Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter 44

Tylko nie zabijcie 😀


Widząc ją w progu, dość długo się jej przyglądałem, zastanawiając się, co może chcieć, że zjawiła się w moim domu. Przeczuwałem, że to nie będzie dobra wizyta, mająca na celu poznanie chłopaka swojego syna, tylko coś gorszego.

– Baekkie, kochanie kto to? – Usłyszałem za sobą i po chwili poczułem mamy obecność przy swoim boku. Zmierzyła matkę Chanyeol'a zdziwionym spojrzeniem.

– Dzień dobry. Jestem mamą Chanyeol'a, mam nadzieję, że nie przeszkadzam? – uśmiechnęła się miło, a ja wiedziałem, że ten uśmiech to tylko pozory.

Chwilę później siedzieliśmy we trójkę na kanapie, bo sekretarz stanął w pewnej odległości za plecami swojej pani.

– Musicie być zaskoczeni, że złożyłam wam tak nagłą wizytę – odezwała się.

Miałem ochotę wywrócić oczami na jej gadkę, ale się powstrzymałem. Nie, ależ skąd. Czekaliśmy od wczoraj na twoje przybycie.

– Ani trochę – odrzekła moja mama. – Dzięki pani synowi jesteśmy do tego przyzwyczajeni – dodała, jakby codziennie Chanyeol był u nas bez zapowiedzi.

Dzisiaj to był dopiero drugi raz, ale pierwszy, kiedy został na noc, ale ona już nie musiała tego wiedzieć.

– Chanyeol był już tutaj kiedyś? – Najwyraźniej była zaskoczona tym, że Chan u nas bywał. Ale tak to jest, gdy się synem nie interesuję.

– Ależ tak, nawet został dzisiaj na noc i dopiero, co wyszedł. – Chciałem ją kopnąć w nogę, aby tego nie mówiła, ale nie zdążyłem, bo zmieniła pozycje siedzenia.

Cholera, przecież matka Chanyeol'a nie musiała tego wiedzieć. Starałem się przekazać mojej mamie, jakieś sygnały za pomocą twarzy, ale nie patrzyła w moją stronę, tylko na panią Park.

– Rozumiem – odrzekła, a ja wiedziałem, że nie rozumie. – Przejdę do sedna sprawy.

– Oczywiście – przerwała jej mama, co najwyraźniej było błędem, bo jego matka zmrużyła groźnie oczy. Nie była przyzwyczajona, że ktoś jej przerywa – Wygląda pani na zapracowaną osobę, więc oczywiście powinna tak pani zrobić.

– Sekretarzu Jung – zwróciła się do swojego wiernego sługi, który ukłonił się w pasie i sięgnął do po jakąś srebrną walizkę, która dopiero teraz zauważyłem.

Położył ją na stole i nachylił, aby ją otworzyć. Odchylił wieko i otworzyłem szeroko usta, widząc w niej grube pliki pieniędzy po 10 000 won, spięte gumką.

– Tutaj jest 153,785,000 won* – wskazała na nie dłonią, jakbyśmy sami nie widzieli.

Zaczynałem rozumieć, po co przyszła. Spojrzałem na mamę. Patrzyła na te żółte banknoty w walizce z szeroko otwartymi oczami.

– Miliardów?... – powtórzyła

– Jeśli potrzebujecie więcej pieniędzy, proszę powiedzieć. Sekretarzu – ponownie się zwróciła do mężczyzny, a on sięgnął do innej torby, wyciągając z niej plik kartek, po czym położył je przede mną na stole. Nachyliłem się nad papierem, po czym zacząłem czytać:

„Oświadczam, że z dniem 4 marca 2015 roku, zakończę swój związek z Park Chanyeolem. Od tej chwili nie będę się z nim spotykać."

– Co to? – Mama nachyliła się i sama zaczęła czytać. Ja natomiast tępo wpatrywałem się w te nieszczęsne papiery.

– To kontrakt oznajmiający, że nie będziesz się już spotykał z paniczem Chanyeol'em. Musisz go tylko podpisać. – Mężczyzna podał mi długopis, zachęcając, abym, wziął go do ręki.

Nie zamierzałem tego zrobić. Nie będę zrywać z chłopakiem, którego lubię tylko dlatego, że nie podobam się jego matce, lub która uważa, że nie nadaje się dla jej syna. Kim ona jest, żeby mi mówić, co mam robić?

– Przepraszam – odezwałem się, ledwie nad sobą panując, żeby jej nie przypierdolić, bo mocno mnie wkurwiła. Nikt mi nie będzie rozkazywał.

– Baekhyun nie podpisuj – krzyknęła mama, podnosząc się błyskawicznie z kanapy.

W jej oczach widziałem groźne błyski wymierzone w panią Park. Zniknęła w kuchni, by po dwóch sekundach wrócić z dość dużą miską. Widziałem, że jest wkurzona na maksa, a w stanie silnego wzburzenia lepiej z nią nie zaczynać. Stanęła za panią Park i ku mojemu i sekretarzowi zaskoczeniu wysypała na nic niespodziewająca się kobietę, biały proszek.

– Co pani wyprawia?! – krzyknęła pani Park, strzepując proszek z włosów. Z mojej strony wyglądało to zabawnie, bo kobieta miała śmieszny wyraz twarzy.

– Proszę się stąd wynosić!! – krzyknęła mama.

– Właśnie popełniła pani wielki błąd.

– Proszę się natychmiast stąd wynosić! Nie słyszy mnie pani? – Mama nie przejęła się słowami kobiety, złapała ją za ubrania i siłą postawiła na nogi.

– Wynoś się, i weź ze sobą pieniądze. Nie chce cię tu więcej widzieć – popchnęła ją w stronę wyjściowych drzwi. – Baek, otwórz drzwi – powiedziała do mnie mama.

Otrząsnąłem się i podbiegłem szybko do drzwi, żeby je otworzyć. Mama wypchnęła za próg panią Park.

– Dobrze wyjdę sama – warknęła pani Park, odpychając od siebie moją mamę. – Ale dopóki nie zerwiesz z moim synem – rzekła groźnym tonem, patrząc na mnie wściekle. – Wasze życie zmieni się w piekło – krzyknęła – Sami się o tym przekonacie.

Wyszła z mieszkania, głośno trzaskając drzwiami, zabierając ze sobą sekretarza i walizkę z pieniędzmi.

– Co za baba – mruknęła mama, biorąc mnie za łokieć i prowadząc na kanapę.

Opadłem na nią bez sił. Odrobinę przeraziły mnie słowa pani Park. Bałem się, że naprawdę zmieni nasze życie w piekło, ale nie zamierzałem zrywać z Chanyeol'em, nigdy. Nie dam się tak łatwo.

**

Dwa dni później groźba pani Park się spełniła. Ojciec przyszedł z pracy cały zapłakany, mając dla nas naprawdę złe wiadomości. Został zwolniony z pracy ze skutkiem natychmiastowym, bez podania konkretnego powodu zwolnienia, następna kolej przyszła na naszą rodzinną pralnię. Zjawił się jakiś główny inspektor sanitarny i zamknął pralnie ze względu na nie zachowanie bariery higieniczne, co był on kłamstwem, bo moja mama dbała przesadnie o pralnie i oddzielała brudne ubranie od czystych. Może i mógłbym kłócić się o to z tym facetem, ale co ja tam mogłem wiedzieć. Mogłem zacisnąć tylko dłonie w pięści i siedzieć cicho. Rodzice oczywiście byli tym załamani. Jak bez pracy mieli normalnie żyć? Pracę to miałem tylko ja, ale oni nie chcieli ode mnie pieniędzy. Byłem coraz bardziej zły na panią Park, dlatego też postanowiłem się do niej udać osobiście, żeby wyjaśnić sprawę raz na zawsze.

**

Ubrałem się bardzo elegancko, żeby nie uznali, że wyglądam biednie, idąc ubrany w podarte jeansy i byle jaki podkoszulek.

– Kochanie, gdzie idziesz? – zapytała mama, widząc, że wkładałem buty.

– Idę coś załatwić – odrzekłem z kamienną miną. Wolałem jej nie mówić, że idę do Pani Park, bo jeszcze zakazałaby mi iść. – Będę za dwie godziny. Cześć – pożegnałem się i wyszedłem, zamykając za sobą drzwi.

Pół godziny później stałem pod budynkiem firmy rodziny Park. Był to ogromny szklany budynek, jeden z wyższych w Seulu. Długo wahałem się, czy wejść, ale ostatecznie się zdecydowałem.

– Na którym piętrze urzęduje prezes? – zapytałem, podchodząc do sekretarki w holu. Podniosła wzrok i zmierzyła mnie chłodnym spojrzenie.

– Był pan umówiony? – zapytała chłodno.

Postanowiłem skłamać, żeby się dowiedzieć, na którym piętrze ma gabinet.

– Tak, byłem.

Jeszcze raz zmierzyła mnie spojrzeniem, ale ostatecznie odpowiedziała.

– Piętro trzydzieste piąte.

Podziękowałem jej skinieniem głowy i skierowałem się w stronę wind. Parę minut później stałem ponownie przed jakąś sekretarką, ale tym razem była to sekretarka prezesa.

– Chce się widzieć z prezesem Parkiem – powiedziałem.

– Był pan umówiony?

Ta kobieta na szczęście była milsza albo tak mi się tylko wydawało, więc jej postanowiłem powiedzieć prawdę.

– Nie, ale myślę, że mnie przyjmie. Proszę powiedzieć, że przyszedł Byun Baekhyun. Powinna wiedzieć, o kogo chodzi.

Długo nie musiałem czekać. Pani Park od razu zgodziła się mnie przyjąć.

– Widzę, że zdecydowałeś się przyjąć moją propozycję i zerwać z moim synem – przywitała mnie o to ty mi słowami, nawet nie podnosząc głowy znad papierów.

Skrzywiłem się nieznacznie na jej słowa.

– Nie przyszedłem w tym celu – odpowiedziałem szorstko. – Nie zamierzam zrywać z Chanyeol'em.

– Co?! –

Na moje słowa podniosła głowę i spojrzała na mnie zaszokowana. Pewnie myślała, że jak zrobi wszystkie złe rzeczy mojej rodzinie, to zgodzę się na jej zadanie. Jak już mówiłem, nie dam się tak łatwo.

– Chyba żartujesz smarkaczu?! – krzyknęła wściekle.

– Nie żartuje. Mówię poważnie, nie zerwie z Chanyeol'em i koniec na tym. Niech pani się dalej nie wtrąca – powiedziałem to i zamierzałem wyjść, ale zatrzymały mnie jej słowa.

– Chyba nie chcesz, żeby twoim rodzicom coś się stało?

_____________

153,785,000 won - 5 000 000 zł

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro