6
- Namjoon! - zawołałem stojąc kilka metrów od niego w jego pokoju- Namjoon! Usłysz mnie!! - krzyczałe na całe gardło. Chłopka nagle obrócił się w okół własnej osi roglądając się dookoła
- Jest tu kto? -zapytał patrząc prosto na mnie
- Słyszysz mnie? - pytam podchodząc powoli w stronę przyjaciela
- Kim jesteś?
-Namjoon kupe lat - zaśmiałem się
-Jungkook? - zapytał niedowierzając - ty żyjesz? - rozglądał się dalej
-Gdybym żył, to byś mnie widział Nam - zaśmiałem się siadając obok starszego
-Czy.. Czy.. Czyli jesteś duchem?
-Nie, skąd jestem śmiercią która przyszła po ciebie
-C... Co?
-Żartuję!! Żebyś ty widział swoją minę- zaśmiałem się - a tak serio to tak jestem duchem, a dokładnie mówiąc moja dusza jest tu uwięziona
-Ja.. Ja nie... Nie wiem.. C.. Co powiedzieć - starszy wstał i uciekł do kuchni
-Mam prośbę - powiedziałem - idź jutro do Jimina i daj mu to - położyłem na stole wisiorek w kształcie serca - wiem, że mnie nie widzisz i dlatego się boisz, ale zapewniam cię, że nic ci nie zrobię przyjacielu - podchodzę do wyższego i kładę mu dłoń na ramieniu. Widzę, że starszy wzdrygnął się na ten gest, więc dodaje- naprawdę nie masz się czego bać- zamilkłem na chwilę - tęskniłem. - następnie zniknąłem
Brak weny naprawdę mnie dołuje, bo pisząc pierwszy rozdział tego ff, byłem bardzo szczęśliwy, że mam tyle pomysłów na tą opowieść, ale zawiodłem siebie i was. Przepraszam
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro