Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5. Jejku, co ty tu robisz?

Samantha

29.06.2016

-Na pewno wszystko spakowałaś?

-Mamo, pytasz o to siódmy raz.
N A P E W N O - przeliterowałam.

-No przepraszam, że się martwie - przekręciłam oczami.

-I tak cię kocham, a teraz muszę was przeprosić, ale mam pociąg - uśmiechnęłam się do rodziców.

-Leć, spełniaj marzenia! - krzyknął mój tato, kiedy wchodziłam do pociągu.

-Bo nic do stracenia... - zanuciłam i zajęłam miejsce przy oknie - Już nie masz, o nie.

(Co z tego że piosenka ,,spełniaj marzenia'' jeszcze nie istniała w czerwcu 2016 xd ~autorka)

*

Po trzech godzinach byłam już na dworcu głównym w Warszawie. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do Remka, który miał tu na mnie czekać.

-Hej Remuś, ja już jestem na miejscu - powiadomiłam go, gdy odebrał.

-Dominik będzie po ciebie za pięć minut. Czekaj w Starbucks'ie.

-Oki, do zobaczenia - powiedziałam i się rozłączyłam.

Udałam się w stronę Starbucksa. Usiadłam przy stoliku i zamówiłam karmelową Frappuccino, bo kto by nie chciał wydać 13 złoty na kawę?
Czujesz ten sarkazm? To dobrze.

Jak mówił Remo - Dominik zjawił się po pięciu minutach. Przywitałam się z nim i skierowaliśmy się w stronę samochodu Karasia. Nim się obejrzałam, byliśmy pod hotelem. Spotkałam tam również Martyne, Kube i Daniela.

Dominik zaprowadził mnie do mojego pokoju, który dzieliłam z Martyną. Zostawiłam w nim swoje rzeczy i udałam się na hall, gdzie siedziała ekipa. Rozmawiali na temat jutrzejszych koncertów; kto, kiedy i po kim śpiewa.
Trochę się stresowałam, kiedy tak opowiadał. Sama się sobie nie dziwie.

Jeszcze niedawno byłam bardzo nieśmiała, tak naprawdę, tylko przy Nancy potrafiłam być w stu procentach sobą i się nie wstydziłam.
Od czasu koncertu, tego w marcu, wszystko jest inaczej i to dzięki chłopakom z BaM.

Tak a propo chłopaków... Ciekawe gdzie są i czy już przyjechali.

-Remuś...

-Tak?

-A Leo i Charlie?

-Oni śpiewają po Sikorskich.

-Nie, nie, nie, chodzi mi o to, gdzie są.

-Już są w drodze, będą około 16:30.

-A, oki.

-Aż tak chcesz ich spotkać? - zaśmiała się Przybysz.

-No właśnie nie...

-A to dlaczego?

-Leo napisał do mnie na skypie, od tamtej pory często piszemy i chciałam mu zrobić taką niespodzianke, tylko musicie mi pomóc...

Opowiedziałam ekipie mój plan na następny dzień, a sama do końca dnia starałam się unikać chłopaków, co mi bardzo dobrze wychodziło. Do póki nie wydarzyło się to...

Była 17:10, wsiadłam sobie do windy, bo chciałam wjechać na siódme piętro, żeby spotkać się z Sylwią Przybysz. Wszystko było dobrze, dopóki winda nie postanowiła zjechać na parter, gdzie wsiadł do niej Charlie.

-Hej! To ty jesteś ta słynna Samii? - uśmiechnął się blondyn.

-We własnej osobie - powiedziałam niechętnie i wymusiłam uśmiech.

-Co tutaj robisz?

-Chodziłam na Young Stars Dance, później Sylwia mnie wybrała i teraz należe do ekipy YS. - powiedziałam w skrócie.

-Niech ja tylko powiem Leo! - krzyknął uradowany.

-Nie! Nie możesz!

-A to dlaczego?

Jemu także opowiedziałam cały plan. Obiecał trzymać język za zębami, a nawet nagrać to nasze spotkanie. Nie spodziewałam się, że pójdzie tak łatwo.

O godzinie 17:30 zaczęły się próby. Wszystko szło po mojej myśli aż w końcu przyszedł czas na realizację mojego planu. Schowałam się za kolumną i wyciągnęłam z kieszeni telefon.

Samii: Hejka😎

Obserwowałam zza kolumny ruchy Leo. Wyciągnął telefon, odblokował go i włączył skypa. Wystukał wiadomość i po chwili mój telefon zawibrował.

Dopamineleondre: Hej księżniczko😘

Samii: Jak tam próby?

Dopamineleondre: Skąd wiesz, że mam próbe?

Kuźwa... To poszalałam. Muszę coś na wymyślić.

Samii: Snap Sylwii xd

Dopamineleondre: aaa oki xd

Samii: Mogę zadzwonić?

Dopamineleondre: Jasne, tylko poczekaj, pójdę gdzieś, gdzie nikogo nie ma.

Samii: Oki, czekam ;*

Ponownie wychyliłam się zza kolumny i zobaczyłam Leo kierującego się do męskiej łazienki.
Po kilku sekundach na ekranie mojego telefonu pojawiło się połączenie od Leo. Oczywiście wcisnęłam zieloną słuchawkę.

-Hejka - powiedziałam uśmiechnięta i wyszłam zza kolumny podchodząc do Charliego.

-Cześć księżniczko - słychać było, że się uśmiecha.

-Jak się czujesz przed jutrzejszym koncertem? - zapytałam z bananem na twarzy i włączyłam głośnomówiący.

-Stresik jest, jak zawsze. Mimo to bardzo się cieszę ze spotkania z bambinos, tylko jednej rzeczy mi tu brakuje...

-Tak? Jakiej?

-Ciebie, słońce.

To się zdziwisz

-Jesteś uroczy, ale spokojnie, zobaczymy się szybciej niż ci się wydaje.

-Chciałbym - wyraźnie posmutniał.

Kiwnęłam głową Charliemu, zawiadamiając tym samym o rozpoczęciu wcześniej obgadanemu planowi.
Stanęłam za głośnikiem tak, aby Leo mnie nie zauważył wychodząc z łazienki.

-Dobra Leoś, ja muszę kończyć, za chwilę porozmawiamy.

-Za chwilę to ja wychodzę na scenę, bo wiesz, próba...

-Spokojnie, wiem co mówię - rozłączyłam się.

Leondre

-Leo! Leo chodź! - usłyszałem krzyk blondyna.

Wyszedłem z łazienki i stanąłem naprzeciwko Charliego, tyłem do głośników i sceny.

-Coś się stało? - zapytałem.

Nie uzyskałem odpowiedzi. Zamiast tego, Charlie wyciągnął telefon i aparatem skierował go obok mnie. Odwróciłem się żeby zobaczyć co nagrywa.
Moim oczom ukazała się śliczna brunetka, ale nie taka zwyczajna, to była Sam, moja Sam.

Samantha

Kiedy Leo odwrócił się w moją stronę zobaczyłam na jego twarzy zdziwienie, ale również szczęście.
Nie wahając się podbiegłam do niego i rzuciłam mi się na szyję, a ten mnie podniósł. Obwinęłam jego biodra nogami, a po moich policzkach spływały pojedyncze łzy.

Całe to zdarzenie zostało nagrane przez Charliego i wylądowało na jego My story . 

-Jejku, co ty tu robisz? - zapytał podekscytowany Leo stawiając mnie na ziemie.

-Już ci wszystko tłumaczę [...] i tak właśnie stoję tu, teraz, obok ciebie - uśmiechnęłam się.

-To czemu mi się wcześniej nie pochwaliłaś? Czemu mi w ogóle o tym nie powiedziałaś?

-Chciałam żeby to była niespodzianka. Chyba się nie gniewasz? - zapytałam smutno.

-Nie wiem, nie wiem... - udawał obrażonego, ale coś mu nie wychodziło.

-Leoo... - nie zareagował - No Leoś... 

-No dobra, nie potrafię się na ciebie gniewać - powiedział i przyciągnął mnie do siebie.

Staliśmy wtuleni w siebie dobre pięć minut, ale jak to w takich momentach bywa, ktoś musiał nam przerwać, tym razem był to Remo.

-E, zakochańce! Koniec tego dobrego, Lender na scene, ale już! - zaśmiał się.

Odsunęliśmy się od siebie, a Leo od razu pobiegł w stronę sceny. Ja, jak to ja, oczywiście miałam najważniejsze zadanie, bo musiałam rozpraszać artystów, jakby to byli fani na  jutrzejszym koncercie.

Stanęłam pod sceną, przy barierkach i kiedy tylko rozbrzmiała muzyka i zaczął się rap Leosia w piosence ,,Don't Let Me Down" zaczęłam piszczeć i skakać, śmiać się, tańczyć. Po dwóch piosenkach stwierdziłam, że jestem głodna. Poszłam więc na backstage, wzięłam mandarynkę i wróciłam pod barierki. Na piosence ,,Shining Star"  zaczęłam się śmiać, w sumie to nie wiem dlaczego i z jakiego powodu, tak po prostu. Dostałam jakiegoś napadu głupawki i rzucałam w chłopaków skórką od mandarynki. Chwilę później dołączył do mnie Dominik, tyle że on rzucał skórką od banana. 

Próby skończyły się o godzinie 21:45. Wspólnie wróciliśmy do hotelu i porozchodziliśmy się do swoich pokoi. Nie zważając na nic, rzuciłam się na łóżko i po prostu zasnęłam. 

*

-Nie śpij, bo cię okradną! - krzyknął mi do ucha Dominik.

-Człowieku daj mi spać...- wymamrotałam.

-Nie ma spania! - dodał Remo.

-Która godzina? - podniosłam się do pozycji siedzącej.

-23:30 - odpowiedziała Martyna.

-To czego wy ode mnie chcecie?

-Idziemy na basen. Idziesz z nami? 

-Chyba was coś boli. Nie ma szans, idźcie sobie sami.

-Okej, jak coś to wiesz gdzie nas szukać.

Kiedy wszyscy wyszli z pokoju próbowałam ponownie zasnąć, jednak nie bardzo mi to wychodziło. Postanowiłam więc przejść się po hotelu. 

Wyszłam z pokoju i go zakluczyłam. Poszłam w stronę windy i zjechałam na parter. Przeszłam się trzy razy w te i z powrotem i ponownie wjechałam na moje piętro. Przechodząc obok pokoju Charlsa i Leosia, postanowiłam zapukać i sprawdzić czy zostali w pokoju. Na moje szczęście drzwi otworzył Charlie, który  jak się okazało nie został poinformowany o wyprawie na basen.

-A Leo gdzie jest? - zapytałam po chwili ciszy.

-Poszedł się 'przewietrzyć'. 

-Aaa... 

-Co taka jakaś dziwna jesteś? - zapytał przejęty blondasek.

-Trochę się stresuje przed jutrzejszym koncertem. Niby już tańczyłam przed publicznością, ale nie aż taką.

-Stres to norma przed tego typu występami. Nawet ja, mimo tylu koncertów, odczuwam stres. Zawsze mi się wydaje, że zapomne teksu, albo się potknę i wypadnę za barierki - powiedział całkowicie poważnie.

-Za barierki powiadasz - zaśmiałam się.

-To nie jest śmieszne.

-Jest.

-Bo?

-Bo mam śmieszną historię związaną z wypadaniem za barierki.

-Opowiadaj - uśmiechnął się.

-No więc jak miałam jakieś dziesięć lat do Poznania przyjechał Kamil Bednarek.

-Kamil co?

-Bednarek. Taki polski piosenkarz czy coś. No i ja stałam w pierwszym rzędzie i w sumie nie wiem dlaczego, ale jeden z ochroniarzy wziął mnie i postawił na scenie obok Kamila. Byłam tak podjarana, że już później schodząc z tej sceny potknęłam się o kabel i wypadłam za barierki twarzą na ziemie.

-Hahahaha, to dobra jesteś - nie mógł powstrzymać śmiechu.

-Takie historie to tylko w moim życiu - dołączyłam do niego.

W tym momencie do pokoju wszedł Leo. Widząc nas tarzających się po podłodze ze śmiechu, zrobił minę typu ,,wtf?!" 

-O hej Leoś - powiedziałam nabierając powietrza.

-Nie żeby coś, ale... co tu się właściwie działo?

-Długa historia - powiedział blondasek.

-W sumie to nie jest długa, ale nie chce mi się jej ponownie opowiadać - zaśmiałam się.

Siedziałam u chłopaków jeszcze dwie godziny, które spędziliśmy na rozmowach, wygłupach i śmiesznych historiach z naszego życia. 

Po powrocie do pokoju ponownie rzuciłam się na łóżko i oddałam w objęcia Morfeusza.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro