Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Obudziłam się wyjątkowo późno, bo o 5. Szybko się ogarnęłam i założyłam moje świeże ubrania, które wczoraj zdążyłam zabrać z domu, tak prowizorycznie.

Zeszłam na dół i zobaczyłam, że wszyscy jeszcze spali, więc szybko wzięłam jakąś szmatkę i zaczęłam zmywać moją już zaschniętą krew co było nie lada wyzwaniem.

Pomimo, że tej krwi było mało to zaschnęła i trudno zmywało, więc zajęło mi to aż 30 minut. Po tym jak umyłam już wszystko z mojej krwi, wzięłam jakąś czystą kartkę i napisałam króciutki list do kobiety tego domu.

Droga Lisso,

Dziękuję Ci bardzo za pomoc w nocy i chcę żebyś wiedziała, że dam sobie radę, bo zawsze dawałam. Nic mi nie jest, wróciłam wcześniej do domu, żeby wam nie przeszkadzać. Zależy mi na tym, żeby Ben nie wiedział, że byłam u was tej nocy. Posprzątałam po sobie i zawiesiłam czystą szmatkę na kaloryferze w łazience. Jeszcze raz ci dziękuję.

Sheila

Wyszłam z domu najciszej jak tylko mogłam i ruszyłam w stronę plaży, gdzie mogłam odpocząć. Położyłam się na murku i popatrzyłam w bezchmurne niebo i myślałam, co chciał ten facet ode mnie? Albo o co chodziło z tą strzelaniną? Ale także myślałam jaka była matka na studiach.

Popatrzyłam w bok i zobaczyłam jak ten pierwszoklasista przyglądał mi się, ale jak popatrzyła mu w oczy od razu ruszył i odwrócił wzrok ode mnie, a ja wróciłam do rozmyślania na tym wszystkim.

O kurwa! Nie dość, że nic nie wymyśliłam to jeszcze się spóźnię do szkoły, ale na szczęście to ostatni dzień! Ostatni kurwa!! I koniec mojej pieprzonej edukacji! Oczywiście chciałabym się dalej rozwijać, ale to jest niemożliwe, za dużo to kosztuje.

Weszłam równo z dzwonkiem i zaczęła się lekcja mojej ukochanej matematyki, ehh chyba nawet nie chce tego komentować. Ostatni raz siedzę na lekcji z nią i jeszcze tylko koniec roku.

Po biologii zadzwonił dzwonek na przerwę obiadową, więc skierowałam się w stronę stołówki, gdzie siedziała już cała moja paczka.

Przerwę spędziliśmy w miłej atmosferze, ciesząc się nadchodzącymi wakacjami i początkiem studiów lub pracy. Ben oczywiście dostał się na wyższe studia czego oczywiście mu zazdrościłam, bo oczywiście chciałabym się kształcić, ale nie mam odpowiednich warunków.

Po szkole chłopaki poszli na pizze, a ja niestety musiałam wrócić do domu, czego nie chciałam najbardziej na świecie. Czuje, że źle się to skończy.

Popatrzyłam na moją rękę, która cały dzień mi pulsowała pod materiałem bluzy. 5 szwów z jednej strony i 3 z drugiej, będę musiała udać się za tydzień do Lissy, żeby mi zdjęła szwy.

Będąc pod moimi drzwiami usłyszałam jęki, ja pierdole czyli nic nowego. Otworzyłam drzwi i szybko poszłam do mojego pokoju.

Wyciągnęłam moje rzeczy i otworzyłam szafę szukając jakiejś ładnej koszulki na zakończenie roku. Znalazłam moją jedyną ładną białą koszulę, ale ją szczerze uwielbiałam.

Najprostsza biała koszula z kołnierzykiem. Podskoczyłam w miejscu jak usłyszałam jak z impetem otwierają się moje drzwi, a w nich stoi ojciec. Kurwa, czyli już wrócił.

-Gdzieś ty kurwa była?! - krzyknął, a moja pewność od razu uciekła.

-Pomagałam koleżance w pracy domowej - powiedziałam od razu cicho.

-Dlaczego mi do chuja tego nie powiedziałaś wcześniej - warknął w moją stronę, ale ja mu nie odpowiedziałam, bo i tak wiedziałam co mnie czeka.

-Będzie kara - powiedział, a mi przed oczami pojawił się obraz wczorajszego wieczoru.

-Nie, proszę nie, ja nie chcę, ja przepraszam - strzelałam słowami byle by mi tego znowu nie robił.

-Za późno - powiedział z tym uśmiechem, którego nienawidziłam jeszcze bardziej niż jego samego. - A teraz odwróć się - dodał, a ja wykonałam jego polecenie, nie chcąc, żeby było gorzej, ale moje piekło dopiero się zaczęło jak zobaczył u mnie ranę na ręce.

-Kto ci to szył? - zapytał bez jakichkolwiek emocji, a ja nie mogłam wydusić żadnego słowa, więc złapał mnie za włosy i zapytał jeszcze raz, lecz znowu odpowiedziała mu cisza.

Moje włosy były bardzo blisko jego twarzy, czego najbardziej się bałam, bo myłam je szamponem Lissy. Wierzyłam, że zapomniał jak on pachniał, ale nadzieja matką głupich, nie?

-O ty głupia kurwo, byłaś u Johnson'ów - krzyknął i wtedy zaczęło się moje największe piekło.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro