³ - ᴋᴀʀᴍᴀ ᴡɪʟʟ ʙɪᴛᴇ yᴏᴜ ɪɴ ᴛʜᴇ ᴀꜱꜱ, ᴊᴇʀᴋ
↷ 카펫을 깔아 헹가래 받아
─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───
『instagram ✉︎ detailhun_x』
『twitter ✉︎ D3TA1LHUN』
— CO ZA DUPEK
Jongin i Jongdae poczekali do końca przyjęcia, by zaciągnąć Baekhyuna na strych w domu jego rodziców, gdzie mógł się wykrzyczeć i powyzywać do woli.
Cała ta sytuacja z weselem i pojawieniem się Chanyeola u jego rodziców wytrąciła go z równowagi.
Jak on mógł mu to zrobić po tym, ile razem przeszli?
Te wszystkie wspólne chwile, wspomnienia - jak on po tym wszystkim oczekuje by Byun uśmiechał się od ucha do ucha i szczęśliwy patrzył na to, jak odchodził od niego z kimś innym?
Musiał się powstrzymywać, by nie rozpłakać się przy wszystkich i nie uciekać (z kolei Jongdae musiał pilnować Jongina, który wyrywał się, by uderzyć Parka, jednak ostatecznie zdołał tylko na niego napluć i przekląć go w diabły).
— Jak on może mi to robić? I to na przyjęciu moich rodziców — Wściekły do granic możliwości Baekhyun, chwycił leżącą nieopodal wazę i z całej siły cisnął nią o podłogę.
Nie przyniosło mu to żadnej ulgi, dlatego zaczął rozglądać się za czymś innym do zniszczenia.
Skanując wzrokiem podpisane kartony, wreszcie natrafił na jedno, zakurzone pudło ze starymi talerzami.
Na tą chwilę powinny się nadać, by rozładować chwilowo jego złość.
— Baek, misiaczku nie dotykaj rodzinnej porcelany. Mama Byun cię zabije — Skomentował Dae, wiedząc doskonale w ciągu sekundy co chciał zrobić jego przyjaciel.
— Prędzej będzie musiała wyciągnąć mnie z więzienia, zaraz po tym jak zabiję tego drania i jego pudrowanego kochasia
— A skąd wiesz, że to nie jest dziewucha? Może chodzi mu o ślub z dziewuchą, dlatego się tak śpieszy — Skwitował Jongin, w ostatniej chwili odchylając się w prawo, by nie dostać w twarz butem, którym rzucił w niego Baekhyun.
Nie mógł zliczyć, ile razy Byun rzucał w niego częściami garderoby, kamieniami, wazonami czy czymkolwiek co tylko nawinęło mu się pod rękę.
Zdążył już się z tym oswoić, że jego przyjaciel miał wybuchowy charakter i często denerwował się szybciej, niż on, gdy oglądał dramę, a główna para dalej udawała, że nic do siebie nie czują.
— Jongin nie denerwuj go, widzisz jak on teraz wygląda? — Upomniał go Dae, kręcąc głową z politowaniem — Przez ciebie fałdka pod brodą mu się trzęsie
Słysząc ten okropny komentarz w swoją stronę Baek prychnął głośno i niczym rozjuszony kot, zaczął chodzić wokół kartonów, co mogło sugerować tylko jedno - zaczął myśleć.
Albo udawał.
Dopóki się nie odezwie, to nikt się nie dowie, co mu chodzi po głowie.
— Ale na taki chłopski rozum — Zaczął Jongin — To wytłumacz nam grubasku, jak się poznaliście i co się stało, że siedzimy teraz na strychu, jak jakieś myszy
— Poznaliśmy się w klubie, gdy byłem topić smutki po przykrym finale Goblina. On mnie zagadał, potem poszliśmy tańczyć i jakoś tak wyszło. To była miłość od pierwszego wejrzenia. No a przynajmniej z mojej strony
— Czyli płaczesz po jakimś boskim Diego z klubu, który wysłuchał twoich narzekań na temat rom-comów?
— No tak — Przytaknął mu Byun.
W skrócie to tak właśnie wyglądało.
Założył ręce na piersi, głośno wzdychając.
Nie wiedział co ma teraz robić i jak się zachować.
Czy przyjąć zaproszenie i iść tam, jakby nic się nie stało, czy próbować to wszystko zniszczyć i go pogrążyć, razem z jego nową połówką?
I co na to jego rodzice?
Oni przecież nic jeszcze nie wiedzą i nie są świadomi, że jego syn wraz ze swoimi przyjaciółmi obraduje na strychu, tłukąc stare talerze i robiąc jeszcze większy bałagan, niż był poprzednio.
Kolejne dziesięć minut siedzieli w kompletnej ciszy, próbując jakkolwiek wpaść na odpowiedzi do nurtujących ich pytań.
Kiedy już mieli się poddać (po raz kolejny), głos zabrał Jongin, wychodząc do nich z planem dziwnym, ale o dziwo wykonalnym.
— Pomyślmy nad tym, skąd on wziął swoją osobę do ślubu — Zaczął — Rozstaliście się nie tak dawno temu i to nie jest możliwe, by zakochał się tak prędko. No chyba, że mówimy o kochaniu tym co ma w spodniach, to wtedy odszczekuje swoje słowa
— Jesteś głupi — Syknął Baekhyun, pukając się palcem w czoło — On nie jest typem seksoholika
— Wyrazy współczucia, stokrotko
— Kim Jongin, proszę do rzeczy. Jestem prawie pewny, że coś zaczęło po mnie chodzić — Dae mówiąc to, wzdrygnął się dwukrotnie, strzepując kurz z ubrań.
Mieli mało czasu.
Ślub był za półtora tygodnia i jeśli chcą cokolwiek ugrać, czym prędzej muszą działać.
— Pamiętacie jak podczas ferii w gimnazjum oglądaliśmy amerykańskie filmy na DVD, z wypożyczalni?
Przyjaciele pokiwali zgodnie głową, wiedząc o czym mówi.
— I był tam jeden film o druhnach, które zniszczyły ślub pewnej siksy, bo ta odbiła ich przyjaciółce chłopaka. Pamiętacie go czy nie?
— Do czego zmierzasz?
— Pan Park "niewierny" Chanyeol zapewne potrzebuje druhen do swojego ślubu. A że żyjemy w dwudziestympierwszym wieku i czasy są dość nowoczesne...
— TO MY ZASTĄPIMY TRADYCYJNE DRUHNY I ZNISZCZYMY MU TEN ŚLUB, ŻEBY WRÓCIŁ DO BAEKA! — Dokończył entuzjastycznie Jongdae, przytulając stojącego obok niego Kima, po czym wspólnie zaczęli podskakiwać w miejscu.
Był to plan prosty i nie mógł się nie udać.
Skoro w amerykańskich filmach romantycznych, główna para na końcu może znowu być ze sobą, to dlaczego on nie może spróbować?
Kto wie, czy los się do niego nie uśmiechnie i pod koniec jego filmu, zejdzie się z Chanyeolem.
ਏਓ
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro