Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

-12-

Spojrzałam na białowłosego, który zawstydzony podrapał się po karku.

- Ja naprawdę nie wiem jak pocieszyć dziewczynę... - mruknął. - Przyniosłem coś nieodpowiedniego? 

- Valkyon... Owszem wasze przesłodzone lody, chusteczki i jakieś dziwne zeszyty mogą mi poprawić humor. - uśmiechnęłam się. - Ale na jakiego czorta przyniosłeś widelec i to coś?!

- To balony... Mogłabyś trochę poprzebijać... Wyżyć się.

- Nie wydaje mi się. - pokiwałam głową wskazując palcem na przedmiot, który równie dobrze można kupić przy kasie w biedronce. - To coś w moim świecie ma swoje zastosowanie i bynajmniej nie jest to przedmiot, którym dekoruje się salę na bal.

- Naprawdę?

- W ogóle skąd ty to wziąłeś? - zmarszczyłam brwi.

- Zajumałem Ezarelowi... - westchnął. - To nie są balony? Doprawdy?

- Przykro mi to stwierdzać.. Ale to kondomy. - zamknęłam oczy i zacisnęłam usta w kreskę. - A to, że je do mnie przyniosłeś jest nieco podejrzane.

- Ale i tak możemy je poprzebijać i zwrócić! - zaśmiał się nerwowo.

- Ty wiesz co będzie, gdy ich użyje?! - jęknęłam przerażona, ale po chwili na mojej twarzy pojawił się szatański uśmiech. - A w sumie dlaczego by nie? 

Valkyon uśmiechnął się delikatnie. Byłam mu wdzięczna za próbę pocieszenia, która okazała się być skuteczna. Chwycił zeszyt i otworzył go podając mi. Były w nim zapiski z różnych dni. Pismo w nim było ładne i estetyczne.

- Co to? - zapytałam dobierając się do lodów. 

- Pamiętnik Nevry.

Chłopak przysunął się do mnie wskazując na jeden z fragmentów. Drogi pamiętniczku *O*... Wybuchnęłam śmiechem. Nie spodziewałam się czegoś takiego po tym zalotnym wampirze. Tego dnia Leiftuś był taki zły na mnie, gdy mu przeszkodziłem w jego pierwszej misji.. Nie chciałem mu przeszkadzać! Ale to mój przyjaciel! Chcę dla niego dobrze! Ale on mnie nienawidzi! ;-; Wybaczy mi, prawda? W końcu nie potrafi się oprzeć mojemu urokowi osobistemu! Jestem zbyt seksowny by sprzeciwić się mojej osobie.

- Ile on miał lat, gdy to pisał?

- Jakieś 10? Nie jestem pewny. Ale zatrzymaj sobie ten zeszyt. Czasami to dobra komedia, lepsza niż nie jedna książka. Możesz też znaleźć odpowiedzi na to, dlaczego niektórzy z nas zachowują się tak jak teraz.. Każdy ma swoją małą tajemnicę. Niektórzy nawet kilka.

- A ty? - zapytałam ciekawa. - To nie możliwe być był taki opanowany. Ostatnio chciałeś uciąć rękę Strażnikowi.

- Tak naprawdę jestem gorszy od pozostałych. - mruknął zbliżając się niebezpiecznie w moją stronę. Będąc przed moją twarzą uśmiechnął się miło. - Ale Ciebie nie skrzywdzę! Jesteś dziewczyną i poniekąd Cię polubiłem. Mimo iż na początku byłaś rozkapryszonym bachorem.

- Nie wnerwiaj mnie. - warknęłam. - Jeszcze słowo, a kopnę Cię w dupę i wylecisz na marsa.

- Właśnie o tym mówiłem.

Naszą pogawędkę przerwało pukanie do drzwi.

- Melody! Otwórz! - to był na 100% krzyk Nevry. Spojrzałam w pośpiechu na Valkyona.

- Schowaj się!

- Gdzie? Dlaczego? - wstał szybko rozglądając się po pokoju.

- Nie wiem! Pod łóżko! - krzyknęłam cicho chowając wszystkie przedmioty do jednej z szuflad. - Już idę!

Złotooki wcisnął się pod łóżko, a ja podeszłam do drzwi. Otrzepałam swoje ubrania z niewidzialnego kurzu, po czym otworzyłam drzwi na oścież.

- Czego?

- Chciałem przeprosić. - mruknął wchodząc do środka. - Przepraszam Cię za wszystko. Może trochę przesadziłem. Ludzkie dziewczyny są takie piękne.. 

- Nie marz tylko mów to co masz mówić i się wynoś. - założyłam ręce na piersi.

- Nie bądź zła! Przecież przeprosiłem!

- Wybaczę Ci...

- Tak!

- Ale pod jednym warunkiem.

- Nie... - jęknął. - Jakim warunkiem?

- Dogadasz się z Leiftanem raz na zawsze. A mnie zostawisz w spokoju. - czarnowłosy spojrzał na mnie w zamyśleniu. Westchnął i przytaknął głową.

- No okey. Zgoda. - w tym momencie usłyszeliśmy kichnięcie spod mojego łóżka. - Co to było? - zdziwiony wychylił się patrząc na mój pokój.

- Ja nic nie słyszałam! - zaśmiałam się nerwowo wypychając za drzwi. - Oawh, jaka się zrobiłam śpiąca! No to papa, dobranoc i w ogóle wszystkiego najlepszego!

- Ale ja nie miałem urodzin...

- Do jutra! - krzyknęłam i zatrzasnęłam za nim drzwi. Spod łóżka wystawił swoją głowę roześmiany Strażnik. - Bardzo kurwa śmieszne. - prychnęłam, po czym sama zaczęłam się śmiać z tej sytuacji. 


***

Hey!

Powoli. Tracę. Wenę.

Myślę, że jeszcze tak kilka rozdziałów pociągnę i to będzie koniec serii Eldarya. >.<

Dziękuję Wam za wszystko ^^

Do napisania,

Sashy ;3 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro