Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rohypnol

Obudziłem się w pomieszczeniu, które dobrze znałem. Co prawda patrzyłem jedynie na sufit lecz czułem już zapach tego pomieszczenia. To w tym pokoju czułem się taki szczęśliwy. To jedyne miejsce w którym czułem się bezpiecznie. A teraz?

Spojrzałem na mężczyznę obok mnie. Jest nagi. Ja także jestem. Nie chcę dopuścić tego do świadomości, ale zdaję sobie sprawę, wykorzystał mnie. Muszę stąd wyjść. Spojrzałem przez okno. Basen w którym kąpaliśmy się razem zaledwie kilka dni temu. Siedziałem mu na barkach, poziom wody jest tu wysoki. Nie potrafię pływać, ale zawsze czułem się bezpiecznie kiedy mnie trzymał. Podniosłem się. Nie mogę zostać tu ani chwili dłużej. Poczułem okropny ból z tyłu. Czułem się rezerwany i moje serce także. Czym prędzej złapałem za ubranie leżące na podłodze. Szybko założyłem je na siebie. Ledwo co mogłem iść. Otworzyłem szklane drzwi i wymykałem się najciszej jak potrafiłem, jednak w pośpiechu puściłem klamkę zbyt szybko. Drzwi trzasnęły z hukiem.

- Proszę nie... - powiedziałem do siebie cicho z nadzieją, że nie obudzi to domownika. Niestety chłopak wzdrygnął się gdy tylko usłyszał odgłos zamykanych drzwi. Natychmiastowo dotarło do niego co się dzieje. Wstał i ruszył w moją stronę. Zauważyłem, że jednak nie był całkowicie nagi. Miał na sobie dresy.

Chciałem uciekać, jednak nie potrafiłem. Zastałem na chwilę w miejscu. Jungkook otworzył drzwi i powolnymi krokami zbliżał się do mnie. Moje nogi nagle ożyły i zaczęły się powoli wycofywać.

- Chciałeś uciec hmm? - przełknąłem głośno ślinę.

- Ode mnie nie ma ucieczki. - powiedział, po czym pchnął mnie do basenu. Wpadłem do wody. Bałem się. Czy tak umrę? Przestałem się szarpać na wszystkie strony. Zdałem sobie sprawę, że to nic nie da. Widziałem sylwetkę Jungkooka stojącą nadal w tym samym miejscu. Nie mogę oddychać. To boli. To tak cholernie boli. Jest mi tak zimno. Moje ręce zdrętwiały. Nie mogłem się już nawet poruszyć. W głębi duszy miałem nadzieję, że nie umrę, że wydostanie mnie stąd, że będę znów oddychać. Traciłem powoli przytomność. Widziałem jak skacze do wody.

Wyciągnął mnie na powierzchnię.
Spodziewałem się po nim wszystkiego. Myślałem, że mnie uderzy, że będzie krzyczał, że mnie udusi. Myślałem, że będzie agresywny wobec mnie. Podczas gdy spodziewałem się jakiego kolwiek aktu przemocy, on po prostu mnie przytulił. Ogrzał moje zmarźnięte ciało. Sprawiał wrażenie kogoś kto nie mógł by mnie skrzywdzić. Jednak przed chwilą otarłem się o śmierć. Czyżby uratował mnie, bo zdał sobie sprawę, że pójdzie do więzienia jeśli mnie uśmierci?

Bałem się go, a tym samym bałem się żyć bez niego. Byłem bezradny. Dzieciak, który pragnie bliskości drugiej osoby tak bardzo, boi się odejść nawet jeśli zaznaje bólu. Czy tak naprawdę go kocham, czy po prostu potrzebuję ciepła, a on wypełnia tą dziurę w moim sercu?

Podniósł mnie. Wziął delikatnie na ręce i zaniósł z powrotem do domu. Posadził mnie na łóżku. Tym razem zamknął szklane drzwi na klucz, który schował do kieszeni i wyszedł. Po chwili wrócił z ręcznikami. Jeden duży położył mi na ramionach. Zaś drugim, mniejszym wycierał moje włosy. Nie wyksztusiłem ani słowa. Bałem się.

Zostawił mnie samego. Nie wiem na jak długo, ale wydawało mi się, że minęło kilka godzin. Siedziałem w bezruchu.

Wzdrygnąłem się gdy wszedł do pokoju. Podszedł do mnie z kamiennym wyrazem twarzy. Okrył mnie kołdrą.

- Idź spać. - powiedział bez emocji.

- Ale jest wcześnie... - odparłem cicho. W odpowiedzi otrzymałem głośne westchnięcie i niezadowolenie na jego twarzy. Ponownie wyszedł z pomieszczenia. Nie miałem pewności, czy wróci.

Wrócił ze szklanką wody i usiadł obok mnie. Wyjął tabletkę z numerem 542. Wrzucił nieznaną mi substancję do wody, która przybrała niebieski kolor.

- Masz. Wypij - rozkazał starszy.
Nie chciałem tego pić. Wyglądało dziwnie.

- Co to? - spytałem prawie szeptem.

- Pij to. - odpowiedział stanowczo ignorując moje pytanie. Z sekundy na sekundę coraz bardziej mnie przerażał. Przystawił mi szklankę do ust. Poddałam się i wypiłem do dna.

||

Dziękuję za przeczytanie🖤💕 Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro