11.
Chwilę później poczułem dotyk jego warg. Całował delikatnie, jakby nie będąc pewien mojej reakcji. W odpowiedzi objąłem jego twarz dłońmi i pogłębiłem pocałunek. Skierowaliśmy się do salonu, gdzie przez moje drobne potknięcie wylądowaliśmy na kanapie - zacząłbym się śmiać, gdybyśmy upadli na podłogę.
- Dlaczego ja? - usłyszałem.
- Bo jesteś inteligentny, pełnym charyzmy... masz piękne oczy i w ogóle cały jesteś wspaniały - wyszeptałem. - Lepiej to zapamiętaj, bo normalnie to nie sypię dookoła komplementami - parsknąłem.
Brunet zaśmiał się w moje usta, a ja w tamtym momencie byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - radość Słoweńca była dla mnie najważniejsza.
- Kamil? - zapytał, gdy leżeliśmy wtuleni w siebie.
- Tak?
- Co będzie, gdy wrócę do Słowenii?
Obróciłem się na brzuch i podparłem głowę rękami.
- A czy to teraz jest ważne? Nie wyjeżdżasz już, zaraz, tylko za trzy miesiące.
- No niby tak, ale...-
- Trzy miesiące - położyłem mu palec na ustach. - A teraz mnie pocałuj.
***
Wchodząc po schodach, natknąłem się na wesołego Maćka.
- O, cześć Kamilu!
- Hej, a coś ty taki szczęśliwy?
- O to samo mógłbym zapytać Ciebie - Kot spojrzał na mnie podejrzliwie. - Twój błysk w oku mówi, że coś Ci się wczoraj przydarzyło, a radar twierdzi, że w tym czymś brał udział też ktoś...
- Bzdury - prychnąłem, uciekając wzrokiem.
- Mhm, a ja jestem Kaczor Donald. Ale nie martw się, dopóki nie będziesz skakać ze szczęścia, nikt się nawet nie kapnie. A teraz leć do swojego księcia z bajki, czeka w prewencyjnym.
W odpowiedzi dostał koleżeńskie uderzenie w bark, na co się zaśmiał. Przewróciłem oczami i skierowałem się do pokoju.
Peter siedział przy biurku i z wyraźnym znudzeniem przeglądał telefon. Kiedy mnie zobaczył, na jego twarzy natychmiast zagościł uśmiech. Wstał i podszedł, składając na ustach długi pocałunek. Gdy usłyszeliśmy zbliżające się kroki, natychmiast się od siebie odsunęliśmy. Zacząłem zdejmować kurtkę, a w progi pojawiła się pani komendant.
- Witajcie, chłopcy. Peterze, jak twoje samopoczucie?
- Co raz lepiej, dziękuję.
- A ty, Kamilu? Masz lekko opuchnięte oczy, wszystko gra?
- Tak, tak, to tylko alergia - odparłem z uśmiechem.
- Mimo to, uważaj na siebie. Ja też sądziłam, że to tylko kilkudniowy katar, a zostałam uziemiona na niecały miesiąc... Cóż, widzimy się za kilkanaście minut na odprawie.
- Było blisko - stwierdziłem, kiedy wyszła.
- Jak myślisz, odesłałaby mnie do Słowenii? - zapytał, na co posłałem mu piorunujące spojrzenie.
- Wolę nie wiedzieć, a ty nawet nie próbuj się dowiedzieć.
W sali odpraw trwały rozmowy. Maciek żywo opowiadał o czymś Piotrkowi, ale kiedy tylko zobaczył naszą świnkę, puścił mi oczko i znacząco poruszył brwiami. Modliłem się, żeby tylko Peter niczego nie zauważył.
Zająłem miejsce obok przygaszonego Stefana, którego zdawało się coś trapić.
- Wszystko w porządku?
- Mam złe przeczucia co do zwolnienia Alana z aresztu...
- Dlaczego?
Nim zdążył odpowiedzieć, do pokoju przyszła Regina, a wraz z nią grupa kobiet. Czyżby praktykantki?
- Witam wszystkich - przywitała się. - Zanim przejdziemy do rutynowych czynności, chciałabym wam przedstawić pani z Kontroli Wewnętrznej. Każda z nich przez najbliższy tydzień będzie towarzyszyć wybranemu patrolowi, by sprawdzić waszą pracę w terenie. Do zespołu Hula, Wolny dołączy pani Michalina, Kruk i Techen - pani Anastazja, Kot i Żyła współpracować będzie z panią Paulą, a Stoch i Prevc - z panią Konstancją.
Prychnąłem w myślach. Na kij nam jakieś konsultantki? W dodatku jak tylko słyszę to słowo, to mam przed oczami konstantki z Avonu.
W prewencyjnym zaproponowaliśmy jej krzesło i coś do picia, ale wyraziła aprobatę jedynie na siedzenie.
- Cóż, ładne imię - zacząłem.
- Dziękuję, choć niezbyt za nim przepadam. A wy, od kiedy pracujecie razem? Nie na co dzień ma się do czynienia z międzynarodowym patrolem.
- Lekko ponad trzy miesiące - odparł Peter.
- Jest ciężko, czy raczej przebiega to bezproblemowo?
- Ja nie narzekam, aczkolwiek Kamil kilka razy na pewno chciał mnie udusić - odparł z uśmiechem.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - odwzajemniłem uśmiech. - Tylko wiesz, muszę dopracować pewne detale co do wykonania brudnej roboty.
Chwilę później do pokoju wpadł dyżurny z wezwaniem nas do Parku Południowego, gdzie znaleziono pobitą dziewczynę, dlatego też pospieszyliśmy do radiowozu i na sygnale zmierzaliśmy na miejsce zdarzenia.
***
W czasie przerwy usiedliśmy na stołówce i poddaliśmy się konsumpcji pysznego spaghetti, a Konstancja ponowiła zadawanie pytań:
- Ile już pracujesz w Policji?
- Peter służy osiem lat, ja około dziewięciu - odpowiedziałem. - A ty? Od kiedy siedzisz w tej całej kontroli?
- Niecałe pięć - uśmiechnęła się. - A właśnie - ile potrwa wasza dalsza współpraca?
- Do końca czerwca - Peter uśmiechnął się smutno, przez co poczułem ścisk w sercu.
- Podoba Ci się Polska?
- Pod względem krajobrazu nie przebije Słowenii, aczkolwiek jest na czym oko zawiesić. Jednak tutejszą władzę macie tragiczną.
- Nie zaprzeczę - parsknęła.
Kilkanaście minut później siedzieliśmy z powrotem w prewencyjnym, korzystając z zapewne ostatnich chwil przerwy. Konstancja przeprosiła nas na moment i wyszła, spoglądając w komórkę. Kiedy tylko drzwi się za nią zamknęły, natychmiast doskoczyłem do Petera i mocno go objąłem.
- Znowu będziemy to przerabiać? Przecież wiesz, że nie jestem przyzwyczajony do tego typu gestów.
- Dlatego zamierzam przytulać Cię tak często, aż sam zaczniesz się tego domagać i uznasz to za odruch bezwarunkowy - mruknąłem w jego koszulę, uśmiechając się.
Uniosłem głowę, a w odpowiedzi dostałem długi i leniwy pocałunek.
///
Dalej przeżywam ten dzisiejszy cyrk, dlatego nie mam pojęcia jak to skomentować, więc po prostu dobranoc xD
KDP❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro