Rozdział 39
Otworzyłam oczu i poczułam ogromny ból w nodze, popatrzyłam w tamtą stronę i zobaczyłam, że kawałek metalu wbił mi się w nogę przebijając ją na wylot, kurwa!
Zacinęłam oczy i oderwałam ten kawałek blachy zostawiając go w mojej nodze. Cat!
-Ariana - potrząsnęłam ją lekko, ale nie otrzymałam żadnej odpowiedzi, było już bardzo ciemno. Chciałam odnaleźć mój telefon, ale nigdzie go nie było. - Cat, proszę cię ocknij się - potrzęsłam ją jeszcze raz i wręcz błagalnie ją poprosiłam o otwarcie jej oczu.
Siedziałyśmy w aucie, które zatrzymało się na drzewie. Poruszyłam się delikatnie, ale poczułam okropny ból w kręgosłupie. Muszę wysiąść i pomóc Arianie.
Po tym jak udało mi się wysiąść z samochodu odrywając kawałek metalu w mojej nodze kulejąc okrążyłam maskę jak najszybciej i otworzyłam drzwi od strony pasażera.
Z tym nie miałam większego problemu, bo ta strona auta nie była zmiażdżona jak moja. Faktycznie przed zderzeniem zrobiłam gwałtowny skręt w prawo, żebym w razie czego ja zginęła, a Ariana przeżyła.
-Ari - potrząsnęłam jej ramieniem, ale nie dostałam odpowiedzi.
Obejrzałam całej jej ciało, ale poza draśnięciami chyba nic jej nie było, odetchnęłam z ulgą jak też zobaczyłam, że oddycha.
Odpięłam jej pas bezpieczeństwa i wyciągnęłam ją z auta które w każdej chwili mogło wybuchnąć. Znam ten las, to jest las zaraz obok mojego... domu.
Z nadzieją szukałam telefonu Cat, ale nigdzie nie było jej torebki, kurwa musieli nam wszystko zajebać.
Dlaczego doprowadziłam do takiej sytuacji?! Prawie zabiłam moją przyjaciółkę i zniszczyłam doszczętnie samochód.
Jeszcze przez pare minut próbowałam wybudzić dziewczynę, ale mi się to nie udało. Musiałam gdzieś z nią pójść bo dostanie wstrząsu anofiilaktycznego.
Sprawdziłam jeszcze raz czy na pewno nie ma jakiś powikłań, ale nic nie było, więc zarzuciłam ją sobie na plecy i ruszyłam w stronę miejsca gdzie nigdy bym nie chciała wracać.
Nie mając innego wyboru szłam przez las, co jakiś czas upadałam ze zmęczenia, albo z bólu. To była moja najdłuższa droga w życiu, szłam jakieś 2 godziny dystans 3 kilometrów. Teraz jeszcze pierdolone 4 piętro, nie wierze kurwa. Zostawiałam za sobą ślady krwi, ale miałam na to wyjebane.
Weszłam do domu, który był zawsze otwarty i usłyszałam ten znienawidzony głos matki, która pojawiła się niespodziewanie w przedpokoju.
-Witamy z powrotem, zdziro - uśmiechnęła się zdradziecko, a ja zaczęłam się czołgać do mojego pokoju z braku sił zostawiając za sobą ślady krwi, matka złapała mnie za włosy przez co Ariana spadła na podłogę. - A ten syf jaki po sobie zostawiłaś masz posprzątać w trymiga - powiedziała i uderzyła moją głową o posadzkę, kolejna rana.
Położyłam Arianę na łóżku w moim pokoju i wyciągnęłam z mojej kieszeni szczypce, gaziki i szwy, które wyciągnęłam ze schowka w aucie, a z łazienki wzięłam wodę utlenioną i usiadłam na łóżku obok Cat.
Polałam ranę wodą utlenioną, czego od razu pożałowałam, bo moja rana zaczęła się cała pienić od ilości zarazków jakie były we krwi.
Po chwili złapałam za szczypce i wzięłam głęboki wdech zaczynając powoli wyciągać z mojej nogi kawał blachy.
To był ból nie do wytrzymania, oblał mnie zimny pot, gdy po raz ostatni pociągnęłam, a kawałek metalu brzdęknął o ziemię, a z mojej nogi zaczęła wytryskiwać krew.
Starałam się zatamować krwawienie, ale to nie było łatwe. Dopiero po godzinie zaszyłam moją ranę i zawinęłam ją w gazę.
Wyszłam z pokoju i ruszyłam do łazienki. Wzięłam potrzebne rzeczy do mycia podłogi i zaczęłam ją pucować, gdy usłyszałam otwieranie się drzwi wejściowych, a w progu stanął ojciec, jak mnie zobaczył od razu się uśmiechnął.
-Widzę, że się za mną stęskniłaś, księżniczko - powiedział podchodząc do mnie, a zza rogu wychyliła się matka i dodała. - Przyszła i to w dodatku nie sama - a we mnie się zagotowało.
-Tak? - zapytał zaciekawiony, poszedł do mojego pokoju, a ja zerwałam się od razu na nogi, przez co upadłam. Szybko wstałam drugi raz i tym razem skutecznie. Był bardzo blisko nieprzytomnej dziewczyny.
-Zostaw ją! - krzyknęłam kiedy próbował ją dotknąć, ojciec odwrócił się w moją stronę, a ze mnie wyparowała całkowicie pewność siebie.
-Nie będziesz na mnie krzyczeć, gówniaro - powiedział i wymierzył solidny cios, który posłał mnie na ziemię.
Chciałam się podnieść, ale kiedy zobaczyłam, że zaczął zdejmować pasek wiedziałam, że i tak nic nie wskóram.
Po tym jak ojciec sobie ulżył na mnie, wstałam z podłogi i położyłam się na łóżku i w ciszy patrzyłam na Cat, która wyglądała na taką spokojną, tak bardzo nie chciałam żeby była światkiem mojego pokurwionego życia, ale co mogłam zrobić?
Ben mieszkał za daleko. Nie miałam możliwości zadzwonienia do jakiegokolwiek z chłopaków, bo po pierwsze nie miałam z czego, po drugie nie znałam numeru.
Nie miałam pieniędzy na wynajęcie motelu, bo nam wszystko zabrali, a nie mogłam pozwolić na to żeby Cat spała na dworze, pomimo tego że jest lato to noce w LA nie są zbyt ciepłe i suche.
Zatem dlatego wybrałam tą opcję, bo była jedyną. Tonący brzytwy się chwyta.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro