Rozdział 48
Wysiadłam z samochodu zadowolona, ale chwilę potem uśmiech zszedł mi z twarzy, kiedy w moją stronę zaczął kierować się wkurwiony do czerwoności Vin.
-Przyjdź do mojego biura, natychmiast - powiedział twardo i odwrócił się napięcie ruszając z powrotem do środka, a ja poczułam się jak przed skazaniem.
Z domy wybiegł Dylan i podbiegł do samochodu oglądając go z każdej strony.
-Spokojnie nic ci nie zrobiłam z autem - powiedziałam, żeby go uspokoić, ale to nie dużo dało.
-Ale mogłaś - warknął, a ja wiedziałam że będzie zna mnie zły.
Kurwa jakbym wiedziała, że to wszystko będzie tak wyglądać nie wyszłabym nawet z domu.
-Zrobie ci naleśniki w ramach przeprosin - dodałam starając się go udobruchać, co mi się udało.
-A jakie te naleśniki? - dopytał z przymrużonymi oczami.
-Z czym będziesz chciał - powiedziałam, a on się wyprostował i uśmiechnął. Podszedł do mnie i posłał przebiegły uśmiech.
-Czy ktoś mówił o naleśnikach? - z garażu wychyliła się głowa Andy'ego i podszedł do nas szybko.
-Ale to będą naleśniki dla mnie - powiedział zły Dylan.
-Spokojnie, dla wszystkich starczy, ale jak chcecie mieć pyszne naleśniki musicie zanieść produkty do domu - dodałam i już ich nie było. Jak dzieci.
Usłyszałam jak Ethan wjechał na podjazd, więc wolałam zejść z jego pola widzenia. Weszłam na górę i stałam przed drzwiami do biura mężczyzny biorąc głęboki wdech. Zapukałam do drzwi i czekałam na odpowiedź.
-Wejść - powiedział, a ja wykonałam polecenie.
Weszłam do środka i stanęłam koło biurka czekając, aż pozwoli mi usiąść, ale nic takiego się nie wydarzyło. Vin wstał i podszedł do mnie.
Podsadził mnie na wysokie biurko gdzie niezgrabnie usiadłam. Złapał mnie za biodra i masował mi je lekko.
Nie spodziewałam się takiego posunięcia. Myślałam że będzie na mnie krzyczał, ale nic takiego się nie wydarzyło.
-Czemu uciekłaś? - zapytał i oparł swoje czoło o moje.
-Nie uciekłam, chciałam po prostu zrobić coś pożytecznego - powiedziałam ze spuszczoną głową.
-Sheila, jesteś bardzo pożyteczna, zobacz ile przeżyłaś, żyłaś w cierpieniu przez 18 lat, ratowałaś Cat. Wzięłaś ją do twojego piekła, a mimo wszystko nie pozwoliłaś, żeby on ją dotknął. Jesteś bardzo dzielna - wyszeptał z zamkniętymi oczami, a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę, co on do mnie powiedział, znał prawdę. On kurwa znał prawdę. Poczułam jak flaki mi się zaczęły przewracać, skąd?
-To nie prawda -zaprzeczyłam.
-Przestań kłamać - powiedział ostrzej, a ja poczułam się jak przed ojcem. Czułam się podle. Znienawidzone łzy pchały się mi do oczu. On nie mógł ich zobaczyć. Odtrąciłam Vin'a na bok i wybiegłam z biura. Zamknęłam za sobą drzwi i zjechałam po drzwiach. On znał prawdę. Ale skąd? Otworzyłam szeroko oczy i przypomniało mi się. Psycholog, ten skurwiel mu powiedział.
Poczułam uderzenia w drzwi i po chwili głos Vin'a.
-Sheila, otwórz drzwi - powiedział.
-Daj mi spokój. Chce być sama - powiedziałam, a uderzenia ustąpiły. Podeszłam zapłakana do biurka i wyciągnęłam czyste kartki. Na każdej napisałam coś szczególnego o tej osobie, nawet o Ethan'ie. Napisałam że było mi przykro, że mnie tak traktował i że nie wiedziałam, że zrobiłam mu coś okropnego, że zachowywał się tak wobec mnie.
Najtrudniejsze było dla mnie napisanie do Cat i Vin'a.
Droga Ari,
Bardzo ciebie przepraszam za to, że zostawiam ciebie z twoimi problemami, ale Vin dowiedział się prawdy i nie jestem po prostu w stanie popatrzyć mu w oczy. Chce żeby ci się powiodło z Will'em i mam nadzieję, że będziecie mieli wspaniałe dzieci. Jak mnie nie będzie łatwiej ci będzie wrócić do zdrowia, dlatego proszę cie dbaj o siebie.
Twoja Sheila
Teraz trzymam długopis w ręce i piszę do Vin'a to będzie najtrudniejsze.
Kochany Vin,
A więc dowiedziałeś się... Nawet nie wiesz jak bardzo broniłam się, żeby nie ujrzało to światła dziennego, ale się nie udało. Nie jestem w stanie spojrzeć ci więcej w oczy. Po tym jak wiesz jaka jest prawda, nie oszukujmy się, wiem doskonale, że nie jesteś w stanie na mnie patrzeć, tak samo jak ja. Przepraszam ciebie za to wszystko, że stanęłam na twojej drodze i zakłóciłam spokój. Chce żebyś tylko wiedział, że pomimo, iż znamy się w sumie krótko, bardzo ciebie kocham i nie sądzę, że kiedykolwiek przestanę. Ty jesteś i będziesz moją ostatnią miłością. Mam tylko nadzieję, że kiedyś znajdziesz swoją ukochaną i będziesz z nią na dobre i na złe, a najlepiej będzie jeżeli o mnie zapomnisz. Jak unormuję wszystkie swoje sprawy obiecuję oddam ci pieniądze co do grosza. Przepraszam za wszystkie kłamstwa.
Kocham Cię Sheila
Po moich policzkach lały się łzy jak jeszcze nigdy. Kiedy napisałam wszystkie listy, położyłam je na pościelonym łóżku.
-Sheila, otwórz - powiedziała cichutko Cat, a mi już całkowicie pękło serce.
-Daj mi minutkę. Kocham Cię, Cat, wiesz?- powiedziałam i wytarłam łzy.
-Ja ciebie też - powiedziała, a ja mogłam się założyć że się uśmiechała. - Czekam w moim pokoju - dodała, a ja słyszałam jak zaczęła się oddalać. Szybkim krokiem ruszyłam do garderoby i spakowałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy i pieniądze, które są na wszelki wypadek. Jest ich 20 tysięcy.
Wpakowałam banknoty do środka, a z oczu znowu zaczęły mi się lać łzy. Otworzyłam właz do przejścia podziemnego i zaczęłam powoli schodzić.
Po 5 minutach byłam już w garażu i odpaliłam Audi. Powoli i niepostrzeżenie wyjechałam z posesji. Byłam na drodze szybkiego ruchu i kierowałam się w dobrze znanym mi kierunku, cieszyłam się jak nie wiem, że zapamiętałam ten adres. Adres domu psychologa.
Po licach płynęły mi łzy, a ja nie mogłam powstrzymać ich, po raz prostu pozwoliłam im płynąć. Po 40 minutach dotarłam pod dom doktorka. Zacisnęłam czapkę bardziej na oczy, żeby mnie nie rozpoznał.
-Kto tam? - zapytał.
-Dostawca pizzy - powiedziałam męskim głosem, a po chwili usłyszałam otwieranie się drzwi.
-Ale ja nie zama... - nie skończył mówić, bo wepchnęłam się do środka. Zdjęłam czapkę i popatrzyłam na niego czarnymi oczami.
Facet popatrzył na mnie oczami jak pięciozłotówki i zaczął powoli do mnie mówić:
-Spokojnie, mogę ci pomóc - powiedział.
-Ty fiucie - krzyknęłam i uderzyłam go najmocniej jak mogłam, a on upadł na podłogę i zawył z bólu. -Zniszczyłeś mi życie. Pamiętasz co mówiłam jak cię ostrzegałam. Obiecałam, że obetnę ci chuja, a potem głowę - powiedziałam niskim głosem, a on niepewnie pokiwał głową.
-Zmieniłam zdanie - powiedziałam i wyciągnęłam pistolet, który zawsze był w schowku Dylan'a.
Odblokowałam broń i wycelowałam ją w tą kurwę.
-Jakieś ostatnie słowa? - zapytałam z jadem.
-Proszę nie - powiedział, a ja nacisnęłam spust.
Głowa odleciała mu na bok i zaczęła się z niej lać krew. Wyszłam z domu i wsiadłam do auta i odjechałam.
Pół godziny później byłam na lotnisku i zapłaciłam za parking dobowy. Zarzuciłam plecak na plecy i ruszyłam do hali odlotów i podeszłam do stanowiska, jakiś linii lotniczych.
-Przepraszam bardzo, czy mogłabym kupić bilet last minute? - zapytałam uśmiechając się serdecznie w jej stronę, co odwzajemniła.
-A jakim gdzie chciałaby pani polecieć? - zapytała.
-Poproszę bilet do Amsterdamu, klasą economic - powiedziałam, a kobieta zaczęła coś wyszukiwać.
-Jest lot za 2 godziny i kosztuje 1,5 tysiąca - powiedziała, a ja zaczęłam wyciągać gotówkę.
-To ja poproszę - powiedziałam i podałam jej paszport z pieniędzmi.
-Cheryl Smith, tak? - zapytała, a ja przytaknęłam z uśmiechem.
-Proszę bardzo - podała mi kartę pokładową i życzyła miłego lotu. Podziękowałam jej i ruszyłam w stronę bramek lotniskowych.
Jak przeszłam już przez kontrolę i byłam na zamkniętej stronie lotniska skierowałam się do telefonu.
Wrzuciłam do środka monetę i wyciągnęłam z kieszeni numer telefonu do Vin'a. Wstukałam cyfry i czekałam na połączenie. Po paru sekundach rozległ się głos, który tak kocham.
-Słucham? - zapytał zimnym i nieprzyjemnym głosem.
Nie byłam w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. Po policzkach znowu zaczęły lać mi się łzy.
-Halo? - zapytał.
-Audi czeka na was na poziomie 3 na lotnisku, kluczyk jest schowany za przednią prawą oponą - wydusiłam z siebie.
-Sheila, gdzie ty jesteś? - zapytał już łagodnym głosem.
-Kocham Cię Vin - powiedziałam i odłożyłam słuchawkę. Poszłam do łazienki z zamiarem skorzystania z niej.
Kiedy wyszłam z kabiny popatrzyłam w lustro i to co tam zobaczyłam było straszne. Zapłakana dziewczyna z czerwonym nosem i czerwonymi oczami od płaczu. Umyłam ręce i ruszyłam w stronę mojego Gatu, bo już wołali pasażerów.
Czas zacząć moje nowe życie, ale bardzo tego nie chciałam. Zaczynałam nowe życie bez miłości mojego pojebanego życia, bez przyjaciół i bez wroga. Czy mogło być gorzej? Nie sądzę.
Maraton 2/5
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro