Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 50

Przetarłam zaspane oczy i rozejrzałam się. Znowu ten sam pokój, znowu sama.

Już minął tydzień odkąd jestem w Amsterdamie i mam pierwszy wolny dzień, ale oczywiście obudziłam się o 3. Dzisiaj śniło mi się jak Will i Ethan zmówili się i zaczęli mnie prać przez to co zrobiłam Cat.

Cholernie chciałam pozwolić łzom spłynąć, ale nie mogłam tego zrobić, bo bym nie przestała do południa.

Nalałam lodowatej wody do wanny i zanurzyłam się cała. Leżałam w wannie odprężając się. Widziałam i czułam, że schudłam, bo spodnie zaczęły ze mnie spadać. Spowodowane jest to tym, że albo nie mam czasu, chęci albo siły na jedzenie.

Wyszłam z wanny dopiero po paru godzinach, owinęłam się ręcznikiem, a kiedy weszłam do salonu słońce było na niebie. Ubrałam się w moją ulubioną bluzę z LV i normalne czarne rurki. Nałożyłam delikatny makijaż i wyszłam z mieszkania znowu bez śniadania, może zjem coś na mieście?

Wyszłam z wieżowca, założyłam okulary i skierowałam się w stronę metra. Kupiłam sobie bilet i pojechałam do centrum.

Czerpałam pełnymi garściami z pięknej pogody przechadzając się uliczkami. Stanęłam w kolejce do muzeum Madame Tussauds, podobno są tam zajebiście odwzorowane figury woskowe i jest tam między innymi Justin Bieber, którego uwielbiam i chciałabym kiedyś pójść na jego koncert. Może kiedyś się dorobię.

W muzeum byłam 3 godziny i jak najbardziej jestem w stanie polecić wam to muzeum. Przeszłam koło znanej "czerwonej uliczki", gdzie panie usługiwały panom. Chyba każdy słyszał o tym miejscu. Chodziłam wzdłuż jakiejś nieznanej ulicy, gdy zaczepił mnie pewien chłopak.

-To dla pięknej pani - powiedział i dał mi blanta, a ja się uśmiechnęłam i wzięłam od niego jointa.

Może sobie zapalę? Nigdy tego nie próbowałam, tak samo jak alkoholu. Pierwszy mój raz z alkoholem był tydzień temu, czy żałuję? Raczej nie, wszystko jest w końcu dla ludzi, ale czy bym się znowu upiła, nie sądzę.

Włożyłam jointa między usta, a chłopak jak gentleman zapalił go, a ja pierwszy raz się zaciągnęłam trochę mnie przyćmiło, ale nie dałam po sobie znać.

Podziękowałam chłopakowi i ruszyłam w dalszą drogę. Szłam powoli podziwiając piękno tego miejsca i popalałam sobie marihuanę.

Moje odczucia nie były jakieś spektakularne, poza tym że widziałam parę nienormalnych rzeczy jak osła, który chodził w dwóch kawałkach i przelatującego nad moją głową jednorożco-pegaza. Tak raczej nie działa marihuana. Coś więcej musiało być w tym blancie.

Stanęłam koło głównej stacji metra i oparłam się o barierkę. Patrzyłam w dal. Wyciągnęłam jeszcze jednego i zapaliłam go tym razem moją zapalniczką, którą kupiłam z 10 minut temu.

Zaciągnęłam się trucizną i poczułam jak dym zaczął rozprzestrzeniać się w moich płucach i ćmić mój mózg. O kurwa, to jest mocniejsze. Usiadłam sobie na ławce i oparłam się o nią.

Ale ten skurwiel jest mocny, zaśmiałam się i zaciągnęłam. Przede mną woda zaczęła się formować w różne kształty, niestety w kształty ludzi.

Najpierw był uśmiechający się Dylan, potem roześmiany Andy, wystraszony Grayson, wściekły Ethan, rozdrażniony Will, wystraszona Cat i mój ukochany Vin, którego tak bardzo chciałam pocałować, usłyszeć, cokolwiek.

Wstałam gwałtownie z ławki i ruszyłam w drogę powrotną.

Wsiadłam do metra i pojechałam do domu. Nic sobie nie kupiłam do jedzenia, więc czekały mnie zakupy, jej!

Po 30 minutach moja faza się skończyła, a ja brałam koszyk i wkładałam do niego produkty.

Dzisiaj przez cały dzień pracuje Kara, więc zrobie jej na kolację moje popisowe naleśniki. Poczułam ogromny smutek, bo pamiętam jak obiecałam Andy'emu i Dylan'owi moje naleśniki, ale już chyba nie jestem w stanie dotrzymać im tej obietnicy.

Westchnęłam i kontynuowałam dalsze zakupy. Kupiłam czystą, ale specjalnie dla Kary, nie dla mnie. Podeszłam do kasy samoobsługowej i zapłaciłam.

Wyszłam ze sklepu z dwiema siatami i ruszyłam do mieszkania. Kiedy weszłam do halu, podreptałam zadowolona do kuzynki.

-Zapraszam ciebie do mnie po pracy. Zrobimy sobie taką mini imprezkę - powiedziałam uśmiechnięta. Zegar wskazywał 10 wieczorem, kurwa co ja tak długo robiłam na mieście?

-Oj z chęcią do ciebie przyjdę - powiedziała uśmiechnięta, a ja ruszyłam do windy i wjechałam na 10 piętro.

Otworzyłam drzwi i zaniosłam zakupy do kuchni. Umyłam ręce i zabrałam się za szykowanie naleśników.

Idealnie z ostatnią porcją naleśników zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko podeszłam do drzwi i otworzyłam je na oścież.

-Zapraszam - powiedziałam i zaprosiłam dziewczynę do środka.

Miałam zbyt dobry humor, więc to co mówią o narkotykach, to prawda. Okropne świństwo, ale przynajmniej działa.

-Zrobiłam nam naleśniki - powiedziałam i postawiłam przed nią górę naleśników, na co jęknęła.

-Jestem głodna jak wilk - powiedziała i zaczęła pałaszować moje naleśniki. - To jest kurwa pyszne - powiedziała i oblizała swoje usta z syropu klonowego.

-Dziękuję - powiedziałam i też zaczęłam jeść. Faktycznie, wyszły mi zajebiste naleśniki.

-Zobacz co ja mam dla nas - powiedziała i wyciągnęła 6 jointów, oho to nie wróżyło niczemu dobremu.

-Nie wiem czy to dobry pomysł, wypaliłam dzisiaj już 2 - powiedziałam.

-Ooo, nie znałam ciebie od tej strony - powiedziała uśmiechając się chytrze.

-Przestań, pierwszy raz zapaliłam - powiedziałam i zabrałam talerze.

-Nic nie szkodzi, te na pewno ci nie zaszkodzą, bo są czyściutkie - powiedziała i wyciągnęła zapalniczkę włożyła do ust marihuanę i odpaliła ją. Zaciągnęła się i uśmiechnęła. - Bierz - powiedziała, a ja uległam jej i wzięłam. Włożyłam go między usta i zacisnęłam zębami.

Wiecie o tym, że około 70% ludzi trzyma papierosy lub jointy tylko ustami? A pozostałe 30% zębami. Sheila bawi i uczy, hahahha.

Zaciągnęłam się i pierwszy raz poczułam tak gigantyczny odlot i teraz miałam pewność, że to sama maryśka.

Uśmiechnęłam się do Karoliny, która miała bardzo ogromny uśmiech. Sprawdziłam godzinę i było grubo po 12, a my się świetnie bawiłyśmy.

Tańczyłyśmy i po prostu cieszyłyśmy się głupotami, nie przejmowałam się niczym, tak jakby jutra miało nie być. Darłyśmy się na cały głos śpiewając polskie piosenki i popalałyśmy. Było cudownie.

-Ej, wiesz co to iguana? - zapytała, a ja pokręciłam głową na boki. Dziewczyna przejechała językiem po spierzchniętych ustach i pociągnęła porządnego bucha.

Nagle poczułam usta brunetki na sobie, która zaczęła wdmuchiwać mi marihuanę w usta.

Pociągnęłam całą zawartość dymu i poczułam inną galaktykę. Po chwili znowu nasze usta złączyły się tylko że na dłużej, bardziej namiętnie i z językiem. Żadna z nas nie chciała przegrać. Bardzo cieszyłam się jak to właśnie ja wygrałam.

Czy to było złe, że mi się podobało?

Maraton 4/5

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro