Zapowiedź 10 rozdziału
JIMIN POV
[...] Dawne irytujące pikanie maszyny zmieniło się w głuchą ciszę.
Nadzieja dodawająca siły wyparowała w jednej chwili zabierając ze sobą światło.
Nastała ciemność.
Mrok zawładnął moim światem, odbierając wszystko co było dobre.
Słone łzy, spływały strumieniami po mojej twarzy, a szloch był jedynym co można było usłyszeć w szpitalnej sali.
Sali, w której panowała prędzej martwa cisza.
Mocniej wtuliłem się w ciało chłopaka niedowierzając w to co się dzieje.
W to co powiedział lekarz.
To głupi żart.
"MIN YOONGI NIE ŻYJE"-Odbijało się raz za razem w moim umyśle. Zacisnąłem dłoń na zimnej ręce chłopaka.
"Jeśli Min YOONGI nie żyje...To Park Jimin również umrze".
-Ji...Jimin musimy iść -oświadcza zapłakany Hoseok kładąc rękę na moim ramieniu.
-Nie!-wrzasnąłem-Zostaje z nim!
-Jimin proszę.....-prosi cicho Jungkook, rękawem wycierając zły-On jest szczęśliwy...Tam Nie cierpi
Pokręciłem głową, szlochając jeszcze głośniej.
-Nie...Nie...wi...wierzę...że...ze on...um..-urwałem czując jak kolejna fala bólu dotyka mojego serca. -On żyje...
-Jimin...Proszę...musimy iść...musimy...-powiedział cicho Namjoon. Spojrzałem na niego-Lekarz dał nam tylko chwilę..
Ponownie spojrzałem na twarz mojego ukochanego.
Położyłem dłoń na jego policzku, głaszcząc go kciukiem.
-Kocham Cię Yoonie....Jak wariat...Mam...na...nadzieję...ze...ze...się...jeszcze...sp...spo...-wybuchłem ponownie płaczem. Jungkook widząc to szybko podszedł do mnie i przyciągnął do siebie.
Zacząłem szlochać w jego klatkę piersiową, czując jaką ruiną staje się mój świat.
-Chodź...Chodźmy -oświadcza Namjoon drżącym głosem.
Wtedy wydarzyło się coś co na zawsze zmieniło mój tok myślenia.
Martwa cisza, przerywana przez mój szloch i chłopaków została przerwana także przez cichy głos aparatury i niemalze niedosłyszalny szept:
-Jiminnie....
Miłego dnia!
Powodzenia w szkole
Pst. Czy tylko ja się poryczałam?xD
Wybaczcie błędy
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro