Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•3•

5 sierpnia 2022

Biały. Esteban nie umiał opisać słowami jak bardzo nienawidzi tego koloru. Już od prawie tygodnia towarzyszył mu codziennie przez kilkanaście godzin. Francuz tępo wpatrywał się w narzeczonego, który bez żadnego wyrazu twarzy leżał na szpitalnym łóżku. Od jebanych pięciu dni nie otworzył oczu, a jego ciało nie drgnęło nawet o milimetr.

Kiedy Esteban dowiedział się, że po trwającej ponad godzinę akcji udało się przywrócić jego chłopaka do życia, był wręcz wniebowzięty i skakał po całym padoku jakby właśnie zdobył mistrzostwo świata. Entuzjazm jednak bardzo szybko z niego uszedł, kiedy tylko jego inżynier wyścigowy przywrócił go na ziemię i uświadomił, że Lance ledwo trzyma się życia, a jego stan określono jako krytyczny.

Wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej. Właściwie to wszystko co lekarze mogli dla niego w tym momencie zrobić. Nie dali nawet cienia nadziei, że Kanadyjczyk w najbliższym czasie się obudzi. Esteban ją miał.

Przy łóżku narzeczonego spędzał długie dnie i noce często zapominając o istnieniu czegoś takiego jak jedzenie czy spanie. Gdyby nie Fernando, to prędzej czy później po prostu umarłby na krześle stojącym w rogu sali.

Ostatniego dnia Ocon był już na granicy swojej wytrzymałości, a mimo tego zdecydował się kolejny raz przyjść potowarzyszyć narzeczonemu. Nacisnął klamkę i wszedł do niewielkiego pomieszczenia, gdzie gotów był spędzić cały ten dzień.

Przysunął krzesło tak, żeby było jak najbliżej głowy Lance'a i następne kilka godzin spędził po prostu wpatrując się w niego z nadzieją, że w końcu zdecyduje się otworzyć oczy. To jednak przez kolejne długie godziny nie zamierzało się stać, a Esteban dalej wyczekiwał cierpliwie.

Cisza panująca w sali była chyba jedyną rzeczą, która mu tutaj nie przeszkadzała. Sam zawsze miał problem do Lance'a, który specjalnie zaczynał krzyczeć tylko po to, żeby go zirytować i odebrać przywilej spokojnego wylegiwania się na hamaku.

Esteban uświadomił sobie jak bardzo by chciał, żeby jego chłopak teraz wstał i zaczął wydzierać mu się do ucha, że życie jest zbyt piękne żeby zwyczajnie bezczynnie siedzieć. Starał się po prostu cieszyć ciszą która była mu w tym momencie dana i mieć nadzieję, że jego narzeczony jak najszybciej otworzy oczy.

Spokój panujący w sali został mu jednak dosyć szybko odebrany. Chociaż niestety nie był to sposób, w który Esteban chciał się go pozbyć. Raczej jego zupełne przeciwieństwo.

- Przyjacielu, jak ja cię dawno nie widziałem - do pokoju wręcz wbiegł były już kierowca F1, Mick Schumacher.

- Jak się tutaj dostałeś? - stwierdził oschle Ocon łapiąc jednocześnie z Niemcem kontakt wzrokowy.

- Śledziłem Sebastiana wczoraj wieczorem - wzruszył ramionami. - Żadna wielka filozofia.

- To szkoda, że nie masz tu wstępu - prychnął Esteban. - Wyjdź stąd albo wstanę i ci przywalę.

- Chętnie się przekonam jak bardzo słaby psychicznie jesteś - posłał mu uśmiech.

- Wypierdalaj - granica cierpliwości chłopaka została wyraźnie przekroczona.

Wstał z krzesła i wręcz rzucił się na Schumachera, a następnie przydusił jednocześnie przyciskając do ściany.

- Masz jeszcze coś do powiedzenia? - spytał ostrym tonem jednocześnie nie spuszczając z Niemca swojego wściekłego spojrzenia.

- Co w ciebie wstąpiło? Uspokój się - cichy głos Micka poniósł się po pokoju.

- Zadaj sobie raczej pytanie co w ciebie wstąpiło - prychnął starszy z chłopaków.

-  Ucieknijmy stąd - szepnął cicho. - Ja już i tak mam po karierze, obstawiam, że ty nie masz psychiki, żeby kontynuować po wakacjach sezon. Zamieszkany razem gdzieś jak najdalej.

- Powiedz mi, kurwa, że się przesłyszałem - puścił Niemca, który z impetem spadł na podłogę.

- Ale ty mnie przecież kochasz, prawda? - spytał łamiącym się głosem. - Kochasz mnie prawda?

- Coś ewidentnie ci się stało z głową skoro myślałeś, że wpieprzysz się w mojego narzeczonego na wyścigu, a ja jak głupi pobiegnę za tobą. Wszystko ci nie wyszło. Aż dziwne, że w ogóle byłeś tak żałosny żeby mieć nadzieję, że kiedykolwiek cię pokocham - zaśmiał mu się w twarz. - Lance jest silny. Obudzi się, a potem dojdzie do siebie. Znam go i jestem tego pewien.

- W każdym normalnym, szanującym się fan fiction na wattpadzie powinien się teraz obudzić i nas rozdzielić - wzruszył ramionami. - Ale szkoda, że życie nie jest takie piękne.

- Mam w dupie na jakim etapie jest twoje życie. A teraz zbieraj się stąd i wypierdalaj - wskazał ręką drzwi.

- Słucham? - Mick znowu obrał pozycję niewiniątka i starał się jeszcze bronić.

- Nie udawaj gówna i opuść to pomieszczenie - wrzasnął bardzo niezadowolony.

- Co się tutaj dzieje - po pokoju rozniósł się kolejny głos, który dołączył do rozmowy.

- Zabierz go stąd Fernando - Esteban momentalnie się uspokoił, gdy tylko zobaczył swojego przyjaciela w drzwiach.

- Czego ty tutaj w ogóle chcesz, Schumacher? Nie dociera do ciebie, że każdy cię nienawidzi i masz zniknąć i nie wracać? - Hiszpan zmierzył go morderczym spojrzeniem.

- Prawie odebrałeś życie Lance'owi  i dalej uważasz, że mógłbym nazywać cię wciąż przyjacielem? Masz chyba nie po kolei w głowie, Mick - prychnął Ocon i odszedł od Niemca, wracając na swoje krzesło, na którym spędził ostatnie pięć dni.

- Słyszałeś co powiedział Esteban. Jesteś nikim i w jego i w moich oczach, więc wypierdalaj stąd i nie wracaj zanim zdążę ci przywalić - wycedził przez zęby maksymalnie wściekły już Fernando, którego bardzo kusiło dać Schumacherowi w twarz.

Mick nic nie odpowiedział tylko westchnął głęboko cały czas wpatrując się w bladą szpitalną podłogę.

- Twój ojciec jest w bardzo podobnej sytuacji co Lance. Powinieneś doskonale wiedzieć co teraz czuję, a tym bardziej umieć zachować się w takiej sytuacji - stwierdził po chwili ciszy Esteban.

- Już nawet nie mówiąc o tym, że to ty do niej doprowadziłeś - podsumował Fernando.

- Przepraszam - wyszeptał tylko cicho Mick, a po jego policzkach popłynęły łzy.

Nie zastanawiając się nad niczym po prostu wybiegł z sali, a jego głowa pozostała pełna wyrzutów sumienia i wątpliwości, które zostaną z nim najpewniej do końca życia.

---

okaaay, z tym, że do końca książki został tylko jeden rozdział, który będzie właściwie rozwiązaniem wszystkich zagadek chciałabym was zapytać o zdanie i o to jak mogłaby się ona skończyć.

głównie chodzi mi o dalej stojące pod znakiem zapytania życie Lance'a i relacje między Mickiem a Estebanem

zostawiam wam wolną rękę, bo sama totalnie nie umiem się zdecydować jak chciałabym to skończyć 😭

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro