Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

        Podobno, gdy kogoś nienawidzisz musisz żywić do tej osoby jakieś uczucia. Bo nienawiść to jedna z tych emocji, kiedy nie wiesz za bardzo, co masz zrobić ze swoim wewnętrznym gniewem i żalem, dlatego ubierasz to wszystko w nienawiść, a nienawiść jest męcząca. Bo na ten przykład można się nauczyć, że tak naprawdę to, że kogoś nienawidzisz to twoja wina – i powinnaś odpuścić, wyluzować.
I to nie tak, że ja nigdy nikogo nienawidziłam. Czasami nienawidziłam kogoś tak bardzo, że skazywałam tę osobę na wyimaginowaną serię cierpienia w swojej głowie, co większość psychologów mogłaby uznać za przejawy socjopatii.
Przestałam nienawidzić pewnego zimnego poranka. Cała złość zniknęła, żal prysł, a ja patrzyłam wokół, jakbym pierwszy raz mogła zobaczyć świat w pełnej okazałości barw.
          Tamtego zimowego poranka wszystko wydawało się ruszać z tą samą rutyną. Nic w moich ruchach się nie zmieniło, nic nie zmieniło się też w ludziach, których mijałam każdego dnia, a mimo to cała nienawiść wyparowała i zostałam w bezgranicznej ciszy. Cisza stała się w jakiś sposób siedliskiem samotności, bo kiedy miałam nienawiść byłam zmobilizowana do tego, żeby coś robić, żeby pokazać, że żyję. Ale teraz byłam tylko ja i cisza. Tkwiłyśmy w bolesnej samotności, a ta samotność trwała, trwała i trwała, jakby miała trwać setki tysięcy lat. Ale nie trwała.
Pamiętam, że tamtego zimowego ranka wydawało się, że tym razem utonę we łzach, że zniknę bez pamięci i przepadnę w nicość. I pamiętam, że tamtego zimowego ranka uśmiechałeś się. I pamiętam, że ten uśmiech sprawił, że oślepłam. Na chwilę straciłam wszystko w zasięgu wzroku, bo nie widziałam nic, jakby nic też nie istniało, nie miało znaczenia, a potem gdy zamrugałam – nie chciałam już tonąć we łzach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro