Róża na dzień dobry
-Yuu-chan!
Przytuliłem go odrazu,a on lekko zdziwiony odwzajemnił uścisk.Spojrzał na mnie zatrzymując się na twarzy,no trochę się zmieniłem przez te kilka lat.Czarnowłosy uśmiechnął się i dał mi pudełeczko.Spojrzałem do środka,automatycznie się uśmiechnąłem,nasze stare wspólne zdjęcie w piaskownicy.
-Taki prezent,na początku miała być róża ale to byłoby zbyt...dziwne(?-wziął moją torbę na plecy i pomaszerował do auta rodziców.Dogoniłem go i walnąłem w głowę odbierając mu mój bagaż,ten nadymał policzki i zrobił mi z zaskoczenia tak zwane "1000 lat bólu"(dla niewiedzących...jedna osoba wkłada drugiej osobie palca w dupe,boli jak cholera;-;)Poczułem duży ból tyłka i oczy gapiów w moją stronę,uduszę go.Goniłem Yuu przez całe lotnisko mówiąc że go zabiję,ale w środku się cieszyłem,znowu mam się z kim powygłupiać.W Wielkiej Brytanii wszystko jest zaplanowane i eleganckie,u nich takie zachowanie byłoby karygodne.Na szczęście jestem lepiej zbudowany i wysportowany od Yuu-chana więc szybko dogoniłem młodszego chcąc go zaciągnąć do auta.Jadąc oczywiście było pisiąt twarz pytań i nie mogłem ani chwili odpocząć,spojrzałem na Yuu.
-Mika,coś nie tak?-spojrzał na mnie z pod kosmyków i uśmiechnął się uroczo.-Tyłeczek boli?
-Bardzo śmieszne.Gdybym ja ci to zrobił jechałbyś do szpitala.-chłopak się wzdrygnął i lekko zarumienił,już wiedziałem o co mu chodzi.-Spokojnie,zrobię to~
Kiedy już byliśmy pod moim domem Yuu poprosił żeby został u mnie na noc,bo się dawno nie widzieliśmy.Nawet nie rozpakowałem rzeczy,a Yuu zaczął napastować mnie ustami.Objąłem go w pasie muskając jego usta,jego nogi powoli się uginały,a policzki przybrały koloru róż.
-Yuu-chan,dawno się tak nie witaliśmy co?Nasz zwyczaj jednak przeżył~
-6 lat temu,sierociniec Hyakuya-
-Yuu-chaaan~
-Mika!Dusisz!
Siedziałem na brzuchu Yuu nieraz się odbijając,nasze dziecinne zabawy.Czarnowłosy nagle mnie zepchnął i przylepił mi gazetę do morki,piszczałem żeby ją zdjął,zrobił to.
-Mikuś!Zobacz,zobacz.
-Cio?
Spojrzałem na gazetę z napisem "Jak się całować?"Zmarszczyłem czoło i niezbyt czytałem o całowaniu,niezbyt mnie to kręci,jeszcze w takim wieku,wolę książki.Nie dokończyłem czytać,coś było na moich ustach,a dokładnie wargi Yuu.Przymrużyłem oczy gdy jego język polizał moje wargi,ale mój radar wyczuł kłopoty w postaci pani i odrazu się odsunąłem.
-Yuu...T-to było złe,jesteśmy facetami.
-I co z tego,podobało się nam więc to nie jest coś złego.
-Nie?
-Nie,tak sobie przekazują uczucia ludzie.Może będziemy tak robić na pożegnania i przywitania?
-D-dobrze...
Pocałował mnie ostatni raz i pobiegł do Akane się bawić.I tak się zaczęło...Codziennie zostałem napastowany ze strony Yuu pocałunkami rano i wieczorem.Podobało mi się i to bardzo aż do momentu gdy mnie adoptowano.Ale jest jeszcze gorsza rzecz od tego.My...
Nic do siebie nie czujemy.
*****
Nawet teraz gdy go pocałowałem nic nie czuje,taki zwyczaj.I wiem że musimy z tym przestać,to nie jest zbytnio dobry pomysł.
-Mika,daj mi dominować.
Spojrzałem tylko i wszedłem do kuchni nie zwracając na Yuu który stał i nie wiedział co zrobić.Po dłuższej chwili przyszedł siadając koło stołu bawiąc się palcami.Napewno czuje się głupio tak samo jak ja,ale przecież...
-Mi nic do siebie nie czujemy Yuu.-spojrzał na mnie zszokowany i przytaknął-Chyba musimy z tym skończyć.
-Masz rację...To jest dziecinne zachowanie.
Staliśmy w takiej ciszy aż nie usłyszałem dzwonka do drzwi,podbiegłem do drzwi i odebrałem pizze którą zamawiał Yuu kiedy jechaliśmy do mnie,żeby nie czekać godzinę to zamówił szybciej.Dałem jedzenie na stół w kuchni i dałem jeden Yuu.Złapał w swoje małe rączki i powoli jadł.Ja nie jadłem,zamiast tego pościeliłem łóżko Yuu-chanowi i umyłem się.Ubrałem same bokserki i chciałem się położyć,ale coś mi tarasowało drogę,kilkanaście poduszek przyczepionych do moich drzwi.Jakimś cudem udało mi się wejść do pokoju i zobaczyłem Yuu-chana śpiącego jak kot,skulony w kłębek.Nie mam serca go budzić,a po drugie rano muszę z nim pogadać.Zgasiłem światło,położyłem się i spojrzałem na Yuu który już normalnie spał przede mną.Ująłem jego policzek i pocałowałem czule,wiem że nie powinienem tego robić ale mnie nie mogłem się powstrzymać.Zamknąłem oczy i już prawie zasnąłem go usłyszałem cichy szept przy moim uchu.
-Złamałeś obietnicę,będzie kara~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro