Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 61

Siedzę w helikopterze rozglądając się dookoła. Lecimy już w stronę lotniska. Wszystko co dobre nie trwa wiecznie, prawda?

Podziwiałam piękne widoki z nieba i uśmiechałam się smutno, teraz wracamy do rzeczywistości.

Te 2 tygodnie czułam się jak w raju, nurkowaliśmy, kochaliśmy się, ale też i pieprzyliśmy. Czuję się całkowicie zresetowana, tak jakbym potrzebowała takiego odpoczynku. Przy jego boku...

Popatrzyłam na moją lewą rękę i zobaczyłam na niej obrączkę. Przejechałam po niej delikatnie opuszkiem palca, a jak odsłoniłam pierścionek srebro odbiło mi się w oczy, w ciągu dalszym nie byłam w stranie uwierzyć, że jestem mężatką.

Nawet nie wiem kiedy byliśmy już na lotnisku, próbowałam ukryć to, że jest mi smutno, ale nie za bardzo mi to wychodziło. Vin złapał mnie za żuchwę i kazał spojrzeć w oczy, co niechętnie wykonałam.

-Co jest maleńka? - zapytał przekrzywiając głowę lekko w prawo, zawsze tak robił jak go coś zastanawiało.

-Nic nic, chodź już, bo samolot poleci bez nas - powiedziałam ciągnąc go w stronę samolotu, a on się tylko zaśmiał. - No co? - zapytałam.

-Ten samolot nigdzie nie poleci bez nas - szepnął i lekko ugryzł płatek mojego ucha, na co sapnęłam, ale bez dalszych przekonywań ruszyliśmy w stronę samolotu. Złapałam się poręczy i zaczęłam wchodzić po schodach, ale czułam cały czas wzrok Vin'a na mnie.

-Możesz uprzejmie nie wypalać dziury w mojej dupie? - zapytałam odwracając się napięcie.

-Nie mogę, jesteś moja, więc oglądam to co moje - dodał z łobuzerskim uśmiechem kładąc dłoń na moim pośladku, a na moje policzki wpłynął rumieniec.

Prychnęłam i odwróciłam się, wiedząc że i tak nic nie wskórałam. Przywitałam się ze stewardessą i ruszyłam do środka samolotu.

Usiadłam na fotelu i zapięłam pasy, a w tym samym momencie Vin usiadł obok mnie i wykonał takie same czynności.

Popatrzyłam na okno i ostatni raz popatrzyłam się za okno, które pokazywało bajeczny krajobraz Seszeli. Poczułam jak samolot zaczął kołować, a mi uśmiech całkowicie zleciał z twarzy, już nigdy nie zobaczę tak pięknego widoku.

-Nie martw się - usłyszałam nad moim uchem, a po karku przebiegł mi prąd. - Jeszcze tutaj wrócimy - powiedział, a ja popatrzyłam w jego oczy.

Potrząsnęłam głową i spojrzałam znowu za okno, byliśmy już na pasie startowym. Kiedy byliśmy już w powietrzu i mogliśmy odpiąć pasy, Vin wbił mi się w usta i jego dłonie od razu poleciay na mój tyłek.

-Słuchaj - powiedziałam w przerwie między pocałunkami. - Jak tak często będziesz mnie ruchał, to bardzo szybko ci się znudzę - dodałam, a on zaprzestał swoich ruchów i popatrzył na mnie lodowatym wzrokiem, którego się przestraszyłam.

-Nigdy się tobą nie znudzę, rozumiesz? - zapytał poważnie, a ja przytaknęłam przełykając ślinę. - Jak nie chcesz, to wystarczy powiedzieć - dodał i pomógł mi wstać. Wykonałam to co chciał i poszłam do sypialni. Ja na prawdę nie chciałam, żeby tak wyszło. Zamknęłam za sobą cichutko drzwi i usiadła na łóżku.

Otworzyłam szeroko oczy i dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że wracamy. Kurwa my wracamy do LA, do domu. Do Cat, Will'a, Andy'ego, Ethan'a, Grayson'a, Dylan'a, Mike'a. Złapałam się za głowę, szarpiąc za włosy. Kurwa jak ja im spojrzę w oczy?!

Nie wiem czy ja bym wybaczyła komuś coś takiego, przecież ja uciekłam jak tchórz i zostawiłam moją przyjaciółkę ze stanem lękowym i to wszystko przeze mnie, to wszystko to moja wina. Zostawiłam ją w cierpieniu, a sama hulałam po Amsterdamie popalając jointy.

Jestem kurwą, a nie człowiekiem. Jak Vin mógł ożenić się z takim potworem? Pewnie zaraz ten pseudo związek skończy się rozwodem o mojej winie.

Albo będzie mnie zdradzał na lewo i prawo, z każdą napotkaną asystentką. Sama wizja mnie przerażała, ponieważ go kochałam jak diabli. Myśl o jego zdradzie dobijała mnie podwójnie. Ethan pewnie myśli o mnie jeszcze gorzej niż wcześniej i teraz będzie miał na mnie swoje pierdolone haki.

Puściłam włosy i zaczęłam nerwowo obracać obrączką. Kurwa za jakie grzechy?! Ja nie zasłuchuje na to wszystko.

Nie zasługuje na być dobrze traktowaną, Vin jest dla mnie jak anioł. Powinnam cierpieć leżąc na podłodze, w domu, w moim prawdziwym domu.

Powinnam być teraz poniżana przez matkę, bita i gwałcona przez ojca. Na taki los ja zasługuję. To wszystko co przechodzi Cat, to jest po prostu nieludzkie, dlaczego mnie nie posłuchała i otworzyła oczy.

Zacisnęłam oczy chcąc odpędzić łzy. Jestem największą kurwą tego świata, dlaczego Vin mnie poślubił, przecież jestem szkarłatna i brzydka. Dlaczego zabrał mnie na takie cudowne wakacje? Przecież ja na nic takiego nie zasługuje. Te wszystkie rzeczy to szukanie mnie, powinnam się zaćpać w ciągu tego tygodnia w Amsterdamie.

-Przepraszam - usłyszałam nad głową, więc szybko tam popatrzyłam. - Nie chciałem ciebie do niczego zmuszać, nie chciałem być nachalny - powiedział i ze skruchą usiadł obok mnie. Ja nie zasługuje na niego.

-To ja przepraszam - powiedziałam szczerze i popatrzyłam na niego. Oświetlało go delikatne światło, które wydobywało się z ramy łóżka.

-Ty nie masz za co przepraszać - powiedział i zaczął mi powoli masować biodra. - Po prostu nie chce, żebyś myślała że zależy mi tylko na jednym - dodał i założył mi kosmyk włosów za ucho.

-Kocham Cię - powiedziałam w odpowiedzi i pocałowałam go. Ja po prostu nie chcę, żebym mu się znudziła. -Chcesz się kochać w niebie? - zapytałam lekko łapiąc go za rękę.

-Z tobą zawsze - powiedział i złapał za moją koszulkę, powoli ją zdejmując. Przybliżyłam się do niego i zaczęłam delikatnie całować, całowałam go jakby był czymś najcenniejszym w moim życiu i prawda była taka, że był.

Zgasiłam światło, które oświecało pokój, żeby dodać klimatu. Teraz słyszeliśmy tylko prace silnika i szelest upadających ubrań na podłogę.

Kiedy byliśmy już całkowicie pozbawieni ubrań, Vin złapał mnie za uda i położył pod siebie. Rozszerzył moje nogi i delikatnie wszedł we mnie, nasze usta idealnie ze sobą współgrały podczas ruchów Vin'a we mnie. Pojękiwaliśmy cicho, ale Vin był bardzo delikatny, chyba jak za pierwszym razem.

Kiedy byliśmy już blisko Vin przyspieszył dysząc. Kiedy poczułam jak orgazm ogarnął moje ciało sapnęłam głośniej, a zaraz po tym poczułam jak Vin też doszedł.

-Bardzo ciebie kocham, wiesz? - zapytał się, a mi się zrobiło ciepło na sercu. Przykrył nas kołdrą i dodał - I zawsze będę cie kochał - mam taką nadzieję. Po tych słowach usnęłam przytulona w mojego męża.

~~~~~~

Otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła. Było ciemno, więc nie mogłam wywnioskować gdzie jestem. Słyszałam tylko dźwięk pracy silnika, no tak samolot.

Wstałam z łóżka gdzie nie było Vin'a. Założyłam na siebie ubrania i wyszłam go poszukać, rozejrzałam się po całym samolocie, ale nigdzie go nie było. Skorzystałam z toalety i wyszłam z małej łazienki, ale to co mnie całkowicie zszokowało i zasmuciło to widok, tego co widziałam w przedziale dla pracowników.

Stewardessa klęcząca przed Vin'em, robiąca mu loda. Kiedy zobaczyłam ten widok od razu zrobiło mi się niedobrze, ale co się dziwić. Przecież nie mogłam mu dać tego czego chciał.

Dalej ukrywałam się w ciemności, a kiedy kobieta wykonała swoją robotę Vin podciągnął jej spódniczkę i posadził ją na swoim penisie, a ona jęknęła tak głośno, że Vin uciszając ją wbił się w jej usta.

Momentalnie zrobiło mi się okropnie przykro. Odsunęłam się w głąb i usiadłam na fotelu w "salonie". Oparłam głowę o szybę i poczułam jak cholernie zaczęło mnie serce boleć. Sapnęłam cicho i złapałam się nad lewą piersią, lekko masując to miejsce. Poczułam jak ktoś siada po mojej lewej, ale nie popatrzyłam w tamtą stronę, nie mogłam mu spojrzeć w oczy.

Poczułam jak Vin złapał mnie za szczękę i nakierował na siebie, ale nie zobaczyłam tych lodowatych niebieskich oczu, zobaczyłam wściekłe, rozbawione czarne oczy. Ojciec był oddalony ode mnie zaledwie o kilka centymetrów, a ja nerwowo przełknęłam ślinę.

-Mówiłem ci, że jesteś beznadziejna, nie umiesz nawet uszczęśliwić człowieka - powiedział z jadem. - Słyszysz? Tak zajebiście bawi się twój chłoptaś - dodał, a po mojej głowie zaczęły dolatywać jęki Vin'a i Stewardessy. Gula w gardle stała się tak duża, że nie mogłam przełknąć śliny.

Nie wydusiłam z siebie żadnego słowa tylko patrzyłam w te jego rozbawione oczy, a po głowie roznosiły się coraz bardziej głośniejsze jęki. Serce biło mi bardzo szybko i boleśnie, aż skrzywiłam się z ogromnego bólu.

-No, ale mi się możesz do czegoś przydać, na kolana - powiedział, a ja poczułam jak w głowie zaczyna mi szumieć. - Nie słyszałaś księżniczko? Na kolana - powiedział i uderzył moją głową o metalową część fotela, a ja zobaczyłam mroczki. Ciemne plamki latały mi przed oczami, aż całkowicie oślepiły, a ja ostatnie co usłyszałam to brzdęk paska i jęki Vin'a.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro