Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 27

Patrzyłam na niego jak na idiotę. On serio to powiedział.

-Żebyś kurwa widziała swoją minę - powiedział po chwili wybuchając śmiechem, a ja popatrzyłam na niego gniewnie.

-A weź spierdalaj - powiedziałam po chwili.

Kurwa, nie przemyślałam tego, nie wiem czy ja w ogóle mogę przeklinać. Popatrzyła na mnie uśmiechając tajemniczo.

-Widzę, że pokazujesz pazurki - powiedział zbliżając się do mnie, a ja cofnęłam.

Dopóki nie wpadłam na maskę. Patrzyłam w jego czekoladowe oczu, które błyszczały. Zawsze widziałam ten wzrok. Wzrok ojca. Ojciec.

Złapał mnie za uda i posadził na masce auta, a sam stanął między moimi nogami. Oparłam się rękami odchylając się do tyłu, przypadkowo wypychając moje piersi w jego stronę. Jebane cycki, miałam ochotę przebić je w tamtym momencie.

Nie chciałam tego, lubiłam Dylan'a, ale nie wystarczająco żebym mogła się z nim całować. Zresztą on sam by nie chciał się ze mną całować jakby się dowiedział ile chujów miałam w ustach.

Nienawidzę tego, jebane wspomnienia, jestem głupią kurwą i dziwką. Popatrzyłam w bok wpatrując w las.

Już tak długo nikt mnie nie uderzył, tak długo. Boję się, że znudzę się im i mnie wypierdolą, już wolałabym żeby mnie zabili niż oddali do ojca.

Dylan położył rękę pod moją żuchwę i skierował moją głowę w jego stronę, zmuszając mnie żebym spojrzała w jego oczy.

Zrobiłam to z ogromnym chłodem, na co on się na mnie dziwnie popatrzył. Byliśmy w ciszy, bardzo blisko siebie. Czułam jego intensywny zapach papierosów i mięty.

-Wszystko okey? - zapytał.

-Tak - odpowiedziałam, cały patrząc intensywnie w jego oczy.

-Kto ci to zrobił? - zapytał wskazując na moją gigantyczną bliznę na żuchwie, kurwa czyli jednak nie tak dobrze ją maskowałam jak myślałam.

-Sama sobie to zrobiła, byłam bardzo wypadkowym dzieckiem - powiedziałam uśmiechając się, żeby potwierdzić to co powiedziałam.

Byliśmy w ciągu dalszym w ciszy, tym razem przyjemnej. Znowu dzieliły nas milimetry gdy zadzwonił telefon chłopaka. Uśmiechnął się i powiedział:

-Dlaczego kurwa teraz? - i odebrał telefon nie odsuwając się ode mnie.

Rozmawiał cały czas nieodrywając ode mnie wzroku. W ogóle nie skupiłam się na rozmowie tylko na jego oczach. Miał bardzo ładne oczy, ale nie tak ładne jak Vincent. Zaraz, co? Od razu skarciłam się za to że pomyślałam w taki sposób o Vin'ie.

-Musimy jechać młoda - powiedział łapiąc mnie za talię podnosząc bez problemu. Jak on to zrobił? Jestem ciężka, a on podniósł mnie jakbym była piórkiem. Wsiadłam do środka czekając na Dylana, który chwilę po mnie wsiadł do auta.

-No to cie wyszkoliłem - powiedział, a ja się zaśmiałam. Faktycznie, miał mnie nauczyć jazdy autem, a tu chuj.

-Już jesteśmy - krzyknął Dylan na cały głos, a zza zakrętu wyłonił się wścibski Andy. O nie, tylko nie on. Schowałam torebkę za plecy, gdy zaczął do mnie podchodzić. Mam pomysł, bardzo ryzykowny, ale co tam.

-Andy, chcesz wiedzieć co jest w tej torebce? - zapytałam, a on energicznie pokiwał głową, Dylan patrzył podejrzliwie na mnie, ale milczał. Zamachnęłam się, a Andy widząc co chce zrobić zrobił unik wywalając się na podłogę, więc ja wykonałam dużego susa przeskakując go i pobiegłam do mojej sypialni.

Usłyszałam śmiech Dylana i krzyk Andy'ego, który już za mną biegł. Zamknęłam swoje drzwi i pobiegłam do łazienki i otworzyłam szafkę, gdzie były środki do sprzątania.

Tak, to jest idealne miejsce gdzie nikt mi nie będzie szperał. Zamknęłam szafkę zadowolona ze swojego pomysłu i ruszyłam w stronę gdzie Andy cały czas napierdalał w drzwi.

-Pali się? - zapytałam z ogromnym uśmiechem, lecz po chwili przestałam czuć podłożę pod sobą i Andy przerzucił mnie sobie przez ramię. Waliłam go pięściami po plecach, ale on nic sobie z tego nie robił, kurwa chodzący głaz.

-Andy! Puść mnie! - darłam się na cały dom, a w odpowiedzi dostałam tylko klapsa w tyłek, kurwa.

Po chwili zrozumiałam gdzie mnie prowadził, na basen. A w mojej głowie narodził mi się kolejny zajebisty pomysł.

Gdy już byliśmy na basenie zobaczyłam tam Will'a i Cat patrzących na nas jak na debili i słusznie.

-Andy, proszę cie, nie! Ja nie umiem pływać!!- krzyczałam desperacko, ale moje ciało i tak wpadło do wody.

Trafiłam na dno basenu gdzie zobaczyłam odpływ chloru za który się złapałam, moim wielkim plusem było to, że zajebiście pływałam i miałam też miano nauczyciela nurkowania głębinowego, więc umiałam wstrzymać powietrze na bardzo długi czas.

Usłyszałam krzyki na powierzchni, więc się uśmiechnęłam i nabrałam trochę wody do ust.

Poczułam poruszanie się wody czyli ktoś wskoczył do wody, więc zamknęłam oczy i puściłam się odpływu i udawałam nieprzytomną. Poczułam jak ktoś przeplata mnie w talii i wynurza się ze mną. Położyli mnie szybko na kafelkach.

-Co ja mam robić? - zapytał Andy tuż nad moją głową, więc to był idealny pomysł, żeby otworzyć oczy i opluć go wodą z basenu.

Kiedy to robiłam jego oczy były przerażone, zaskoczone, a zarazem wściekłe. Zaśmiałam się i wykorzystałam jego zaskoczenie i wepchnęłam go do wody, ja też wpadłam, ale co tam i tak już byłam przemoczona.

Po całym basenie rozległ się śmiech Dylana i Will'a, a Cat i Andy byli w szoku. Wyszłam z wody i spojrzałam na niego chyba już przekalkulował całą tą sytuację i był mocno wkurwiony.

-Sheila!! - ryknął, ale mnie już nie było.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro