Rozdział 84
Wsiadłam do Urus'a i odpaliłam go. Poczekałam aż Vin wsiadł do Romy i ruszyliśmy. Oczywiście pościgaliśmy się trochę, ale zjechałam z obwodnicy zajeżdżając do sklepu. Zaparkowałam samochód na żwirze i wysiadłam czekając na Vin'a, który właśnie zaparkował.
-Wcale do mnie nie dzwoniłeś - powiedziałam kiedy położył dłonie na talii.
-Oj tam, wiedziałem że nie wrócisz grzecznie do domu - powiedział i odgarnął mój kucyk do tyłu uśmiechając się.
-Staje się przewidywalna? - szepnęłam zatrzymując się pare milimetrów przed jego ustami.
-Ty zawsze będziesz mnie zaskakiwać - odszepnął i wbił się w moje usta.
Usłyszałam dźwięk robionego zdjęcia, więc otworzyłam oczy i spojrzałam na lewo skąd wydobył się dźwięk. Pogłębiłam pocałunek i przypatrywałam się w paparazzi, który z pasją robił nam zdjęcia.
-Pójdziesz do środka? Zaraz do ciebie dołączę - przyrzekłąm i odepchnęłam go lekko od siebie.
-Nie wiem co kombinujesz, ale i tak wyciągnę z ciebie tą informację - powiedział i klepnął mnie w tyłek co nie uszło uwadze fotografowi.
Posłałam mu uśmiech i odprowadziłam go wzrokiem, a kiedy zniknął podeszłam zgrabnym krokiem do fotografa.
-Że wam to się nie znudzi - powiedziałam kiedy byłam wystarczająco blisko mężczyzny.
-Pani do mnie mówi? - zapytał udając głupiego, to był ten sam facet co poprzednio.
-A widzisz kurwa głąbie kogoś poza nami? - zapytałam już wkurwiona. - Widzę, że ostatnio mało wyraźnie się wyraziłam na ten temat. Kiedy zrozumiesz, żeby się nie wpierdalać w prywatne życie ludzi - warknęłam, a widziałam jak jego jabłko Adama zaczęło dygotać.
-Przepraszam - powiedział i zaczął odchodzić, ale ja go złapałam za szyję i dałam mu prawego sierpowego, potem sprzedałam mu lewego i kopniaka w jaja przez co się schylił z bólu.
-I jak zobaczę ciebie jeszcze raz w moim życiu, to ciebie zabije, rozumiesz? - zapytałam trzymając jego pół przytomną twarz, a on tylko pokiwał głową. Sprzedałam mu ostatniego sierpowego i stracił przytomność.
Złapałam za aparat i wyciągnęłam kartę pamięci chowając ją do kieszeni. Odłożyłam aparat zaraz obok mężczyzny i weszłam do sklepu. Wytarłam tylko zakrwawioną rękę o chusteczkę i podeszłam do Vin'a.
-Co wybrałeś? - zapytałam i położyłam mu rękę na ramieniu.
-Jak na razie tylko owoce i warzywa - przyznał, a ja popatrzyłam na koszyk, faktycznie.
-A na co masz ochotę? - zapytałam patrząc w jego oczy.
-Na ciebie - odpowiedział i wbił się w moje usta.
-Powtarzasz się - szepnęłam kiedy oderwaliśmy się od siebie.
-Sugerujesz, że się jestem nudny? - zapytał marszcząc brwi.
-Absolutnie - zaprzeczyłam i ruszyłam na dział z mięsem, zrobię pyszne burgery.
Pakowałam do koszyka wszystkie potrzebna produkty i ruszyłam z Vin'em do kasy. Mężczyzna wyciągał kartę, ale ja wyprzedziłam go. Posłał mi zabójcze spojrzenie, a ja uśmiechnęłam się uroczo.
Zapakowaliśmy wszystko do toreb i ruszyliśmy do auta. Stanęliśmy przed Urus'em i zaczęliśmy pakować zakupy.
-Zabije go - powiedział do siebie Vin, a ja popatrzyłam na niego zdziwiona.
-Kogo? - zapytałam.
-Andy'ego - warknął, a ja złapałam go za policzki.
-Andy mi bardzo pomógł, ponieważ nie siedziałam w domu i nie zamartwiałam się. Proszę nie złość się na niego - powiedziałam i masowałam go po głowie. -Proooszę - szepnęłam i musnęłam jego usta. Oddał się pieszczocie w 100%, więc wiedziałam, że wygrałam.
Pociągnęłam go za włosy, a jego dłonie poleciały na moje pośladki, które ściskał. Nasze języki współgrały ze sobą idealnie.
-Nie tutaj - powiedziałam. -Co ty na mały zakładzik? - zapytałam i zarzuciłam mu ręce na jego szuję uśmiechając się.
-Z tobą zawsze - odszepnął. - Kto pierwszy w domu? - zapytał, a ja posłałam mu ogromny uśmiech.
-Ten dominuje - dodałam, a Vin wciągnął powietrze i ruszył do auta. Wsiadłam do urus'a i tym razem nie miałam zamiaru przegrać. Ruszyłam z kopyta i wyjechałam po Vin'ie z parkingu. Na obwodnicy przewagę w ciągu dalszym miał Vin, co nie zmieniło się aż do zjazdu z obwodnicy.
Została nam jedna prosta do domu i w tym momencie wyprzedziłam Vin'a i skręciłam na naszą leśną dróżkę. Kiedy zaparkowałam w garażu uśmiechnięta wyszłam z samochodu. Vin wbił mi się w usta, ale odkleiłam się od niego od razu.
-Najpierw musisz mi pomóc zanieść zakupy do kuchni - powiedziałam i zabrałam 3 siatki.
-Ty mnie wymęczysz kobieto - wyżalił się, a ja weszłam do domu. Zaczęłam szybko wkładać produkty do lodówki. Po chwili wszedł Vin i przyniósł resztę zakupów. Zaczął mnie całować po szyi i rozpuścił moje włosy, uwalniając je z mocnego kucyka.
Kiedy wepchnęłam zawartość byle jak do lodówki od razu odwróciłam się w stronę mężczyzny i wbiłam się w jego usta. Złapał mnie za uda i skierował się w stronę sypialni. Kiedy położył mnie na łóżku ekspresowo zdjęliśmy swoje ubrania pozostając tylko w bieliźnie, a jedyne światło jakie padało do środka to blask księżyca.
Zaczęłam całować pierś Vin'a drocząc się z jego sutkiem na co jęknął. Złapał mnie za szczękę i przejechał językiem po moich wargach. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej agresywne, a na udzie czułam pulsującego członka.
Zdjął ze mnie stanik i zobaczył sine plamy na piersiach po dłoniach Bob'a.
-Zabije skurwysyna - powiedział i spojrzał w moje oczy. -Zabiję - powtórzył.
-A już tego nie zrobiłeś? - zapytałam na co on się zaśmiał złowieszczo.
Znowu zjechał wzrokiem na moje piersi i zaczął je delikatnie całować czym doprowadzał mnie do szału. Zdjęłam swoje figi i jego bokserki i nadziałam się na jego sterczącego kutasa. Jego zaskoczony jęk rozdarł się po sypialni, a ja przyłożyłam dłoń do jego ust uciszając go. Poczułam jego ciepły język po wewnętrznej stronie mojej dłoni na co zachichotała pod nosem. Poruszałam biodrami do góry i w dół, doprowadzając nas do szczytowania. Dźwięk uderzających się o siebie ciał był niczym najlepsza symfonia, a dyszenie i jęki dodawały temu niesamowitej pikanterii. Patrzyłam na Vincent'a który wresz nie wiedział co z sobą zrobić zaczął wić się pode mną wbijając mi w biodra paznokcie.
-Ja jebie - warknął odchylając głowę do tyłu.
-Nie kochanie - zaprzeczyłam zwalniając na chwile moje ruchy. - To ja cię jebie - warknęłam przyspieszając gwałtownie, a on spojrzał mi głęboko w oczy.
-Jeb mnie maleńka - wysapał i zamknął oczy otwierając usta, a ja uśmiechnęłam się złowieszczo.
Pulsujący kutas we mnie powodował niesamowite mrowienie, które po chwili spowodowało wybuch we mnie ciśnienia na co zaskamlałam drżąc. Kiedy opadłam na ciało Vin'a uśmiechnęłam się lekko.
-To było niesamowite - wydyszał i położył drżącą dłoń na mich plecach. -Tak bardzo cię kocham - powiedział po chwili ciszy i pocałował mnie w usta.
-Ja ciebie też - odpowiedziałam i wtuliłam się w jego ciepłe ciało usypiając.
~~~~~~
Kolejna nie przespana noc. Rozejrzałam się po sypialni, ale nigdzie nie widziałam Vin'a. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał na 2 w nocy. Pozbierałam moje ubrania i pobiegłam do mojego pokoju, wzięłam szybki orzeźwiający prysznic.
Po prysznicu wysuszyłam włosy i spięłam je w kucyka. Założyłam czarne rurki i granatową koszulę. Zeszłam na dół i zobaczyłam karteczkę na kuchennej wyspie. Złapałam ją i spojrzałam do kogo była zaadresowana. Była do mnie.
Otworzyłam ostrożnie kartkę i zaczęłam czytać.
Droga Sheilo,
Widzę, że już się obudziłaś także od razu chcę ci życzyć miłego dnia maleńka. Jesteś sama w domu, razem z Cat i resztą mojego rodzeństwa pojechaliśmy załatwić coś ważnego. Nie dzwoń do nas, bo nie mamy ze sobą telefonów. Przepraszam, że nie powiedziałem ci tego wcześniej, ale nie chciałem ciebie martwić. Obiecuję, że wrócimy jak najszybciej, ale nie wiem ile to potrwa. Proszę cię bądź grzeczna.
Twój Vin
Puściłam kartkę na ziemię i poczułam jak moje serce chciało spierdolić z mojej klatki piersiowej. Oni mnie zostawili, wszyscy mnie zostawili. Zrobili dokładnie to co ja. Teraz już rozumiałam to ich rozgoryczenie tym, że Dylan i Luke ich zostawili. Knuli za moimi plecami.
Schyliłam się po kartkę i potargałam ją na kawałki. Czułam się podle, czułam się tak jak ja ich zostawiłam. Teraz wiem, że popełniłam ogromny błąd. Nie wiem co mną wtedy kierowało, ale postanowiłam się odciąć od tego wszystkiego. Wyciągnęłam telefon, nadajnik GPS z torebki i położyłam to wszytko na blacie.
Pobiegłam na górę do biura Vin'a i zaczęłam szperać w szufladach, aż wreszcie znalazłam. Rozmieszczenie GPS'ów w samochodach. Przejechałam palcem po wszystkich markach i znalazłam. Jaguar f pace, pod maską koło wlewu do spryskiwaczy.
Odłożyłam notes na miejsce i zeszłam do garażu. Otworzyłam maskę i zaczęłam przyglądać się wlewowi. Kiedy zobaczyłam GPS'a zrezygnowana złapałam się za głowę, kurwa to jest nie do odmontowania. Dobra zawsze jest jeszcze inne wyjście.
Wróciłam do kuchni i wzięłam z torebki kartę kredytową. Odpaliłam samochód i ruszyłam do banku. Pewnie wezmą mnie za wariatkę, ale przyjechałam do nich kiedyś po 80 milionów. Chyba nic ich już nie zaskoczy.
Po 40 minutach drogi byłam pod bankiem. Weszłam do środka i posłałam uśmiech młodemu mężczyźnie.
-W czym mogę pomóc? - zapytał odwzajemniając uśmiech.
-Przyszłam wypłacić pieniądze - powiedziałam i podałam mu moją kartę kredytową. - 100 tysięcy - dodałam, a on popatrzył na mnie szeroko otwartymi oczami.
-Oczywiście - powiedział i ruszył gdzieś, a ja usiadłam na fotelu. I co dalej?
Po 15 minutach przyszedł z gotówką i wręczył mi ją. Podziękowałam i ruszyłam do auta, ale po chwili zawróciłam.
-Przepraszam bardzo, czy jest możliwość zadzwonienia? - zapytałam.
-Tak, oczywiście proszę za mną - powiedział i wyszedł zza lady. Przeszliśmy przez jakiś korytarz i stanęliśmy przed telefonem. Podziękowałam mężczyźnie, a on posłusznie zawrócił i zostawił mnie samą.
Wybrałam odpowiedni numer i czekałam aż ktoś odbierze.
-Czego kurwa? - powiedział zaspany chłopak.
-Colins sprawa jest - rzekłam na co chłopak się ożywił.
-O kurwa Sheila, ty żyjesz? - zapytał, a ja się zaśmiałam.
-Musisz mi coś załatwić - powiedziałam i uśmiechnęłam się do siebie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro