Chapter 22
Baekhyun powoli otworzył oczy i podskoczył, zaskoczony, widząc przed sobą nieznaną twarz jakiegoś starszego mężczyzny, który przyglądał im się rozbawiony, ale też zdziwiony ich obecnością.
– Ech, ta dzisiejsza młodzież – mruknął pod nosem. – Co wy tu robicie? – zapytał.
Blondyn przypomniał sobie, co się wczoraj wydarzyło i spojrzał na śpiącego sobie w najlepsze Chanyeol'a, którego głowa spoczywała na jego ramieniu, koc odrobinę zsunął mu się z głowy, ukazując brązowe loczki. Byun nie zważając na mężczyznę, dotknął czoła chłopaka i stwierdził, że gorączka spadła. Odetchnął z ulgą.
– Zamknął nas pan – powiedział do mężczyzny, przypominając sobie o nim. Zsunął koc z kolan i zabrał dłoń z czoła.
– Zamknąłem? – Mężczyzna podrapał się po głowie. Tego się nie spodziewał, to był pierwszy raz w jego karierze.
– Tak – odrzekł Byun. – Obudzę tylko kolegę i już nas nie ma – przyrzekł.
– W porządku – odparł. – Macie pięć minut – wyszedł z wagonika, zostawiając ich samych.
Baekhyun szturchnął starszego w żebra, ale ten ani drgnął. Spał jak zabity.
– Chanyeol! – Gdy próby obudzenia go imieniem nie zadziałały, użył zdrobnienia, które wiedział, że pobudzi go do życia. – Channie – zamruczał, dotykając policzków chłopaka.
Tak jak Baek się spodziewał. Chanyeol otworzył oczy i rozejrzał się nieprzytomnym wzrokiem dokoła, napotkawszy wzrok blondyna, uśmiechnął się sennie.
– Gdzie jestem? – zapytał zaspanym głosem, podnosząc głowę z ramienia Baekhyuna.
– Właściwie to musimy się już zbierać – powiedział i wziął z głowy starszego koc.
Oba koce złożył w kostkę i wpakował do plecaka. Wstał z siedzenia i czekał, aż chłopak także wstanie.
Pięć minut później Chanyeol zadzwonił do szofera, który przyjechał po trzech minutach od telefonu. Zapewne go wyczekiwał.
– Wsiadaj, odwiozę cię do domu – zaproponował Yeol, otwierając drzwi samochodu.
– Nie trzeba – Baek pokręcił przecząco głową. – Przejdę się, a potem pojadę autobusem.
Chan podszedł do chłopaka i pochylił się nad nim.
– Dziękuję za wczorajszą noc – wyszeptał, składając na policzku, nic niespodziewającego się Baekhyun'a, delikatny pocałunek.
Posłał mu delikatny uśmiech i wszedł do samochodu.
Baekhyun patrzył na samochód, trzymając palec na swoim policzku, analizując, co powiedział Yeol przed pocałunkiem. Po chwili dotarto do niego, co insynuował Chanyeol.
Na jego policzki wpłynął rumieniec.
– Park, ty idiotą! – krzyknął, waląc w okno, którego szyba opuściła się, ukazując szczerzącego się chłopaka.
– Powiedz rodzicom, że wezmę za to odpowiedzialność – zachichotał.
– Wychodź, bo mam ochotę skopać ci dupę – krzyknął Baek, naciskając na klamkę, którą zaczął po chwili szarpać.
– Wychodź – powtórzył przez zaciśnięte zęby.
– Zobaczymy się w szkole, kochanie – Chanyeol pogładził go po policzku i odjechał spod zasięgu wkurzonego Baekhyuna, który tylko myślał, że jak spotka go, w szkole to będzie martwy.
**
Baekhyun wrócił do domu około siódmej. Marzył tylko o ciepłej kąpieli, aby zmyć brud, który się na nim osadził. W dodatku Luhan miał przyjechać po niego za godzinę.
– Myślałam, że od Minseok'a do szkoły – zauważyła pani Byun, widząc swojego syna wchodzącego do mieszkania.
Baekhyun jedynie wzruszył ramionami i posłał jej blady uśmiech.
– Nie wziąłem mundurka – wytłumaczył i poszedł do swojego pokoju. Rzucił plecak, gdzieś w kąt i poszedł wziąć prysznic.
**
– Baekhyun! Cześć.
Ledwo chłopak razem z Luhan'em przekroczyli próg placówki edukacyjnej, jacyś uczniowie zaczepiali Baekhyuna, witając go i mówiąc mu jakieś komplementy. Nie rozumiał, co się stało. Spojrzał pytająco na Luhan'a, ale on też nie wiedział, o co biega.
– O co im znowu chodzi? – Przyjrzał im się zdziwiony.
– Nie wiem, ale jedno jest pewne. To wszystko jest dziwne – zauważył Luhan. – Chodź – złapał go pod ramie i pociągnął w stronę klas.
– Baek, dlaczego nic nie powiedziałaś? – zapytał Lay, szturchając blondyna w ramie z przymilnym uśmiechem. Baek zamrugał oczami.
– O czym niby, miałem wam powiedzieć? – zapytał zdziwiony.
– O tym – Lay wskazał na wielką tablicę informacyjną na ścianie.
Na tablicy ukazywały się wszystkie informacje dotyczące szkoły, wśród jednego z artykułów, Baek ujrzał zdjęcie, na którym był on i Chanyeol, który umieszczał pocałunek na jego policzku. Blondyn wskazał na to palcem, kompletnie zdębiały. Kto umieścił, coś takiego? I kto wiedział, że byli razem? Istniała tylko jedna osoba, a był nią: Tylko Chanyeol, pomyślał Baekhyun, zaciskając dłoń w pięści.
– Zabiję gnoja – warknął pod nosem, zamierzając znaleźć tego idiotę i przydusić go do ściany, uprzednio waląc głowa o nią.
Okazja sama się nadarzyła, kiedy do szkoły wszedł chłopak w towarzystwie Kai'a i Sehun'a.
– Chanyeol, czy to prawda? – zapytał z uśmiechem Kai, wkładając ręce do kieszeni.
– Nie! To nieprawda! – zaprzeczył szybko Baekhyun. – To nie tak jak myślicie – zaczął im tłumaczyć. – Bo wiecie...
– Tak – przerwał mu Chanyeol z uśmiechem na swojej przystojnej twarzy, którą Baek miał ochotę obić, aby nie była już taka przystojna.
– To prawda – podszedł do blondyna i objął go ramieniem, przyciągając do swojego boku.
– Nie! Nie! – krzyczał Baekhyun. – To nie prawda – mówił każdemu, którego wzrok napotykał. – To naprawdę nie prawda – dodał cicho, gdy Chanyeol pociągnął go w stronę, jednej z pustych klas na drugim piętrze. Na szczęście nikt za nimi nie poszedł.
Gdy już byli w środku, uwolnił się od szatyna i odsunął się na bezpieczną odległość.
– Co ty kombinujesz, Park ? – zapytał wojowniczo Baekhyun, patrząc na niego spode łba. Chanyeol wzruszył ramionami.
– Nic nie kombinuje, kochanie – wyszczerzył zęby w uśmiechu.
– Nie nazywaj mnie tak – warknął chłopak.
Chciał go opuścić, ale ten mu nie pozwolił. Złapał go w pasie i przytulił do siebie. Baekhyun poczuł się niepewnie, stojąc tak blisko chłopaka. Jego bliskość go peszyła, a jednocześnie z jego ciałem działo się coś dziwnego. Serce szaleńczo przyspieszyło swój rytm, w ustach zaschło.
– C–co robisz? – wyjąkał z przerażeniem Baekhyun, patrząc na zbliżającą się coraz szybciej twarz szatyna.
Chanyeol uśmiechnął się niewinnie i złożył pocałunek na jego ustach. Ciepłe, różowe wargi Chanyeola na początku lekko otarły się o jego, a potem zaczęły poruszać się mocniej, sprawiając, że Baekhyun'owi zrobiło się jeszcze gorącej. Chanyeol przedłużał pocałunek, odbierając dech, po czym odsunął się ledwie na centymetr.
– Chcesz być moim chłopakiem?
Nie czekając na jego odpowiedź, głowa szatyna znowu się przybliżyła, a Baek poczuł jak coś ciepłego i mokrego przesuwa się po jego wargach. Baekhyun otworzył usta, by zaprotestować, i nagle język Chanyeol'a zaczął zagłębiać się delikatnie między jego wargi, zmuszając go do reakcji. Nie wiedząc, dlaczego to robi, oddał pocałunek, zatracając się w nim, jedną ręką oplótł jego szyje, a drugą włożył we włosy, czując ich jedwabista gładkość w swoim dłoniach. Po paru sekundach, aż zabrakło im oddechu, oderwali się od siebie. Chanyeol miał pełen satysfakcji uśmiech na twarzy, a Baek był po prostu zaskoczony. Blondyn zamrugał oczami, nie do końca pewien, co właśnie miało tu miejsce. Co on do cholery wyprawia?!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro