Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 62

Otworzyłam oczy i lekko się skrzywiłam. Okropnie bolało mnie serce, czułam jakby ktoś wbił nóż w serce, może dosłownie.

Popatrzyłam na lewo i zobaczyłam spokojnie śpiącego Vin'a. Wstałam powoli i rozejrzałam się po ciemnym pokoju. To był sen?

W ciągu dalszym byłam goła, więc najwyraźniej to był sen, potworny koszmar.

Przetarłam ręką spocone czoło i po omacku zaczęłam szukać ubrań. Kiedy już byłam ubrana ruszyłam do toalety. Przepłukałam twarz zimną wodą i popatrzyłam w lustro. Byłam bardzo blada pomimo nowej opalenizny jaką nabrałam na wakacjach.

Wytarłam twarz w ręcznik i westchnęłam, ból serca wcale nie ustępował. Zaczęłam kręcić obrączką chcąc się uspokoić, ale to nic nie dawało, a ból stawał się coraz mocniejszy, a ja zobaczyłam w odbiciu lustra matkę, która pieprzyła się z jakimś facetem. Jej jęki roznosiły się po całej łazience, a jak mnie zobaczyła uśmiechnęła się sukowato.

Pierdolony ból serca stawał się coraz mocniejszy, w głowie mi zaczęło szumieć, a żołądek zaczął się skręcać. Złapałam dłońmi umywalkę, ale jakby odebrało mi wszystkie siły.

Upadłam na kolana i złapałam się za serce, wykrzywiając twarz z bólu. Ostatnie co widziałam przed utratą przytomności to dochodząca matka.

-Sheila! - ktoś krzyknął z korytarza, a ja otworzyłam oczy. - Sheila kurwa, otwórz te drzwi! - męski głos odbijał się echem po mojej głowie, a ja dopiero po chwili rozpoznałam głos, to był Vin. Wstałam powoli podpierając się umywalki i odkrzyknęłam, że zaraz wychodzę.

Spojrzałam na moje odbicie w lustrze i się przeraziłam. Miałam podkrążone oczy i byłam strasznie blada, moją skórę na twarzy można było porównać do kartki papieru.

W szybkim tempie nałożyłam podkład i korektor, co chociaż odrobinę dawało mi normalnego koloru. Serce przestało mnie już boleć, no dobra nie będę kłamać. Serce zawsze mnie bolało, ale rzadko aż tak.

Otworzyłam drzwi szybkim ruchem i uderzyłam kogoś, okazało się że uderzyłam Vin'a.

-Przepraszam, nie słyszałam cię - powiedziałam przytroczonym tonem.

-Nic nie szkodzi - powiedział i zaczął mnie skanować. - Wszystko w porządku? - zapytał poważnie.

-Przepraszam, nie słyszałam w ogóle, silnik bardzo zagłuszał - odpowiedziałam uśmiechając się ignorując jego pytanie wychodząc z kabiny. Kierowałam się w stronę sypialni, lecz zatoczyłam się do tyłu.

-Sheila - odezwał się głos jakby z oddali, a ja wzięłam głęboki wdech zamykając oczy. Zagryzłam mocno wargę starając się odzyskać władze nad moim ciałem, lecz na marne.

~~~~~~

Otworzyłam powoli oczy i poczułam dłoń na policzku. Złapałam rękę tej osoby i po chwili zobaczyłam przede mną Vincent'a, który poważnie skanował moją twarz.

-Jak wylądujemy idziemy do lekarza - powiedział nie czekając na moje potwierdzenie.

-Przepraszam - szepnęłam wzdychając. -Strasznie się stresuje - dodałam po chwili całując lekko wierzch jego dłoni mrużąc oczy. -Nie jestem w stanie wybaczyć sobie mojej głupoty - przyznałam spoglądając w głąb niebieskich oczu.

Vin najwyraźniej nie chciał mi przerywać, wiec postanowiłam wyjaśnić co miałam na myśli.

-Uciekłam od was i jest mi z tego powodu strasznie wstyd - wyznałam biorąc wdech powietrza.

-Ale to nie powód, aby się tak stresować - rzekł twardo.

-Właśnie, że jest Vin - zaprzeczyłam siadając i odgarnęłam włosy do tyłu. -Moje zachowanie było wręcz dziecinne i całkowicie egoistyczne - dodałam cierpko wstając.

Vin nie skomentował moich słów co jednoznacznie uznawałam iż się ze mną zgadza.

-Chodź, zaraz lądujemy - powiedział, a ja znowu pobladłam. Kurwa teraz to ja pewnie jestem przezroczysta. Lądujemy w Los Angeles, kurwa zaraz ich wszystkich spotkam.

-Nikt nie wie o tym, że ciebie znalazłem - powiedział, a ja zaczęłam się trząść. Nie wiem czy to dobrze, czy źle. - Dylan po nas przyjedzie - dodał uśmiechając się i pocałował mnie delikatnie.

-Okey - powiedziałam cicho jak oderwaliśmy się od siebie.

-Maleńka, nie martw się, wszystko będzie dobrze - powiedział po pewnym czasie, ale nie zbyt mi to pomogło. - Myślałem ostatnio nad twoją posadą w biurze i będziesz moją asystentką i będziesz zajmowała się dekoracją oraz wystrojem hoteli - powiedział starając zmienić temat co mu się udało, ponieważ zaczęłam się martwić tym, a nie lądowaniem i powrotem.

-Vin, ale ja nie wiem czy nie zawale, nigdy nie miałam jeszcze takiego ważnego stanowiska. Nie chcę, żeby twoja firma ucierpiała, jak zrobię coś złego - powiedziałam poważni, a on złączyła nasze usta.

-Wyznaczyłem ciebie na to stanowisko, dlatego że wiem, że tego nie zawalisz, bo jesteś pracowita i dobrze wykonujesz swoją pracę - powiedział uśmiechnięty, a ja poczułam lekkie uderzenie i szybko popatrzyłam za okno. Właśnie wylądowaliśmy w LA, a ja byłam chora z nerwów.

Po 10 minutach wstałam z fotela i popatrzyłam na Vin'a, a on się tylko uśmiechnął. Pożegnaliśmy się z personelem i podziękowaliśmy za udany lot. Zeszliśmy po schodach i stanęliśmy przed Audi A6, które miało nas zawieść na lotnisko.

Po 5 minutach byliśmy na lotnisku, a ja myślałam że zaraz się zrzygam.

-Masz zamiar im mówić o tym, że jesteśmy małżeństwem - zapytał Vin czym mnie zaskoczył.

-Ale to zależy tylko od ciebie - powiedziałam tak jakby to było oczywiste.

-Nie maleńka, to zależy od ciebie - dodał i dał mi buziaka. - A teraz chodź, bo Dylan będzie się niecierpliwił i sobie pojedzie - dodał, a ja się zaśmiałam, tak ma rację.

Przyspieszyliśmy kroku i zaraz byliśmy na parkingu, a uśmiech całkowicie zniknął z moich ust jak zobaczyłam opartego Dylan'a o pomarańczowe Audi Q9.

Dylan chyba mnie nie zauważył, bo przywitał się po męsku z bratem i nawet na mnie nie spojrzał. Odwrócił się w stronę auta i już chciał otwierać drzwi kierowcy, gdy lekko dotknęłam po ramieniu. Zmarszczył nos kiedy zobaczył, że jego brat wsiadł do samochodu.

Odwrócił się w moją stronę, a ja prawie zarzygałam mu ciuchy ze stresu. Patrzył na mnie oczami jakbym była co najmniej Calum'em Hood'em (jego ulubiony przedstawiciel 5SOS). Patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami, ale po chwili byłam w jego ramionach i obkręcał nas wokół.

-Młoda, gdzieś ty uciekła?! - zapytał od razu, a ja niezręcznie na niego popatrzyłam, ale kiedy zobaczył mój wyraz twarzy od razu zmienił ton i temat. - Pamiętaj, że obiecałaś mi naleśniki - dodał pstrykając mnie w nos, na co ja lekko się zaśmiałam. Kiedy odłożył mnie na ziemię, wsiedliśmy do auta.

-Barcie, gdzie ty ją znalazłeś?! - krzyknął Dylan wyjeżdżając z parkingu.

-A popalała sobie jointy z kuzyneczką w Amsterdamie - odpowiedział, a ja się zarumieniłam. Kurwa skąd on to wiedział?

-Oj, Sheila nie znałem cie od tej strony - powiedział posyłając mi figlarski uśmiech i poruszył dwuznacznie brwiami na co przewróciłam oczami.

Reszta podróży minęła mi dobrze, Dylan cisnął sucharami, które były tak beznadziejne, że aż śmieszne.

Kiedy jechaliśmy już leśną dróżką do domu zapytałam Dylana:

-Jak się czuje Cat? - strasznie bałam się odpowiedzi. Dylan popatrzył do lusterka i zatrzymał się.

-Jak mam być szczery, to dobrze, że wróciłaś - powiedział i znowu ruszył. - Jak ciebie nie było to też nie było za dobrze - tak jak myślałam, tego właśnie nie chciałam. W aucie zapanowała cisza, a ja ugryzłam moją wargę. Kurwa.

Kiedy wjechaliśmy do garażu, reszta rodzeństwa czekała na najstarszego, który wracaj z wakacji. Z auta wysiadł Dylan z Vin'em, a ja w ciągu dalszym siedziałam na fotelu, nie mogąc się ruszyć. Patrzyłam na przytulających się braci i zastanowiłam, czy powinnam ponownie wpierdalać się w ich życie?

Nigdzie nie widziałam Cat, z czego też byłam zasmucona. Nagle ni stąd ni z owąd Vin odwrócił się napięcie i otworzył tylne drzwi przy, których ja siedziałam. Przełknęłam ślinę i popatrzyłam na niego niezrozumiałym wzrokiem.

-Wysiadaj - powiedział, a reszta braci zaciekawiła się tym co powiedział najstarszy z nich.

No kurwa, kiedyś muszę wysiąść z tego auta. Po chwili stałam przed wszystkimi, a oni patrzyli niedowierzając na mnie.

-Co jest kurwa? - zapytał Ethan, a już myślałam że będziemy mieli normalne stosunki.

-Niespodzianka - powiedział Vin, a ja spuściłam głowę. Ja pierdole, ale żenada.

Usłyszałam jak zaczęli wszyscy podchodzić do mnie i nie wiem jak to zrobili, ale w tym samym czasie powiedzieli "Witaj w domu". Było mi tak miło jak to powiedzieli. Ze wszystkimi się przywitałam, a jak zostałam sama z Ethan'em podeszłam do niego.

-Przepraszam - powiedziałam i puściłam głowę. -Nie chciałam, żeby to tak wyglądało - dodałam i za plecami bawiłam się obrączką.

-To ja powinienem ciebie przepraszać, a nie ty zachowywałem się jak ostatni kutas - powiedział ze skruchą?

-A ja jak suka, też przepraszam - przyznałam. -To co zaczniemy od początku? - zapytałam lekko się uśmiechając.

-Jestem Ethan - powiedział wyciągając do mnie dłoń, a ja ją złapałam i lekko potrząsnęłam.

-A ja Sheila - przedstawiłam się i wybuchnęliśmy śmiechem.

-Ale nie myśl, że jak się pogodziliśmy to nie będę ciebie cisnął - dodał, a ja pokiwałam głową uśmiechnięta. Złapał mnie i mocno przytulił, zdecydowanie za mocno.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro