Rozdział 10
Jimin POV :
Zdenerwowany wbiegłem do szpitala ignorując krzyki moich przyjaciół.
Ominąłem rejestrację kierując się od razu w stronę sali YoonGi'ego.
Moje serce biło jak szalone, a myśli przelatujace przez mój umysł doprowadzały mnie do białej gorączki.
-Jimin zaczekaj!-poprosił Namjoon, który zdążył mnie dogonić i złapać za rękę. Pociągnął mnie w swoją stronę -Musimy znaleźć lekarza tak? -Ale...ale-zająkałem się patrząc na niego zrozpaczony-YoonGi...muszę do niego...muszę do YoonGiego...Teraz...ja...
-Jimin rozumiem ale...o jest lekarz!-wykrzyknął lider ciągnąc mnie w stronę idącego lekarza. Wyrwałem się mu, a wraz z momentem spotkania z lekarzem zalałem go falą pytań.
-Co z nim? Jak się czuję ? Obudził mnie ? W jakim jest stanie?
Lekarz westchnął ciężko przenosząc wzrok na Namjoona.
-Przykro mi
Nie...
-Dlaczego Panu przykro ?-spytałem drżącym głosem, starając się odcedzić wszystkie złe myśli.
-Min YoonGi nie żyje. Zmarł dwadzieścia minut temu.
Nie
Kurwa nie
To nie śmieszny żart
-Nie-wyszeptałem cicho odsuwając się. -Kłamie Pan...
Mężczyzna spuscił wzrok ciężko wzdychając.
-Chciałbym kłamać...niestety...mówię prawdę
-On żyje rozumie Pan?! Nie wierzę Panu!-wykrzyczałem wpadając w złość.
Nie wierzyłem w słowa mężczyzny.
Ból przyćmił moje zmysły, odbierając resztki zdrowego rozsądku.
-Jimin-wtrącił cicho Jungkook, który nie wiem kiedy pojawił się u mojego boku-Uspokój się. Krzyk nie pomoże-szepcze cicho.
-On żyje -wyszeptałem zsuwając się na podłogę. Czułem na sobie wzrok chłopaków, lekarza i niektórych pacjentów lecz ignorowałem to.
Ukryłem twarz w dłoniach, czując jak ktoś mnie obejmuje.
-Staraliśmy się go uratować-dodał lekarz.
-Czy...możemy go zobaczyć?-Spytał łamiacym się głosem.
-Tak. Macie 10 minut-odparł mężczyzna smutno wzdychając -Naprawdę mi przykro
Podniosłem się, czując jak zaczyna kręcić mi się w głowie.
Zlekcewazyłem jednak to uczucie, dobiegajac do drzwi od sali.
****
Dawne irytujące pikanie maszyny zmieniło się w głuchą ciszę.
Nadzieja dodawająca siły wyparowała w jednej chwili zabierając ze sobą światło.
Nastała ciemność.
Mrok zawładnął moim światem, odbierając wszystko co było dobre.
Słone łzy, spływały strumieniami po mojej twarzy, a szloch był jedynym co można było usłyszeć w szpitalnej sali.
Sali, w której panowała prędzej martwa cisza.
Mocniej wtuliłem się w ciało chłopaka niedowierzając w to co się dzieje.
W to co powiedział lekarz.
To głupi żart.
"MIN YOONGI NIE ŻYJE"-Odbijało się raz za razem w moim umyśle. Zacisnąłem dłoń na zimnej ręce chłopaka.
"Jeśli Min YOONGI nie żyje...To Park Jimin również umrze".
-Ji...Jimin musimy iść -oświadcza zapłakany Hoseok kładąc rękę na moim ramieniu.
-Nie!-wrzasnąłem-Zostaje z nim!
-Jimin proszę.....-prosi cicho Jungkook, rękawem wycierając zły-On jest szczęśliwy...Tam Nie cierpi
Pokręciłem głową, szlochając jeszcze głośniej.
-Nie...Nie...wi...wierzę...że...ze on...um..-urwałem czując jak kolejna fala bólu dotyka mojego serca. -On żyje...
-Jimin...Proszę...musimy iść...musimy...-powiedział cicho Namjoon. Spojrzałem na niego-Lekarz dał nam tylko chwilę..
Ponownie spojrzałem na twarz mojego ukochanego.
Położyłem dłoń na jego policzku, głaszcząc go kciukiem.
-Kocham Cię Yoonie....Jak wariat...Mam...na...nadzieję...ze...ze...się...jeszcze...sp...spo...-wybuchłem ponownie płaczem. Jungkook widząc to szybko podszedł do mnie i przyciągnął do siebie.
Zacząłem szlochać w jego klatkę piersiową, czując jaką ruiną staje się mój świat.
-Chodź...Chodźmy -oświadcza Namjoon drżącym głosem.
Wtedy wydarzyło się coś co na zawsze zmieniło mój tok myślenia.
Martwa cisza, przerywana przez mój szloch i chłopaków została przerwana także przez cichy głos aparatury i niemalze niedosłyszalny szept:
-Jiminnie....
Obejrzałem się za siebie, delikatnie rozchylając usta. Wybałuszyłem oczy, mrugając z niedowierzaniem.
Mój szloch ustał, a serce zaczęło bić szybciej kiedy dostrzegłem jak nieco zaspane oczy wpatrują się we mnie.
Miałem ochotę popłakać się ze szczęścia.
-YoonGi!-wykrzyknąłem wyrywając się z szoku.
Podbiegłem do leżącego na lozku chłopaka, zauważając jak jego kąciki ust unoszą się nieco ku górze.
Nie wiem co mną kierowało. Skąd nagle wzięła się we mnie ta odwaga, że wraz z podbiegnięciem do chłopaka, nachyliłem się i złożyłem na jego ustach pocałunek.
Przez chwilę usta Min'a trwały nieruchomo, by po chwili z cichym westchnieniem oddawać pocałunek.
On żyje.
Wrócił do nas
Z niechęcią odsunąłem swoje usta od jego, delikatnie uchylając powieki. Wpatrywałem się jak zauroczony jak Min robi to samo patrząc na mnie z rozmarzeniem.
-Umarłem?-Spytał zachrypniętym głosem.
Dotknąłem jego policzka, czule go głaszcząc na co kąciki jego ust uniosły się jeszcze wyżej.
-Nie, ale chciałeś kretynie-wyszeptałem z rosnącym uśmiechem- Ja rozumiem, że jako Agust D lubisz przyprawiac o zawał, ale zlituj się.
Starszy zachichotał.
-To...może ją pójdę po lekarza-oświadczył Taehyung głosem przepełnionym niedowierzaniem.
Ja tymczasem sięgnąłem po dłoń ukochanego, splatając z nim palce.
Nie wiem czy mi się wydawało, jednak dostrzegłem ze policzki chłopaka zaczynają robić się czerwone.
Słodki ~ pomyślałem
-YoonGi hyung tak się nie robi!-odezwał się nagle Jungkook podchodząc do szpitalnego łóżka.
-Suga dostaniesz po tyłku-dodał z uśmiechem Namjoon.
-Oj no....wiem. Więcej już tak nie zrobię -wyszeptał cichym głosem.
-A sprobowałbys -zagroziłem wywołując u nieco cichutki cichot.
Moje serce w tej chwili wykonywało koziołki i piszczało z radości.
A ja zrozumiałem, że właśnie odzyskałem moja osobistą gwiazdę, która rozświetla mrok.
******
Tydzień POZNIEJ
YOONGI POV:
Z delikatnym uśmiechem siedziałem na szpitalnym łóżku, opierając głowę na ramieniu Jimina. Wsłuchiwałem się się jego piękny melodyjny głos niczym zahipnotyzowany.
Chłopak opowiadał mi śmieszne historie z jego przeszłości, wywołując tym samym u mnie cichot.
Tymczasem nasze dłonie były ze sobą splecione, wywołując tym samym u mnie szybsze bicie serca.
Nadal nie mogę uwierzyć w to co się wydarzyło.
Zostałem porwany, zgwałcony, a na koniec byłem prawie po drugiej stronie.
Byłem w objęciach śmierci.
Kiedy nagle dostałem drugą szansę i zostałem powitany przez mojego anioła stróża, w którym podkochiwałem się od tak długiego czasu.
-Yoonie?-wyszeptał cicho, bacznie mi się przypatrując. Przeniosłem na niego swój wzrok.
-Tak Minnie?
Usta chłopaka wygieły się w szerokim uśmiechu.
-Dziękuje
-Ale za co?-Spytałem zaskoczony, marszcząc brwi.
-Walczyłeś i wróciłeś do mnie...znaczy do nas-szybko się poprawił delikatnie się rumieniąc.
Zaśmiałem się.
-Przyjemnością było wrócić. A powitanie było wspaniałe-zamruczałem z uśmiechem pesząc go tym samym jeszcze bardziej.-Bardzo mi się podobało
Różowo-włosy delikatnie się uśmiechnął, przygryzając wargę.
-Wiesz, ze wyglądasz niezwykle uroczo z tymi rumiencami i tym kolorem włosów ?-Spytałem z uśmiechem.
Chłopak spuścił wzrok, oblizując swoje wargi-Mój mały speszony Jiminnie...
-Twój - szepcze po czym odchrząkuje.-Yoon gdy byłeś w śpiączce ja..
-Wiem...czułem twój dotyk...twoje usta-westchnąłem czując przyjemne mrowienie w podbrzuszu.
-Chwila...czułeś to?-Spytał z niedowierzaniem, jakby moje słowa do niego nie docierały.
-Tak. I słyszałem Ciebie. Wszystko...słowo w słowo...-uśmiechnąłem się szerzej-Wiesz...najpierw była ciemność. ..A potem pojawił się twój głos i dotyk..wyprowadzałeś mnie z pustki...nawet nie wiesz jak bardzo chciałem dać ci znać ze Cię słyszę...
-Trudno...ważne że wrociles-uśmiechnął się -To jest teraz dla mnie najważniejsze...
Zamilkłem wpatrując się w jego piękne pełne usta, zastanawiając się nad tym wszystkim.
Czułem jak moje serce zaczyna szybciej bić.
-W śpiączce nazwaleś mnie kochaniem...naprawdę nim dla Ciebie jestem?-Spytałem z nadzieją.
-Naprawdę -odparł bez zawahania-Ja...zrozumiałem, że zakochałem się w tobie...I Nie chce żyć bez Ciebie.
-Czyli....jesteś...tylko mój?-Wyszeptałem.
-Pod warunkiem, ze ty jesteś tylko mój-odparł wesoło .
-Jestem twój od dawna Jiminnie...
Różowo-włosy z uśmiechem dotknął mojego policzka, gładząc go opuszkiem palca.
Przymknąłem na to oczy, w pełni rozkoszując się jego dotykiem.
-Kocham Cię YoonGi-wyszeptał, a jego ciepły oddech zaczął łaskotać moją twarz.
Uśmiechnąłem się promienie.
-Ja Ciebie również - szepnąłem po chwili oddając się fali przyjemności gdy usta chłopaka złączyły się z moimi.
Hejo. No i dotarliśmy do końca opowieści.
Został jeszcze tylko Epilog, który dodam później.
Podobała się wam historia? Kto będzie za nią tęsknił ?
Pomyśleć, że to miał być one-shotxD
Przepraszam za wszystkie błędy
Dedykuję :
DiruChan(Yooniś zdrowiej mi^^)
Omiczek
_Aleksia
kowakla
Forget_me_not_01
love_slave
Maslanaa
KayaeKim
fajniesuper
Chyu_Chyu
FireIsDangerous646
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro