Rozdział 20
Ta dwójka zbliżała się do siebie coraz bardziej. Obydwoje chcieli czegoś więcej, niż tylko przyjaźni, lecz brakowało im odwagi. Wiele razy zastanawiali się, dlaczego musi tak być?
Pewnego dnia Hinata siedziała sama w swoim pokoju i myślała nad tym, co by było, gdyby jednak ojciec Yuriego był jak wszyscy inni ojcowie, którzy pozwalają swoim dzieciom żyć własnym życiem. Nie wiedziała, czy w ogóle poznałaby wtedy szatyna, gdyż ten nie musiałby odreagowywać stresu. Rozumiała też, że to wszystko musiało się stać i nawet jeśli byli razem tylko przez chwilę, to rudowłosa nie mogłaby sobie wyobrazić lepszego życia niż tego z Yurim. Mimo iż chciała być z nim już na zawsze, mimo iż chciała, by jego ojciec zaakceptował prawo syna do samodzielnego podejmowania decyzji, to wiedziała, że życie nie ma za zadanie spełniać każdego marzenia.
Wzięła do ręki telefon i napisała wiadomość do Yuriego.
Hinata: Cześć
Po kilku minutach dostała odpowiedź.
Yuri: Cześć.
Mimowolnie uśmiechnęła się do ekranu.
Hinata: Chciałbyś może porozmawiać u mnie?
Yuri: Będę za trzydzieści minut.
Czekała na niego z niecierpliwością, układając w głowie to, co mu powie. Chciała, by wyszło to adekwatnie do sytuacji, więc starała się szukać dobranych słów. Nie mogła jednak się na tym skupić, gdyż jej myśli krążyły tylko wokół chłopaka.
Kiedy w końcu pojawił się w jej pokoju wszystkie słowa uleciały z jej głowy i nie wiedziała, co powiedzieć.
– Cześć – rzekł Yuri.
– H-hej – odparła Hinata.
– O czym chciałaś porozmawiać? – zapytał.
– No bo... Wiesz... ż-że... – gubiła się w słowach. – Jest taka sprawa... J-ja...
– Weź głęboki wdech i powiedz to, co zamierzasz – powiedział szatyn uspokajająco.
– Yuri... ja naprawdę... chciałabym, byś wiedział, że... – Wzięła głęboki wdech. – Nie chcę, żeby to, co nas łączy było tylko przyjaźnią. To mnie rani i nie wiesz, jak bardzo bym chciała, żebyśmy byli znów razem – powiedziała szybko.
– Ja też nie chcę, żeby to był nasz koniec, ale... ale... – Wiedział, że musi powiedzieć, iż po skończeniu liceum będzie musiał wyjechać do Stanów. – Ale nie wiem, czy mój ojciec na to pozwoli.
Stchórzył. Stchórzył w ostatniej chwili. Nie chciał, by znów przez niego cierpiała. Miał jeszcze czas, choć i tak zostało go niewiele.
– Twój ojciec nie ma prawa dokonywać za ciebie decyzji! – powiedziała Hinata z pasją. – Nie może za ciebie decydować, bo to twoje życie, nie jego, nie moje. Twoje. To ty dokonujesz wyborów i ponosisz ich konsekwencje. Nikt nie może ci narzucić swojego zdania.
Chłopak tylko popatrzył na nią z niedowierzaniem.
– Kiedy zebrało ci się na takie filozofowanie? – zapytał, kręcąc głową.
– Wiesz, jak ma się czas, to można – odpowiedziała beztrosko.
Zapadła między nimi niezręczna cisza.
– Więc, spróbujemy znowu? W sensie znów być parą? – zapytał niepewnie Yuri.
– Chyba tak – odpowiedziała dziewczyna.
Stali naprzeciwko siebie, a między nimi znów zapadła cisza, lecz już nie była niezręczna. Wpatrywali się sobie w oczy. Nie musieli nic mówić – żadne słowa nie byłyby odpowiednie.
***
Znów byli razem. Znów mogli czuć się w pełni szczęśliwi. Znów mogli przeżywać wspólnie dni.
Obecnie grupa przyjaciół spotkała się w parku.
– Mówiłaś, że już niczego między wami nie ma – wyszeptał Hinacie Miyano.
– Najwyraźniej się pomyliłam – powiedziała cicho przyjacielowi, patrząc na Yuriego rozmawiającego z Mari.
– Wiedziałem, że się wam poszczęści – powiedział Sasaki.
Hinata podskoczyła ze strachu.
– Sasaki-senpai, nie strasz tak – powiedziała, teatralnie przykładając rękę do serca. – Mogłam zejść na zawał.
– Sorka, sorka – odparł Shumei, śmiejąc się.
– Jesteście ze sobą naprawdę szczęśliwi – powiedziała Hinata.
Chłopcy popatrzyli na nią zdziwieni.
– Tak. Dlaczego mielibyśmy nie być szczęśliwi? – zapytał Sasaki, unosząc lewą brew.
– W sensie: nie boicie się być razem – sprostowała szybko Oda.
– A czemu mielibyśmy się bać być razem? – nadal nie rozumiał Sasaki. – Przy Mya-chanie czuję się najlepiej – dokończył swoją wypowiedź, tuląc się do swojego chłopaka.
– Nieważne – rzekła rudowłosa.
Po chwili do tej trójki dołączyli Yuri i Mari. Szatyn od razu podszedł do Hinaty i ucałował jej rękę.
– Proszę bez takich formalności – powiedziała, od razu robiąc się czerwona.
– Nie wiedziałem, że to ci nie pasuje – odparł Yuri, uśmiechając się ciepło.
Zielonooka schowała twarz w dłonie. Szatyn korzystając z okazji pocałował ją w czoło.
– A właśnie, Uchida, jakie masz plany na przyszłość? – zapytał Shumei.
Uśmiech Yuriego niemal od razu zniknął z twarzy, która zrobiła się blada.
– Cóż... – Nie wiedział, co powiedzieć. – Zamierzam pójść na studia.
Nie mógł zdobyć się na więcej, gdyż nie chciał, by wszyscy dowiedzieli się, że wyjedzie z kraju. Nie mógł tego powiedzieć, ponieważ była z nim Hina. Wolał korzystać z obecnych dni, aniżeli martwić się przyszłością. Na zmartwienie przyjdzie jeszcze czas.
– Nic się nie dzieje? – zapytała go na stronie Hinata.
– Nie, nie. To tylko zmęczenie – odpowiedział.
Dziewczyna mu nie uwierzyła, lecz nie drążyła tematu. Nie chciała męczyć chłopaka jeszcze bardziej. Zamiast tego prowadziła z nim niezobowiązującą rozmowę, choć w jej głowie pojawiało się coraz więcej pytań.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro