Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

fuck me, i'm your ambrosia.

  a/n; uwaga, tekst nie ma na celu obrażania żadnych wierzeń, religii, jak i samego Boga.   


$

Bóg w biblijnym stworzeniu powiada, że pożądanie to grzeszne, złe i wybujałe pragnienie. Dodaje, że współcześnie często spojrzenie na człowieka nie jest spojrzeniem jak obraz Boży, ale spojrzeniem pożądliwym.

Właśnie to najbardziej uświadomiło mnie, jak bardzo zatraciłem się w całej, szatańskiej osobie Baekhyuna. Samo moje spojrzenie w jego stronę było ciężkim grzechem, a obraz jego kusząco gołego ciała, za każdym razem, gdy zamykałem oczy, powodował, że piekielne bramy królestwa szatana coraz bardziej się przede mną rozwierały.

Pożądanie jest konsekwencją nieposłuszeństwa grzechu pierworodnego. Wywołuje ono nieporządek we władzach moralnych człowieka oraz nie będąc samo w sobie grzechem, skłania człowieka do popełnienia grzechów. 

Baekhyun był od początku zesłannictwem diabła. Najgorsze w tym wszystkim było jednak to, że już dawno się poddałem, zdając sobie sprawę, że czerwonowłosy zaszczepił się w moim umyśle, nie chcąc stamtąd wychodzić. Wręcz zasysał każdą moją racjonalną myśl, przekształcając ją na wzór piekielnego obrazu jego nagiego i rozpalonego ciała. 

Każdy, kto pożądliwie patrzy na drugiego człowieka, już się w swoim sercu dopuścił z nim cudzołóstwa. 

Takim właśnie oto sposobem Baekhyun zesłał mnie na drogę grzechu ciężkiego. Z przeciętnego człowieka zamienił mnie w najwybitniejszego grzesznika, zboczeńca, cudzołóżcę oraz narkomana, który w niemożliwy sposób desperacko pożąda jego ciała. 

$

Głośne pukanie do moich drzwi rozbrzmiało wraz z dźwiękiem dudniącej muzyki, która dochodziła do moich uszu przez balkon, na którym stałem. W mojej głowie dalej przetwarzały się wszystkie wydarzenia, które miały miejsce w łazience jeszcze dwie godziny temu. 

Jego nagie ciało, mokre włosy i gorące krople wody, spływające po skórze w kolorze Latte Macchiato. 

  W dalszym ciągu nie chciało mi się wierzyć, że mój obraz pragnień przez tyle miesięcy właśnie się spełnił i to zupełnie przez głupi przypadek. Nawet jeżeli zabrał wszystkie swoje rzeczy i z biegiem opuścił pokój, byłem pewien, że gdy tylko wizja nagiego ciała Baekhyuna stanie się wreszcie realna, całe moje wizje i uzależnienie nagle minie. Przecież wreszcie widziałem jego ciało nago, a zamiast skakać ze szczęścia, wyrywałem sobie włosy z głowy, pragnąc go jeszcze bardziej.

Nie był już moim narkotykiem, teraz przeistoczył się w najprawdziwszą ambrozję, a ja zamiast być greckim bogiem, zamieniłem się w zwykłego śmiertelnika, który może o niej tylko i wyłącznie sennie marzyć.

— Chanyeol! — zduszony krzyk Jongina rozbrzmiał w moim apartamencie, a pukanie do drzwi się nasiliło. Z głośnym westchnięciem, odepchnąłem się od balkonowych barierek, ostatni raz spoglądając na czystą taflę morza przede mną oraz słońce, które było coraz bliżej horyzontu. — Otwieraj! — dodał, kiedy przyspieszyłem kroku, już po chwili otwierając drzwi.

— Boże, Jongin — powiedziałem, lustrując całą jego osobę. Oczy miał w kolorze czerwieni, włosy były jak zwykle mokre, a poszczególne, długie kosmyki opadały na jego spocone czoło. Całość jego dziwacznego wyglądu dopełniała do połowy rozpięta koszula, w różowe kwiaty, białe, krótkie spodenki oraz kwiecisty wianek, który miał na swoich zmoczonych włosach. — Pomyliłeś Dubaj z Hawajami?

— A ty pomyliłeś Dubaj z jakąś wioską? — zapytał, marszcząc oczy i starając się utrzymać na własnych nogach. — Mamy się iść bawić, a nie zanudzać w pokojach, Yeol. Daję ci pięć minut i widzę cię na dole! Wadaeaan!

I tyle go widziałem, ponieważ już po chwili zawrócił, chwiejnym krokiem wracając do reszty i zostawiając mnie samego, co znów narażało mnie na toksyczne myślenie tylko i wyłącznie o jednym. Dlatego z głośnym westchnięciem zamknąłem drzwi, chcąc jak najszybciej się ubrać i wreszcie zamoczyć swoje myśli w litrach gorzkiego alkoholu. 

$

  — Chaerin, podaj drugą butelkę! — głośna muzyka zmieszała się z przeróżnymi krzykami i śmiechami, kiedy tylko opuściłem korytarz, schodząc po śliskich schodach na dół jachtu. Temperatura w dalszym ciągu była niezwykle wysoka, więc nawet moja cienka, bordowa i do tego do połowy rozpięta koszula wydawała się zbyt ciepła na taką pogodę, tak samo, jak czarne spodnie z dość wielkimi dziurami.

Cholera, jeszcze kilka stopni wyżej i zacznę chodzić nago.

Schodząc na dół, od razu w mojej dłoni znalazł się czerwony, plastikowy kubek z alkoholem, który tkwił między palcami wszystkich tutaj zebranych. Upijając łyk gorzkiego trunku, oblizałem wargi i rozglądnąłem się dookoła. Jongin wraz z jakąś uroczą blondynką pluskał się w jachtowym, dość sporym i podświetlonym na fioletowo, basenem, Kris nagrywał relację na żywo, obejmując kogoś w pasie, a Lay jak zwykle coś palił, śmiejąc się głośno i rozmawiając z resztą imprezowiczów.

— Chanyeol! — usłyszałem głos Taemina, który od razu do mnie podszedł, mając na sobie tylko i wyłącznie krótkie, białe spodenki i szeroki uśmiech na ustach. Westchnąłem cicho, znów go widząc i popiłem jeszcze trochę alkoholu, bo wiedziałem, że z nim na trzeźwo nie wytrzymam długo. — Jak samopoczucie, wyspany? — wyszczerzył się, klepiąc mnie po plecach.

— Oprócz tego, że przydzieliłeś mi pokój Baekhyuna, to nawet okej — westchnąłem, wbijając swój wzrok w podświetlony na fioletowo jacht i tańczące dziewczyny, które nie szczędziły się w głośnych krzykach.

— Pokój Baekhyuna? — zmarszczył brwi, opierając się o barierki jachtu. — To nie jest jego pokój — zaśmiał się, machając na boki głową. — To po prostu Baekhyun, dotąd spał codziennie w innym pokoju i praktycznie robił z nim co tylko zechce. Przydzielony ma pokój obok twojego, więc nie przejmuj się, pewnie teraz będzie sypiał tylko tam — zapewnił, klepiąc mnie po ramieniu. 

  — Dobra — powiedziałem, wzruszając ramionami i popijając drinka, zupełnie tak, jakbym w ogóle nie przejął się słowami Taemina.

Prawda była zupełnie inna. Ja wariowałem.

— Chanyeol! — zanim zdążyłem cokolwiek zrobić czy też powiedzieć, usłyszałem za sobą głos Jongina, który właśnie opuszczał basen. — Wreszcie, mój przyjacielu najdroższy! — krzyknął, zmierzając w moją stronę lekko chwiejnym krokiem.

— Czemu to zawsze ty musisz być tak bardzo pijany na samym początku? — zapytałem, marszcząc brwi i łapiąc go za ramiona, aby czasem się nie przewrócił. Miał na sobie tylko kąpielówki, a woda kapała z jego ciała na moje stopy, przez co delikatnie się odsunąłem.

— Oj, przestań — zaśmiał się, opierając swoją dłoń na moich barkach. Jego oczy były czerwone i podpite, tam samo jak mowa jego całego ciała. — Impreza trwa już dawno, to tylko ty jesteś trzeźwy — oświadczył, ręką wskazując na resztę ekipy.

— Ta impreza nawet się jeszcze nie rozkręciła, Jongin — wtrącił Taemin, uśmiechając się i popijając swojego drinka.

— Nie prawda, to wy po prostu nie potraficie się bawić — prychnął, machając na boki głową.

— Nie ma nawet jeszcze Baekhyuna, Kyungsoo i Jacksona — powiedział, kciukiem przecierając swoje usta, mokre od alkoholu. Mało interesowała mnie ich konwersacja, więc zacząłem rozglądać się dookoła, mocno wdychając do nozdrzy ciepłe powietrze. Wreszcie poczułem tę woń wakacji i wypoczynku, a taka pogoda, chociaż była czasem nieznośna, zaczęła mi się podobać.

— Więc na co czekamy? Wołaj ich, Taemin! — oburzył się, mocno gestykulując rękoma i wylewając na podłogę część zawartości swojego czerwonego kubka.

— Są tam — powiedział, wskazując do góry palcem, na małe pomieszczenie znajdujące się obok wielkiego, podświetlonego tarasu.

— I czemu jeszcze po nich nie poszedłeś? — oburzył się, kiedy ja w dalszym ciągu wpatrywałem się w pokój, którego wszystkie okna były zasłonięte. Po prostu zastanawiało mnie, co tam robią.

— Powiedzieli mi, że mam was pilnować — wzruszył ramionami, opierając się plecami o barierki i delikatnie wyciągając swój kręgosłup do tyłu. — Chanyeol, może ty po nich idź — dodał, znów się prostując i rzucając mi wraz z Jonginem wyczekujące spojrzenie.

— Ja? — zapytałem, marszcząc brwi i upijając drinka. Jeszcze raz rzuciłem wzrokiem na ciemny pokój, po czym westchnąłem niepewnie. Nie uśmiechało mi się patrzeć na Baekhyuna po tym, jak widziałem jego nagie ciało pod moim prysznicem. Byłem pewien, że tym razem już żadna siła mnie od niego nie odciągnie, a moje uzależnienie od widoku jego nieskazitelnej skóry i piekielnie gorącego ciała wzrośnie. — To chyba nie jest dobry pomysł — oznajmiłem, wracając wzrokiem do moich towarzyszy, których jak się okazało, już nie zastałem w tym samym miejscu. Marszcząc mocniej brwi i dopijając do końca mocnego drinka, odwróciłem się do tyłu, widząc, jak obydwoje skaczą do wody, śmiejąc się na cały głos. — Mhm, świetnie — mruknąłem pod nosem, machając na boki głową.

Podszedłem do podświetlonego, sporego baru, który cały obstawiony był najróżniejszym alkoholem i bez zbędnego myślenia nalałem do swojego czerwonego kubka alkohol, który miał najwięcej procentów. Widząc, że wszyscy dalej ze sobą rozmawiają i nawet Sehun nie zwraca na mnie uwagi, tylko wpatruje się jak w obraz Luhanowi, a słońce powoli zmierza ku horyzontowi, stwierdziłem, że pójdę po resztę.

W minutę wypiłem cały czerwony kubek, wypełniony wcześniej po brzegi mocnym, pieczącym gardło alkoholem. Wiedziałem, że jeżeli w tak krótkim czasie wypiję jeszcze dwa kubki, będę zataczać się jak Jongin w samolocie do Dubaju, jednak nie miałem teraz głowy do tego, aby się o to zamartwiać.

W końcu przecież byłem tutaj po to, aby znów zaznać tego obłędnego szczeniactwa i szaleństwa, a alkohol tylko i wyłącznie mi w tym pomagał.

Nawet nie pamiętam, kiedy znalazłem się w takim tempie przed ciemnym pokojem i nie mam najmniejszego pojęcia, co powstrzymało mnie przed ludzkim zapukaniem. W zamian za to stałem, rozglądając się, czy oby na pewno wszyscy na dole są zajęci czymś innym i przycisnąłem ucho do okna, które było minimalnie uchylone.

— Masz chociaż jeszcze jego papiery, Do? — usłyszałem czyiś cichy głos i byłem przekonany, że jest on za wysoki na niski ton Jacksona.

Baekhyun.

— Oczywiście, że mam — warknął w odpowiedzi i mogłem się domyślać, że był to właśnie Kyungsoo. Wytężałem swój słuch jak najbardziej tylko mogłem, ponieważ usłyszenie ich rozmowy było nie lada wyzwaniem, kiedy nie znałem ich głosów i kompletnie nic nie widziałem. — Zawsze je mam, razem z datą, wydaną kwotą i pinami do kart.

— Świetnie, ale co z tego, że my to mamy? — usłyszałem Jacksona, który najprawdopodobniej uderzył pięścią w jakiś stolik.

— Uspokój się, idioto — syknął Byun. — Jeszcze ktoś nas usłyszy, chcesz tego?

— Chcę ci tylko przypomnieć, Baekhyun, że gdyby nie twoja nieuwaga, to teraz wszystko byłoby dobrze — warknął.

— Ogarnijcie się, chłopaki — syknął Kyungsoo. — Wszystko będzie dobrze, przecież nikt nie może nam nic zarzucić. Nie dość, że było to ponad pół roku temu, to w dodatku był pijany, prawda?

— Prawda.

— Świetnie, więc jedynym problemem są papiery. Nie mogę ich spalić, ale wątpię, żeby on czegokolwiek tutaj szukał — prychnął, a ja zmarszczyłem brwi, mając mętlik w głowie.

Miałem w cholerę dziwne wrażenie, że chodzi o mnie.

— Musimy po prostu uważać i nie prowadzić w ciągu dnia żadnych ruchów — dodał Kyungsoo. — Trzeba schować wszystkie bronie, papiery i przede wszystkim pieniądze.

— Cholera, po co my w ogóle ich tutaj zapraszaliśmy?

— Po to, żeby było bezpieczniej — wytłumaczył. — Mimo tego, że jesteśmy zagrożeni, to jednak nikt nie zarzuci nam, że coś tutaj knujemy, skoro nie jesteśmy sami, rozumiecie? Trzeba tylko uważać, bo mamy policję na karku.

— To jest zbyt ryzykowne, Kyungsoo. Oni będę tutaj jakiś czas, nie wierzę, że niczego nie będą podejrzewać.

— Więc co chcesz zrobić, Jackson? — usłyszałem ten charakterystyczny, wredny syk Baekhyuna. — Przecież jestem profesjonalistą, nic takiego się nie stało.

— Kurwa, Baekhyun! Mamy tutaj wszystkie jego dane, karty kredytowe, pieniądze i w dodatku ciebie! — uniósł ton. — Powinieneś działać dopiero po podaniu mu GHB*, a nie po dwóch szampanikach! Przecież on cię, kurwa, doskonale pamięta!

— Okej, ale nie domyśla się, że zrobiłem to sam! — odpowiedział krzykiem, wstając chaotycznie z krzesła, które z hukiem spadło na ziemię. — Jeżeli cokolwiek się stanie, wezmę to tylko na siebie — syknął, tym razem o wiele ciszej.

— Nie, Baekhyun — odezwał się Kyungsoo. — To zbyt ryzykowne, wszystko się posypie. Musimy uważać i na czas ich pobytu zawiesić działania.

— Nie ma mowy, kurwa — prychnął Jackson.

— Więc co innego proponujesz, Jack? — syknął czerwonowłosy.

— Proponuję... Zgrać — powiedział, a ja mogłem wręcz usłyszeć, jak uśmiecha się chytrze.

— Zagrać? Pojebało cię?

— Stul psyk, Byun. Mam na myśli pla —

I już więcej nie usłyszałem, ponieważ wydarzyło się to, czego obawiałem się najbardziej.

— Chanyeol! — moje serce zamarło, kiedy usłyszałem pijacki krzyk Jongina, który wydarł się tak głośno, że zapewne kilka kilometrów dalej było go dokładnie słychać. — Chodź tutaj, stara dupo!

To były dosłownie dwie sekundy.

Czas nagle w jakiś niewytłumaczony sposób diametralnie przyspieszył i nawet nie pamiętałem dokładnie momentu, w którym moje stopy dziko oderwały się od podłogi, a ciało znalazło się kilkanaście schodów niżej. Mimo tego, że moje serce biło szybciej niż kiedykolwiek, odetchnąłem z odczuwalną ulgą, kiedy drzwi od ciemnego pokoju otworzyły się dopiero wtedy, kiedy byłem na końcu schodów i wyglądałem zupełnie tak, jakbym dopiero wchodził na górę.

— Chanyeol? — podnosząc swój, zestresowany wzrok ujrzałem Jacksona, który marszcząc brwi, przyglądał mi się podejrzliwie zza uchylonych szeroko drzwi. — Co ty tutaj robisz?

Podsłuchuję cię, idiotyczny chuju i już wszystko wiem.

— Cześć, właśnie miałem was wołać — uśmiechnąłem się, starając się brzmieć jak najprawdopodobniej. — Wszyscy już na was czekamy.

— Oh, racja — przyznał, spoglądając ze zmarszczonym nosem na resztę ekipy, która zaczęła już się niecierpliwić. — Już idziemy — oznajmił, wracając podejrzliwym wzrokiem w moją stronę. — Ty lepiej też tam idź i ogarnij Jongina, zaraz się utopi — dodał, wskazując głową na bruneta, który pijany bardziej niż zwykle skakał z Krisem do wody.

— Tak, pewnie — powiedziałem, bez zbędnego gadania zawracając na pięcie i na nogach jak z waty podążyłem na jedną z kanap, siadając na niej ciężko.

Nie miałem pojęcia co mam robić, jak rozumieć przed chwilą podsłuchaną rozmowę i co o tym wszystkim sądzić. Czułem się jak w pułapce, bo doskonale wiedziałem, że rozmawiali o mnie i o sytuacji, która miała miejsce w sylwestrową noc i nie było to zwykła kradzież przez jedną osobę. Oni wszyscy za tym stali i w dalszym ciągu mieli zapewne moje pieniądze, karty, wszystkie piny i resztę informacji.

Cholera, musiałem jak najszybciej się stąd zwijać z całą resztą.

Dalej w szoku wyrywając sobie ręce z głowy, usłyszałem, jak muzyka się pogłośniła, a Do wraz z Baekhyunem już pojawili się na dole. Nie chciało mi się wierzyć, że Kyungsoo, ten przemiły człowiek, uśmiechający się ciągle do wszystkich stoi za masowymi kradzieżami, narkotykami i bronią. Nie mogłem uwierzyć w to wszystko, a mój umysł szalał w tym momencie bardziej, niż wtedy gdy ujrzałem nagie ciało Baekhyuna. 

"Trzeba schować wszystkie bronie, papiery i przede wszystkim pieniądze."

Musieliśmy stąd szybko uciekać, jednak w tym momencie nawet nie miałem z kim o tym porozmawiać, bo już wszyscy z moich znajomych mieli we krwi alkohol. Mimo to obiecałem sobie, że juto już z rana wszystkich spakuję i zrobię wszystko, żeby stąd zniknąć. Teraz mogłem jedynie ich pilnować i przysięgać, że jeszcze jeden drink i kończę z alkoholem. 

— Komu drinka? — zawołał Jackson, który wreszcie się pojawił, dopełniając skład. Widziałem, jak przejeżdża po wszystkich wzrokiem, jednak gdy tylko jego spojrzenie spotkało się z moimi źrenicami, wyczułem coś dziwnego i nawet jego szczęka się spięła, jakby był czymś zestresowany. 

"Powinieneś działać dopiero po podaniu mu GHB*, a nie po dwóch szampanikach! Przecież on cię, kurwa, doskonale pamięta!"

— GBH? — mruknąłem cicho do siebie, kiedy reszta zajęła się tańczeniem i śpiewaniem, a ja dalej zaśmiecałem sobie głowę ich rozmową. Wyciągając telefon z tylnej kieszeni, poczułem, jak letni wiatr rozwiewa moje włosy i naprawdę żałowałem, że zamiast wreszcie wypocząć i dobrze się bawić, będę zaśmiecał sobie głowę takimi sprawami.

Wpisując w wyszukiwarce hasło GBH, nie spodziewałem się, że aż tak bardzo się przerażę.

Kwas 4-hydroksybutanowy jest substancją psychoaktywną o działaniu euforyzującym, energetyzującym i rozweselającym. Podnosi także libido i ułatwia kontakt z innymi osobami. Duże dawki tej substancji (powyżej 4 gramów) mogą wywoływać amnezję i utratę świadomości.  

— Kurwa — syknąłem, rozszerzając oczy w szoku. Nie mogłem uwierzyć, że są zdolni podawać takie środki bezbronnym ludziom, których chcą okraść i jeszcze mają pretensje, że Baekhyun mi ich nie podał.

Właśnie, Baekhyun.

To był najlepszy pretekst, żeby wreszcie oczyścić sobie głowę z jego osoby i podać całą ich trójkę na policję, aby już do końca życia gnili w więzieniu.

— Chanyeol — usłyszałem głos nad sobą, a podnosząc głowę dostrzegłem roześmianego Sehuna, trzymającego w dłoni dwa kubki. — Co ty odwalasz, stary? — zmarszczył brwi, wskazując na mój telefon gestem głowy. — Coś z pracy?

— Tak, musiałem odpisać na jedną wiadomość — skłamałem, wzdychając i chowając telefon do kieszeni. — Jak się bawisz? — zapytałem, widząc, jak blondyn zajmuje miejsce obok mnie na kanapie.

— Widzisz tego blondyna? — zapytał, wskazując głową na Luhana, który rozmawiał o czymś z Taeyeon. — Nie widziałem go od czasu sylwestra i nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo cieszę się, że tutaj jest. Przecież to przeznaczenie, że znajduję go na drugim końcu świata — oznajmił, upijając swojego drinka. — Właśnie, masz — dodał, wpychając mi bez pytania do rąk czerwony kubek, wypełniony alkoholem.

— Co to jest? — zmarszczyłem brwi, patrząc, jak alkohol praktycznie się wylewa z naczynia. Musiałem być ostrożny, skoro już wiedziałem, że mam do czynienia z pieprzonym gangiem, wsypującym narkotyki do kubków.

— Nie wiem, może alkohol? — powiedział sarkastycznie. — Pij, przecież bym cię nie otruł.

— Ty nie — mruknąłem cicho pod nosem, unosząc brwi i, w dalszym ciągu z niepewnością, upiłem łyk parzącego alkoholu.

I nawet nie zdawałem sobie wtedy sprawy, jak wielki błąd popełniłem.  

$

Naprawdę długo nie bawiłem się tak dobrze.

  Wszyscy na pokładzie byli już pijani, jednak ciągle głośno się śmiali i skakali do wody, podczas gdy ja widziałem wszystkich podwójnie i czułem się zupełnie tak, jakbym dryfował pomiędzy niebiańską przestrzenią, opadając na miękkie chmury. Moje oczy były zamglone, krew buzowała niezwykle szybko i nawet całe moje ciało było podniecone bardziej, niż zwykle.

Tańczyliśmy na samym środku jachtu, a ja ciągle rozlewałem z kubka swój alkohol, ponieważ muzyka była tak zmysłowa i podniecająca, że nie mogłem przestać myśleć o nagich ciałach, lgnących do mojego rozporka. Nie dbałem o to, kogo biodra miałem właśnie przed sobą, po prostu złapałem je mocno, wbijając w nie swoje palce i przyciągnąłem jędrne pośladki do swojego nabrzmiałego krocza.

— Kurwa, Chanyeol — usłyszałem warknięcie, kiedy zacząłem wykonywać miednicą okrągłe ruchy, ocierając się zmysłowo o czyiś tyłek, który nagle okazał się dziwnie płaski. — Czy ciebie popierdoliło? — usłyszałem nieprzyjemny dla ucha głos, a zaraz po tym zostałem popchnięty na bar.

— Auć — syknąłem cicho, ociężale masując swoje plecy, które wbiły się boleśnie w kant stołu, przewracając kilka butelek z alkoholem.

— Ogarnij się, stary — powiedział Jongin, nagle znajdując się tuż przed moją twarzą. — Wiem, że jesteś zdesperowany, ale nie musisz zaspokajać się tyłkiem swojego kupla, dobra? — powiedział powoli, klepiąc mnie mocno w plecy i rzucając mi ostre spojrzenie, znów zwrócił się do reszty tańczących.

Cholera, czy to był jego tyłek?

— Uwaga! — usłyszałem stłumiony krzyk tuż nade mną, a gdy tylko uniosłem swoje przekrwione oczy wyżej, ujrzałem upitą Chaerin, stojącą na barze wraz z równie pijaną Jennie. — Więc — zaczęła niewyraźny bełkot, przez co naprawdę musiałem się wysilić, aby cokolwiek usłyszeć. — Jak na każdej imprezie, trzeba urządzić jakąś zabawę! — krzyknęła, zwracając na siebie uwagę wszystkich pijanych imprezowiczów.

— Proponuję piwnego ping-ponga — zaproponował Kyungsoo, który chyba jako jedyny nie był pijany aż tak bardzo, jak reszta, chociaż ciągle pił alkohol.

— Nawet jak jesteś pijany, to nie potrafisz być kreatywny, Do — zaśmiała się Jennie, przewieszając ramię przez Charein i o mało nie spadając z baru.

— A ja jestem za miss hips, drogie panie! — krzyknął szarmancko Jackson, który musiał podtrzymywać się na barkach Jongina, bo inaczej nie mógłby utrzymać pionu. — Macie na tym barze nawet rurę — zaśmiał się, wskazując palcem na wysoki i gruby pręt, podtrzymujący dach baru z blatem.

Przeczesałem swoje mokre włosy, z których kapała morska woda wymieszana z potem i chwyciłem do swych łaknących rąk pierwszą lepszą butelkę, która była prawie pusta i wypiłem z niej alkohol do dna. Czułem się jak młody bóg, kiedy cały świat mienił się w moich oczach milionem kolorów, wszystkie postacie wirowały dookoła, a wszystko wydawało się o wiele zabawniejsze, jednocześnie uspokajając mój spragniony zabaw umysł.

— Chyba żartujesz, Jackson — usłyszałem kogoś głośny syk, a odwracając swoją ciężką głowę w stronę tego odgłosu, mimowolnie moje serce przestało na chwilę bić.

Mocno wbiłem spojrzenie w rozgrzanego Baekhyuna, którego koszula była do połowy rozpięta, a skórzane, czarne spodnie idealnie podkreślały seksowne, pełne uda oraz jędrne pośladki. Jego czerwone, mokre włosy opadały delikatnie na czoło, co tylko dodawało mu seksapilu, a policzki przybarwione były ciemnym różem, co pewnie spowodowane było ilością wypitego alkoholu.

Nagle zapragnąłem go jeszcze bardziej, co wydawało się niemożliwe, a moje myśli o jego nagim ciele stawały się coraz to bardziej realistyczne, podniecające i częstsze.

— O co znów chcesz się przyczepić, Baekhyun? — Jackson uniósł wysoko brew, spoglądając na czerwonowłosego, który jedynie uśmiechnął się tajemniczo, puszczając do niego oczko i upijając spory łyk alkoholu.

— Żadna z nich nie wygra ze mną w miss hips — prychnął, żałośnie oplatając wzrokiem dziewczyny stojące na barze, na którym oparłem swoje ramiona, nie mając zamiaru przestać wpatrywać się w Baekhyuna.

— Słyszałaś to, Jennie? — blondynka zaśmiała się w niebo głosy, odchylając mocno głowę do tyłu. — Baekhyun, czy ty zdajesz sobie sprawę co to miss hips? — żachnęła się, unosząc w rozbawieniu brew i rzucając czerwonowłosemu wyzywające spojrzenie.

— Wiem to lepiej niż wy wszystkie — warknął, upijając kolejny, duży łyk alkoholu. Spojrzał pewnym wzrokiem na całą resztę, przecierając kciukiem swoją wargę, która była mokra od czerwonego rumu. Spoglądałem na niego z szokiem na twarzy, kiedy poprawiając swoje włosy, wyrzucił swój kubek za plecy i zaczął kierować się w stronę baru.

— Chcesz, abym postawiła ci wyzwanie, Baekhyun? — prychnęła Chaerin, patrząc z pogardą na Baekhyuna, który właśnie wspiął się na wielki blat, podtrzymując się srebrnej rury. Jego klatka piersiowa unosiła się wysoko i niebezpiecznie szybko, co było zapewne spowodowane ilośćią alkoholu, jaką zdążył już wchłonąć.

— To ja tutaj stawiam wyzwania, Chaerin — powiedział, lustrując obydwie dziewczyny wzrokiem pełnym pogardy. — Złaźcie, pokażę wam co to znaczy prawdziwa miss hips — syknął, gestem ręki pokazując im, aby jak najszybciej stamtąd znikały. Normalnie to pomyślałbym, że Baekhyun jest potworem bez empatii i nie miałbym do niego żadnego szacunku, jednak właśnie taki był Baekhyun i chyba właśnie to najbardziej mnie w nim podniecało, wprawiając w stan szaleństwa.

— Pierwszy raz widzę go takiego — usłyszałem obok siebie głos Jacksona, który wraz z Taeminem wpatrywał się w sylwetkę Byuna.

— Czyli? — zmarszczyłem brwi, zwracając na siebie uwagę bruneta.

— Od zawsze taki był, ale jeszcze nigdy nie tańczył przed taką ilością osób — wytłumaczył, upijając łyk alkoholu. — Dobra, może raz w klubie, kiedy za dużo wypił, ale to ciągnęło za sobą milion kłopotów — zaśmiał się, machając na boki głową. Mój umysł był zbyt przyćmiony alkoholem, przez co każde słowo Jacksona brzmiało niewyraźnie, a jego twarz co jakiś czas migała milionem kolorów, zupełnie tak, jakbym miał halucynacje.

— Jakich kłopotów?

— Faceci — wzdychnął, rzucając mi dziwne spojrzenie, kiedy zmarszczyłem mocniej brwi. — Każdy go pragnie, Chanyeol. Trudno jest przypilnować go na imprezach, kiedy jest pijany i zwabia do siebie spragnionych mężczyzn — przyznał, uśmiechając się dziwacznie. — Ale nie dziwię się im, spójrz tylko na niego. Nawet ty o nim marzysz, Chan.

— Skąd ty możesz to wie —

— Muzyka! — przerwał mi donośny głos Baekhyuna, który nagle powtórnie zwrócił uwagę wszystkich na swojej osobie.   Wiedziałem, że pozostanie w tym miejscu i oglądanie jego przedstawienia będzie dla mnie zabójstwem, wiedziałem, że od tej nocy nie będę mógł spać, widząc jego ciało w każdym najmniejszym detalu. Jednak pomimo tego wszystkiego, ilość alkoholu i moje wysokie libido doszczętnie wyeliminowały z mojej głowy resztki rozsądnego myślenia.  

[zalecane jest puszczenie muzyki z adnotacji]

Jako ostatni nieudacznik, unosiłem wysoko głowę, obserwując jak Baekhyun kilka razy obchodzi dookoła metalową rurę, stawiając swoje gołe stopy delikatnie na palcach. Jego wzrok błądził na początku po niebie, idealnie prezentując swoją bladą szyję, jednak już po kilku sekundach, kiedy zaczęły się słowa piosenki, przeniósł swoje wygaszone spojrzenie na widownie, która w skupieniu go obserwowała.

Miałem ochotę się rozpłakać, kiedy spocone ciało Baekhyuna zaczęło wykonywać spokojne, jednak już erotyczne ruchy, a jego biodra zaczęły kreślić w powietrzu powolne, niedokładne okręgi. Automatycznie podszedłem bliżej baru, stając jak najbliżej niego, chociaż musiałem przez to zadzierać głowę jeszcze wyżej, aby widzieć coś więcej niż jego stopy. Muzyka była spokojna, przez co jej erotyczność i słowa idealnie wpasowywały się w ruchy czerwonowłosego, który właśnie wprawiał swoją miednicę w falisty ruch, pozwalając, aby jego biodra ocierały się o rurę.

Nigdy nie widziałem go tak rozpalonego i tak podnieconego, kiedy zagryzał mocno wargę, a jego ciało wyginało się w taki sposób. Miałem wrażenie, że w pewnym momencie na jego szyi pojawił się wielki wąż, owijający się powoli wokół jego talii, jakby ostatni raz ostrzegając mnie przed wielkim grzechem.

Ale ja już wiedziałem, że nie ma odwrotu, że wpadłem po uszy i że już nic nie odciągnie mnie od Baekhyuna.

Moje oczy powoli odmawiały posłuszeństwa, kiedy zmuszałem się do niemrugania, bo byłem przekonany, że najmniejsza sekunda bez obserwowania ciała Baekhyuna mnie zabije. Oczywiście było na odwrót i to każde spojrzenie w jego stronę skrócało moje prawidłowe funkcjonowanie, ale chyba właśnie to najbardziej w nim polubiłem.

Ten czysty grzech, niedostępną ambrozję i zapach wolności.

— Jest w swoim żywiole — zaśmiał się Jackson, który nagle znów pojawił się obok mnie, zakłócając moją przyjemność. — Spójrz tylko na niego. Kocha, kiedy dostaje tyle uwagi — powiedział, a ja miałem dziwne wrażenie, że brunet stara się zwabić mnie do sideł Baekhyuna jeszcze bardziej. — Uważaj na niego, Chanyeol — dodał, odpalając swojego papierosa. — Jest kurewsko seksowny, ale równie mocno niebezpieczny — oznajmił ściszonym głosem, trzymając swoje usta blisko mojego ucha. Ostatnią rzeczą, którą poczułem, był delikatny strach i zagubienie oraz silna dłoń Jacksona, klepiąca mnie po plecach, zanim chłopak przecisnął się przez tłum, idąc w nieznanym mi kierunku.

Jest kurewsko seksowny, ale równie mocno niebezpieczny.

W mojej głowie faktycznie pojawiła się czerwona lampka, jednak gdy tylko przeniosłem moje niewyraźne spojrzenie z Jacksona z powrotem na scenę, wszystkie wydarzenia sprzed kilku minut zupełnie wyparowały z mojej głowy. A to wszystko przez kokieteryjny obraz, jaki miałem właśnie przed sobą.

Baekhyun nagle stał się o wiele bardziej rozpalony i gorący, wręcz odnosiłem wrażenie, że jego ciało parowało. Siedział na ugiętych kolanach, opierając się plecami o rurę i podnosił w rytm muzyki swoje grzeszne biodra, jednocześnie sprawiając, że popadłem w stan totalnej hipnozy. Jego ruchy były niezwykle pewne siebie, tak samo, jak intensywny i jednocześnie przygaszony wzrok, który aktualnie wbijał się prosto w moją osobę. Jego klatka piersiowa unosiła się niespokojnie i dziko, co w pewien sposób dodawało mu erotyki, a jego usta były rozchylone i jakby wręcz błagające o pieszczotę.

Czułem, jak moje ciało odmawia posłuszeństwa, kiedy czerwonowłosy unosi swoje biodra i przygryza wargi aż do krwi, co chwila odchylając do tyłu głowę. Chciałem tam być, chciałem być powodem jego rozpalonego do granic możliwości ciała i pragnąłem szarpać go za włosy, dawać klapsy, wysłuchiwać jego jęków i próśb o większe dawki dotyku. Jego biodra, wyginające się w podniecającym tempie, miały być przyczyną mojego penisa, a jego ciało miało na mnie skakać, ujeżdżając mnie jak nigdy.

— Zaraz koniec, Baekhyun czas na finał! — usłyszałem nieprzyjemny pisk za sobą, jednak zignorowałem go.

Widziałem, jak chłopak kiwa w zadowoleniu głową, a jego twarz wykrzywia się w aroganckim uśmiechu. Moje oczy pociemniały, a wszystkie mięśnie spięły się mocniej, kiedy ujrzałem jak Baekhyun, machając biodrami, wstaje powoli ze swoich kolan, wreszcie prostując nogi. Nie wiedziałem, co miał oznaczać finał i jak miał wyglądać, jednak nigdy w życiu nie spodziewałbym się, że Baekhyun sprawnym ruchem ściągnie swoje skórzane spodnie, patrząc przy tym przez cały czas intensywnie w moje oczy.

W szoku obserwowałem, jak czerwonowłosy chwyta butelkę szampana do swoich czarujących dłoni, dalej kiwając na boki biodrami i ukazując swoje piękne, mleczne nogi i te idealne, jędrne uda. Miałem ochotę wejść na ten bar i zedrzeć z jego ciała koszulę, która teraz leżała na nim luźno, zakrywając bieliznę i przede wszystkim kuszące pośladki. Jednak szybko o tym zapomniałem, kiedy ujrzałem jak Baekhyun z uśmieszkiem na twarzy i w dalszym ciągu unoszącą się klatką piersiową, oblizuje swoje usta w zadowoleniu i otwiera z hukiem szampana, którego podniósł nad swoją głowę, tak, że teraz prawie całego jego ciało ociekało alkoholem.

I w życiu nie spodziewałbym się, że Bakehyun, patrząc na mnie swoim seksownym wzrokiem z góry, zdecyduje się na taki krok. Chłopak uniósł swoją zgrabną stopę i nagle przyłożył ją do mojej twarzy, karząc mi otworzyć moje usta. Nie miałem pojęcia, co właśnie się działo, będąc zbyt pod wpływem osoby Baekhyuna i takiej dawki wszystkich najlepszych emocji naraz.

Chłopak nie spuszczając ze mnie wzroku, powtórnie uniósł butelkę alkoholu i uśmiechając się cwaniacko, zaczął wylewać trunek na swoje bajeczne udo, przez co już po chwili mogłem poczuć smak szampana w swoich ustach, który przeleciał po całej nodze Baekhyuna. Zacząłem wręcz niespokojnie dyszeć, kiedy jego mała i zgrabna stopa jeszcze przez chwilę dotykała moich ust, nalewając do nich alkohol, po czym z niezwykłą gracją chłopak odsunął się od krawędzi blatu, puszczając mi oczko.

I właśnie w tym momencie muzyka umilkła, a wszyscy za mną zaczęli piszczeć i bić brawa, w szczególności męska część publiczności. Ja natomiast pozostałem zupełnie cicho, czując, jak całe moje ciało opada na miękki mech, oczy zachodzą mgłą, a od początku kręgosłupa przez moje ciało w dalszym ciągu przepływa dreszcz niezwykłej przyjemności. Byłem w stanie głębokiej hipnozy, a moje ciało nie panowało już nad swoimi ruchami, tak samo, jak umysł, który widział tylko i wyłącznie Baekhyuna, schodzącego ze satysfakcją z baru.

— Wybacz mi drogi Boże, że zgrzeszyłem. Myślą, mową i uczynkiem. Ale nie żałuję.

$

  Nie miałem pojęcia, do ilu piosenek już tańczyłem, jak długo leżałem pod kanapą i ile razy już wymiotowałem, po czym znów wlewałem w siebie litry alkoholu, jednak byłem pewien, że przy każdej tej wykonywanej czynności, towarzyszył mi obraz tańczącego Baekhyuna i jego niezwykle seksownego wzroku.

Najgorsze jednak było to, że od czasu jego występu na barze, mój wzrok nie mógł go dostrzec, a jedynie wyobraźnia podpowiadała mi, że może czeka gdzieś na mnie nago.

— Chanyeol — usłyszałem czyiś bełkot tuż nad sobą, kiedy znów wychylałem głowę przez barierki, wymiotując. — Boże, chyba pobiłeś dzisiaj swój rekord w kwestii wypitego alkoholu, co? — powiedział, łapiąc mnie pod pachami i podnosząc, kiedy już mój żołądek się uspokoił. — Chanyeol, słyszysz? — zapytał Sehun, kiedy wreszcie na niego spojrzałem, marszcząc brwi i w dalszym ciągu leżąc na ziemi. — Wstawaj.

— O co ci chodzi? — zaśmiałem się, patrząc na jego twarz, kiedy próbuje mnie podnieść. — Mi tutaj jest dobrze.

— Świetnie. Chcę cię zaprowadzić tylko do pokoju, nie marudź już nawet — sapnął, owijając swoje ramiona wokół mojego brzucha i wreszcie stawiając mnie na równe nogi. Nie bardzo orientowałem się, co właściwie dzieje się dookoła, jaka jest godzina, gdzie jestem ani co tutaj robię. Mimo tego, że byłem zmęczony, w dalszym ciągu moje ciało było dziwacznie pobudzone, zupełnie tak, jakbym zażył pigułkę gwałtu.

Ale przecież nic nie brałem, prawda?

— Impreza już się skończyła? — zapytałem, marszcząc brwi i rozglądając się wokoło. Nie dostrzegłem już żadnych ludzi oprócz Sehuna, a na parkiecie leżały tylko i wyłącznie rozbite butelki po alkoholu i jeden but, który chyba nawet należał do mnie.

— Wszyscy już są u siebie, Chanyeol — sapnął, pchając mnie w stronę korytarzy. — Tylko ty leżysz na podłodze i wymiotujesz co minutę.

— Przynajmniej dobrze się bawię — prychnąłem. — Pamiętaj, Sehun. Grunt to dobra zabawa! — krzyknąłem, patrząc na niego wyraźnie, tak, aby mnie zrozumiał.

— Matko, wyglądasz jak pięćdziesięcioletni ćpun na odwyku — zmarszczył brwi, kiwając na boki głową. — Jakim cudem ty wytrwałeś do samego końca imprezy?

— Moje całe życie to impreza! — krzyknąłem. — Poza tym, nawet nie jestem zmęczony — przyznałem, wzruszając ramionami.

— Do środka, Chan — warknął Sehun, nagle popychając mnie w stronę jakiegoś pokoju. — Idź spać, dobrze? I nie rób już żadnych głupot, wszyscy jesteśmy zmęczeni.

— Oczywiście, szefie — bełkotałem. —A dostanę chociaż buziaka na dobranoc? — uśmiechnąłem się słodko, ukazując dołeczki i wystawiając policzek w stronę ust Sehuna, któremu chyba nie spodobał się mój pomysł, bo zamiast jego miękki ust, poczułem na twarzy jego szorstką dłoń.

— Auć — syknąłem, masując miejsce, w które przed chwilą zostałem spoliczkowany.

— To dla twojego dobra — rzucił, chwytając klamkę. — A teraz dobranoc, idź spać.  

I tyle go widziałem, ponieważ zamknął za sobą mocno drzwi, trzaskając przy tym nieprzyjemnie. Podrapałem się po głowie, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Mój obraz stawał się widoczniejszy, a kolorowe plamki zaczęły powoli znikać, co zaczęło mnie smucić. Kiedy wszystkie kolory migały w moich oczach, które były zamglone, wszystko wydawało się bardziej podniecające i pobudzające.

— Cholera — mruknąłem do siebie, czując, jak znów robi mi się niedobrze. Podszedłem do otwartego balkonu, chcąc zaczerpnąć powietrza, jednak mój żołądek znów się sprzeciwił, przez co bez większego zastanowienia wparowałem do łazienki, nie zważając na resztę świata.

Bo skąd mogłem przypuszczać, że nie jestem tam sam?

Znów żołądek znalazł się w moim gardle, przez co zwróciłem cały alkohol do ubikacji, przeklinając w myślach całą tę imprezę. Nie ukrywam, miałem już powoli dość bólu brzucha i wiecznych wymiotów, które zaczęły mnie męczyć.

— Jesteś ohydny — usłyszałem czyiś syk tuż nad moją głową. Szybko chwyciłem za pierwszy lepszy ręcznik, wycierając sobie nim niechlujnie usta, po czym, spuszczając wodę, wstałem na równe nogi.

I naprawdę byłem pewien, że tej nocy już nic nie zdoła mnie zdziwić.

— Baekhyun? — zapytałem, marszcząc w lekkim szoku brwi. Jeszcze raz przetarłem swoje usta ręcznikiem, po czym rzuciłem go gdzieś w kąt, obserwując uważnie czerwonowłosego. Jego włosy były sklejone, twarz emanowała delikatnym zmęczeniem, a ciało pokryte było tylko jedwabnym, cienkim i kremowym szlafrokiem.

Cholera, automatycznie wytrzeźwiałem z alkoholu, teraz upijając się jego pięknem i niezykłą seksownością

— Czemu zawsze musimy spotykać się w takich okolicznościach? — uniósł brew, zakładając swoje ręce na klatce piersiowej i spojrzał na mnie wymownie, opierając się o wielki, łazienkowy blat. — Znów chcesz mnie podglądać?

— Sehun mnie tutaj przyprowadził — powiedziałem, z całych sił starając się patrzeć na jego twarz, a nie na zgrabne, mleczne i nagie nogi, które do kostek odziane były w słodkie skarpetki. Nigdy nie przepadałem za tą częścią ciała, szczególnie u płci męskiej, bo najczęściej były krzywe lub niezadbane, jednak dla nóg Baekhyuna mogłem zrobić wszystko. — Zdaje mi się, że to mój pokój — dodałem, opierając się o ścianę, aby się nie przewrócić. Dalej czułem alkohol w żyłach, chociaż mój obraz kręcił się coraz wolniej i czułem się coraz pewniej na własnych nogach.

— Wiem, że to twój pokój — prychnął, podskakując tak, aby usiąść na blacie. Zagryzłem niesamowicie mocno wargę i wstrzymałem powietrze, czując, jak powoli nie daję rady trzymać rąk przy sobie. Nienaturalne było dla mnie pragnięcie kogoś tak bardzo i świadomość, że nie mogę nic z tą osobą zrobić. — Ale Jongin zrzygał się na mój dywan i łóżko, więc dopóki tego nie posprząta, to nie mam zamiaru tam wracać — wzruszył ramionami, sięgając do kieszeni swojego szlafroka. — Poza tym, przygotowałem sobie już kąpiel — dodał, wskazując gestem głowy na ogromną, okrągłą wannę, która wypełniona po brzegi była burgundową pianą, a na dodatek podświetlona była czerwonymi światłami.

— Chyba przepadasz za odcieniami czerwieni — zauważyłem, dopiero teraz czując, jak duszno jest w łazience przez gorącą wodę i parę, która wymieszała się z przeróżnymi słodkimi zapachami.

Jednak nawet w tej egzotycznej mieszance owocowej był wyczuwalny ten gorzki grzech, ciągnący się za Baekhyunem.

— Trafna uwaga — zaśmiał się podejrzliwie, wyciągając z kieszeni opakowanie papierosów. Miałem dziwne przeczucie, że Baekhyun zachowuje się dość podejrzliwie, nawet ton jego głosu był inny i sposób, w jaki na mnie zerkał, sprawiał, że czułem się nieswojo. — Wiesz, czemu tak jest? — zapytał, wyciągając z paczki jednego papierosa, który jak się okazało, również był czerwony. Chłopak znów uniósł na mnie swój wzrok, a widząc, jak macham głową, uśmiechnął się i chwycił za złotą zapaliczkę, leżącą obok kranu. Zapalił papierosa, od razu zaciągając się powoli dymem, po czym patrząc na mnie z dziwną satysfakcją, wypuścił go z ust. Byłem pewny, że nigdy nie widziałem, aby ktokolwiek palił w tak cholernie seksowny i erotyczny sposób. — Więc, przede wszystkim, czerwień to kolor władzy — zaczął, zeskakując z blatu i znów zaciągając się papierosem. — Czekaj, odwróć się na moment.

— Po co? — zapytałem, marszcząc brwi i przyglądając się dziwacznie Baekhyunowi. Nie dość, że oprócz jego zapachu wyczuwałem w powietrzu coś o wiele niebezpieczniejszego, to jeszcze cała ta sytuacja oraz sposób mowy i wzroku czerwonowłosego mnie niepokoił, zarazem niemożliwe podniecając.

— Po prostu się odwróć — westchnął, przewracając oczami. Odepchnąłem się delikatnie od ściany i wreszcie spełniłem jego żądanie, bojąc się, co znów dzieje się w jego głowie. Dziwnie było mi rozmawiać z Baekhyunem po tym, jak mnie okradł i po tym, jak przyłapał mnie na podglądaniu. Doszedł do mnie fakt, że jest to praktycznie pierwsza, tak długa, nasza rozmowa od czasu sylwestra, gdzie i tak nie byliśmy sami. — Już — powiedział ciszej, dając mi tym samym znak, że mogę się odwrócić.

— Jezu — sapnąłem, kiedy ujrzałem w wannie Baekhyuna, który znów wypuścił dym ze swoich malinowych warg i odganiał delikatnie pianę, która podchodziła mu aż pod gardło, zakrywając całe ciało. Świadomość, że jest całkowicie nagi, wanna jest dwuosobowa, woda jest wręcz parząca, a ja stoję kilka metrów od niego, sprawiała, że naprawdę trudno było mi nad sobą panować.

— Coś nie tak? — zapytał, uderzając palcem w papierosa, aby pozbyć się popiołu i uniósł delikatnie brew.

— Nie, jest w porządku — powiedziałem, nabierając delikatnie powietrza do moich wymęczonych nierównym oddechem płuc. Zdecydowałem się usiąść na blacie, dokładnie w tym samym miejscu co Baekhyun jeszcze przed chwilą, ponieważ wiedziałem, że nie utrzymam się na nogach, mając przed sobą taki obraz.

— Więc, kontynuując — znów się odezwał, wbijając we mnie swój wzrok. — Czerwień to kolor władzy i królewskości. Jest kolorem ziemskim, oznacza krew, ogień, wojnę i rządzę. Jest także kolorem namiętności płodności oraz odwagi — uśmiechnął się, robiąc przerwę na kolejne zaciągnięcie się dymem. Moje wszystkie mięśnie były spięte, a źrenice zamieniły się w głęboką czerń przez podniecenie, jakie czułem. Drobne kropelki potu zbierały się na skroni Baekhyuna, włosy były już całe wilgotne przez parę wodną, a jego wzrok niesamowicie mnie hipnotyzował, tak samo, jak usta, które wypuszczały powoli szary dym. — Ciekawostka, czerwień połączona z czernią jest symbolem egoizmu, gwałtu i zdrady, jasnoczerwony oznacza miłosierdzie, a kolor krwi jest symbolem męczeństwa i Chrystusa. Pewnie dlatego gustuję w jak najciemniejszych odcieniach czerwieni — zaśmiał się. — Czerwień jest także kolorem miłości i uczuć o charakterze wyraźnie seksualnym. W skrócie, czerwony to szczególny symbol seksu, pożądania i erotyki.

— Pasuje do ciebie — wypaliłem, czując jak z każdym słowem Baekhyuna wszystko cichnie, a mój umysł jest w stanie widzieć tylko jego osobę i rejestrować tylko jego głos. Poza tym w pomieszczeniu robiło się coraz duszniej, co naprawdę mi nie pomagało.

— Zgadzam się — zaśmiał się, odchylając delikatnie do tyłu głowę i unosząc swoją stopę. Przełknąłem głośno ślinę, kiedy jego zgrabna łydka wynurzyła się z wody, wręcz parując i ociekając pianą. — Nie jest ci tutaj za duszno, Chanyeol?

— Jest — przyznałem, masując przez chwilę swój obolały kark. — Chyba już wyjdę — stwierdziłem, co przyszło mi z trudem, bo nie zawsze miałem okazję pooglądać nagiego Baekhyuna, którego przykrywała jedynie gęsta piana.

Zbyt gęsta piana.

  — Zaczekaj — powiedział, kiedy już zdążyłem odepchnąć się od blatu. — Masz okazję ze mną zapalić, nie skorzystasz? — uniósł wysoko brew, uśmiechając się przy tym chytrze i powtórnie wypuścił dym z ust.

Nie, Chanyeol. Dobrze wiesz, że to pułapka. Takich okazji będzie jeszcze pełno z innymi.

Tak, Chanyeol. Dobrze wiesz, że marzysz o tym od roku. Taka okazja się nie powtórzy.

I znów to zrobiłem, znów świadomie popełniłem grzech, podchodząc do Baekhyuna, który widząc moje czyny, uśmiechnął się jeszcze pewniej. Jego chudy nadgarstek sięgnął do komody, która znajdowała się zaraz obok wielkiej wanny i złapał w swoją mokrą dłoń eleganckie, czerwone pudełko papierosów.

— Dzięki — zdążyłem powiedzieć, kiedy moja ręka już sięgała po papierosa. Czułem, jak moje serce zaczęło bić o wiele szybciej przez to, jak mało dzieli mnie od nagiego Baekhyuna, który do ramion zakryty był kolorową pianą. Starałem się oddychać normalnie i nie zważać na tą kuszącą atmosferę oraz niesamowicie pociągający zapach, unoszący się w całym pomieszczeniu.

— Ale jest jeden warunek — powiedział, nagle oddalając swoją dłoń od moich palców, które już stykały się z papierosem. Spojrzałem delikatnie w dół, spotykając się z jego ciemnymi oczami, które wpatrywały się we mnie z blaskiem i pewnością siebie.

— Jaki znów warunek? — zmarszczyłem brwi.

— Drobny waruneczek — zaśmiał się, ukazując rząd białych zębów. Naprawdę musiałem spiąć wszystkie mięśnie, aby moje dłonie nie przeczesały jego włosów, mocno się na nich zaplatając. Jego wzrok, kiedy był tak nisko i unosił wysoko głowę, był niesamowicie seksowny, a gdy tylko przejechał językiem po malinowych ustach, miałem ochotę po prostu zamoczyć penisa w jego ustach, aby wreszcie poczuć to błogie uczucie.

Chciałem widzieć go zdominowanego, związanego, poddanego mi i w stu procentach uległego. Chciałem, aby wreszcie zaczął skomleć przez mój dotyk, aby jęczał na całe gardło i krzyczał moje imię, chwytając się mocno za ramę skrzypiącego łóżka.

— Musisz tutaj wejść — uśmiechnął się, przygryzając w rozbawieniu wargę.

— Słucham? — uniosłem brwi, będąc pewny, że się przesłyszałem. Nie chciało mi się wierzyć, że Baekhyun, który wydawał się tak bardzo asertywny i niedostępny, nagle proponuje mi wspólną kąpiel nago.

— Przecież słyszałeś, nie udawaj — powtórzył, przechylając głowę w bok. — Wskakuj — oznajmił, przesuwając się trochę w bok, co było bezsensowne, bo wanna nie dość, że była okrągła i wysoka, to jeszcze okropnie wielka.

— Teraz? W tym momencie? — zapytałem, patrząc na niego podejrzliwie.

— Tak — oznajmił, zaciągając się już prawie skończonym papierosem.

— Z tobą?

— Tak, ale jeszcze kilka zdań i się rozmyślę — prychnął, przewracając oczami. — Wchodzisz do wanny albo robisz out z tego pokoju.

Doskonale wiedziałem, że nie robi tego bezmyślnie i na pewno jest to jakaś kolejna jego pułapka. Jednak znów to zrobiłem.

— Mam się rozebrać? — zapytałem, łapiąc już za swój pasek.

— Zostaw bokserki — oznajmił, rozkładając swoje ramiona i opierając je o brzeg wanny. — Byle szybko — dodał, przyglądając się mi z uwagą.

Naprawdę nie wiem, gdzie podziały się w tamtym momencie resztki mojego rozsądku. Nie czułem się nawet tak bardzo pijany, tylko w dalszym ciągu pobudzony i otumaniony zapachem Baekhyuna.

— Nie sądziłem, że pod tą koszulą może kryć się taki brzuch — powiedział cicho, w dalszym ciągu perfidnie się uśmiechając i na mnie patrząc.

Milion emocji uderzyło w moje ciało, jak i umysł, kiedy rzuciłem wszystkie ubrania w kąt, pozostając w bokserkach, które idealnie ukazywały zarys mojego nabrzmiałego penisa. Nawet nie patrząc w stronę Baekhyuna, wszedłem na kilka kafelkowych schodków, aby móc zanurzyć swoje ciało w głębokiej wannie. Syknąłem cicho, kiedy moja noga zanurzyła się do połowy uda w gorącej wodzie, która wręcz parzyła moją skórę.

— Gorąco prawda? — uśmiechnął się, unosząc jedną brew do góry.

— Wręcz za gorąco — syknąłem, wreszcie zanurzając całe swoje ciało w wodzie. Oparłem się o ścianę wanny tuż naprzeciwko Baekhyuna, który miał na twarzy delikatne wypieki przez temperaturę oraz kropelki potu, które co jakiś czas leniwie spływały po jego skroni. Zagryzłem mocno wargę, patrząc na Baekhyuna, który bawił się kolorową pianą, zerkając na mnie podejrzliwie. Nie mogłem powstrzymać swojego podniecenia, starałem się z całych sił oddychać równo, ale naprawdę mi to nie wychodziło. Nie wtedy, gdy byłem w wannie z całkiem nagim Baekhyunem.

— To jak, zapalisz? — zapytał, łapiąc do rąk czerwone opakowanie po papierosach. Kiedy znów jego ciemny wzrok spotkał się z moimi tęczówkami, pomachałem ochoczo głową. Czułem, jak robi się coraz duszniej, a moje płuca domagają się powietrza w coraz większych i częstszych dawkach. — Doskonale — zaśmiał się, wyciągając swoimi ustami papierosa z opakowania i w dalszym ciągu utrzymywał kontakt wzrokowy.

Czułem się jak we śnie.

— Łap — powiedział, rzucając mi złotą zapalniczkę, której prawie nie złapałem przez to, jak bardzo moje mięśnie były sparaliżowane.

Nie przypuszczałem, że będę w jeszcze większym szoku, gdy Baekhyun uniesie swoją zgrabną nogę nad wodę i włoży między palce swojej bajecznej stopy czerwonego papierosa.

— Co ty robisz? — zmarszczyłem brwi, nie dowierzając temu, jak seksowny teraz jest.

— Częstuję cię papierosem? — odpowiedział, jakby była to najoczywistsza rzecz na całym świecie. Przygryzłem swój kciuk, będąc pewien, że nie wytrzymam dłużej i po prostu się na niego rzucę jak zwierze.

Byłem chory psychicznie, oszalałem na jego punkcie.

— A teraz — powiedział, z dumnym uśmiechem unosząc swoją obciągnięta stopę z papierosem wysoko nad wodę. — Zapal — dodał, wkładając papierosa do moich ust. Jego noga była idealnie wyeksponowana, przez co moje ciało zaczęło się wręcz trząść, a sparaliżowane dłonie nie były w stanie nawet otworzyć zapalniczki.

Pragnąłem go.

— Śmiało — zaśmiał się, patrząc, jak wreszcie odpalam papierosa i zaciągam się jego dymem. Odsunął na chwilę swoją stopę, czekając, aż wypuszczę z ust dym, po czym znów włożył papierosa między moje rozchylone wargi. — I jak?

— Lepiej być nie mogło — uśmiechnąłem się, znów wypuszczając z ust gęsty dym.

— Więc czemu się tak zachowujesz? — zmarszczył brwi, na chwilę opierając swoją stopę na moim ramieniu. — Jesteś cały spięty.

— Świadomość, że jesteś ze mną nago w wannie, nie pozwala mi skupić się na niczym innym — przyznałem, wbijając w niego wzrok i pozwalając sobie na złapanie w rękę jego mokrą łydkę. Jego skóra była niesamowicie aksamitna, gładka i kusząco pachnąca.

— Przecież ja nawet nie jestem tutaj nago — prychnął, nie pozwalając mi odpowiedzieć, ponieważ znów podniósł swoją stopę, abym zaciągnął się papierosem.

— Więc w czym jesteś?

— Powiedzmy, że to strój kąpielowy — zaśmiał się, odchylając delikatnie do tyłu głowę.

— Pokaż — powiedziałem, nie potrafiąc już panować nad swoim podnieceniem.

— Musiałbym wtedy zgasić papierosa.

— W takim razie zgaś — powiedziałem, czując jak moje oczy ciemną jeszcze bardziej przez pragnienie, jakie odczuwałem. Chciałem, aby po prostu uniósł swoje ciało nad wodę, nawet jeżeli miał mieć na sobie brzydkie, stare bokserki. Chciałem spojrzeć na jego szerokie biodra, ociekające wodą i jędrne uda.

— Jeżeli tak bardzo tego chcesz — wzruszył ramionami, zanurzając z powrotem stopę w wodzie i pozwalając, aby papieros zgasił się z cichym sykiem, wypływając na powierzchnię.

I naprawdę nie przypuszczałem, że w tamtym momencie klatka piersiowa tak bardzo mnie zaboli, mózg przestanie pracować, serce przestanie bić, a jedynie pożądanie i pragnienie wzrośnie.

Baekhyun, z nikłym i aroganckim uśmiechem na twarzy, uniósł się powoli nad poziom gorącej wody, odwracając się do mnie tyłem i odchylając delikatnie głowę w bok, aby dalej intensywnie na mnie patrzeć.

— Kurwa mać — wyszeptałem, wbijając swoje własne paznokcie w wewnętrzną część zaciśniętej dłoni.

— Widzisz? Nie jestem wcale nago — zaśmiał się, wypinając się w moją stronę jeszcze bardziej.

Jego biodra oplecione były w czerwonej, cienkiej wstędze, zakończonej kokardkami, a jędrne pośladki przyozdabiał burgundowy, koronkowy materiał, ociekający wodą. Mógłbym przysiąc, że nigdy w życiu nic nie działało na mnie tak bardzo, jak ten widok i nigdy nie czułem tak wysokiego podniecenia.

— Chyba ci się spodobało, hm? — zapytał, przygryzając w rozbawieniu wargę i wracając do wcześniejszej pozycji, znów zakrywając się wodą. Jego wzrok w dalszym ciągu mocno wbijał się w moje oczy, a usta, które albo przygryzał, albo oblizywał, kusiły bardziej niż zazwyczaj. — Powiedz mi to wreszcie, Chanyeol.

— Co mam ci powiedzieć? — zapytałem, aż samemu dziwiąc się, jak niski stał się mój głos, przez to niewyobrażalne podniecenie.

— Powiedz mi, jak bardzo mnie pragniesz — szepnął, mrużąc delikatnie oczy.

— Pragnę cię najbardziej na świecie, Baekhyun.

— Jeszcze raz — zaśmiał się, odchylając do tyłu głowę. Wiedziałem, że łaknął tych słów, wręcz żywił się atencją i spragnionymi mężczyznami, którzy zapewne tak jak ja go pragnęli. I mimo małej, czerwonej lampki w głowie, znów to zrobiłem.

Znów dobrowolnie popełniłem ciężki grzech, pozwalając, aby wąż obwijał się wokół mego suchego gardła.

— Pragnę cię najmocniej i najbardziej na świecie, Baekhyun.

— Doprawdy? — zaśmiał się, kiedy ja wpatrywałem się w niego z kamiennym wyrazem twarzy i niesamowicie twardym penisem. — W takim razie — dodał, nagle odpychając się od ściany wanny i znajdując się niewyobrażalnie blisko mnie. Moje dłonie automatycznie obwiązały się wokół jego talii, przyciągając do siebie jeszcze bliżej i nie pozwalając, aby uciekł.

— W takim razie co? — zapytałem, wbijając w niego swój wzrok i obserwując, jak usta delikatnie się rozchylają, zbliżając się do mojego ucha.

— Bon appétit, monsieur.  



_____

witam Was bardzo serdecznie po dwóch miesiącach ciężkiej pracy nad kolejnym rozdziałem!

wstyd mi, że po raz kolejny przepraszam Was za tak długi brak rozdziałów, jednak liczę na to, że te gorące 8k słów jakoś mnie usprawiedliwiły. 

naprawdę włożyłam w to dużo czasu, pracy i przede wszystkim serca, więc liczę na sporo komentarzy i opinii. jeżeli coś Wam nie pasuje, śmiało mi to piszcie, a postaram się poprawić. 

((dziękuję za 2k wyświetleń, wow))

uwielbiam Was, jesteście max kochani i cudowni, więc uśmiechajcie się dużo i spędźcie ten weekend jak najlepiej. 

see u soon, lovely! ♥

ps. przepraszam za jakiekolwiek błędy, jestem już tak zmęczona, że mogłam coś przegapić. 

snapchat: mavtqq

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro