Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 45

Vin złapał mnie za uda i posadził na swoim biurku. Całował mnie tym razem inaczej. Całował mnie powoli i z uczuciem. Dalej nie byłam w stanie uwierzyć w to co powiedział, to był pojebany sen.

Oderwaliśmy się od siebie dysząc i patrzyliśmy sobie w oczy.

-Nie mogę uwierzyć, że to powiedziałeś - potrząsnęłam głową i patrzyłam na jego reakcję, która świadczyła by o tym, że kłamał. On nie kłamał.

-Kocham Cię - powtórzył i patrzył tym jego zawstydzającym wzrokiem, na co się zarumieniłam.

-Kocham Cię, Vin - tym razem to ja zaczęłam go całować. Nasze języki walczyły o dominację, którą oczywiście wygrał Vin.

Wplotłam ręce w jego włosy i lekko pociągałam za nie. Chciałam sprawić przyjemność mężczyźnie, ale po prostu nie byłam na to gotowa.

Psychika nie pozwalała mi na zbliżenie się większe do niego. Mimo, że mu ufałam.

-Znasz jakiegoś dobrego psychologa? - zapytałam, a on pokiwał głową. - Mógłbyś do niego zadzwonić i poprosić żeby przyjechał jeszcze dzisiaj? - dopytałam, prawie błagalnym tonem.

Vin wyciągnął telefon i wykręcił jakiś numer telefonu. Rozmowa była krótka i bardzo formalna. Niezbyt skupiłam się na słowach jakie wypowiadał mężczyzna, tylko skupiłam się na tym jak to robił.

Miał zaciśniętą szczękę i poważny wyraz twarzy. Jego umięśnione ramiona obejmowały mnie, a ja zaczęłam delikatnie całować go po szyi czym trochę go dekoncentrowałam. Kiedy skończył rozmowę rzucił telefon na biurko i złapał mnie za pośladki.

Przeniósł nas na sofę i wbił się w moje usta nachalnie je całując, a w moim podbrzuszu poczułam pierwszy raz podniecenie, pierwszy raz miłe uczucie. Gdy nagle przypomniały mi się słowa lekarza.

Oderwałam się od mężczyzny i uśmiechnęłam się. Wstałam i ruszyłam w stronę drzwi żegnając się z nim miło. Kiedy byłam przed moimi drzwiami stał Will ze spuszczoną głową.

-Hej, wszystko w porządku? - zapytałam podchodząc do niego. Szybko podniósł wzrok na mnie, miał bardzo przekrwione oczy co znaczyło, że płakał.

-Przepraszam - powiedział ze skruchą i marnym głosem.

-Wejdź - powiedziałam i otworzyłam drzwi na oścież, zapraszając mojego gościa do środka.

-Nic się nie stało - powiedziałam jak byliśmy już na balkonie i patrzyliśmy na zachód słońca.

-No właśnie stało się - powiedział zaciągając się papierosem, którego przed chwilą zapalił. Zaproponował mi jednego i ten jeden raz wzięłam. Zaciągnęłam się nikotyną, która rozpłynęła się po moim płucach.

-Posłuchaj mnie Will - zaczęłam zaciągając się nikotyną. -Nie żywię do ciebie urazy, za to co się stało, bo cię rozumiem i uwierz nigdy sobie nie wybaczę tego, że Cat jest w takim stanie przeze mnie - dodałam wydychając dym. -Staram się zrobić wszystko żeby wyciągnąć ją z tego stanu, ale ty też nie możesz być tak impulsywny w stosunku do niej - skończyłam wypuszczając dym.

-Wiem, ale po prostu rozpierdala mnie to od środka - powiedział i wypuścił chmurę dymu z jego płuc. -Ta nie wiedza, kurwa przecież my dostaliśmy list, że nie żyjecie - powiedział i spuścił głowę, a ja popatrzyłam na niego zaskoczona. Zaczęłam wszystko kalkulować. O kurwa.

-Gonzalez nie zdążył nas dopaść - powiedziałam i zaciągnęłam się kolejny raz.

-Jak to? - zapytał niedowierzając.

-Tak to, zdążyłyśmy uciec zanim po nas wrócił - wypuściłam dym robiąc kółka.

-To dlaczego jesteś tak bardzo pobita i w jaki sposób miałaś krwotok wewnętrzny - zapytał podejrzliwie. Nie dobrze, zaczynam topić się w własnych kłamstwach.

-Miałyśmy mocne zderzenie z drzewem - odpowiedziałam po chwili, a on chyba połknął haczyk.

-O 8 będzie psycholog - powiedziałam, ostatni raz się zaciągając się papierosem i wrzuciłam go do popielniczki.

Will zrobił to samo i ruszył w kierunku drzwi, ale zatrzymał się i popatrzył mi w oczy.

-Jeszcze raz przepraszam - powiedział i zamknął za sobą drzwi.

Powąchałam palce i stwierdziłam, że strasznie mi waliły, z włosami było podobnie, więc poszłam pod prysznic. Umyłam się w miarę szybko i wysuszyłam włosy.

Po tym jak doprowadziłam się do w miarę dobrego stanu, zeszłam na dół gdzie siedziała Cat, Will, Vin i Andy. Dochodziła więc 8, czekali na psychologa. Jak Cat mnie zobaczyła podeszła do mnie i wtuliła się we mnie.

-Możesz powiedzieć psycholog wszystko co chcesz, możesz też opowiedzieć to co widziałaś. Pozawalam ci o tym opowiedzieć, ale tylko jemu, dobrze? - powiedziałam i uśmiechnęłam się pokrzepiająco. - On będzie tutaj żeby ci pomóc także się nie bój - dodałam, głaszcząc ją po plecach.

-Dziękuje - powiedziała i zadzwonił dzwonek do drzwi.

Wszyscy co siedzieli wstali, a Vin ruszył w stronę drzwi. Po chwili ujrzałam psychologa, miał około 30 lat, młody.

-Dzień dobry, jestem Peter Morgan - powiedział i wyciągnął rękę w moją stronę, a potem uścisnął rękę Cat.

-Będę z tobą rozmawiał, tak? - zapytał łagodnie uśmiechając się w stronę mojej przyjaciółki, a ta pokiwała głową. -Gdzie możemy rozmawiać? - zapytał, a ja zaprowadziłam go do takiego specjalnego pokoju, które było nieużywane.

Kiedy zniknęli za ścianą usiadłam na kanapie i czekałam na zakończenie się sesji.

Czułam się jak przed pisaniem matury, czyli chujowo pomimo, że poszła mi najlepiej z całej szkoły.

Dobra kurwa bez jaj, nie będę siedziała Bóg wie ile przed tym gabinetem. Poszperałam trochę w bibliotece i patrzyłam jakie książki są tutaj.

Chyba było ich po tonę z każdego rodzaju. Złapałam za książkę, którą poprzednio czytałam, ale nie mogłam się skupić, nerwy miałam na wierzchu.

Odłożyłam zrezygnowana książkę na swoje miejsce i poszłam znowu pod gabinet, kurwa jest już 10 co oni tak długo tam robią?

Jak na zawołanie drzwi otworzyły się na oścież, a ze środka wyszła zapłakana Cat, która trzymała chusteczkę przy zaczerwienionym nosie.

-Idź Cat na górę - powiedziałam. - Ja muszę jeszcze porozmawiać z Panem Peter'em - powiedziałam uśmiechając się i weszłam do środka pokoju, patrząc na poczynania Morgan'a.

Kiedy zobaczył, że to właśnie ja weszłam do pokoju, na jego twarz wpełzł grymas, który zaraz potem zniknął.

-Chcesz ze mną o tym porozmawiać? - zapytał po chwili. - Mogę zostać tu tyle ile potrzebujesz - dodał, a ja zaczęłam do niego podchodzić.

Wyciągnęłam mój scyzoryk i patrzyłam na jego reakcję, sądzę że był zesrany ze strachu.

-Posłuchaj mnie kurwa - warknęłam i oparłam ręce o biurko, a on usiadł na drugim jego końcu. - Masz pomóc mojej przyjaciółce, nie wpierdalając się w moje prywatne sprawy, a jeżeli dowiem się, że komukolwiek to powiedziałeś. Najpierw obetnę ci chuja, a potem głowę, rozumiesz? - zapytałam, a on energicznie pokiwał głową, że zrozumiał. - No i super.

Usłyszałam jak za mną otwierają się drzwi, więc szybko schowałam nożyk do kieszeni i odwróciłam się w tamtym kierunku. W drzwiach stał Vin.

-I co z nią doktorze? - zapytał podchodząc bliżej.

-Bardzo dobrze, pacjentka nie ma problemu z opowiedzeniem co się wydarzyło, także proces terapii powinien minąć bezproblemowo, przypisałem jej leki. Sądzę, że jeszcze tylko pare sesji i wszystko wróci do normy - powiedział formalnym tonem i wyszedł.

Vin odprowadził go do drzwi i wrócił do mnie. Wszyscy byli w swoich pokojach, więc Vin złapał mnie za rękę i poprowadził mnie do kuchni.

-Co byś zjadła? - zapytał, a ja zaskoczona dopytałam.

-A ty umiesz w ogóle gotować? - zaśmiałam się lekko z mojego pytania, a białowłosy posłał mi to jedno z jego zabójczych spojrzeń, ale chyba pierwszy raz się nie wystraszyłam.

-Nie, ale możemy zamówić pizze - przyznał po chwili, a ja wybuchnęłam śmiechem. Wydzwonił do jakiejś pizzerii i zamówiła nam po pizzy.

Jestem w stanie powiedzieć, że był to mój jeden z najlepszych wieczorów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro