Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 79

Nie, kurwa nie mogę. Wstałam z łóżka i złapałam za telefon wyciszając go. Usiadłam na pufie na balkonie i odblokowałam urządzenie.

Ja: Błagam cie, co mam zrobić żebyś wypuścił chłopaków? Mogę się z tobą spotkać kiedy tylko chcesz tylko błagam jak naszybciej.

Wyślij.

Podkulałam kurczowo nogi, przygryzając wargę. Oby im nic nie było. Czułam, że mija wieczność, a minęło dopiero 30 sekund. Odłożyłam telefon na szklany stolik zerkając jeszcze na godzinę 12.59. Zajebiście.

Kiedy usłyszałam wibracje rzuciłam się na telefon i zaczęłam czytać wiadomość.

Nieznany: Widzę, że jest ci śpieszno do chłopców, ale nie można mieć wszystkiego od zaraz, ale jak chcesz możesz pogadać teraz z chłopaczkami, o ile w ogóle chcesz.

Ja: Oczywiście, że chcę

Zbiegłam na dół do biblioteki i usiadłam na fotelu, tutaj prawie nikt nie przychodzi zwłaszcza w nocy. Odebrałam połączenie i zobaczyłam nieprzytomnych chłopaków przywiązanych do krzesła. Po chwili zobaczyłam jak jest na nich wylewana woda, ale to nie była normalna woda, to był wrzątek. Zobaczyłam jak para unosi się z ich oparzonych ciał, a ja poczułam się najgorzej.

-Witaj księżniczko - odezwał się nieznajomy, a ja rozpoznałam ten głos, Bob Russo. Najlepszy przyjaciel ojca, przełknęłam ślinę, a wszystkie wspomnienia wróciły ze zdwojoną siłą. -Chłopcy jeszcze nie wiedzą o twojej przeszłości, ale wszystko może ulec zmianie, jeżeli powiesz komukolwiek o tym wszystkim nie zostawię z ciebie suchej nitki, ani z nich, rozumiesz? - zapytał jadowicie.

-Tak, co mam zrobić? - zapytałam.

-Pamiętasz projekty jakie masz do zrobienia w pracy? - zapytał.

-Tak - odpowiedziałam od razu.

-Musisz zrobić je wszystkie, ale tylko od ciebie zależy w jakim czasie to zrobisz. Kiedy je wykonasz weźmiesz kartę twojego mężulka i wybierzesz z banku 40 milionów na głowę, czyli łącznie 80. Napiszesz do mnie kiedy to wszystko zrobisz i potem się dogadamy co w związku z tobą księżniczko - skończył, a ja patrzyłam cały czas na obolałych chłopaków.

-Rozumiem - odpowiedziałam, a z rogu pokoju zaczął wychodzić masywny mężczyzna i wiózł za sobą jakiś gorący żar, a w środku był specjalny pręt do piętnowania na co się przeraziłam. - Co mam zrobić, żeby on im tego nie zrobił? - zapytałam drżącym głosem.

-Musisz się pospieszyć - rzekł śmiejąc się, a połączenie zostało zerwane. 4 projekty. Muszę zrobić 4 projekty.

Pobiegłam na górę i ubrałam na siebie w pośpiechu rurki, koszulę i wbiegłam do łazienki. W ekspresowym tempie umyłam zęby i pomalowałam się. Wypsikałam się perfumami i nabazgroliłam Vin'owi, że jestem w pracy. Zbiegłam na dół potykając się o własne nogi i pobiegłam do garażu, wyjechałam z garażu i po 20 minutach byłam już w firmie.

Jest niedziela, więc musiałam wszystko otwierać własnoręcznie przedtem wyłączając wszystkie alarmy. Wbiegłam do windy i wjechałam na ostatnie piętro. Włączyłam od razy tableta graficznego i zabrałam się do roboty.

Zadzwonił do mnie telefon kiedy za oknem było już widno. Przetarłam zmęczone oczy i zobaczyłam kto dzwoni, Vin.

-Dzień dobry, kochanie - powiedziałam przełączając na głośnomówiący.

-Sheila, na miłość boską gdzie ty jesteś? - zapytała od razu.

-W biurowcu, muszę dokończyć projekty - powiedziałam i zaczęłam robić restaurację.

-Maleńka, masz nieograniczony termin na zrobienie tych projektów, także przyjedź do domu - powiedziała, a ja zagryzłam wargę.

-Męczy mnie ta sprawa z Dylan'em, wolę pochłonąć się wirem pracy niż się zamartwiać - powiedziałam pierwszą lepszą wymówkę jaka przyszła mi do głowy.

-Niech ci będzie - powiedział, a ja odetchnęłam z ulgą.

-Kocham cię, pa - powiedziałam i rozłączyłam się pośpiesznie.

Czułam jak miałam napuchnięte oczy ze zmęczenia i pierwszy raz chciało mi się, aż tak bardzo spać, ale wiedziałam, że nie mogę teraz pójść spać.

Kiedy dodałam już ostatnie fragmenty głównego apartamentu, gdy usłyszałam pukanie.

-Proszę - zawołałam i dołożyłam ostatnie fragmenty wystroju.

Poczułam zapach pięknego jedzenia, a w brzuchu od razu mi zawibrowało z głodu, już zapisywałam plik, kiedy Vin wyrwał mi tableta i złapał mnie za pod brudek.

-Czy ty w ogóle spałaś dzisiejszej nocy? - zapytał, a ja przełknęłam ślinę.

-Za bardzo się stresuje tym co mogło skłonić twojego brata do "ucieczki" - przyznałam robiąc cudzysłów w powietrzu. Vin złapał mnie za biodra i posadził na sofę, która stała koło drzwi.

-Maleńka, masz problemu z sercem nie możesz się stresować - powiedział i pocałował mnie w usta.

-Łatwo ci mówić, po prostu się martwię - powiedziałam kiedy Vin otworzył pudełka z chińszczyzną. - Dziękuję - podziękowałam i zaczęłam powoli jeść. Byłam okropnie zmęczona, ale próbowałam nie dawać po sobie znać.

Po tym jak zjedliśmy oczy wydawały mi się cholernie ciężkie. Wstałam z sofy i wyrzuciłam do śmietnika opakowania po jedzeniu.

-Kochanie? - zapytałam niepewnie odwracając się do niego, a on od razu był za mną.

-Słucham - powiedział łapiąc mnie w talii.

-Mogę jutro popracować z domu? - zapytałam się patrząc głęboko w oczy.

-Oczywiście, że tak - odpowiedział od razu, ale miał bardzo niemrawą minę tak samo jak ja. - Co się dzieje Sheila? - zapytał w końcu, a ja czułam, że prawie się rozprułam.

-Po prostu mnie przytul - szepnęłam i od razu znalazłam się w żelaznym uścisku którego tak bardzo potrzebowałam. - Mam gorszy dzień, to nic - dodałam po chwili i pocałowałam go w usta.

Chyba połknął haczyk, bo złapał mnie za rękę i zabrał z biura. W ostatniej chwili złapałam tableta i wyszliśmy z biurowca. Wsiadłam do Jaguara, a Vin do Romy. Trochę się pościgaliśmy, ale nie tak mocno jak poprzednio bo nie chciałam bulić za kolejne opony.

Dojechaliśmy pod dom jak była 5 po południu. Wysiadłam z samochodu i popatrzyłam na samochód Dylan'a i westchnęłam. Weszłam do środka i od razu skierowałam się do jacuzzi.

Zdjęłam z siebie ubrania i weszłam do wody, a po pomieszczeniu rozniósł  się dźwięk przychodzącej wiadomości. Złapałam za telefon i odblokowałam wyświetlacz czytając wiadomość od nieznanego.

Nieznany: Bardzo dobrze się spisałaś :) Dzięki twojemu posłusznemu zachowaniu twój kumpel i szwagier nie zostali dzisiaj pobici, zostali tylko pare razy porażeni prądem :)) Jak będziesz się tak dalej dobrze spisywać to może dostaną dzisiaj kolację, wiedziałem że jesteś mądra, księżniczko.

Ja: Proszę nie rób im krzywdy

Cała się trzęsłam z obawy, że ten psychopata mógłby zrobić im jeszcze większą krzywdę. Dźwięk wiadomości przysporzył u mnie odruch wymiotny.

Nieznany: Wszystko zależy od ciebie księżniczko

Poczułam jak łzy zbierały się w moich oczach na wspomnienie tego co robił mi ten drań, ale wzięła pare głębokich wdechów i się uspokoiłam. Zamknęłam oczy z zamiarem rozluźnienia się, ale usnęłam.

Maraton 1/5 :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro