Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Nienawidził siebie za to. Nienawidził swojego ojca. Nienawidził całego świata. Nie mógł pojąć, dlaczego zawsze coś musi się zepsuć. Nie wychodził z domu cały tydzień. A nawet po tych siedmiu dniach nie mógł zdobyć się na wyjście z domu. Przez większość dni przebywał w pokoju i myślał. Myślał o tym, co dzieje się z Hinatą. Jednak rozmyślania te tylko go męczyły i napawały ogromną falą smutku. Nie są już razem, więc po co w ogóle żyć? Czy on żył? On już nie żył, tylko egzystował! W podobnym stanie był po śmierci ukochanej matki. Jednak teraz było mu dużo ciężej na sercu i nie wiedział dlaczego. Miał wyrzuty sumienia, że jakaś dziewczyna jest dla niego ważniejsza od matki. Ale czy Hina była jakąś tam dziewczyną? Nie. Była dla niego najważniejsza. Nadal przecież tak jest. 

Tego dnia do ojca Yuriego mieli przyjść państwo Izumi wraz z Midori. Szatyn jednak nie mógł myśleć o wszystkich tych nudnych rozmowach na temat biznesów. Zwyczajnie go męczyły. Jednak musiał być na tym spotkaniu, ponieważ nieźle nagrabił w oczach rodziciela. Chciał napisać wiadomość do Hinaty, lecz zwyczajnie nie mógł, dlatego że się bał. 

Po krótkiej chwili poczuł, że coś dotyka jego nogi. Spojrzał w dół i zobaczył szarego kota. 

– To ty, Tasuke? – zapytał, głaszcząc kota. – Czemu tak długo cię nie było? Też boisz się ojca, co? 

Kot polizał dłoń osiemnastolatka i zamruczał. 

– Synu, państwo Izumi już są. Chodź się przywitać – rzekł ojciec, wszedłszy do pokoju. 

Kot schował się pod łóżkiem, a jego właściciel wstał i poszedł w stronę jadalni, bez jakiegokolwiek spojrzenia na ojca. 

– Dzień dobry – powiedział uprzejmie chłopak. 

– Dzień dobry – odpowiedziała pani Izumi. 

– Dzień dobry – powtórzył za nią jej mąż. 

Midori tylko przyglądała się badawczo chłopakowi. Chciała coś powiedzieć, ale zrezygnowała. 

Po kilkunastu minutach atmosfera lekko się rozluźniła. Dorośli rozmawiali żywo o swoich biznesach, zarobkach i w ogóle, że ten świat schodzi na psy. Młodzież – to jest: Yuri i Midori – nic nie mówiła. 

– Yuri, może zaprosisz Midori do twojego pokoju? – podsunął pan Uchida. 

Yuri zgodził się obojętnie. Wstał i skierował się w stronę swojego pokoju. Zauważając, że blondynka nie idzie za nim, powiedział:

– Chodź, Midori. 

I poszedł dalej. Dziewczynie nie zostało nic innego, jak pójść za chłopakiem. Kiedy weszła już do pomieszczenia zauważyła duży bałagan. 

– Kiedy sprzątałeś tu ostatnio? – zapytała, marszcząc brwi. 

Nie dostała żadnej odpowiedzi że strony chłopaka, który położył się na łóżku. 

– Schudłeś. Masz zapadnięte policzki – rzekła, zmartwiona. 

Dla szatyna zabrzmiało to jak wyrzut. 

– Masz do mnie jakiś problem?! – zapytał, zirytowany. 

– Nie, nie! Źle to odebrałeś! – próbowała się wytłumaczyć. 

– A może to nie ty groziłaś Hinacie, że pokażesz zdjęcie jej brata, jeśli nie zerwiemy?! 

– Skąd ty... 

– Albo, że wcale nie zatruwasz jej życia?! 

Blondynka milczała. 

– Powiedz mi jedno: dlaczego to robisz? – szatyn uniósł brew. 

– Z miłości, z miłości! Kocham cię, kretynie! – krzyknęła. 

– Midori. Ty mnie nie kochasz. To są tylko lekcje wpajane ci przez twoich rodziców – odparł poważnie. 

– Jasne, że cię kocham! To ty nie chcesz w to wierzyć!

– Midori! Powtórzę ci to jeszcze raz. Ty. Mnie. Nie. Kochasz. To tylko wyuczone lekcje, bo twoi rodzice tego chcą. 

Blondynka zacisnęła usta. 

– Ja też ciebie nie kocham. Ja kocham Hinatę, ale... – tu urwał. 

– Ale co? Mógłbyś mnie oświecić? – Midori założyła ręce. 

Szatyn chwilę nic nie mówił. Musiał sobie to poukładać swoje myśli w głowie. 

– Nic nie powiesz? Tak jak myślałam – odparła z jadem w głosie. 

– To skomplikowane... – odpowiedział szatyn. 

– Dlaczego? – blondynka uniosła brew.

– Nie muszę ci tego mówić – burknął chłopak.

– To powiedz mi, co ty w niej widzisz? – zapytała.

– Jest naprawdę cudowna. To naprawdę miła, uczynna dziewczyna, ale równocześnie nie wypytuje o problemy wewnętrzne. Jest bardzo wrażliwa, uczuciowa. Nie odrzuciła mnie już na samym początku, gdy byłem dla niej bardzo oschły. Nie mówiła mi, jak bardzo mi współczuła, kiedy dowiedziała się, że moja matka nie żyje – wyliczał. 

– Ty naprawdę musisz ją kochać... – zaczęła Midori – ...ale nie wiesz, że jej brat jest...

– No, kim jest?! – przerwał jej. – Że jej brat jest gejem, to ma znaczyć, że ona jest dziwna?! Przecież rodziny się nie wybiera i ty doskonale o tym wiesz! Właśni rodzice cię biją, kiedy nie jesteś idealna! – krzyknął, wściekły.

Midori drgnęła. Zaraz po tym jej twarz przybrała obojętny wyraz.

– Ja muszę być idealna, ponieważ chcę! – syknęła.

Odwróciła się na pięcie i zaczęła iść.

– Midori, czekaj! Nie chciałem cię urazić! – Mówił Yuri. Mówił szczerze, gdyż nigdy nie myślał o tym, by skrzywdzić swoją, de facto, przyjaciółkę. 

Ta jednak go nie słuchała i wróciła do innych zebranych, którzy obecnie prowadzili dyskusję na temat przyszłości ich dzieci.

– Midori na pewno wyjdzie za Yuriego. Oni przecież się uwielbiają – powiedziała pani Izumi.

– Nie wyjdę za Yuriego! Nie będziecie planować mi życia! – krzyknęła dziewczyna do swoich rodziców.

– Dziecko, czy ty się dobrze czujesz?! – zapytała ostro matka. Ojciec popatrzył na nią wzrokiem nie wróżącym nic dobrego.

– Tak, czuję się wyśmienicie – odpowiedziała Midori, przewracając oczami.

– Więc dlaczego się tak zachowujesz?! – syknął pan Izumi. 

– Jestem tylko trochę zmęczona – odpowiedziała oschle ich córka. 

– Siadaj tu natychmiast! – rozkazała matka. 

Midori posłusznie usiadła. W tym momencie zrozumiała, że popełniła błąd, jednak wcale nie było jej wstyd, że tak postąpiła. 

– Więc... – zaczął pan Uchida, ale nie skończył, gdyż rozległo się pukanie do drzwi. 

– Otworzę! – krzyknął ze swojego pokoju Yuri. 

Przeszedł długi hall i podszedł do drzwi. Gdy je otworzył jego oczom ukazał się Sasaki. 

– Czego chcesz? – burknął szatyn. 

– Chciałem tylko dowiedzieć się, czy jeszcze żyjesz – odparł obojętnym tonem Shumei. 

– Dlaczegóż to? – prychnął Yuri. 

– Spokojnie, Uchida. Nie przyszedłem cię zabić! Nie wychodziłeś długo z domu, więc pomyślałem...

– No, o czym pomyślałeś?! – przerwał rudowłosemu. – Że mam depresję i chcę się po prostu zabić?! 

– Nie, nie! Posłuchaj – zaczął szarooki – słyszałem od Mya... od Miyano, że zerwałeś ze swoją dziewczyną. 

– I co? – Uchida podniósł lewą brew. 

– Ostatnimi czasy wydawałeś się... szczęśliwy. Wiem, że nie jesteśmy przyjaciółmi, ale daj sobie pomóc! 

– Wiesz... teraz nie jest odpowiedni moment... – zawahał się Yuri, przypominając sobie, że w jadalni zebrani są goście i jego ojciec.

– A, no to... narka – odparł Sasaki. 

Jednak Shumei stał jeszcze w drzwiach. 

– Jesteś szczęśliwy? – zapytał rudowłosy. 

Yuriego zaskoczyło to pytanie. 

– A dlaczegóż miałbym nie być? – odpowiedział pytaniem na pytanie. 

– To nadal nie jest zadowalająca mnie odpowiedź – odparł Shumei.

Uchida nie odpowiedział. 

– Jeśli nie wiesz, to się zastanów – rzekł szarooki, zanim wyszedł z domu brązowookiego. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro