Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 90

Do moich uszu dotarł dźwięk pikania maszyn. Otworzyłam powoli oczy i popatrzyłam w kierunku maszyny, która wydawała ten kurewski dźwięk. Okazało się, że jestem przypięta do aparatury w szpitalu. Rozejrzałam się po sali i zobaczyłam że nie jestem sama.

W sali było łącznie 6 łóżek, 2 były wolne, a 3 po mojej prawej zajęte. Najbliżej mnie leżała bardzo żółta dziewczyna, która oddychała przez maskę. Koło niej był mężczyzna, który nie miał rąk i patrzył się tępo w sufit, a po jego policzkach płynęły łzy, obok niego była jakaś nieprzytomna kobieta.

Dziewczyna, która była cała żółta nagle popatrzyła na mnie. Posłałam jej uśmiech co odwzajemniła.

-Cześć - przywitała się pierwsza.

-Cześć - odpowiedziałam i usiadłam na łóżku. -Jak się czujesz? - zapytałam i spuściłam nogi z łóżka.

-Czuję się jak umierająca - przyznała, ale na jej twarzy w ciągu dalszym był ogromny uśmiech. -Mam cukrzyce i nowotwór mózgu - wyjaśniła, a mi się zrobiło kurewsko smutno. Boże, dlaczego ty tak męczysz ludzi? -Przywieźli cie w nocy, długo walczyli o ciebie, ale na szczęście się im udało - powiedziała i posłała mi kolejny uśmiech.

-Od jak dawna chorujesz? - zapytałam i oparłam się na dłoniach.

-Od 9 miesięcy, ale mój nowotwór jest złośliwy, także jak nie umrę to stanę się rośliną - powiedziała zasmucona. -Ale widać Bóg ma dla mnie inne zadanie - powiedziała i przymknęła oczy. Usłyszałam jak po sali rozległ się długi pisk i popatrzyłam na monitor, który pokazywał długą kreskę.

Szybko wstałam i zaczęłam robić jej masaż serca, ale zaraz pielęgniarz odciągnął mnie od niej.

-Ona już za długo cierpiała - powiedział wyłączając monitor i zakrył dziewczynę prześcieradłem. Po chwili do środka weszły pielęgniarki i wywiozły dziewczynę, a ja patrzyłam tępo jak wyjeżdżały. Boże, jesteś taki niesprawiedliwy.

-Jak się pani czuje? - zapytał pielęgniarz uśmiechając się.

-Dobrze - odpowiedziałam i popatrzyłam na niego. -Co mi się stało? - zapytałam.

-Miała pani zawał - powiedział, a ja wciągnęłam powietrze. Jezu. -Ale na szczęście nie spowodował on paraliżu, ale pani leczy się na serce. Zatem dlaczego pani nie zastosowała się do zaleceń lekarza? - zapytał i zapisał coś w kartotece.

-Nie umiem się nie stresować. Stres jest sporą częścią mojego życia- wyjaśniłam, a on się na mnie popatrzył.

-Zawołam lekarza - poinformował i wyszedł. Położyłam się z powrotem na łóżku, a do środka wszedł uśmiechnięty lekarz.

-Jak się pani czuje? - zapytał i zaczął sprawdzać coś w kartotece.

-Dobrze panie doktorze - odpowiedziałam.

-Miała pani w nocy zatrzymanie akcji serca - powiedział i popatrzył na moją twarz. -Pani kuzynka poinformowała nas o przyczynie zawału mięśnia sercowego, czyli o stresie. Musi pani starać się unikać stresu jak ognia - zaczął tłumaczyć mi co mam robić podczas bólu serca i jak postępować kiedy pojawi się stres. Kiedy lekarz opuścił pokój do środka wbiegła zapłakana Karolina.

Wskoczyła na łóżko i mocno mnie przytuliła. Pociągała nosem i przytulała się do mnie, a ja gładziłam są po plecach.

-Tak się bałam, tak kurewsko się o ciebie bałam - powiedziała złamanym głosem i znowu wybuchnęła ogromnym płaczem.

-Już wszystko w porządku - zapewniłam ją uśmiechnęłam się, zakładając pasmo jej rudych włosów.

-Tak bardzo bałam się, że już ciebie nie zobaczę - szepnęła.

-Nie martw się, nie pozbędziesz się mnie tak szybko - powiedziałam, a ona lekko uderzyła mnie w ramię.

-Czemu nie powiedziałaś mi, że masz chore serce? - zapytała się odsuwając ode mnie.

-Nie było się czym chwalić - przyznałam. Dziewczyna lekko podsunęła się do mojej twarzy i zaczęła powoli zbliżać się do moich ust, aż nie zaczęłyśmy się powoli całować. Ej serio to jest pojebane, ale nie jestem w stanie uznać tego za zdradę. Ona jest moją jedyną bliską rodziną z krwi i kości.

Dołączyłam język, a dziewczyna uśmiechnęła się. Znowu wygrałam walkę o dominację przez co lekko się uśmiechnęłam. Starłam dziewczynie kciukiem łzy i przytuliłam ją znowu.

-Lekarz powiedział, że wieczorem dostanę wypis, ale muszę odpoczywać - powiedziałam i głaskałam dziewczynę po skroni.

-Chciałabym, żebyś ze mną zamieszkała - powiedziała nagle, a ja zmarszczyłam brwi. -Chcę mieć pewność, że nic ci nie będzie - wytłumaczyła cichutko.

-Dobrze - zgodziłam się, a dziewczyna pocałowała mnie w usta. Uśmiechnęła się szeroko i wtuliła we mnie.

Mogę powiedzieć, że pierwszy raz przez te 5 tygodni miałam dobry dzień. Karolina nie pozwoliła mi ani na chwilę myśleć o Vin'ie i reszcie. Wieczorem kiedy dostałam wypis podziękowałam doktorowi, a on życzył mi dużo zdrowia.

Ruszyłam z Karą do Teslii i dziewczyna ruszyła samochodem. Jechała przepisowo, pod pretekstem nie denerwowania mnie. Pod jej mieszkaniem byłyśmy po 30 minutach. Ruszyłyśmy do windą do góry i dziewczyna pokazała mi, gdzie będę spała. Będę spała razem z nią.

-A gdzie Dave? - zapytała.

-Dave miał tylko dobrego chuja do rżnięcia - wytłumaczyła, a ja się zaśmiałam. -Co ty na to, żeby zamówić naszą kochaną chińszczyznę? - zapytała podjarana, a ja od razu potwierdziłam. Dziewczyna odpaliła telewizor i zaczęłyśmy oglądać film "The Meg". Kiedy akcja zaczęła się rozwijać, ktoś zapukał do drzwi.

-Pewnie jedzonko - powiedziała i poderwała się. W podskokach otworzyła drzwi i zabrała jedzenie. -Smacznego! - powiedziała i zaczęła żreć jak świnia, na co się zaśmiałam.

-Smacznego - powiedziałam i otworzyłam moje pudełko. Kurczak słodko-ostry pieścił moje kubki smakowe i palił je jednocześnie. Jakie to dobre. Kiedy zjadłyśmy wszystko dziewczyna zabrała ode mnie puste pudełko i wyrzuciła je do śmieci.

Wtuliła się we mnie i w ciągu dalszym oglądałyśmy film. Masakra, takie ogromne bydle, które jest w stanie wpierdolić kurwa wieloryba, wydaje się aż niemożliwe. Ciekawe czy istnieje coś takiego, oby nie.

Kiedy film się skończył popatrzyłam na Karę, która już sobie spokojnie spała. Złapałam ją pod kolana i zaniosłam do sypialni. Zdjęłam z niej ubrania i ubrałam na nią bieliznę, której jak zwykle nie założyła. Zrobiłam to samo i zostałam w staniku i figach.

Przykryłam nas kołdrą i poczułam jak dziewczyna wtula się we mnie. Usnęłam z uśmiechem wpatrując się w dziewczynę. 

Poczułam jak ktoś głaskał mnie po policzku, więc uśmiechnęłam się.

-Dzień dobry - szepnęłam dalej mając zamknięte oczy.

-Dzień dobry maleńka - usłyszałam ten głos i szybko otworzyłam oczy. Koło mnie leżał Vin, a ja leżałam w jego łóżku. Usiadłam patrząc mu głęboko w oczy i zobaczyłam, że jestem goła, więc złapałam za kołdrę i przykryłam moje piersi.

Mężczyzna usiadł i szeroko się uśmiechnął. Odgarnął moje włosy do tyłu i wbił się w moje usta. Z tęsknotą oddałam pocałunek i po policzku poleciała mi samotna łza, którą Vin szybko starł. Całował mnie coraz namiętniej i zabrał kołdrę, którą przykrywałam sobie piersi. Złapał mnie za pierś i uśmiechnął się, a ja jęknęłam.

Złapał mnie za biodra i posadził na swoim penisie, a ja otworzyłam szeroko usta i jęknęłam. Mężczyzna wykonywał sprawne ruchy doprowadzając mnie do szczytu. Czułam jak zacisnęłam się na nim, a on wykonał jeszcze parę pchnięć sam dochodząc.

Położył mnie na łóżku i przytulił mnie do siebie. Nagle poczułam ogromną pustkę i puf zniknął razem ze wszystkim miłymi chwilami, zniknął. Na zawsze.

Maraton 4/4

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro