Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11.

Chwilę później poczułem dotyk jego warg. Całował delikatnie, jakby nie będąc pewien mojej reakcji. W odpowiedzi objąłem jego twarz dłońmi i pogłębiłem pocałunek. Skierowaliśmy się do salonu, gdzie przez moje drobne potknięcie wylądowaliśmy na kanapie - zacząłbym się śmiać, gdybyśmy upadli na podłogę.

- Dlaczego ja? - usłyszałem.

- Bo jesteś inteligentny, pełnym charyzmy... masz piękne oczy i w ogóle cały jesteś wspaniały - wyszeptałem. - Lepiej to zapamiętaj, bo normalnie to nie sypię dookoła komplementami - parsknąłem.

Brunet zaśmiał się w moje usta, a ja w tamtym momencie byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - radość Słoweńca była dla mnie najważniejsza.

- Kamil? - zapytał, gdy leżeliśmy wtuleni w siebie.

- Tak?

- Co będzie, gdy wrócę do Słowenii?

Obróciłem się na brzuch i podparłem głowę rękami.

- A czy to teraz jest ważne? Nie wyjeżdżasz już, zaraz, tylko za trzy miesiące.

- No niby tak, ale...-

- Trzy miesiące - położyłem mu palec na ustach. - A teraz mnie pocałuj.

***

Wchodząc po schodach, natknąłem się na wesołego Maćka.

- O, cześć Kamilu!

- Hej, a coś ty taki szczęśliwy?

- O to samo mógłbym zapytać Ciebie - Kot spojrzał na mnie podejrzliwie. - Twój błysk w oku mówi, że coś Ci się wczoraj przydarzyło, a radar twierdzi, że w tym czymś brał udział też ktoś...

- Bzdury - prychnąłem, uciekając wzrokiem.

- Mhm, a ja jestem Kaczor Donald. Ale nie martw się, dopóki nie będziesz skakać ze szczęścia, nikt się nawet nie kapnie. A teraz leć do swojego księcia z bajki, czeka w prewencyjnym.

W odpowiedzi dostał koleżeńskie uderzenie w bark, na co się zaśmiał. Przewróciłem oczami i skierowałem się do pokoju.

Peter siedział przy biurku i z wyraźnym znudzeniem przeglądał telefon. Kiedy mnie zobaczył, na jego twarzy natychmiast zagościł uśmiech. Wstał i podszedł, składając na ustach długi pocałunek. Gdy usłyszeliśmy zbliżające się kroki, natychmiast się od siebie odsunęliśmy. Zacząłem zdejmować kurtkę, a w progi pojawiła się pani komendant.

- Witajcie, chłopcy. Peterze, jak twoje samopoczucie?

- Co raz lepiej, dziękuję.

- A ty, Kamilu? Masz lekko opuchnięte oczy, wszystko gra?

- Tak, tak, to tylko alergia - odparłem z uśmiechem.

- Mimo to, uważaj na siebie. Ja też sądziłam, że to tylko kilkudniowy katar, a zostałam uziemiona na niecały miesiąc... Cóż, widzimy się za kilkanaście minut na odprawie.

- Było blisko - stwierdziłem, kiedy wyszła.

- Jak myślisz, odesłałaby mnie do Słowenii? - zapytał, na co posłałem mu piorunujące spojrzenie.

- Wolę nie wiedzieć, a ty nawet nie próbuj się dowiedzieć.

W sali odpraw trwały rozmowy. Maciek żywo opowiadał o czymś Piotrkowi, ale kiedy tylko zobaczył naszą świnkę, puścił mi oczko i znacząco poruszył brwiami. Modliłem się, żeby tylko Peter niczego nie zauważył.
Zająłem miejsce obok przygaszonego Stefana, którego zdawało się coś trapić.

- Wszystko w porządku?

- Mam złe przeczucia co do zwolnienia Alana z aresztu...

- Dlaczego?

Nim zdążył odpowiedzieć, do pokoju przyszła Regina, a wraz z nią grupa kobiet. Czyżby praktykantki?

- Witam wszystkich - przywitała się. - Zanim przejdziemy do rutynowych czynności, chciałabym wam przedstawić pani z Kontroli Wewnętrznej. Każda z nich przez najbliższy tydzień będzie towarzyszyć wybranemu patrolowi, by sprawdzić waszą pracę w terenie. Do zespołu Hula, Wolny dołączy pani Michalina, Kruk i Techen - pani Anastazja, Kot i Żyła współpracować będzie z panią Paulą, a Stoch i Prevc - z panią Konstancją.

Prychnąłem w myślach. Na kij nam jakieś konsultantki? W dodatku jak tylko słyszę to słowo, to mam przed oczami konstantki z Avonu.

W prewencyjnym zaproponowaliśmy jej krzesło i coś do picia, ale wyraziła aprobatę jedynie na siedzenie.

- Cóż, ładne imię - zacząłem.

- Dziękuję, choć niezbyt za nim przepadam. A wy, od kiedy pracujecie razem? Nie na co dzień ma się do czynienia z międzynarodowym patrolem.

- Lekko ponad trzy miesiące - odparł Peter.

- Jest ciężko, czy raczej przebiega to bezproblemowo?

- Ja nie narzekam, aczkolwiek Kamil kilka razy na pewno chciał mnie udusić - odparł z uśmiechem.

- Nawet nie wiesz jak bardzo - odwzajemniłem uśmiech. - Tylko wiesz, muszę dopracować pewne detale co do wykonania brudnej roboty.

Chwilę później do pokoju wpadł dyżurny z wezwaniem nas do Parku Południowego, gdzie znaleziono pobitą dziewczynę, dlatego też pospieszyliśmy do radiowozu i na sygnale zmierzaliśmy na miejsce zdarzenia.

***

W czasie przerwy usiedliśmy na stołówce i poddaliśmy się konsumpcji pysznego spaghetti, a Konstancja ponowiła zadawanie pytań:

- Ile już pracujesz w Policji?

- Peter służy osiem lat, ja około dziewięciu - odpowiedziałem. - A ty? Od kiedy siedzisz w tej całej kontroli?

- Niecałe pięć - uśmiechnęła się. - A właśnie - ile potrwa wasza dalsza współpraca?

- Do końca czerwca - Peter uśmiechnął się smutno, przez co poczułem ścisk w sercu.

- Podoba Ci się Polska?

- Pod względem krajobrazu nie przebije Słowenii, aczkolwiek jest na czym oko zawiesić. Jednak tutejszą władzę macie tragiczną.

- Nie zaprzeczę - parsknęła.

Kilkanaście minut później siedzieliśmy z powrotem w prewencyjnym, korzystając z zapewne ostatnich chwil przerwy. Konstancja przeprosiła nas na moment i wyszła, spoglądając w komórkę. Kiedy tylko drzwi się za nią zamknęły, natychmiast doskoczyłem do Petera i mocno go objąłem.

- Znowu będziemy to przerabiać? Przecież wiesz, że nie jestem przyzwyczajony do tego typu gestów.

- Dlatego zamierzam przytulać Cię tak często, aż sam zaczniesz się tego domagać i uznasz to za odruch bezwarunkowy - mruknąłem w jego koszulę, uśmiechając się.

Uniosłem głowę, a w odpowiedzi dostałem długi i leniwy pocałunek.

///

Dalej przeżywam ten dzisiejszy cyrk, dlatego nie mam pojęcia jak to skomentować, więc po prostu dobranoc xD

KDP❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro