part twelve
- Yooni, zabrałeś wszystkie nuty, prawda? - zapytała kobieta, patrząc na synka we wstecznym lusterku. Czarnowłosy zaśmiał się krótko.
- Mamo, jestem pianistą. Po co mi nuty? Znam wszystko na pamięć!
- Yoongi-oppa! Idziesz z nami po szkole na zieloną herbatę? Na rogu otwarli nową kawiarnie - zapytała Yun, uśmiechając się szeroko, a w jej oczach migotały wesołe gwiazdki.
- Chciałbym, ale muszę od razu lecieć do próbę. Wiesz, że za tydzień mam przesłuchanie - odparł z wielkim bólem w głosie, bo herbatę kochał nad życie. A Yun może nawet jeszcze bardziej.
- Wiem - Dziewczyna wyraźnie posmutniała - Ale po tym, jak cię przyjmą, pójdziemy na tą cholerną herbatę, a potem zrobimy u ciebie maraton anime. Czy to jasne?
Yoongi się zaśmiał.
- Jak słońce, Yun.
- Głupi! Idź się popłacz, smarkaczu! - krzyczał Son Hyunwoo, popychając Yoongiego. Min uderzył lekko głową o ścianę. Chłopak chwycił go za włosy - Jeszcze raz wejdziesz mi w drogę!
Jego palce tak szybko i sprawnie poruszały się po białych i czarnych klawiszach, że ktoś, stojący i przyglądający się z boku, mógłbym dostać oczopląsu. Z głośnym akcentem zakończył utwór.
Siedzący na krześle nauczyciel, podskoczył w miejscu.
- Hej, spokojnie. Tam ma być coraz ciszej, nie? Nie zmieniłeś chyba repertuaru, co? - zachichotał o kilka lat starszy mężczyzna, podchodząc do wielkiego fortepianu - Co jest, Yoongi?
- Chciałbym wyjść ze świata muzyki i pooddychać powietrzem, a nie Chopinem - wyżalił się, spoglądając na pana Lee.
Ten uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Wiesz, że jako jedyny rozumiem cię zupełnie doskonale. Ale musimy to razem przetrwać, bo gdy przeskoczysz tą przeszkodę, nic już nie będzie w stanie cię zatrzymać. Wszystkie drzwi staną dla ciebie otworem.
- Yooni?
- Co?
- Wyjdź trochę z tego pokoju. Chodź do ogrodu, napijemy się herbaty.
- Mamo?
- Tak, Yooni?
- Po co mi oczy, skoro nie mogę niczego zobaczyć?
- Stresujesz się?
- Niby czym? - Czarnowłosy podniósł jedną brew, uśmiechając się zaczepnie.
- Tym wszystkim, ci ludzie na widowni, sędziowie. To dość przerażające - wyznała Yun, miętosząc w dłoni kawałek swojej rozkloszowanej białej sukienki.
- Ich strach zjadam na śniadanie - odparł, po czym pocałował ją w czoło, zanim został wywołany i zanim ruszył spełniać swoje marzenia - Do zobaczenia potem, Yuni.
- Przykro mi. Skutki są zbyt poważne. Obawiam się, że nie będzie widział do końca życia - usłyszał gdzieś nad swoją głową, kiedy wszystkie inne wspomnienia biegały mu przed oczyma.
- Co chciałbyś robić w przyszłości, Yooni? - zapytała Sunyu, gdy siedziała ze swoim synem na kanapie.
- Nie wiem, ale bardzo podoba mi się ta wielka rzecz w salonie u dziadków. Co to jest?
- To fortepian, skarbie.
- W takim razie zostanę fortepianem, mamo.
to bardziej sieczka niż rozdział, ale bardzo ważny i oczywiście coś takiego mi wpadło do głowy dopiero jak zaczęłam pisać, więc nooo xDDD ale mamy choć kawałek tego wszystkiego, co spowodowało jaki yoongi jest teraz, ale i tak jeszcze wszystko nie zostało odkryte, więc zostańcie ze mną w oczekiwaniu na całą prawdę! xd
jeez, ale to było słabe xddd dobra, po prostu będzie mi miło jak zostaniecie na dłużej :)))
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro