzięłam niespokojny oddech. Blondyn chyba to wyczuł.
- To może ja ją zaniosę do pokoju? - spytał Leiftan. Usłyszałam jak ktoś wzdycha.
- Niech odpocznie, Miiko. To za dużo dla człowieka jak na jeden dzień. - powiedział spokojnie Kero.
Po chwili znalazłam się na silnych ramionach. Zanosił mnie do pokoju. Nie mogę w to uwierzyć. Moje życie jest skończone. Trafiłam do Straży Absyntu, Straży Ezarel'a. Już to wiedzę jak się będzie na mnie mścić. Na każdym kroku, będzie wszystkim pokazywać jaka ja jestem słaba. Usłyszałam jak otwierają się drzwi. Zapewne od mojego pokoju. Przygotowana na spotkanie moich pleców i twardego, drewnianego łóżka zacisnęłam mocniej powieki. Jednak z niczym takim się nie spotkałam. Zostałam położona na miękki materac. To nie był MÓJ pokój...
- Możesz przestać już udawać. - otworzyłam oczy. Leiftan się zaśmiał. - Kiepska w tym jesteś. W Eldarya'i od razu widać kto zemdlał naprawdę, a kto nie.
- Niby jak? - zapytałam.
- Przeważnie, gdy ktoś usłyszy coś o Ezarel'u to nie przechodzą mu ciarki. - zarumieniłam się lekko. - Czegoś się obawiasz, prawda?
- Dobrze wiesz, że Ezarel nie traktuje mnie jakoś szczególnie miło.. - westchnęłam. - A teraz? Ja jestem w jego Straży. Moje życie to katastrofa.
- Na pewno nie. Opowiedzieć Ci pewną katastrofę? - pokiwałam głową. - Pewnego dnia wszyscy zobaczyli Nevrę w samych bokserkach biegającego za chowańcem. TO była katastrofa. - zaśmiałam się.
- Czyżby firmówki Calvina Kleina?
- Ca.. Cavi.. Co?
- Nie ważne. - machnęłam ręką. Rozejrzałam się po pokoju.
Był w kształcie kwadratu. Miał zielone ściany, biały sufit i białą, drewnianą podłogę. Na samym środku był puchaty czarny dywan. Czarne łóżko, na którym leżałam stało pod wielkim oknem i miało pełno zielonych poduszek. Naprzeciw łóżka była biała komoda. Na niej stały świece oraz zdjęcia oprawione w ramki. Przyjrzałam się bardziej jednemu ze zdjęć, na którym znajdował się Leiftan i jakiś chłopak.
- To Nevra. - powiedział blondyn. Czy ta mi w myślach? - Jeszcze jak byliśmy młodzi.
- Byliście przyjaciółmi?
- Najlepszymi. - westchnął. - Ale coś się popsuło.
- Co się stało? - spojrzałam na niego. Usiadł obok mnie na łóżku.
- Kiedyś byliśmy nierozłączni. Byliśmy dla siebie jak bracia. Wspieraliśmy się w każdej sytuacji. Jak, któryś coś zwinął i trzeba było go kryć albo jak chowaniec uciekł. Dalej tak jest, ale.. no niestety mniej. Wszystko zaczęło się burzyć, kiedy Wyrocznia wybrała mnie jako kandydata do Lśniącej Straży. Nevra nie miał takiego szczęścia. On musiał harować w Straży Cienia dopóki jego poprzednik nie zobaczył w nim potencjału. Został przewodniczącym, a jednocześnie moim podwładnym. Teraz na każdym kroku, gdy mi się coś udaje lub, gdy jego coś upomnę dopada go mała zazdrość.
- Małe pytanie.. Kto to.. Wyrocznia? - spytałam.
- Wyrocznia objawia się w Kryształowej Sali tylko wtedy, kiedy jest jakieś bardzo ważne wydarzenie albo ma stać się coś złego. Ostatnio pojawiła się kiedy Kryształ słabł. Mówiąc inaczej. Jest ona bardzo ważna..
- Ważniejsza od Miiko? - zaśmiałam się.
- To jedyna osoba, która ma władzą nad Miiko.
Miałam w głowie świetny plan. Przebrać się za tą wyrocznię i kazać Miiko zwrócić mnie do domu. Tylko był mały, tyci, tyci problem... Nie wiedziałam jak ta Wyrocznia wygląda. Plan idealny, wykonanie do dupy.
*
Byłam na zewnątrz. Postanowiłam się przejść. Przekroczyłam wielką bramę i udałam się w stronę lasu.
Nie mogę wrócić do domu. Nie ma szans. Jedyna co mi zostało to wcielić się w tłum. Tak.. jasne.
Usiadłam na kamieniu który był porośnięty bluszczem. Wszystko jest do dupy. Nie tak miało wyglądać moje życie. Miałam zostać architektem, projektantem wnętrz. A jak jest? Historia życia proszę państwa! Melody Wat! Utknęła w jebniętym świecie, gdzie jest prześladowana przez WSZYSTKICH, ponieważ jest CZŁOWIEKIEM, a wszystko to przez magiczny KRĄG GRZYBÓW. Gdybym tak powiedziała na komisariacie to by mnie do psychiatryka wysłali.
Złapałam się za skronie. Zaczęłam płakać.
- Dlaczego ja? - załkałam. - Nie było innych ludzi, mocniejszych oraz silniejszych?
- Nie. - rozszerzyłam oczy z przerażenia i podniosłam głowę. Przede mną stał mężczyzna. Był ubrany w ciemną zbroję i w maskę. Przestraszona zsunęłam się z kamienia na ziemię.
- K-k-kim ty jesteś?! - krzyknęłam. Przyłożył palec do ust na znak bym była cicho. Pokiwałam głową. - Co chcesz ze mną zrobić. - wzruszył ramionami. - Jesteś niemową?!
- Nie wrzeszcz. - powiedział z nadzwyczajnym spokojem. Podszedł do mnie bliżej i wyciągnął dłoń w moją stronę. Pomógł mi wstać.
Byłam jak sparaliżowana. Nie wiedziałam co zrobić, jak się zachować czy uciec.. Nic. Strasz przejął władzę nad moim ciałem. Mężczyzna złapał mnie za dłoń. Otworzył moją pięść i położył na dłoni lśniący niebieski kamień. Lśnił tak samo jak ten z Kryształowej Sali.
- C-co to? - zapytałam i przełknęłam ślinę. Zbliżył się do mojej twarzy. Poczułam jak jego maska ociera się o mój policzek. To jakiś rodzaj pedofila w Krainie Eel? Najpierw płaci kryształami, a potem gwałci? Nie, Melody! Stop! Nie myśl więcej!
-Melody! - usłyszałam wołanie. Głos się zbliżał.
Nieznajomy odsunął się ode mnie. Wbiegł w krzaki. Uciekł. Spojrzałam na swoją dłoń. Kryształ. Mam go dać Straży? A może zatrzymać? Ponownie zerknęłam w miejsce gdzie zniknęła zamaskowana postać. Kim on jest? Jeśli to kolejny mój adorator to obiecuję, że następnym razem strzele mu z liścia. Jedno jest pewne.. Nie mogę powiedzieć, że widziałam kogoś w lesie.
Melody!
Nie teraz. To nie jest odpowiednia pora. Tą zagadkę chcę rozwiązać sama. Bez niczyjej pomocy.
Melody!!!
Mam nadzieję, że zdążył uciec. Poprawiłam swoją różową sukienkę i założyłam niesforny kosmyk włosów za ucho. Nie teraz..
***
Hey!
Jak tam? xD
Zostawiam kolejny rozdział :P
Dziękuję Wam za wszystko ^^
Zostawcie po sobie ślad ;D
Sashy ;3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro