Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 78

Jesteśmy na obrzeżach LA, a ja cały czas głowie się nad tym co wymyślił Vin. Po chwili stanęliśmy na parkingu od cmentarza, a mężczyzna wpatrywał się w kierownicę. Wysiadłam z samochodu i obeszłam je dookoła, otworzyłam drzwi od strony kierowcy i złapałam za szczękę Vin'a.

-Kocham cię - szepnęłam i pocałowałam go delikatnie. Oddaliśmy się namiętności, ale kiedy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie. Posłałam Vin'owi mały uśmiech, który odwzajemnił.

-Ja ciebie też - podpowiedział i wysiadł z auta, łapiąc mnie za rękę. Ruszyliśmy uliczką zmierzając jak zgaduje do grobu jego rodziców i się nie myliłam. Vin zapalił znicz i zaczęliśmy się modlić, to okropne co wydarzyło się. Ten wypadek.

Niespodziewanie zaczęło padać, ale mi to nie przeszkadzało tak samo jak Vin'owi. Patrzyłam tępo w grób i zastanawiając się jacy byli rodzice Brown'ów.

Nagle poczułam jak Vin złapał mnie w stylu panny młodej i zaczął biec w stronę auta. Oczywiście wywaliliśmy się, bo kostka brukowa była śliska, więc wybuchnęliśmy śmiechem i pobiegliśmy szybciej do auta.

Kiedy wsiadłam do środka byłam cała przemoczona, a z mojej twarzy spływała woda. Popatrzyłam na lewo i Vin wyglądał tak samo jak ja, na co się zaśmiałam. On popatrzył w moją stronę i uśmiechnął się szeroko ukazując szereg białych zębów.

Złapałam kosmyk jego białych już trochę długich włosów i zgarnęłam go z jego czoła.

-Musisz iść do barbera - powiedziałam uśmiechając się delikatnie, a sekundę później Vin wbił mi się intensywnie w usta i chyba każdy wie czym to się skończyło. 

Sex w samochodzie można uznać za odhaczony na liście miejsc gdzie robiłam to razem z Vin'em.

Była już 7 wieczorem, a ja dopiero zakładam koszulkę. Vin zwinnie wyjechał z parkingu i ruszył do domu.

-Co przygotowałaś na wieczór? O co chodzi z niespodzianką?- zapytał.

-Chciałam, żebyśmy zjedli razem kolację. Miałam w planie, żeby była na dworze, ale jak sam widzisz pada - powiedziałam zapinając pasy. Stanęliśmy na światłach, a Vin posłał mi uśmiech. - No co? - zapytałam w końcu.

-Cieszę się, że mam ciebie przy boku - powiedział szczerze i pocałował mnie szybko.

-Ja też, a teraz odpowiedz mi, po co ta sukienka? - wydusiłam w końcu z siebie.

-31 października jest bal charytatywny. Idziesz ze mną jako osoba towarzysząca - powiedział uśmiechając się, a ja pobladłam.

-Jak to? - dopytałam niedowierzając.

-Normalnie, spokojnie wszystko jest załatwione poza tym, nie wyobrażam sobie pójść tam bez żony - powiedział i pocałował mnie przelotnie. Resztę drogi milczałam, a jak byliśmy pod domem, po samochodzie rozległ się dźwięk przychodzącej wiadomości.

Wyciągnęłam telefon z torebki i zobaczyłam kto napisał. Nieznany

-Kto napisał? - zapytał zaciekawiony.

-Cat, pyta się gdzie jesteśmy - odpowiedziałam od razu, a w moje serce wbiła się bolesna szpilka, że okłamałam ukochanego.

Postanowiłam przeczytać tą wiadomość jak będę w sypialni. Sama.

-Już jesteśmy - wydarł się Vin, a w progu przywitało nas stado skacowanych głąbów.

-Nie tak głośno kurwa - powiedział szeptem Ethan.

-Kto chce lasagne? - zapytałam cicho, a zza pleców Ethan'a wyskoczył Andy i zaczął piszczeć, że on chce, na co prawie dostał z pięści od Grayson'a.

Zaśmiałam się cicho i ruszyłam do kuchni. Wstawiłam dwie gotowe do odgrzania porcje i ruszyłam do góry pod pretekstem przebrania. Kiedy byłam już w sypialni sięgnęłam po telefon i zajrzałam do wiadomości, która nie należała do przyjemnych.

Nieznany: Witaj księżniczko

Odpowiedziałam mu zaraz;

Ja: Pomyłka

Odłożyłam telefon na stolik nocny i ruszyłam do garderoby. Znowu usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, więc szybko założyłam na siebie polar i wróciłam do pokoju. Wzięłam urządzenie do ręki i zaczęłam czytać wiadomość.

Nieznany: To nie pomyłka księżniczko, wiem o tobie wszystko. Nie wiem jak się do ciebie zwracać czy Sheila, czy Cheryl więc będzie księżniczka :). Nie mogę się doczekać naszego spotkania w realu. Nie próbuj coś mówić o tym, bo nigdy nie dowiesz się prawdy o swoim mężu, a szkoda by było jakby mu się coś stało, nieprawdaż? Nie blokuj tego numer, bo źle się to dla ciebie skończy. O zapomniałbym, nie próbuj mnie zrobić w balona, bo mam twojego dobrego przyjaciela Luke i Dylan'a, a wielka to by była szkoda jakby im się coś stało.

Po przeczytaniu wiadomości odłożyłam telefon na stoliczku i gapiłam się tępo w drzwi balkonowe, po chwili usłyszałam pukanie do drzwi, więc ogarnęłam się i zaprosiłam do środka. Podszedł do mnie Vin i pocałował mnie w usta.

-Widziałaś gdzieś Dylan'a? - zapytał.

-A nie ma go na dole? - odpowiedziałam pytaniem.

-Nie, podobno popołudniu gdzieś pojechał - odpowiedział.

-Nie, to go nie widziałam - odpowiedziałam i pocałowałam go w usta. -Możesz zejść na dół i wyłączyć lasagne, żeby się nie spaliła? Ja zaraz przyjdę - dodałam i uśmiechnęłam się.

-Pewnie - wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą. Czułam jak po karku leci mi zimny prąd kiedy usłyszałam dźwięk powiadomienia.

Nieznany: Grzeczna dziewczyna

Po przeczytaniu tej wiadomości rzuciłam telefon jak najdalej się da i schowałam twarz w dłoniach. Po kilku sekundach wzięłam się w garść i zeszłam na dół.

Wieczór był dla wszystkich cudowny, tylko dla mnie nie był. Kiedy było już grubo po 10, nagle telefony wszystkich wydały charakterystyczny dźwięk wiadomość. Pobiegłam do sypialni i zaczęłam szukać telefonu.

Dylan: Mam was wszystkich kurwa dość, nie próbujcie mnie szukać, bo i tak wam się to nie uda.

Kiedy odczytałam tą wiadomość na całym parterze zaczął się harmider, a ja miałam mętlik w głowie. Po chwili przyszła kolejna wiadomość.

NIeznany: Musisz bardzo dobrze grać księżniczko, żeby nie stało się coś gorszego twojemu szwagrowi *załącznik*

Telefon upadł mi na podłogę jak zobaczyłam pobitego Dylan'a, a pod jego nogami leżał zakrwawiony Luke. Podniosłam telefon i szybko zaczęłam naciskać na elektryczną klawiaturę.

Ja: Czego chcesz?

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.

Nieznany: Jak to czego? Pieniędzy i ciebie księżniczko

Ja: Kiedy mam ci dać pieniądze?

Moje palce latały po klawiaturze jak nienormalne, a serce biło tak szybko jakby miało wyskoczyć z klatki piersiowej.

Nieznany: Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie, Dobranoc księżniczko

Zbiegłam na dół i zobaczyłam rozwścieczone rodzeństwo, które zacięcie za sobą rozmawiało.

-O co mu kurwa chodzi? - krzyknął Will do Vin'a.

-A skąd mam wiedzieć? - odwarknął Vin.

-Nie do namierzenia - powiedział nagle Mike, a Andy kopnął w kanapę. Cat stała z boku cały czas patrząc się tępo w telefon.

-Jak to? - zapytał z niedowierzeniam Grayson.

-No normalnie, pokazuje, że cały czas jest w domu - odpowiada Mike i z impetem zamyka komputer.

-Czyli nas po prostu wystawił - podsumował Will, a Ethan prychnął na jego słowa.

-Czy ty siebie w ogóle słyszysz Will? To jest nasz brat - powiedział sycząc Ethan.

-To jak to wytłumaczysz? - zapytał pokazując wiadomość.

-Może musi się odciąć na chwile? - zapytała niepewnie Ariana nie chcąc zbytnio wchodzić w interakcje z chłopakiem.

-Jak Sheila? - zapytał wkurwiony Andy, a ja chciałam wyjść z tego pokoju.

-Zejdź z niej - powiedział Vin, na co Grayson się napuszył.

-A ty co ją tak ciągle bronisz? - warknął.

-Ktoś musi - odpowiedział i wstał z kanapy.

-A co? Może ją ruchasz na boku? - dopieprzył Andy, a Vin chciał się odezwać, ale go uciszyłam.

-Uspokójcie się wszyscy - warknęłam. -Po chuja się teraz kłócicie? Czy to pomoże? Nie - dodałam już spokojnym głosem.

-Sheila ma rację - poparła mnie Cat. - Trzeba myśleć racjonalnie, pamiętajcie że to jest wasz brat, jest rodziną - dodała i ruszyła na górę, a ja za nią.

-Co o tym myślisz? - zapytała, a ja przełknęłam ślinę.

-Nie wiem - skłamałam. - A ty?

-Nie pasuje mi to, coś tutaj śmierdzi - powiedziała jak stanęłyśmy przed naszymi drzwiami. - Ale sądzę, że trzeba się z tym przespać - dodała i ziewnęła.

-Dobranoc - powiedziałam i ruszyłam do siebie.

-Dobranoc - odpowiedziała i zamknęła za sobą drzwi. Kiedy zamknęłam drzwi weszłam do łazienki i wzięłam szybką orzeźwiający prysznic. 

Po 5 minutach owinęłam się ręcznikiem i wytarłam się, założyłam na siebie to co miałam wcześniej i wróciłam do łóżka, gdzie leżał już rozwalony Vin, bez koszulki.

Wskoczyłam pod kołdrę i przytuliłam się do mężczyzny.

-Nie pozwolę ciebie obrażać, rozumiesz? - zapytał, a ja się uśmiechnęłam.

-Oni to powiedzieli pod wpływem emocji, nie przejmuj się - powiedziałam i bardziej wtuliłam się w niego. - Dobranoc - pożegnałam się z nim, a on pocałował mnie w usta.

-Dobranoc, maleńka - powiedział i odpłynął w krainę morfeusza, a ja przytulona do niego próbowałam usnąć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro