Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

-11-

- Dlaczego ja?! - krzyknął Leiftan łapiąc mnie za przedramię.

- Dobrze maleńka! - krzyknęła Miiko skacząc z radości. Gdyby dodać jej pompony... Wyglądałaby jak profesjonalna cheerleaderka.  - Jeszcze jeden! Jeszcze jeden!

- Bo ty sobie zasłużyłeś. - warknął Nevra pojawiając się obok mnie. Niewiele myśląc zamachnęłam się i wolną ręką przyłożyłam również jemu.

- Ja tu jestem niewinny... Więc.. E.. Chyba dobrze by było gdybym się oddalił... - przeciągnął Keroshane chcąc opuścić pomieszczenie. Zatrzymała go Miiko chwytając za rękę, by zbyt szybko nie oddalił się.

- Ty nic nie zrobiłeś. Ale możesz to oglądać. - zaśmiała się złowieszczo lisica. - No przyznaj Kero, że ten widok jest wręcz cudowny!

- Ty chyba nie lubisz płci przeciwnej.. - stwierdził ostrożnie dobierając słowa.

- Prawa. - uśmiechnęła się szeroko do niego.

- A-a ja?

- Ty jesteś moją ukochaną siostrzyczką.

- Ej! - krzyknął Nevra, który nagle mnie zwrócił w swoją stronę. Kurczę... Zamyśliłam się patrząc na Miiko. Mówił do mnie coś ważnego? Zapewne nie... - Co w Ciebie wstąpiło?!

- Demon. - warknęłam uwalniając się z uścisku obojga mężczyzn. - Gdzie jest Ezarel?

Wampir zmrużył oczy w moją stronę, po czym odszedł, by po chwili przyciągnąć za sobą miotającego się niebieskowłosego. Chwycił go za ręce przetrzymując je za plecami. Blondyn przyglądał się z założonymi rękoma na moje poczynania. 

Ponownie tego dnia zamachnęłam się i dałam z liścia elfowi. Czułam jak emocje biorą nade mną górę. Jeszcze chwila... Dasz radę.. Wytrzymasz.. Nie ukarzesz im swojej słabości, a będziesz silna do końca.

- Nadal mi się wydaje, że za słabo... - mruknął Leiftan poprawiając swoje blond włosy.

- Mówisz tak, bo dostałeś pierwszy! - krzyknął elf chcąc w dalszym ciągu uwolnić sie z mocnego uścisku Nevry.

- A gdzie Valkyon? - zapytała Miiko rozglądając się dookoła. - No nie mogę! Spieprzył nim się zorientowałam!

- Zbyt zapatrzyłaś się... Na to.. - powiedziała Ykhar.

- Myślałam, że nie tolerujesz przemocy. - zamyśliła się Alajea drapiąc po błękitnych włosach.

- Toleruje czy nie, ja mam więcej pracy na głowie. - burknęła Ewelein. - Trzeba naszykował kilka zimnych okładów...

- NIE! ZABRANIAM! - warknęła natychmiastowo Miiko. - Mają czuć ten ból przez najbliższe dni! I niech wiedzą, że dziewczyn się nie wykorzystuje!

Westchnęłam głęboko próbując uspokoić oddech. Rozejrzałam się wokół dla pewności, że nikt mnie nie obserwuje. Wyślizgnęłam się po cichu z biblioteki oddalając do swojego pokoju. Ich krzyki było słychać nawet na korytarzu.. A podobno biblioteka to spokojne miejsce..

Wchodząc zamknęłam za sobą drzwi po czym osunęłam się po nich na podłogę. Nareszcie mogłam dać upust swoim emocją. Jedna łza spłynęła po moim policzku, a zaraz po niej kolejne obierały swój tor by skończyć na puchowej wykładzinie. 

Po pokoju rozszedł się odgłos pukania. Otarłam szybko policzki, wstałam z podłogi i otrzepałam swoje ubranie. Będąc pewna, że to Miiko przyszła sprawdzić czy jestem w swoim pokoju otworzyłam drzwi nie pytając kto jest za nimi.

- Boże Melody! - białowłosy krzyknął i niemal natychmiastowo wtargnął do pokoju przytulając mnie. Będąc w szoku nie zrobiłam nic. Nawet nie drgnęłam.

- Valkyon? - spytałam, gdy odsunął się ode mnie. - Co ty tu robisz?

- Płakałaś? - zapytał ignorując moje pytanie. - Co powinienem zrobić?

- C-co? - zdziwiłam się czując jak ponownie pod powiekami zbierają mi się łzy.

- Jak pocieszyć dziewczynę? - zapytał jakby było to oczywiste..

- J-ja...

- Zaczekaj chwilę! - krzyknął po czym wyszedł zamykając za sobą drzwi. Jak on w ogóle tu się znalazł? Obserwował to wszystko?

Podeszłam do łóżka i opadłam na nie bezsilnie. Zatapiając twarz w poduszce ponownie zaczęłam płakać. Ja nie chcę tu być.. Chcę jak najszybciej opuścić ten świat.. W dwóch jego znaczeniach.

Ja wiem, że tu tylko zawadzam. Wiem, że to wszystko jest przez to, że się tutaj pojawiłam. Nie powinno mnie tu być. Powinnam teraz siedzieć w domu i uczyć się do jakiegoś bezsensownego sprawdzianu, po którym i tak wszystko zapomnę. Cholera... Gdzie popełniłam błąd?

Usłyszałam trzask drzwi, a po chwili poczułam jak materac pode mną się ugina. Ta.. materac..

- Melody? - uniosłam głowę by zobaczyć białowłosego. Spojrzałam na rzeczy, które przyniósł i mimowolnie wybuchnęłam śmiechem. - Co w tym jest śmiesznego?

- Valkyon... Jesteś pewny, że czegoś nie pomyliłeś? - zapytałam patrząc na rzeczy, które leżały na moim łóżku.

***

Hey!

Jak tam, Co tam?

Trochę krócej no ale xD Jak mus to mus.

Dziękuję Wam za wszystko :D

Do napisania,

Sashy ;3



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro